wtorek, 16 grudnia 2014

Yunho 1/3 (DBSK)



"You're my Oppa"






"Jak to się stało, że skończyłam w taki sposób? W takiej sytuacji?" 
Spojrzałaś na wyświetlacz telefonu, by po chwili odłożyć komórkę na bok i opaść bezwładnie na łóżko. Wpatrywałaś się w sufit, próbując zrozumieć, gdzie popełniłaś błąd. Sięgnęłaś po komórkę i znów przeczytałaś sms'a.

Od: Yunho
"Spotkajmy się pod wiśnią przed szkołą, około dwudziestej. Będę czekał."

Westchnęłaś i opuściłaś dłoń, pozwalając jej opaść bezwładnie na miękką pościel. 
"Co mam zrobić? Rany, jak ja się w to wszystko wpakowałam? Czy to moja wina, czy może Teki-chan?"
Zamknęłaś oczy, wracając wspomnieniami do tego, co było. 







~


- Pomóc? W czym? - spytałaś zdziwiona i spojrzałaś pytająco na przyjaciółkę.
Japonka wydawała się pełna ekscytacji, a to mogło dawać wiele do myślenia. Młoda Azjatka zamachała rękoma nie potrafiąc pozbyć się swego podniecenia.
- Pamiętasz tego chłopaka, który mi się tak podoba? - zapytała prawie piszcząc.
- Aaa, ten cały nauczyciel praktykant, tak? Jak mu tam... Yunho? - zapytałaś, udając nieobeznaną. 
Prawdę powiedziawszy, to nie było w szkole dziewczyny, która nie znałaby go i jego kolegi, z którym od dwóch miesięcy nauczali w szkole. 
Jung Yunho. Młody praktykant, który prowadził zajęcia taneczne. Podkochiwała się w nim większość dziewcząt. Chłopcy go lubili, mimo, że robił za niezłą konkurencję pod względem zainteresowania. Miał świetne podejście do uczniów, zarówno płci męskiej jak i żeńskiej. Dla wszystkich uprzejmy, wyluzowany gdy mógł, chętny do pomocy, szarmancki a zarazem wesoły i czuły. 
Chodzący ideał, ktoś by powiedział.
- Jedzie na tę dwutygodniową wycieczkę! - pisnęła Japonka i aż zaklaskała w dłonie.
Pokiwałaś głową na znak zrozumienia.
Starałaś się nie okazywać zbyt wielkiego zainteresowania. Nie chciałaś pokazać, że też cieszył Cię ten fakt. Musiałaś przyznać samej sobie, że intrygował Cię, choć trzymałaś się z daleka. Wiedziałaś, że przyjaciółka jest w nim zadurzona po uszy, więc chciałaś trzymać za nią kciuki. Ty i tak przy swoim stylu ubierania, wyglądzie, charakterze i zachowaniu, nie miałaś szans.
- I tu pojawia się moja prośba! - zawołała Azjatka i złożyła dłonie w błagalnym geście, wpatrując się w Ciebie wielkimi szczenięcymi oczętami.
Zamrugałaś zaskoczona i przyjrzałaś się jej uważnie.
- Teki-chan, co Ty potrzebujesz?
- No... Bo to świetna okazja, by go wypytać o pewne sprawy. Wiesz, co lubi w dziewczynach, co uważa za zalety, co za wady, jak go zaintrygować, zainteresować sobą. 
- Mam go wypytać? Przecież pomyśli, że to ja jestem zainteresowana.
- No nie pomyśli, bo wpadłam na genialny plan!
- Hmm?
Nachyliłaś się nieco, gdy Teki przylgnęła do Twego ucha, by wyszeptać swój pomysł. 
Zrobiłaś wielkie oczy, słuchając jej słów.
- Że co mam zrobić?! - krzyknęłaś zszokowana.
- Wszystko już ustaliłam! Powiedziałam, że jest wyjątkowo niegrzeczny i to łobuz, więc trzeba go pilnować i obiecano zrobić to właśnie tak jak zaplanowałam! - pisnęła podekscytowana koleżanka.
- N-no nie wiem... - wybąkałaś niezbyt przekonana.
- Jesteś świetną aktorką, poradzisz sobie! Proszę!
Westchnęłaś.
- Ale tylko dlatego, że jesteś moją przyjaciółką i współlokatorką. - mruknęłaś, otwierając walizkę, którą dopiero co zdążyłaś spakować. - Więc nie mogę jechać na wycieczkę.
- Nie jako _________    __________. - odparła uradowana Teki.
- Więc jak się będę nazywać?
- Mamoru Saito. 






"Przecież wszyscy się domyślą, że nie masz w rodzinie Polaka. Jak to ma wypalić?"
Rozglądałaś się wokoło, szukając odpowiedniego numeru na drzwiach. W głowie słyszałaś ostatnią wymianę słów między Tobą, a przyjaciółką.
"Rodzice adoptowali go, gdy byli za granicą. Nadali mu japońskie imię i nazwisko, by lepiej czuł się w azjatyckiej społeczności."
Przystanęłaś, zauważając odpowiednie cyferki wywieszone na drzwiach.
"A głos?"
Odetchnęłaś cicho i zacisnęłaś nieco mocniej dłoń na uchwycie walizki.
"Mów jak najniżej potrafisz. Jesteś dobra w naśladowaniu głosów. Rób tak, jak kiedyś, gdy skończyłaś oglądać anime. Mów jak ich bohaterowie. Wczuj się, a będzie dobrze!"
Zastukałaś piąstką do drzwi.
"A jak będziemy sobie przekazywać informacje?"
Odpowiedziała Ci cisza. Może za słabo zapukałaś? Ach, przecież faceci nie pukają, od razu wparowują do środka. 
"Smsy. Staraj się nie zostawiać telefonu w zasięgu jego ręki. Lepiej by nic nie przeczytał, bo się domyśli."
Dotknęłaś niepewnie klamki i przygryzłaś wargę.
"Głupia! Będę mieć większe zmartwienia jeśli chodzi o zdemaskowanie!"
Nacisnęłaś klamkę i pchnęłaś drzwi, wchodząc do wnętrza pomieszczenia.
Twym oczom ukazał się niezbyt wielki pokój, mieszczący zaledwie dwa łóżka, po obu stronach sali. Przy każdym z posłań stał nocny stolik z szufladką i szafką. Przy wejściu stały dwie szafy - jedna pewnie na ubrania wiszące, druga z półkami. Na przeciwko było jeszcze okno, a po Twojej lewej stronie - drzwi do łazienki. 
Westchnęłaś i zamknęłaś za sobą drzwi, ustawiając walizkę przy pustym łóżku. Spojrzałaś na drugie, gdzie walały się męskie koszulki, jakieś dresowe spodnie. 
"Typowy facet widzę. Ubrania porozrzucane, nic niepoukładane."
Usadowiłaś walizkę na łóżku w pozycji poziomej i otworzyłaś. Spojrzałaś na poukładane ubrania. Rozpakować się to nie problem. Gorzej ze spakowaniem. Wszystko zawsze wracało w jednym wielkim wirze poskręcanych rękawów i nogawek, z zaplątaną w środku bielizną. Wzięłaś jedną z posortowanych kupek z koszulkami i podeszłaś do jednej z szaf. Otworzyłaś ją i spojrzałaś na puste jeszcze półki. Starannie usadowiłaś ubrania na jednej z nich. Uśmiechnęłaś się pod nosem, by zaraz zrobić zaniepokojoną minę.
"Zaraz, chwila. Nie mogą być poukładane, bo uzna mnie za jakiegoś dziwaka."
Szybko poprzewracałaś koszulki, by wyglądały bardziej na wciśnięte, niż porządnie ułożone.
Drzwi pokoju otworzyły się. Spojrzałaś w ich stronę i zamrugałaś zaskoczona.
Do środka wszedł wysoki mężczyzna, o intrygująco umięśnionej sylwetce. Spocony, przylegający do ciała podkoszulek wyjątkowo prowokował. Przystojna twarz zalana potem, małe ciemne oczka i ten uroczy uśmiech. 
- Cześć, Ty musisz być moim współlokatorem. - przywitał się i podszedł, wyciągając ku Tobie dłoń. 
Spojrzałaś na nią zdziwiona. Twoja była drobniejsza, cholera. 
- Uhm... Mamoru Saito. - burknęłaś niskim głosem. Uścisnęłaś jego dłoń, zaraz ją zabierając. 
"Mam nadzieję, że włosy nie wystają spod peruki, bo się zabiję."
- Saito... Nie wyglądasz na Japończyka. 
"Mówiłam kurna, ale nie słuchała."
Dmuchnęłaś w grzywkę, która co jakiś czas wchodziła Ci do oczu.
- Wybacz, to było niegrzeczne. - dodał szybko Yunho, uprzedzając Twoją próbę wytłumaczenia się. 
Skoro nie chciał dopytywać, to tym lepiej dla Ciebie.
- Sorry za bałagan, ale postanowiłem szybko się przebiec po okolicy. Sport to zdrowie, a dzięki temu znam już teren. Zaraz to ogarnę, tylko wcześniej wezmę prysznic. - powiedział mężczyzna, grzebiąc w międzyczasie w tej stercie ubrań, która tkwiła na jego łóżku.
Pokiwałaś jedynie głową, nie chcąc mówić za wiele. Wydałaś z siebie głębokie westchnięcie, gdy tylko mężczyzna zniknął za drzwiami łazienki. Otworzyłaś drugą szafę, gdzie wzrokiem napotkałaś lustro, które wisiało na wewnętrznej stronie drzwiczek. 
Spoglądałaś teraz na odpowiednio ucharakteryzowaną twarz. Długie ciemnobrązowe włosy schowane były pod czarnymi  kosmykami peruki. Szeroka, biała koszula, zarzucona na to męska bluza, szerokie spodnie dresowe, zniszczone trampki i ten wstrętny bandaż, który sprawiał, że swędziały Cię cycki. 
"Będzie miała u mnie niesamowicie wieeeelki dług."
Podczas gdy Twój współlokator brał prysznic, Ty zdążyłaś już rozpakować większość rzeczy. Jedynie bieliznę schowałaś w walizce. Nie byłoby przyjemnie, gdyby Yunho zauważył u Ciebie damskie majtki. Teki nie pomogłoby to w zdobyciu jego serca. 
"Telefon przy dupie, budzik na stoliku, czy coś pominęłam?"
Przyglądałaś się teraz swojej części pokoju. W miarę ładnie poukładane, choć starałaś się zachować przy tym odrobinę nieładu. 
"Może być."
Z tym wnioskiem, podeszłaś do okna, by rozejrzeć się po okolicy. Pokój mieścił się na parterze, więc nawet gdyby była cisza nocna, mogliście się bez problemu wymknąć z ośrodka. Pewnie dlatego ten pokój dostał jeden z opiekunów wycieczki, a nie sami uczniowie. 
"Spoko. Muszę z nim wytrzymać dwa tygodnie, udając, że jestem facetem z krwi i kości. Damy radę."
Pomyślałaś, chcąc się jakoś zmotywować do działania. Chociaż brzmiało to bardziej jak uspokojenie swej frustracji, niż determinacja. 
- Sorry, że to trwało tak długo. Kąpiel to relaks, zwłaszcza po takim wysiłku. - usłyszałaś za sobą.
- Luuuzik. - odparłaś niskim głosem i obróciłaś się do kolegi, nie chcąc wyjść na niegrzeczną.
"Shit..."
Zrobiłaś wielkie oczy, wpatrując się w niego z nieukrywanym zdumieniem. Yunho stał przy drzwiach łazienki owinięty jedynie w ręcznik, który (miałaś nadzieję, że dobrze) trzymał się jego bioder. Po nagim torsie spływały kropelki wody, podkreślając jego atuty fizyczne. Dobrze zarysowane mięśnie ukazywały się za każdym razem, gdy mężczyzna wdychał powietrze. Mokre włosy, poczochrane, całe w nieładzie, które właśnie starał się wytrzeć.
"CZY ON ZWARIOWAŁ?! TAKI... A... NIE ZEMDLEJ. NIE MDLEJ ________. WEŹ SIĘ KURNA W GARŚĆ."
Starałaś się uspokoić oddech, nie pokazać żadnych oznak zainteresowania jego ciałem. Nie było to łatwe, bo jak na złość, chłopak stał w pokoju, zupełnie nie przejmując się Twoją obecnością.
"NOSZ KURNA CZY ON NIE ZDAJE SOBIE SPRAWY Z TEGO, ŻE PRZED NIM STOI DZIEWCZ...."
Dopiero teraz oświeciło Cię, że przecież w jego oczach jesteś po prostu chłopakiem.
Yunho podniósł wzrok, a wasze spojrzenia spotkały się na prostej linii. 
Musiałaś unikać takich sytuacji, więc szybko odwróciłaś się plecami do niego.
- Wszystko w porządku? - zagadnął zdziwiony.
"Jasne. Paradujesz sobie półnagi, jedyne co nas dzieli to ten cholerny ręcznik, to zasrane przebranie i miłość mojej kumpeli do Ciebie."
Odetchnęłaś cicho i uśmiechnęłaś się niewinnie, choć i tak nie był w stanie tego ujrzeć.
- Jestem... trochę zazdrosny. Jesteś świetnie zbudowany, a ze mnie to taka mątwa. Kruszynka, którą możesz rzucić na boisku zamiast piłki. - mruknęłaś, starając się znów pilnować barwy głosu. 
Jeszcze trochę i nabierzesz wprawy, no i przyzwyczaisz się. 
"OBY"
- Ja? No coś Ty. 
Mężczyzna zaśmiał się dźwięcznie.
- Grubas ze mnie. 
"A myślałam, że to baby tak gadają."
- Ciekawe przez co Ci tak brzuch napęczniał. - skwitowałaś sarkastycznie.
- To jest miłość moich uczniów. - zażartował, masując się po swym abs'ie.
"No w to jestem w stanie uwierzyć."
- Mógłbyś się ubierać jakoś po wyjściu z łazienki? - zagadnęłaś starając się zachować spokój.
"Najlepiej jakiś kombinezon, z torbą na głowę albo jakąś maską, bo inaczej rzucę się na Ciebie jeszcze tej nocy. Cholera. Głupi pociąg seksualny."
- Czemu?
- Onieśmielasz mnie. 
Przez moment, w pomieszczeniu panowała cisza. 
- Ach, sprawiam Ci przykrość?
- Jestem zazdrosny, mówiłem już. Też chciałbym tak wyglądać.
- Dobrze, rozumiem. Postaram się tego pilnować. 
Po tych ciepłych słowach wrócił do łazienki.
- Torba na łeb też by nie zaszkodziła. - burknęłaś ledwo słyszalnie.
- Hm? Mówiłeś coś? - zagadnął Yunho, wychylając głowę z pomieszczenia.
- Nic takiego! - zawołałaś szybko, prostując się niczym wezwany żołnierz. 
Mężczyzna pokiwał głową na znak zrozumienia i zatrzasnął drzwi. 
Odetchnęłaś, opadając na swoje łóżko. 
"Mało brakowało."




~



Siedziałaś po turecku na łóżku i obserwowałaś mężczyznę, który pisał coś w notesie.
- Ej, co robisz? - zagadnęłaś na tyle luzacko ile potrafiłaś.
- Piszę wiersz. - odparł Yunho z delikatnym uśmiechem.
"POETA. ACH, MOJE SERDUCHO."
- Coś ciekawego? - dodałaś niby niezbyt zainteresowana.
- Tylko to, co podpowiada mi wena. Czerpię ją ze wspomnień, z przemyśleń. Biorę ją od moich uczuć i humoru. - wyjaśnił, nie zauważywszy Twojego znużenia.
Milczałaś przez dłuższą chwilę, zastanawiając się, jak Ty masz z niego cokolwiek wyciągnąć. 
"Okej, wiem, że lubi wiersze. Ale czy to mi w czymkolwiek pomogło?"
Sięgnęłaś po komórkę, którą trzymałaś w kieszeni bluzy. 
"Yunho lubi pisać wiersze. Pewnie jak mu jakiś napiszesz, to się ucieszy." - napisałaś przyjaciółce i wysłałaś.
Spojrzałaś na chłopaka i już otworzyłaś usta by coś od siebie dodać, gdy poczułaś w dłoni wibrację telefonu. 
"JAK JA KURNA DYSGRAFIK JESTEM, TO CZYM MU ZAIMPONUJĘ OPRÓCZ WIELKĄ MASĄ BŁĘDÓW?" - Teki była zdesperowana. 
Westchnęłaś. 
- Często biegasz? To dzięki temu masz taką sylwetkę? - znów zagadałaś.
Yunho podniósł wzrok znad zeszytu i spojrzał na Ciebie uważnie.
- Może sam bym spróbował skoro to daje takie efekty. - wzruszyłaś ramionami.
"Jaasne. Jakbym biegała za nim jak te wszystkie jego fanki, to bym kurna miała większe mięśnie brzucha od niego."
- Nie biegam za często. To raczej kwestia spędzania czasu razem z przyjacielem. Changmin lubi biegać, więc wiesz... - odparł z uśmiechem.
"Ach, Changmin. Drugi praktykant, pozostała część fanatyczek należała do niego. Prowadził zajęcia wokalne. Przeważnie i tak prędzej można go było zobaczyć otoczonym wianuszkiem dziewcząt, bądź jedzącym któreś z kolei śniadanie, niż podczas lekcji. Dziwny koleś."
- Więc co lubisz robić? - zagadnęłaś znowu. 
Yunho i tak by nie spytał skąd to zainteresowanie. Jest na tyle kompetentny i grzeczny, że zawsze odpowie na zadane mu pytanie. 
- Trenuję taekwondo. Oprócz tego uwielbiam taniec. Pisanie opowiadań też, choć głównie nachodzi mnie wena, gdy patrzę na padający za oknem deszcz.
- To trochę melancholijne... - szepnęłaś.
- Ale taka nostalgia też pozwala stworzyć ciekawe historie. - odpowiedział ciepło, obdarzając Cię tym swoim anielskim uśmiechem.
"JA KURNA TAŃCZYĆ NIE UMIEM." - Odpisała Ci Teki na kolejną wiadomość.
Stęknęłaś wysyłając kolejną informację.
Odpowiedź i tak przyszła szybko.
"PRĘDZEJ SE NOGI POŁAMIĘ, NIŻ WYKONAM JAKIŚ WYKOP."
Przewróciłaś oczami, z trudem panując nad irytacją. To trudniejsze niż myślałaś.
- Jest coś, co chciałbyś zrobić i może miałbyś okazję właśnie na tym wyjeździe? - zapytałaś nagle. 
Chłopak zastanowił się chwilę.
- Było coś... ale teraz to nieistotne. - szepnął ledwo słyszalnie. 
Zamrugałaś zaskoczona.
To brzmiało jakby mówił do siebie, a nie do kolegi obok. Nawet jego wzrok wbity w przestrzeń przed sobą dodawał mu takiej tajemniczej aury.
- A, chciałbym kiedyś wypróbować skok na bungie. Ale tu raczej nie będzie okazji. - dodał szybko, zupełnie jakby poprzedniego stwierdzenia nie wyjawił.
"POSRAM SIĘ ZE STRACHU, ON OGŁUCHNIE PRZEZ MÓJ WRZASK I TYLE." - Odpisała Ci na tę informację Teki.
Padłaś na poduszkę, wtulając w nią swój nos.
- Poddaję się. - wymruczałaś.







Minęły cztery dni wyjazdu, a Ty wciąż nie miałaś zbyt wiele rewelacji, które zadowoliłyby Twoją przyjaciółkę.
Postanowiłaś się przejść po terenie ośrodka i odpocząć, ale myślami i tak błądziłaś gdzieś wokół chłopaka. Każdy jego uśmiech pobudzał Twoje serce do szybszej pracy. To nie sprzyjało udawaniu mężczyzny. Musiałaś wybić go sobie z głowy na dobre, ale to nie było proste, biorąc pod uwagę fakt, że ciągle był obok.
"Był jeden plus. Już się ubierał nim wychodził z łazienki. Hm?"
Zatrzymałaś się, słysząc dźwięk kozłowanej piłki. Przeszłaś przez plac zabaw, aż dotarłaś na boisko, gdzie Yunho rzucał piłką do kosza. Za każdym razem uderzała o tablicę z taką siłą, że nie mogła wylądować w koszu. Wracała do właściciela.
- Używasz za dużo siły. - powiedziałaś po chwili obserwacji.
Chłopak spojrzał na Ciebie, starając się złapać oddech.
- Umiesz grać w kosza? - zagadnął zaciekawiony.
Pokręciłaś głową.
- Nie, ale znam się na strategii. Jeśli chcesz by piłka trafiła do kosza, najlepiej wykorzystać tablicę wiszącą nad nim. Tylko musisz użyć mniej siły. Rzucić nią lekko, a wysoko. Lewa ręka, która jest pod piłką, ma ją tylko podrzucić, prawa, która jest wyżej, nadaje kurs lecącej piłce. - wyjaśniłaś.
Chłopak obserwował Cię przez krótką chwilkę, aż w końcu przeniósł wzrok na kosz. Patrzył na niego przez dłuższy moment, by nagle rzucić piłką, która odbiła się lekko od tablicy, zakręciła się na obręczy i wpadła do siatki.
Yunho złapał koziołkującą po ziemi piłkę i rzucił ją ku Tobie.
Zaskoczona z ledwością zdążyłaś ją złapać i spojrzałaś na niego pytająco.
- Teraz Ty. - powiedział z uśmiechem. - Zasady znasz sam.
- Ale... nie umiem grać, więc...
- Nie musisz umieć, by rzucać piłką do kosza. - odparł rozbawiony i pokazał gestem dłoni, byś podeszła.
Zrobiłaś to, choć niezbyt chętnie. Stanęłaś w odpowiedniej odległości od kosza i spojrzałaś na chłopaka. Ten zachęcił Cię skinięciem głowy.
Westchnęłaś i ustawiłaś odpowiednio piłkę, choć nie byłaś pewna co do rzutu.
"Gdybym była sobą, mógłby mi pomóc, a tak to...e?"
Zamrugałaś zdziwiona, czując silne ramiona wokół Twoich. Wasze dłonie zetknęły się, gdy pomagał Ci odpowiednio ustawić ręce na piłce.
- Teraz możesz rzucać. - szepnął tuż obok Twojego ucha.
"Jeśli on tak grzecznie pomaga chłopakom na zajęciach, to nic dziwnego, że też go lubią." 
- Szkoda, że nie jesteś dziewczyną. - powiedział stając obok Ciebie.
W tym samym momencie, gdy to rzekł, Ty rzuciłaś piłką, która idealnie trafiła do kosza.
"Jestem dziewczyną idioto. "
- Czemu? - zagadnęłaś.
- Byłoby romantycznie. Nauczanie dziewczyny gry w kosza, czy cokolwiek innego to świetna okazja na przypadkowy ale przyjemny dotyk. - odparł z lekkim uśmiechem.
W jego oczach ujrzałaś rozmarzenie, zupełnie jakby oczami wyobraźni widział taką sytuację.
"Ale jeśli ją widział, to z jaką osobą?"



~
Sobota.
Mijał dziś szósty dzień wycieczki.
Leżałaś na łóżku wpatrując się w wyświetlacz telefonu.
"On chętnie by pouczył dziewczynę gry w kosza." - Napisałaś wczoraj do Teki.
"________, ja jestem kapitanem żeńskiej drużyny koszykarskiej." - Odpisała.
Zupełnie o tym zapomniałaś.
Już powoli traciłaś siły i nadzieję, że coś wymyślisz.
"Idziesz na imprezę klasową?" - Napisała kilka minut wcześniej.
"Wiesz, że nie lubię chodzić na imprezy." - Odpisałaś.
Odpowiedź już nie przyszła. Pewnie siedzi na dyskotece i nieźle się bawi.
Zamrugałaś zdziwiona, gdy usłyszałaś dźwięk otwierających się drzwi. Podniosłaś się do siadu i spojrzałaś na współlokatora.
- A Ty nie na imprezie? - zapytałaś zdziwiona.
- Nie lubię takich imprez, więc poprosiłem Changmina, by pilnował młodzieży za mnie. - odparł z uśmiechem i opadł na swoje łóżko.
"No to mamy coś wspólnego."
- Więc pewnie imprezowiczek też nie lubisz?
- Średnio. Przeważnie są zbyt wyzywająco ubrane, przesadnie umalowane i pijane. - odparł niezadowolony.
Pokiwałaś głową na znak zrozumienia.
"Teki-chan, Twoje szanse spadają z każdym kolejnym dniem."
- Lubię dziewczyny z energią, ale niech ją wykorzystują w innym kierunku. - powiedział nagle.
Pewnie nie chciał wyjść na kogoś, kto ocenia innych. Rozumiałaś to.
- Więc... jakie lubisz? - zapytałaś niepewnie.
Na początku milczał, zastanawiając się nad odpowiedzią. A może po prostu Cię zignorował.
- Niezbyt głośne. Czarujące na swój sposób. Z pasją, ładnym uśmiechem, błyskiem w oku. Takie, które przykują moją uwagę, które będą potrafiły bronić własnego zdania, być asertywne. Wiesz... - zawiesił głos i spojrzał na Ciebie z nieśmiałym uśmiechem. - Potrzebna mi kobieta, która będzie potrafiła czasem mną pokierować, rządzić. Bywam uległy w takich sytuacjach, ale dominujący w tych głębszych relacjach.
Zaśmiał się po tym ostatnim zdaniu, a Ty dołączyłaś do niego, choć wcale Ci do śmiechu nie było. Właśnie wyobraziłaś sobie Yunho jako namiętnego kochanka, a tego obrazu w oczach mieć nie powinnaś.
- Trudno tu znaleźć taką osobę. - odparłaś bez większego namysłu.
- Fakt. Chociaż... wydaje mi się, że taką znalazłem. - odparł ledwo słyszalnym szeptem. - Niestety, nie pojechała na wycieczkę.
Zamrugałaś zaskoczona i spojrzałaś na niego pytająco, jednak chłopak nie kontynuował tematu.
A szkoda, bo przez moment miałaś nadzieję, że to właśnie o Tobie mówił.
"Głupia. Przecież sporo dziewcząt nie jechało, a poza tym, mógł mieć na myśli jedną z nauczycielek."





~



Westchnęłaś cicho, ciesząc się, że masz w końcu chwilę dla siebie.
Stałaś teraz w łazience, patrząc w lustro. Zdjęłaś z głowy perukę, uwalniając swe długie ciemnobrązowe włosy, które opadały teraz na Twe ramiona.
- Zostały jeszcze trzy dni do końca wyjazdu, a ja wciąż nie wiem nic... - mruknęłaś niezadowolona.
Dobrze, że Yunho poszedł pograć w kosza z tym swoim kolegą, bo przynajmniej mogłaś się teraz dłużej zrelaksować w łazience.
Zaczęłaś więc rozpinać guziki męskiej koszuli, by następnie zsunąć ją powoli z ramion. Koszula jednak zatrzymała się na Twych łokciach, bowiem usłyszałaś dziwny hałas, zupełnie jakby drzwi pokoju zostały otworzone.
"Yunho już wrócił? Przecież dopiero co wyszedł do kolegi." - pomyślałaś zdziwiona.
Wzruszyłaś jednak ramionami, uznając, że to mało istotne. Bo przecież już mu mówiłaś na samym początku, by nie wpadał niezapowiedziany do toalety, bo się wstydzisz swojego kruchego, jak na chłopaka, ciałka. Był osobą grzeczną, więc od razu się zgodził.
- Saito, jesteś? Stary, sorry ale muszę skorzystać z kibelka. - zawołał znajomy głos.
Zmarszczyłaś brwi, bo nie należał do Twojego współlokatora.
- Sorka ale muszę we...
Mężczyzna zawiesił głos, gdy po szarpnięciu drzwi, ujrzał Cię w łazience.
Najpierw przyjrzał się Twojej twarzy bez charakteryzacji, długim włosom, aż jego wzrok spoczął na biuście, owiniętym bandażem, by zatuszować dziewczęce krągłości.
- S-saito? - wydukał zdumiony.
Syknęłaś niezadowolona i złapałaś go za koszulę, wciągając szybko do środka. Chłopak wylądował na ścianie, a Ty zatrzasnęłaś za nim drzwi. Założyłaś koszulę, którą zaczęłaś zapinać.
- Jesteś dziewczyną... - wybąkał zdumiony Changmin, który wpatrywał się w Ciebie, przyklejony plecami do ściany.
Westchnęłaś cicho i spojrzałaś na kolegę.
- Nie mów Yunho. - powiedziałaś krótko.
- Zwariowałaś? Wiesz jak to w ogóle wygląda?
- To nie tak jak myślisz! - wypaliłaś szybko, z wyraźnymi rumieńcami na twarzy.
Nie mając innego wyjścia, pokrótce wyjaśniłaś mu w czym tkwił problem i jakie było Twoje zadanie.
- To nie wypali. - odparł Changmin, komentując w ten sposób całą Twoją misję.
Zamrugałaś zdziwiona i zmarszczyłaś brwi, czując się lekko urażona.
Przecież ten plan był genialny! Może trochę z dramy wzięty i szalony i wyjątkowo ryzykowny, ale genialny!
- Niby czemu? - odburknęłaś niezadowolona.
- Bo Yunho już od dawna ma kogoś na oku. - skwitował Changmin niezbyt przejęty.
- Co? - wydukałaś zszokowana, unosząc przy tym brwi.
Zabolały Cię te słowa, nawet jeśli wolałaś odrzucić swe uczucia, by pomóc przyjaciółce.
- Kto to jest?
- Uczennica. Dlatego nie może się do niej na razie zbliżyć. Związki między nauczycielami a uczniami są zabronione. On straciłby pracę, ona możliwość ukończenia szkoły, mieliby oboje problemy, choć sobą to pewnie i tak się kretyn nie przejmuje. - mruknął Changmin, lekko naburmuszony.
- Kto to? - powtórzyłaś, ignorując jego wyznanie.
Podeszłaś do niego i złapałaś za koszulę, chcąc wywrzeć na nim jakąś presję. Nie chciałaś wyglądać na zdesperowaną, ale chyba nie udało Ci się tego ukryć.
- Kto to? Powiedz proszę, muszę wiedzieć.
- Po co?
- Zapytam ją, co o tym myśli, a może nawet sama wie, co on lubi w dziewczynach, zapytam ją co o nim sądzi, czy też jej się podoba i ocenię jakie szanse ma Teki-chan. - wyjaśniłaś, z trudem panując nad przyspieszonym oddechem.
Serce waliło Ci jak oszalałe, choć nie byłaś pewna, skąd ten ogrom strachu w Tobie.
Changmin uśmiechnął się lekko, nie odpowiadając. Ostrożnie odsunął Twe dłonie od swojej koszuli i powoli obrócił Cię ku lustru, które wisiało nad zlewem. Usadowił ręce na Twych ramionach i spojrzał na Twoje odbicie.
- Dobrze. Więc spójrz teraz na nią i zapytaj. - szepnął ciepło.
Zamrugałaś zaskoczona, obserwując w lustrze swą twarz. Widziałaś szok wymalowany na swej buzi, rozszerzone źrenice, lekko rozchylone wargi. Zabrakło Ci słów.
Serce wciąż biło mocno, ale jednak wyczuwałaś w nim jakąś zmianę. Było Ci o wiele cieplej, zupełnie jakbyś właśnie wyszła spod gorącego prysznica.
- Ja... jestem... dziewczyną, która mu się podoba? - wyszeptałaś niepewnie, zupełnie jakbyś się bała, że to tylko żart w wykonaniu starszego kolegi.
Changmin skinął głową, wciąż lekko uśmiechnięty.
- Nie powiem mu o Twojej tajemnicy, ale uważam, że powinnaś to zrobić jak najszybciej. Jeden malutki błąd, a stracisz go na zawsze, lub co gorsza, wpakujesz was oboje w kłopoty.
Spojrzałaś na chłopaka zaskoczona.
- Ale on mi się wcale nie... - zawiesiłaś głos, zauważając jego wymowne spojrzenie.
Nie było sensu się tego wypierać, Yunho Ci się podobał.





~

- Trudno tu znaleźć taką osobę. - odparłaś bez większego namysłu.
- Fakt. Chociaż... wydaje mi się, że taką znalazłem. - odparł ledwo słyszalnym szeptem. - Niestety, nie pojechała na wycieczkę.


Uchyliłaś powieki.
Znów w głowie słyszałaś tę wymianę zdań, która miała miejsce kilka dni temu.

"Czy to naprawdę dotyczyło mnie?"
Westchnęłaś cicho i zamrugałaś usłyszawszy jak Yunho wchodzi do pokoju. Przywitałaś się skinięciem głowy. Ku Twemu zaskoczeniu, chłopak wydawał się czymś przejęty. Pełen dziwnej ekscytacji usiadł na swym łóżku, spoglądając na Ciebie uważnie.

- Saito, jesteś bratem Teki, prawda? - zapytał dla pewności.
"Oficjalnie tak. W praktyce, to mi na to nie pozwala moja płeć, ale co tam."
Skinęłaś głową, potwierdzając jego słowa.
Mężczyzna odetchnął wyraźnie ucieszony i oblizał wargi.
- Więc pewnie spędzasz z nią dużo czasu i pewnie sporo rozmawiacie?
Znów skinęłaś głową.
- Czy jej przyjaciółka mówiła coś kiedyś o mnie? Wspominała cokolwiek? Albo może... może mówiła czy ma jakąś sympatię? Wiesz co ona lubi, a czego unikać? Myślisz, że zwróciłaby na mnie uwagę?
Rozchyliłaś szeroko usta słysząc tę wiązankę pytań. Zamachałaś szybko rękoma, chcąc go powstrzymać. Z trudem zapanował nad oddechem i zamilkł, patrząc na Ciebie uważnie.
- Co Ty tak nagle... - zawiesiłaś głos, nie wiedząc jak to nawet ująć.
Yunho przygryzł dolną wargę, czując wyraźnie zmieszanie. Zaczął przekładać palce u dłoni między sobą, jakby budował z nich niekończącą się figurę.
- Pamiętasz jak wspominałem o tej sympatii? O dziewczynie, która mi się podoba? - zagadnął na wstępie.
Przełknęłaś ślinę słysząc to. Powoli skinęłaś głową, starając się uspokoić budzące się motyle w Twoim brzuchu.
- To właśnie ona. __________, przyjaciółka Twojej siostry. - powiedział Yunho z nieśmiałym uśmiechem.
Zamarłaś słysząc te magiczne słowa.
Motyle w Twoim brzuchu zaczęły szamotać się po wszystkich organach wewnętrznych. Zamrugałaś, starając się powstrzymać od nagłego napadu radości. Wiedziałaś, że zaraz po ekscytacji, nadeszłaby niepewność i strach o Twoją przyjaźń.
- Jeśli możesz się o niej coś dowiedzieć... - zaczął niepewnie Yunho, patrząc na Ciebie z nadzieją wymalowaną na twarzy.
- Czemu się nią interesujesz? - zapytałaś cicho.
Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie i oparł się rękoma o łóżko, usadawiając wcześniej dłonie za plecami. Spojrzał w sufit, błądząc myślami gdzieś wśród wspomnień.
- Zna swoją wartość. Intryguje mnie na swój sposób. Potrafi powiedzieć nie, ale jednocześnie ma ku temu logiczne argumenty. Wie jak obrócić cudzą broń przeciwko drugiemu. Poza tym... widziałem, że jest słaba z koszykówki, a ja mógłbym jej w tym pomóc. Wtedy zaliczyłbym chyba kilka punktów u niej, jak sądzisz? - to mówiąc, spojrzał na Ciebie pytająco.
Pokiwałaś głową, wzruszając przy tym ramionami. Musiało to głupkowato wyglądać, ale byłaś zakłopotana. Nie wiedziałaś jak się zachować. Jeśli powiesz co myślisz, to będzie podejrzliwy, bo jakim cudem brat przyjaciółki wiedziałby o niej tak wiele? No, Ty nią jesteś, znaczy, brat nią był, znaczy...
Skrzywiłaś się niezadowolona. Teraz to nawet Ty się gubiłaś w tym wszystkim.
- Kobiety to lubią pewnie. - odparłaś nieco obojętniej.
Musiałaś do tego nabrać dystansu.
- Pewnie masz rację. A wiesz co? Ma ładny uśmiech. Potrafi być urocza i groźna w jednym. Takie dwa oblicza. To coś, czego potrzebuję. - szepnął Yunho z fascynacją w głosie.





~


- Co ja mam zrobić? - szepnęłaś, stojąc przed lustrem. Wokoło panowała ciemność, jedynie maleńki strumień światła sprawiał, że mogłaś dostrzec własne odbicie w lustrze.
- Czy to nie oczywiste? Powiedz mu prawdę. - usłyszałaś swój własny głos.
Podniosłaś wzrok, by napotkać baczne spojrzenie swego odbicia.
- Nie mogę tak. Muszę pomóc Teki. - odparłaś.
- Będziesz robić z siebie oddaną przyjaciółkę, gdy sama wątpisz w jej oddanie? - prychnęło Twoje odbicie.
Zmarszczyłaś brwi.
- Ona nie wie, że mi się podoba.
- Oczywiście, że wie. Domyślasz się tego, więc nie ma co zaprzeczać.
- To bez znaczenia.
- Ona by nie zrobiła tyle dla Ciebie.
- Tego nie wiesz.
Zamilkłaś na moment i spojrzałaś poirytowana na siebie.
- I w ogóle czemu rozmawiam sama ze sobą?
Twoje odbicie nachyliło się nieco, by móc Ci się baczniej przyjrzeć.
- Jestem Twoim sumieniem, ___________. Rozmawiasz ze mną dość często. - szepnęła postać.
- Saito? - usłyszałaś męski głos. - Saito?! Wszystko w porządku? Ej?!
"Co jest grane?" pomyślałaś zdziwiona.
Powoli uchyliłaś powieki, które zaraz zamknęłaś, czując krople wody, kapiące Ci na twarz. Osłoniłaś oczy rozwartą dłonią i usiadłaś, rozglądając się wokoło.
"Przysnęłam podczas kąpieli?" 
Siedziałaś właśnie w kabinie prysznicowej. Para wodna unosiła się wysoko aż pod sufit, szum wody wydawał się jeszcze donośniejszy niż zwykle i to rąbanie do drzwi.
Yunho dobijał się do łazienki.
Otworzyłaś szeroko oczy i podniosłaś się szybko na równe nogi.
"Yunho dobija się do łazienki. Jeśli mnie teraz zobaczy..."
Spanikowana zakręciłaś wodę i wyszłaś z wanny. O mały włos, a nie poślizgnęłabyś się na tej rozlanej po podłodze wodzie. Musiałaś chyba zasnąć na przynajmniej pół godziny.
"Cholera."
Syknęłaś i złapałaś za ręcznik, którym owinęłaś się wokół talii.
- Saito! Wchodzę! - zawołał Yunho.
- Czekaj! - krzyknęłaś, lecz było już za późno.
Drzwi otworzyły się szeroko, tworząc niebezpieczne spotkanie między Tobą, a mężczyzną. Wasze spojrzenia spotkały się, pełne szoku i zakłopotania.
Byłaś owinięta jedynie w ręcznik, dzięki któremu osłaniałaś swe intymne partie ciała. Długie mokre włosy przylegały do pleców, ramion i twarzy.
- _________? - wyszeptał zdezorientowany.
Stał nieruchomo, nie wiedząc jak się teraz zachować.
- To nie tak jak myślisz... - zaczęłaś lekko spanikowana. Ujrzałaś w jego oczach dziwny niepokój, niechęć i powątpiewanie. Musiał to źle zrozumieć, czułaś to. - Ja Ci to wszystko wytłumaczę.
- Teraz się ubierz... - szepnął spokojnie, choć wyczuwałaś w jego głosie chłód, a w zachowaniu widać było dystans. Wyszedł z łazienki zamykając za sobą drzwi.
Potem usłyszałaś kolejny trzask, tym razem jednak drzwi pokoju.
Wyszedł.
Westchnęłaś i osunęłaś się na mokre kafelki. Powietrze było coraz cięższe, trudno oddychało się przez tę parę. Nie bardzo się tym teraz przejmowałaś.
- Cholera! - jęknęłaś i uderzyłaś piąstką o białe kafelki. - Cholera, cholera, cholera! - zawołałaś, ponawiając ciosy.




~



- Co ja mam teraz zrobić? - szepnęłaś, wciąż patrząc w sufit.
"Iść na to spotkanie, czy nie iść? Czego on chciał?" 
Po tym, gdy odkrył prawdziwą tożsamość Saito, nie pojawił się więcej w pokoju jednocześnie z Tobą. Spakował się, gdy Cię nie było, przenocował u kolegi, a i w autobusie trzymał się z daleka. Traktował Cię jak powietrze, co było trudnym do uwierzenia, zważywszy na jego charakter. 
O tym, że odkrył Twój sekret, nikomu nie zdradził, ale i Ty, nie wspomniałaś o tym fakcie przyjaciółce. A będziesz musiała w końcu to wyznać.
Teraz, gdy już wróciłaś do Seulu, on chciał się spotkać. 
Wiadomość była krótka, zwięzła i na temat. 

"Jeśli go zignoruję, stracę szansę na wyjaśnienie mu wszystkiego."
Ta myśl przekonała Cię, jakie musisz podjąć działania. 






______________







Scenariusz był gotowy już od czerwca. Wiem, powinnam go dodać już wtedy, a jednak robię to prawie po pół roku czasu. Nie, to jest pół roku. Miałam sporo jednak na głowie. Problemy rodzinne, wyprowadzkę, pracę, mało czasu dla siebie i swojej rodziny, a co dopiero na odpoczynek i lenistwo. Postaram się tu jednak wrócić i znów pisać. Bałam się, że gdy dodam ten scenariusz, umrze on śmiercią naturalną, jak ten z Minho - tak, niestety, ale wciąż mam pustkę w głowie po drugiej części scenariusza.
Tutaj jednak, jest małe prawdopodobieństwo, że zginie w odmętach mojej pamięci. Postaram się napisać drugą część, lecz kiedy? Tego nie wiem.
Mam nadzieję, że wciąż zaglądaliście tutaj, z nadzieją, że pojawi się nowa notka i, że nie zawiodłam was tak bardzo, jak się obawiam.
Dlatego proszę was o jeszcze jedną szansę, chociażby na poprawę. Postaram się nie zawieźć i chociaż raz w miesiącu coś dodać. :)


Kocham Was i dziękuję za wszystkie komentarze!


13 komentarzy:

  1. Ten moment zaskoczenia gdy wchodzę na bloggera i powiadomienie, że dodałaś posta. O matulu~! Kocham Twoje scenariusze, każdy przeczytałam minimum 2 razy. Ten scenariusz był piękny. Lubię takie. hihihi ;D
    Życzę Ci weny oraz spokoju w święta! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak się cieszę że wróciłaś! ^^ Uwielbiam twoją twórczość, a ten scenariusz strasznie mi się podobał. Mam nadzieję, uporządkujesz sobie wszystko w życiu, trzymam kciuki. Hwaiting! Jak również życzę wesołych świąt. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mamciu, ileż można się prosić o dodanie Yunho? No ale dobra, jakoś Ci to wybaczę :D
    Kocham ten scenariusz, zżera mnie ciekawość i to co dalej.. Co będzie na spotkaniu.. aaach, nie mogę się już doczekać! I w ogóle.. Changmin <3 ale to już moje takie prywatne.. :D Pisz ile tylko możesz, chcesz.. Bo jesteś w tym najlepsza! <3

    Buźka, Nala :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, zapomniałam dodać - kombinezon, czarny, nieużywany, chętnie oddam :D xD

      Usuń
  4. Oh my gosh! Tak się cieszę że dodałaś ten scenariusz i że wróciłaś :3 I on jest cudowny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Już tak dawno tu nie zaglądałam, a tu proszę taki rarytas sobie czeka. Sceny z koszem jest perfekcyjna( jak zresztą wszystkie). Miło, że o nas pamiętasz i znalazłaś czas na wstawienie scenariusza. Teraz nie mogę się doczekać drugiej części. Weny, pomysłów i dużo czasu na lenistwo. No i oczywiście Wesołych Świąt!
    Hwaiting
    Hana

    OdpowiedzUsuń
  6. mdowdjeiofdne! Dlaczego czytam to teraz?! Dlaczego nie zauważyłam tego wcześniej?! Omo! Jak ja dawno nie czytałam tak dobrego scenariusza, tak dawno nie czytałam nowego scenariusza od Ciebie! <3
    To było naprawdę wspaniale. Końcówkę czytałam z zapartym tchem, czekając co takiego się wydarzy. Teraz nie możesz zostawić nas w takiej niepewności! Co się wydarzy na tym spotkaniu? Co zrobi Yunho? Co zrobi bohaterka? Jaka będzie reakcja Teki?
    Mam nadzieję, że szybko coś napiszesz. Trzymam mocno za to kciuki! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba nie dodał się mój poprzedni komentarz :C

    JI YONG UNNIE!
    Nie strasz mnie tak więcej! Tak strasznie bałam się, że coś Ci się stało!
    Nawet pisałam wiadomość na fanpejdżu! ;;;;
    (Ja chyba muszę mieć do Ciebie facebooka, bo umrę z niepokoju!)

    Tak strasznie się cieszę, że nic Ci nie jest i wszystko w porządku.
    Odpoczywaj, zajmij się rodziną, jedz dużo, pij, śpij odpowiednio i niczym się nie martw.

    My zawsze będziemy czekać.

    Scenariusz jest cudowny, jest sporo błędów interpunkcyjnych i składniowych, ale na pewno je znajdziesz, jeśli przeczytasz to jeszcze raz na spokojnie :)

    Dziękuję, że wróciłaś.
    Wysyłam miłość!

    Sasu ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Mega mega! No kocham kocham i jeszcze raz kocham jest tak boski jak reszta twoich scenariuszy tak bardzo się ciesze ze wróciłaś, chociaż troche to smutne ze trzeba było czekać tak długo na kolejny scenariusz ale warto było :3 Mam nadzieje że na kolejną cześci nie bedzie trzeba było czekać i że za pare dni się pojawi bo ten scenariusz jest genialny i druga cześci też bedzie <3 Jestem very happy ze z nami jesteś pozdrawiam i życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny! Prosze dokoncz go jak najszybciej! xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekam, ponieważ się wciągnęłam XD ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Omomomom...nie mogę się doczekać drugiej części ! To jest genialne ! ♥*___*

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń