niedziela, 2 marca 2014

Junsu 4/4 (DBSK)

"Zwykły zakład"







- Może zacząłem bójkę, ale ten cały konflikt był od początku z Twojej winy. To był Twój denny pomysł! - zawołał zirytowany Junsu i spojrzał gniewnie na towarzysza.
Prezes uniósł brew w pytającym geście i odchylił głowę, patrząc teraz na nich z góry.
- Jaki pomysł? - spytał spokojnie.
 "Jaki pomysł...?" powtórzyłaś w myślach zlękniona. "Jaki..?"
Mężczyźni popatrzyli po sobie, nie wiedząc co zrobić. Mieli dylemat, czy wyznać prawdę szefowi, czy też może podać jakiś mniej błahy powód. Nie byli jednak pewni, czy takowy istniał.
- No, nie wstydźcie się. Śmiało. - zachęcił ich prezes.
"Jestem za." pomyślałaś zniecierpliwiona. Również chciałaś zrozumieć co się działo.
- To jego wina. - powiedział od razu Junsu, wskazując na kolegę.
Tancerz parsknął śmiechem i pokręcił głową, wyraźnie rozbawiony.
- Zwalasz winę na mnie? - spytał spoglądając na niego z uśmiechem.
- Nie, ja mówię tylko kto był pomysłodawcą.
- Ty jesteś współwinny. Wziąłeś w tym udział Junsu. Tego się nie wyprzesz.
- Nie chciałem brać w tym udziału. - warknął mężczyzna, zaciskając dłonie w pięści.
- Doprawdy? Więc po coś się w to wmieszał? Wystarczyło dać sobie spokój i pozwolić mi działać. - skwitował Eunhyuk, rozkładając ręce.
- Nie mogłem Ci na to pozwolić.
- Ach, niech zgadnę. Choć raz chciałeś mi pokazać, że potrafisz być lepszy?
- Nie, chciałem ją ratować!
- Próbując się zbliżyć tak jak ja? Zabawne. Kogo chciałeś ratować tak naprawdę? Swoją reputację, czy jej własną?
- Wystarczy. Takie półsłówka mogą padać poza moim biurem. Teraz chcę znać prawdę. Mówcie. Krótko i na temat. - wtrącił CEO, wyraźnie znudzony tą wymianą zdań.
Nastąpiła cisza, którą w końcu przerwał Junsu. Wydał z siebie ciche westchnienie.
- Wymyśliłem zakład. - powiedział krótko Eunhyuk.
Drgnęłaś mimowolnie, słysząc te dwa słowa. Wstrzymałaś na moment oddech, jakby to miało pomóc w podsłuchiwaniu. Bałaś się tego, co zaraz nastąpi, tego, co usłyszysz.
- Założyłem się z Junsu, że jako pierwszy poderwę ________, że zdobędę jej serce. - wyjaśnił spokojnie tancerz. Wydawał się zadowolony z tego co powiedział.
Zmarszczyłaś brwi.
Szantażował Cię z powodu tego zakładu. Nie chciał się z Tobą spotykać, dlatego że Cię lubił. On po prostu chciał wygrać, za wszelką cenę. Nawet takimi zagrywkami.
- Czy to prawda? - usłyszałaś głos CEO i przyjrzałaś się uważnie wnętrzu biura, gdzie postacie migały Ci przed oczami. Szpara była zbyt mała, by ujrzeć jakieś szczegóły. Dostrzegłaś jednak sylwetkę swego opiekuna. Milczał przez dłuższą chwilę, aż w końcu wychrypiał ledwo słyszalne "tak".
Odsunęłaś się od drzwi. Nie chciałaś słyszeć nic więcej.
"Uciec... Uciec daleko stąd... Odejść..." pomyślałaś zażenowana.
Miałaś ochotę wybiec z korytarza, opuścić budynek i nigdy więcej nie pojawić się w tym miejscu. Postanowiłaś jednak wrócić do sali, gdzie trenowałaś z Junsu. Gdybyś nagle zniknęła, wydałoby się to zbyt podejrzane. Poza tym, tliła się w Tobie iskierka nadziei, że chłopak wszystko wyjaśni, że stawi czoła prawdzie i przedyskutujecie to, co usłyszałaś. Chciałaś dać mu szansę.
Gdy znalazłaś się w sali, zajęłaś miejsce przy pianinie. Palce powoli wodziły po klawiszach instrumentu, jakbyś mogła w ten sposób zapamiętać każdy z nich. Czułaś narastające w brzuchu ciepło. Bałaś się tego, co może wkrótce nastąpić. Żałowałaś, że nie byłaś na to przygotowana. Twoje obawy wzrosły, gdy usłyszałaś dźwięk otwieranych drzwi, a także głos witający się z Twoją osobą.
- Przepraszam, trochę to trwało. - powiedział Junsu, który podszedł do stołka na którym siedziałaś. Zajął miejsce obok i westchnął, spoglądając teraz na Ciebie.
- Nie szkodzi. - odparłaś krótko i cicho. - Coś się stało?
- Ach, to nic takiego. Z Eunhyukiem dość często dochodzi do spięć. - skwitował i machnął ręką lekceważąco.
- Często się okładacie pięściami na środku korytarza w wytwórni? - spytałaś nieco ironicznie, choć starałaś się zachować spokojny ton głosu..
- Ach... Nie no...
- Na pewno nic się nie stało?
Spojrzałaś na niego z nadzieją w oczach. Chciałaś usłyszeć prawdę.
- Na pewno. To tylko błahostka. Głupia w dodatku. - skwitował, uśmiechając się niepewnie.
Spuściłaś wzrok i przymknęłaś powieki.
- Głupia błahostka... - powtórzyłaś cicho, dotknięta tym określeniem. Zabolało Cię to.
Junsu zamrugał zaskoczony i przyjrzał Ci się uważnie.
- Więc jestem głupią błahostką... - wyszeptałaś sama do siebie.
- Co proszę? - dopytał chłopak, nie dosłyszawszy Twojej wypowiedzi.
Pokręciłaś przecząco głową i uśmiechnęłaś się słabo.
- Nic, nic. Źle się czuję. Czy mogłabym pójść do domu? - zapytałaś cicho i wstałaś.
Mężczyzna podrapał się w tył głowy, po czym skinął na znak zgody.
- Odwiozę Cię. - dodał podnosząc się z siedzenia.
- Nie trzeba... - odparłaś uspokajająco i bez słowa ruszyłaś w kierunku drzwi.
- Ale jest już późno i wolałbym, byś ni-
- Nie trzeba. Autobus niedługo przyjedzie, a ja zabiorę się z koleżanką.
Nie czekając na reakcję Junsu, wyszłaś z sali. Przyspieszyłaś kroku, chcąc jak najszybciej opuścić ten budynek. Gdy w końcu wyszłaś na zewnątrz ubrana w ciepły płaszczyk, nie skierowałaś się nawet w stronę przystanku. Poszłaś przed siebie, przemierzając okolice. Potrzebowałaś chwili dla siebie, by zaczerpnąć świeżego powietrza i przemyśleć sytuację.



~



Po całonocnej walce myśli, postanowiłaś dać mu jeszcze jedną szansę.
"Może był zawstydzony tą całą sytuacją i dlatego nie chciał się przyznać..." pomyślałaś, wchodząc do budynku. Spokojnym krokiem przemierzałaś korytarz, kierując się w stronę sali, gdzie zawsze ćwiczyliście razem wokal.
"Jeśli się wytłumaczy, to dobrze. Jeśli nie, to wtedy... wtedy będę się martwić."
Z tą właśnie myślą weszłaś do sali, gdzie razem graliście na pianinie, gdzie wasze głosy łączyły się w jeden. Zatrzymałaś się, gdy zauważyłaś go siedzącego przy instrumencie. Przez moment zwątpiłaś we własne siły.
- ________? - wyszeptał chłopak, nawet nie spojrzawszy.
Jego głos był przepełniony nadzieją, tak jak i spojrzenie, którym Cię zmierzył. Delikatny uśmiech wdarł się na jego twarz, otulając Twe serce uczuciem ciepła.
"Nie. Muszę być silna i nie dać się ponieść tym emocjom." powiedziałaś sobie, zaraz wracając na Ziemię.
- Przepraszam za wczoraj. Źle się poczułam. - to mówiąc, skłoniłaś się przed mężczyzną, by po chwili wyprostować się i spotkać się z nim twarzą w twarz. Zamrugałaś zaskoczona i zrobiłaś krok w tył.
- Naprawdę się martwiłem. Bałem się, że to ja zrobiłem coś nie tak... - szepnął, od razu chwytając Cię za ramiona. Nie czekając na reakcję z Twojej strony, pociągnął Cię ku sobie i wtulił w swój tors.
Zdezorientowana trwałaś w jego ramionach, nie potrafiąc zrozumieć jego zachowania.
- Ano... Junsu... - wyszeptałaś po chwili milczenia.
Wokalista odsunął Cię i spojrzał z uśmiechem, wyczekując Twych kolejnych słów.
- Wczorajsza kłótnia z Eunhyukiem... - zaczęłaś, nieśmiało podnosząc na niego wzrok. - O co poszło?
Piosenkarz spochmurniał, przybierając spokojniejszy wyraz twarzy.
- Męskie pierdoły. - odparł zdobywszy się na lekki uśmiech.
Po tych słowach, uniósł dłoń w celu pogłaskania Twojej głowy. Nim jednak do niej sięgnął, odepchnęłaś jego rękę.
- Hm? - wydukał zdziwiony chłopak i popatrzył na Ciebie pytająco.
- Więc... jestem męską pierdołą? - wyszeptałaś przez zaciśnięte zęby. Palce od razu skuliły się, przybierając postać piąstek. Spoglądałaś na towarzysza rozgniewana, z dziwnym bólem w oczach. Czułaś go też w sercu.
- O czym Ty...
- Nie udawaj już! - krzyknęłaś zrozpaczona. - Jestem zmęczona tymi wszystkimi kłamstwami!
Chwyciłaś się za głowę i zamknęłaś oczy, starając się powstrzymać narastające w sobie emocje. Nie miałaś już sił do tych wszystkich tajemnic, które oboje tworzyliście.
- _________ - usłyszałaś cichy szept.
- Nie dotykaj mnie! - wrzasnęłaś, gdy jego dłoń, znów powędrowała ku Tobie. Otworzyłaś oczy i spojrzałaś na mężczyznę. Nawet nie zauważyłaś, gdy Twe rumiane policzki pokryły się szklistymi łzami. - Mam dość... Mam dość Twoich kłamstw! Dlaczego nie masz odwagi wyznać mi prawdy? Czemu udajesz, że nic się nie stało? Czemu mnie okłamujesz? Jesteś tchórzem!
- ___________, ja...
- Nie! Wiem o tym waszym cholernym zakładzie! - krzyknęłaś i rozzłoszczona, uderzyłaś piąstkami o tors chłopaka. Ten nawet się nie bronił, jedynie patrzył na Ciebie zszokowany. - Dobrze się bawiliście? Świetnie wam szło! Byłam wystarczająco głupia do waszej zabawy?!
Każde zapytanie poprzedzałaś ciosem w jego klatkę piersiową.
- Nie chcę Cię więcej widzieć. Nie chcę. - wyszeptałaś i obróciłaś się, by wyjść z sali. Nim dosięgłaś klamki, rzuciłaś mu jeszcze jedno, smutne spojrzenie. - Moje gratulacje. Wygrałeś zakład. Zdobyłeś moje serce. Znowu. - to mówiąc, wyszłaś, zostawiając go w swej dezorientacji.



Pech chciał, że pierwszą osobą na którą się natknęłaś po wyjściu, był Eunhyuk. Szedł korytarzem śmiejąc się do trainee, które go otaczały. Coś w Tobie pękło i musiałaś także jemu pokazać swe emocje. Nie czekając na rozwój sytuacji, podążyłaś w jego kierunku, zatrzymując się tuż przed nim. Jego ciche "cześć", przerwał głośny plask.
Na lewym policzku mężczyzny widniał teraz czerwony ślad po siarczystym ciosie. Na korytarzu panowała cisza. Trainee zasłaniały usta nie mogąc uwierzyć w to, co zobaczyły. Sam tancerz zasłaniał lico, obserwując Cię w zdumieniu. Ty, jedyne co okazałaś, to gniew i zawiść, migoczącą w Twoich oczach.
- Mam nadzieję, że dobrze się bawiłeś moim kosztem, bo to był pierwszy i ostatni raz. - wysyczałaś przez zaciśnięte zęby i nie przejmując się jego bełkotem, ruszyłaś w kierunku wyjścia z budynku.




~




- Zakład?
Skinęłaś głową.
- W życiu bym nie pomyślał, że da się w coś takiego wpakować. To do niego niepodobne. - skwitował Jaejoong, kręcąc głową.
- A jednak. - szepnęłaś, spuszczając głowę.
Siedziałaś przy stole i piłaś herbatę, towarzyszył Ci Jaejoong. Nawet nie zauważyłaś, kiedy nogi poniosły Cię pod jego dom. Potrzebowałaś rozmowy, kogoś kto wysłucha i doradzi, a w ostatnim czasie on był jedyną osobą, z którą mogłaś szczerze porozmawiać.
Większość Twoich przyjaciółek odwróciła się od Ciebie, gdy wyjechałaś na stałe do Seulu. Nie utrzymywałyście kontaktu, więc zostali Ci jedynie koledzy ukochanego. Yoochun był zajęty kręceniem jakiejś dramy, Changmin wolał żreć i marudzić o bałaganie w dormie, więc został jeszcze Yunho, godny rozmowy przyjaciel. Niestety, nie potrafił kłamać, więc gdyby się spotkali, od razu wyjawiłby Junsu, kim dla niego jesteś. Dlatego ostatnią deską ratunku i wsparcia, był Jaejoong.
- Spoliczkowany Junsu. Fajnie by było. - powiedział z uśmiechem, po czym spoważniał i spojrzał na Ciebie. - Mogłaś mu przywalić.
Westchnęłaś cicho.
- Nie potrafiłabym. - szepnęłaś uśmiechając się przepraszająco.
Wiedziałaś, że chłopak próbuje Cię rozweselić, ale naprawdę nie byłaś w stanie się śmiać.
- Co zamierzasz zrobić? Chcesz opuścić wytwórnię?
- Przeszło mi to przez myśl. Spałabym spokojniej wiedząc, że nie będziemy sobie stawać na drodze.
- Pamiętaj, że dostałaś się do jednej z najlepiej prosperujących wytwórni. Wiem, że warunki zostawiają wiele do życzenia, ale na pewno istnieje większe prawdopodobieństwo, że Cię dobrze wypromują. Poza tym, nie ma pewności, że dostaniesz się gdzieś indziej, a nawet jeśli, to znów dojdą kolejne miesiące treningów, czy nawet lata. Miej to na uwadze.
Westchnęłaś znów cicho.
Jaejoong był idiotą. Często nie był zbyt poważny, gdy sytuacja tego wymagała, śmiał się i kombinował, żarty wyprawiał. Jednak przyznać mu trzeba, że czasem potrafił doradzić i zwrócić uwagę na to, co istotne.
- Coś w tym jest. - mruknęłaś, nie chcąc mu dać satysfakcji, której tak wyczekiwał.
Pewnie dlatego zrobił z ust dzióbek w oznace niezadowolenia.
- Przecież zależy Ci na nim. - zauważył.
Westchnęłaś znów.
- No tak, ale co z tego, skoro odwalił taki numer?
- Ty nie byłaś lepsza. Od samego początku go okłamywałaś. To on powinien mieć Ci za złe, a nie na odwrót.
Skrzywiłaś się nieco, słysząc jego słowa.
Nienawidziłaś, gdy ten skurczybyk miał rację.
- Więc co chcesz mi doradzić? - zapytałaś, wiedząc, że pewnie jakaś wspaniała rada ciśnie mu się na język.
Mężczyzna uśmiechnął się usatysfakcjonowany tym pytaniem i uniósł dumnie głowę.
- Oboje musicie powiedzieć sobie prawdę i porozmawiać. Ale szczerze. - powiedział uradowany.
Westchnęłaś cicho i odwróciłaś głowę.
Jaejoong nachylił się nad stołem i przyjrzał Ci się uważnie, kiwając przy tym zachęcająco głową.
- No? Wyduś to wreszcie. - powiedział wesoło.
Zrobiłaś niezadowoloną minę.
- Dziękuję za radę.
- I...?
- Masz ra... - zawiesiłaś głos, bowiem dzwonek do drzwi nie pozwolił Ci skończyć.
Spojrzałaś pytająco na gospodarza, który wzruszył ramionami w geście niewiedzy.
Zniknął Ci z oczu, by następnie otworzyć drzwi mieszkania.
- Junsu? Co Ty tu robisz? - usłyszałaś zdziwionego właściciela domu.
Otworzyłaś szeroko oczy, słysząc go. To było ostrzeżenie dla Ciebie. Musiałaś się ukryć.
Dlatego szybko przeszłaś z kuchni do sypialni, która na szczęście była tuż obok, niewidoczna dla będących w przedpokoju osób.
Przylgnęłaś plecami do ściany i zostawiłaś lekko uchylone drzwi, by móc w razie czego słyszeć, co się dzieje.
Mężczyźni przeszli do kuchni. Słyszałaś ich kroki.
- Czekaj bo ja właśnie... - Jaejoong zawiesił głos, najwyraźniej zaskoczony Twoją nieobecnością.
- Ty co? - zapytał zdezorientowany Junsu.
- Właśnie piłem sobie herbatę. - odparł zaśmiawszy się.
Gość podszedł do stolika i podniósł jeden ze stojących tam kubków i uniósł pokazując koledze.
- Sam ze sobą. - dodał Hero z uśmiechem.
Tancerz powoli pokiwał głową.
Na szczęście w coś takiego każdy mógłby uwierzyć. Dobrze, że Jaejoong był do tego zdolny.
- Mnie też zrobisz? - zapytał gość.
- J-jasne.
Słyszałaś jak gospodarz krząta się po kuchni, przygotowując herbatę dla przybyłego.
- Co Cię tu sprowadza? - zapytał, czekając aż woda się zaparzy.
- Zawaliłem. Wszystko zawaliłem. _______, ten zakład, na cholerę mi to było? A ja naprawdę chciałem ją przed nim chronić i...
- I?
Junsu westchnął, rozkładając ręce na stole, by po chwili walnąć głową o blat.
- Kocham ją. - powiedział nagle.
Zamarłaś usłyszawszy te słowa. Serce zabiło Ci mocniej i zacisnęłaś dłoń na klatce piersiowej, chcąc je jakoś uspokoić.
- Nie wiem jakim cudem, ale kocham ją. Chyba od pierwszego wejrzenia. Nie wiem, ale pierwsze co chciałem zrobić gdy ją zobaczyłem, to pocałować, przytulić. No cholera, to była dla mnie obca osoba, a ja  miałem chęć wyściskać ją jak dawno niewidzianą ukochaną! - jęknął zrozpaczony wokalista.
Skrzywiłaś się nieco, wiedząc, jak Jaejoong teraz przewierca wymownym wzrokiem ścianę dzielącą kuchnię od sypialni.
- A teraz... Teraz ją pewnie straciłem. Gdybym jej od razu powiedział... Ale... nie uwierzyłaby mi. Niby jak? Jak? - stękał załamany.
Spuściłaś wzrok słysząc go.
"Nie uwierzyłabym, że Eunhyuk zapragnął zrobić taki zakład. Zwłaszcza, że chodziło tu o mnie." pomyślałaś, przyznając mu tym samym rację.
- Rozmawiałem z Eunhyukiem. - powiedział nagle. - Jeśli można to nazwać rozmową.
- Serio? - zapytał zafascynowany kolega, który przysiadł przy nim, stawiając mu przed nosem kubek z herbatą. - I co?
- Pokazał mi to zdjęcie. - powiedział, wyjąwszy z kieszeni marynarki telefon. Poszperał w nim trochę i następnie pokazał towarzyszowi wspomnianą fotkę.
Znów zamarłaś. Wiedziałaś, o czym on mówił.
- To wy razem, wow. Znaliście się wcześniej? - zagadnął Jaejoong z udawanym zdziwieniem.
- Nie kojarzę takiej sytuacji. Ale... wiem, że ją znałem. Czułem to, już przy pierwszym spotkaniu. Ale zaprzeczyła. Więc nie drążyłem tematu. - skwitował Junsu i westchnął, by w końcu upić łyk napoju.
Nastąpiła chwila ciszy, przerywana jedynie odgłosami picia, czy też wzdychania.
- Pamiętasz, że miałeś wypadek? - zagadnął nagle Jaejoong.
Nie usłyszałaś odpowiedzi, więc pewnie Junsu skinął jedynie głową.
Pochyliłaś się nieco ku drzwiom i zajrzałaś przez szparę, by móc obserwować sytuację.
- I wiesz, co powiedział Ci potem lekarz? - zapytał Hero.
- Że doznałem amnezji i nie pamiętam nic sprzed wypadku. - odparł Junsu zgodnie z prawdą.
Jego kolega westchnął i poczochrał się po głowie, szukając odpowiednich słów.
- To zdjęcie... Nie jest związane z żadnym spotkaniem dla fanów, a _________, nie bez powodu wywołuje w Tobie takie odczucia.
- Jak to? - wydukał zdezorientowany Junsu.
- Nie jestem odpowiednią osobą, z którą powinieneś o tym rozmawiać. - skwitował Jaejoong i spojrzał w stronę okna, na którym ujrzał maleńkie kropelki. Po chwili kolejne krople zaczęły uderzać o szybę.
- To __________ powinna z Tobą o tym porozmawiać. - dodał, spoglądając teraz w stronę kolegi.
- Jadę do niej. - powiedział Junsu i nie czekając na reakcję gospodarza, opuścił mieszkanie.
- Czekaj! - zawołał za nim rockowiec, ale na próżno.
Mężczyzny już nie było.
- I co teraz? - zagadnął Jaejoong, czekając aż wyjdziesz z kryjówki.
Otworzyłaś drzwi, wychodząc z sypialni i spojrzałaś na kolegę.
- Muszę jechać do domu. - szepnęłaś.
- Przebiorę się. - odparł i poszedł do sypialni.





~





- Jesteś pewna? - zapytał Jaejoong.
Skinęłaś głową.
- Jeśli nas zobaczy razem, teraz, może coś podejrzewać. - wyjaśniłaś.
Siedziałaś właśnie w samochodzie chłopaka, za blokiem w którym mieszkałaś. Junsu mógł tam być, a zobaczenie Cię z Jaejoongiem nie poprawi mu humoru.
- Dzięki za wszystko. - powiedziałaś uśmiechając się i sięgnęłaś do klamki.
- A, a, aa. - zagadnął chłopak i gdy spojrzałaś na niego pytająco, wskazał palcem na swój policzek, pochylając się nieco ku Tobie.
- Zapomnij. - odparłaś rozbawiona i wysiadłaś z samochodu, ruszając od razu w stronę klatki.
Deszcz w mgnieniu oka zamienił Twoje włosy w mokre i klejące się do twarzy kosmyki. Poczułaś jak ubranie przylega do ciała, lepiąc się i przemaczając z każdą minioną sekundą. Ostatnie kilka metrów przebiegłaś osłaniając głowę torbą i zatrzymałaś się przed klatką.
Na schodkach siedział Junsu, cały przemoczony. Nie przejmował się tym jednak, zupełnie jakby deszcz nie robił na nim wrażenia.
- Przeziębisz się. - szepnęłaś.
Chłopak powoli wstał, spoglądając na Ciebie ze smutkiem w oczach.
- Chodź. - dodałaś i minęłaś go, zaraz wpisując kod przy domofonie. Rozległ się charakterystyczny dźwięk i drzwi otworzyły się, wpuszczając was na suchą sień.
Weszliście na pierwsze piętro, gdzie znajdowały się drewniane drzwi, które musiałaś otworzyć, by następnie wpuścić was do środka. Zapaliłaś od razu światło w przedpokoju, zdjęłaś buty i ruszyłaś w kierunku łazienki.
- Rozgość się! -zakrzyknęłaś nim zniknęłaś mu z oczu.
Wróciłaś po krótkiej chwili z ręcznikiem w dłoniach.
Junsu siedział pod ścianą z rozkraczonymi nogami, opierając ręce na kolanach. Głowę miał spuszczoną, przez co krople wody skapywały z jego ciemnych kosmyków włosów prosto na podłogę.
Westchnęłaś cicho i podeszłaś do niego, klękając na przeciwko. Rozłożyłaś ręcznik i zaczęłaś ostrożnie wycierać mu głowę, chcąc jak najszybciej doprowadzić jego włosy do ładu.
- Mogłeś zadzwonić. Podałabym Ci kod i byś chociaż w klatce poczekał. Teraz jesteś cały przemoczony. Jeśli się przeziębisz, będę Cię miała na sumieniu. - powiedziałaś niezadowolona, choć w Twym głosie słychać było przewagę troski, niż wzburzenia.
Wokalista nie reagował ani na Twe gesty, ani na słowa. Siedział niczym zaklęty w kamień. Trochę Cię to niepokoiło, bo nie wiedziałaś co z tym fantem zrobić. Westchnęłaś i usiadłaś, odkładając ręcznik na bok.
- Junsu? - zapytałaś cicho.
Zero reakcji.
- Jeśli nie przyszedłeś ze mną porozmawiać, to po co?
Dłonie chłopaka drgnęły, jednak nie zauważyłaś tego, bo wciąż przyglądałaś się jego twarzy. I to był Twój błąd. W jednej chwili zostałaś przewrócona na podłogę. Leżałaś przygnieciona ciężarem wokalisty.
- J-Junsu? - wydukałaś zszokowana, wpatrując się w niego ze zdumieniem.
Nie potrafiłaś się ruszyć, nawet gdybyś chciała to i tak skutecznie Ci to uniemożliwiał.
Mężczyzna usadowił jedną dłoń po lewej stronie Twej głowy, drugą zaś delikatnie pogładził Twój policzek. Zarumieniłaś się, nie wiedząc czego się spodziewać.
Twarz chłopaka powoli zniżyła się, jednocześnie zbliżając się ku Twej własnej, aż w końcu byłaś w stanie poczuć jego ciepły oddech. Rozchyliłaś lekko usta chcąc coś powiedzieć i to był moment, który wykorzystał Junsu. Wpił się w Twe wargi, obdarzając Cię w ten sposób namiętnym pocałunkiem.
Pierwszą Twoją myślą było stawić opór, ale czując smak jego ust, widząc jego mokre ciało, nie potrafiłaś. Dlatego odwzajemniłaś jego gest równie czule i namiętnie. Wymiana pocałunków trwała zaledwie chwilę, a Tobie ciągle było mało. Przecież minęło tyle czasu...
Może to był powód, dla którego odczułaś lekki zawód, gdy odsunął się od Ciebie.
- To coś, co chciałem zrobić, gdy zobaczyłem Cię wtedy w holu wytwórni. - szepnął mężczyzna.
To były jego pierwsze słowa, którymi uraczył Cię tego wieczora.
Zamrugałaś zaskoczona, nie mogąc uwierzyć własnym uszom.
- Chciałem Cię pocałować, przytulić, zupełnie jakbym odnalazł swój zaginiony skarb. Miałem wrażenie, że Cię znam, ale Ty zaprzeczyłaś. Dlaczego?
Odwróciłaś wzrok.
- Taka była nasza umowa. - wyszeptałaś ledwo słyszalnie. - Miałeś o mnie zapomnieć i myślałam, że naprawdę to zrobiłeś...
- Amnezja mnie do tego zmusiła. Nigdy nie chciałem zapomnieć o kimś dla mnie ważnym. - odparł Junsu ze stanowczością w głosie. Podniósł się i usiadł na podłodze, obserwując Cię uważnie. - Powiedz... kim dla mnie byłaś?
Leżałaś przez chwilę w milczeniu, aż w końcu usiadłaś i spojrzałaś na towarzysza.
- Byliśmy parą. Poznaliśmy się na wakacjach kilka lat temu. Byłam wtedy... gówniarą, miałam zaledwie szesnaście lat. Ja myślałam, że jestem dla Ciebie za młoda, Ty uważałeś się za starego dla mnie, ale... pewien taniec podczas plażowej imprezy... połączył nas.
- To zdjęcie... zdjęcie, które próbowałaś przede mną ukryć...
- To w dniu rozstania. Ostatnia impreza wakacyjna. Głównie wtedy się spotykaliśmy: na wakacjach, w ferie. Nie miałeś za wiele czasu, ale zawsze o mnie pamiętałeś.
Uśmiechnęłaś się delikatnie na wspomnienie tamtych chwil.
- Ten łańcuszek... Czemu go oddałaś? - zapytał ledwo słyszalnie.
- Uznałam, że tak będzie lepiej. - wyszeptałaś skruszona.
Spuściłaś wzrok i westchnęłaś cicho.
- Nie powinnam mieć do Ciebie pretensji za ten zakład z Eunhyukiem. Sama Cię oszukiwałam twierdząc, że się nie znamy. To ja potraktowałam Cię gorzej, nie Ty mnie, więc... jeśli jesteś na mnie zły, to zaakceptuję to. Uszanuję wszelkie Twoje decyzje i jedyne co będę mogła zrobić to... powiedzieć przepraszam. - to mówiąc, spojrzałaś na niego ze smutnym uśmiechem. Miałaś ochotę się rozpłakać, zarówno ze wzruszenia jak i pod wpływem ulgi.
Samo wspomnienie tego wszystkiego, wiele Cię kosztowało. Kochałaś go. Mężczyznę, który siedział tu przed Tobą. Człowieka, któremu wmawiałaś wiele kłamstw przez ostatnie dni, tygodnie, miesiące.
- Chcę... - zaczął cicho Junsu.
Spojrzałaś na niego pytająco, czekając na decyzję, którą zaraz podejmie.
- Chcę na nowo przeżyć to, co utraciłem. Chcę pamiętać, chcę to widzieć, chcę to czuć. Chcę wspólnych wakacji, wspólnych imprez, spacerów, tańca, lekcji, obiadów, kolacji, śniadań, wspólnych wypadów na miasto, wszystkiego co z Tobą związane. Chcę znów wiedzieć, że jesteśmy sobie przeznaczeni. Chcę znów... - zawiesił na moment głos i spojrzał na Ciebie z delikatnym uśmiechem. - Chcę znów Cię kochać. Ale potrzebuję w tym Twojej pomocy.
Zamrugałaś zaskoczona, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszysz. Po tym wszystkim, co zrobiliście sobie nawzajem, on wciąż chciał się z Tobą widywać, ba, pragnął na nowo tworzyć uczucie, które was kiedyś łączyło.
Wzruszona otarłaś szybko łzy, które próbowały spłynąć po Twych policzkach. Uśmiechnęłaś się ciepło i pokiwałaś głową.
- Możesz na mnie liczyć. - szepnęłaś i nie czekając na jego odpowiedź, wtuliłaś się w niego, obejmując go szczelnie w pasie. Nie czułaś chłodu, nawet przylegające do ciała ubranie Ci nie przeszkadzało. Całe Twoje myśli wypełnił on, ten jeden jedyny człowiek, któremu kiedykolwiek oddałaś swe serce.




~



- Przecież ja ich zamorduję. - jęczał prowadzący, który stał za kulisami.
- Jestem głodny. - mruknął Changmin, siedzący przy stoliku.
- Może powinniśmy ich poszukać? - zapytał zaniepokojony U-Know, który chodził wte i wewte.
- Kogo? - zagadnął zdezorientowany Jaejoong, który w ramach wyjątku wyściubił nos znad swojej komórki.
Yoochun westchnął i pokręcił głową z dezaprobatą.
- Na pewno się pojawią. Spokojnie. - zapewnił prowadzącego.
- No oby. - mruknął, a gdy skończył się występ na scenie, powędrował zapowiedzieć następny.
Starał się mówić jak najwięcej, choć widział, że nie podoba się to widzom. Czuł się spięty kryjąc tę dwójkę, bo podobno CEO gdzieś obserwował występy.
Nie było jednak już żadnego wyjścia. Musiał zapowiedzieć całość, by następnie zejść ze sceny i pozwolić rozbrzmieć muzyce. Na sali zrobiło się ciemno, nie było widać żywej duszy. Jeden reflektor zabłysnął nagle, oświetlając stojącą na środku sceny postać.
Rozbrzmiał męski, przyjemny dla ucha głos.



ahndwaeyo nahl nohah beoreemyeon heemdeureodoh yeogee deo meomoolreoyo johgeummahn deo bohl joo issdahmyeon nahmeun sahrahngmahnkeum ooseobohl tehndeh 



Kolejny reflektor rozbłysł, zwracając uwagę widzów, na drzwi wejściowe sali, które otworzyły się po chwili. Rozbrzmiał kolejny głos, delikatniejszy i kobiecy.
Weszłaś do środka, śpiewając refren, jednocześnie towarzysząc w tym swemu ukochanemu. Powoli przeszłaś przez salę, aż w końcu weszłaś na scenę, gdzie dołączyłaś do Junsu. Wasze głosy uzupełniały się nawzajem, tworząc piękny efekt, miły dla ucha. Starałaś się dać z siebie jak najwięcej, pamiętając, że pokazujesz właśnie umiejętności, które szlifował z Tobą Junsu, wiedząc, że obserwuje Cię CEO wytwórni.
Cieszyłaś się, że jednak wystąpiłaś, bowiem uzupełnianie wokalu tak wspaniałego piosenkarza, było kwintesencją całego bycia trainee.
Zwłaszcza, jeśli ten cudowny idol, jest Twoim księciem z bajki.





Eunhyuk?

A Eunhyuk cóż... Chłopaki zdążyli się już na nim zemścić za jego wybryk...






- Tuturututuru, na na na na, oł yeah, oł yeah, jestem najlepszym tancerzem oł yeah. - śpiewał Eunhyuk, który właśnie brak prysznic.
Skończył trening na sali tanecznej w wytwórni i teraz korzystał z przysługujących tam kabin prysznicowych.
- Seksi chłopak jakich mało, oł yeah, oł yeah. - rapował, myjąc się dokładnie.
Nie zwracał uwagi na to, co działo się wokół.
W końcu zakręcił wodę i otworzył drzwi kabiny, by zaraz sięgnąć do przyklejonego obok wieszaka, gdzie powinien znajdować się jego ręcznik.
- Co... jest...? - wydukał zszokowany, gdy wyczuł jedynie puste i śliskie kafelki. - Gdzie jest ręcznik? - zapytał zdumiony i sam wyjrzał głową.
Usłyszał nagle pisk, a potem i kolejny. Rozejrzał się i zauważył stojące w ręcznikach trainee, które obserwowały go z zaskoczeniem i zawstydzeniem wymalowanym na twarzy.
- Co wy robicie w męskiej łazience? - zapytał oburzony, starając się jakoś zasłonić za drzwiami kabiny.
- To... damska toaleta... - wyszeptała jedna z dziewcząt.
- No ale przecież był znaczek, że...
- Ktoś go musiał zamienić, bo to na pewno damska toaleta. - przerwała mu inna trainee.
- Osz w mordę... - wydukał speszony i zaczerwienił się zakłopotany.
Nabrał powietrza do płuc, by w swą następną wypowiedź włożyć jak najwięcej siły.
-  YAAAH! KIM JUNSU! ZGINIESZ MARNIE!








Koniec







Ła. Nareszcie. Skończyłam. Nie wierzę. Nie rozumiem. Nie ogarniam. Nie podoba mi się to. Ale nie miałam innego pomysłu. Wybaczcie, jeśli nie sprostało to waszym oczekiwaniom. Wiem, jak wiele osób czekało ze zniecierpliwieniem tak wiele czasu, by w końcu to przeczytać.

Przepraszam was za to. Q__Q

Jeden scenariusz (jak widać u góry) mam już gotowy. Chcę się jednak w najbliższym czasie wziąć za kolejne, by jak najwięcej zacząć i mieć na zapas, bądź chociaż już jakieś pomysły mieć spisane.

Piosenka sama w sobie nie ma jakiegoś głębokiego znaczenia, za wyjątkiem faktu, że jest to duet Junsu z kobietą. Chciałam użyć innej piosenki, ale niestety została ona wydana już później, niż nasz bohater był jeszcze w SM, a wolałam znaleźć coś, co było przed debiutem JYJ. @__@

13 komentarzy:

  1. TYLE CZEKALAM. TYLE CZASU. TAK DLUGO.

    Jest cudownie. Wspaniale. BOSKO WRECZ.

    Skonczylo sie bardzo dobrze. Jest tak super, ze bede plakac.

    Waaaaaaaaa, jezu, moje chlopaki. Pilam sobie herbatke w mieszkaniu Dziedziuna, chyba sie poplacze zaraz.

    Lider Juuuung!
    Wiecznie Glodny Voldemin!
    Cichy Chunnie!
    Idiota Dziedziun!

    Jestem takim dopieszczonym, szczesliwym fanem.

    Dziekuje dziekuje dziekuje!

    Kocham Cie bardzo rany <3

    XOXO
    Sasu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emocje opadły, a ponieważ czytałam to na języku hiszpańskim - tak się pracuje na lekcjach - to nie wyświetliła mi się boczna tabelka i...

      CZY JA MOGĘ JUŻ ZACZĄĆ PŁAKAĆ?
      YUNHO. IOTA. YUNHO. IOTA. YUNHO.

      Życie jednak jest piękne.

      PS: Gdzieś mi mignęły jakieś nadmiary przecinków... Pewnie się zgłoszę, jak będę to czytać po raz miliardowy :D

      A scena prysznicowa to faktycznie cudo.
      Mówiłam już, że Twoje poczucie humoru jest tak totalnie moje i do mnie trafia, że śmieję się nawet z tych rzeczy, których nie piszesz specjalnie?

      Na pewno mówiłam :D

      Ściskam mocno raz jeszcze!

      Usuń
    2. No możliwe, że gdzieś są błędy. Raczej ich nie uniknę. XD Ale faktem jest, że dodawałam go późno, więc te przecinki to mi się już dwoiły i troiły w oczach. Jeśli znajdę czas i możliwość, to sama jeszcze raz przeczytam scenariusz i postaram się poprawić te błędy, które gdzieś uda mi się wyczaić. :)

      Co do sceny z prysznicem, tam koleżanka skojarzyła to z jakąś sceną z filmu. Nie znam go, więc nie mam pojęcia jak to tam wyglądało, ale mam nadzieję, że nikt nie pomyśli, że zgapiłam jakiś pomysł z filmu. .____.
      Wiadomo, że od podobieństw się nie odbiegnie, ale czasem mnie to boli, gdy okazuje się, że coś co sama wymyślę, było już jednak gdzieś użytkowane, bo to jednak na oryginalności trochę traci, nie? T^T


      I tak, I:ota oraz Yunho. Tego blondasa jeszcze muszę dziś albo jutro skończyć, a potem pewnie wezmę się za kolejną jakąś pracę. @___@

      Usuń
    3. Ty się wyśpij, Kochana, co? Jak się tak wymęczysz pracą, to znów będziesz miała jakąś niemożebnie długą przerwę :c
      A o czytelników bądź spokojna, wszyscy tu z wytęsknieniem czekają <3
      Herbatka w dłoń i odpoczynek Ci się należy!
      Ciężko pracowałaś <3

      Usuń
  2. Dziękuje dziękuje :D Bardzo podoba mi się zakończenie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejciu, tyle się na to naczekałam. Już powoli zaczynałam tracić wiarę na zakończenie :c. A tu proszę, zakończenie, które równocześnie mnie wzruszyło i rozśmieszyło. Byłam ciekawa jak potoczy się akcja i powiem ci, że nie zawiodłam się ani trochę. Urocze było to, jak oboje przyszli do tej samej osoby po radę. I w ogóle to, że biegł w tym deszczu.I..i prawie wszystko było urocze. No może poza momentami kiedy bohaterka się wściekła i kiedy Enhyuk brał prysznic. W ogóle ta scen z prysznicem- c ó d o w n a ! Kojarzy mi się to z filmem "dziewczyny z st trinian". To tak podsumowując, jak zawsze, nie mogłam się oderwać od lektury. Jak zawsze język, którego używasz jest bardzo przystępny. Jak zawsze,twoja historia budzi we mnie mnóstwo emocji. I jak zawsze, nie mogę się doczekać twoich kolejnych dzieł. Dużo weny
    Hwaiting
    Hana

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże, tyle się naczekać, co Ty z nami robisz no xD ale niespodziankę to mi zrobiłaś nieziemską, że wreszcie dodałaś Junsu <3
    Tak jak się spodziewałam, jest idealnie, cudownie, bosko <3 naprawdę, aż szkoda, że się już skończyło :< teraz pozostaje czekać na kolejne!
    Pisz, pisz jak najwięcej <3 tak strasznie poprawiasz mi tym humor, że chyba kiedyś Ci pomnik postawię xDD
    Kocham Cię <3

    Nala :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ...................................
    ...................................
    ...................................
    Aż nie mogę pisać z wrażenia, bo tak bardzo podobał mi się ten scenariusz! Tyle różnych fanficków już przeczytałam, ale Twoje opowiadania zdecydowanie biją resztę na głowę. Bardzo podoba mi się Twój styl, jest taki lekki, subtelny i delikatny, dzięki temu czytanie przychodzi mi z niezwykłą łatwością. Uwielbiam, kiedy autor ubiera swoje w myśli w ładne wyrażenia i zwroty, ponieważ to wskazuje na dojrzałość literacką. To opowiadanie zdecydowanie należy do moich faworytów, skuszę się nawet na stwierdzenie, że jest moim numerem jeden ;) Chciałam Ci bardzo podziękować za tak piękne opowiadanie. Dzięki Tobie udało mi się na chwilę przenieść do całkiem innego wymiaru, do świata fantazji, gdzie mogłam zapomnieć o szarej rzeczywistości, stanąć w centrum wydarzeń i poczuć się wyjątkowo. Wiem, że mój komentarz brzmi trochę górnolotnie, ale chciałam w jakiś sposób uhonorować Twoją ciężką pracę, pochwalić i powiedzieć, że to co robisz ma sens. Dzięki za podarowanie odrobiny nieba i szczęścia, które przeżywam czytając Twoje opowiadania. Jedyne czego mogę Ci życzyć, to lekkiego pióra i doskonalenia swojego warsztatu literackiego. Powodzenia! ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Od czego by tu zacząć, no od czego... Zawsze mam ten sam problem, ale postaram się. Tak, więc biorąc pod uwagę cały scenariusz, wszystkie części to mówię - to było cudowne! Tyle emocji, tyle tajemnic, tyle uczuć, kilka życiowych prawd zawartych w tym jednym scenariuszu. Normalnie kocham Cię za nie! Tak bardzo cieszę się, że mogłam trafić na Twój blog te kilka miesięcy temu... O tak, wzięło mnie na refleksje, a to chyba wszystko przez te piosenkę, która jest muzycznym dodatkiem do scenariusza (poza tym, to jest piękne *-*). <3
    Jednak przechodząc już do scenariusza. Zakład. Można byłoby się tego spodziewać już po tytule; a tego typu zakłady są naprawdę bolesne i ma się po nich urazy i idiotyczne myśli i wyobrażenia. A ta scena z szczerą rozmową miedzy 'mną' a Junsu... To było piękne, ale jeszcze piękniejsze dla mnie było wyobrażenie występu. Rozpływałam się przy tym, do tego jak włączyłam piosenke... Kiedyś mnie tym zabijesz!
    I oczywiście, scena finałowa! Tak bardzo rozpoznawalna dla Twoich prac nutka komizmu. Kocham Cię za to!

    Teraz czekam na kolejne arcydzieła! Życze weny, która jak widać Ci dopisuje z czego się bardzo, ale to bardzo cieszę! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeju kochany! Cudowne *-* Smutno mi, ze to juz koniec :C mam nadzieje na nastepne dzieła <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny scenariusz! Bardzo podobała mi się fabuła, jesteś naprawdę świetna. Oby tak dalej, HWAITING!

    OdpowiedzUsuń
  9. To było piękne :') wspaniałe, cudowne, niesamowite, wzruszające, niespodziewane, oryginalne, jedyne w swoim rodzaju ♡
    Scena prysznicowa najlepsza ♡
    Angie Unnie, za między innymi takie scenariusze Twój sasaeng fan Cię kocha ♡

    OdpowiedzUsuń