"Anioł Stróż"
Zamrugałaś, patrząc na swoją szkolną szafkę, przed którą właśnie stałaś.
"Nie ma?" pomyślałaś, widząc czyste błękitne drzwiczki, bez ani jednej skazy czy jakiegokolwiek złośliwego graffiti. Otworzyłaś je i sprawdziłaś zawartość półek. Wszystko było poukładane, żadnych dodatkowych śmieci, pomoczonych zeszytów czy ukrytych szpilek. Przecież wczoraj zostawiłaś to miejsce w zupełnie innym stanie.
- _______? Kiedy zdążyłaś ją wyczyścić? - zapytała Mi Young, która podeszła do Ciebie. Poprawiła tkwiące na nosie okulary i przyjrzała się Twemu "okazowi".
- Nie myłam jej. - odparłaś cicho i zaczęłaś wyjmować odpowiednie zeszyty i książki.
- E? Nie? Więc niby dobre duszki to zrobiły?
- Można tak powiedzieć. - szepnęłaś i zamknęłaś szafkę, kierując się teraz w stronę sali.
"To na pewno on... Znowu mi pomaga... " przemknęło Ci przez myśl i spuściłaś wzrok.
Oczami wyobraźni widziałaś jego uśmiechniętą twarz. Te lśniące ciemne tęczówki, delikatne rysy twarzy i kruczoczarne, poczochrane włosy na głowie.
"Znowu mi pomaga... Mimo, że ja..." urwałaś tę myśl, wracając od razu na Ziemię. Cofnęłaś się o kilka kroków i zamrugałaś, zauważając osobę, na która wpadłaś jeszcze przed chwilą.
- Yo, _-_-_-_-_-_-_. - przywitał się wysoki chłopak, jednocześnie przeliterowawszy Twoje imię. Nachylił się nieco i wyszczerzył złośliwie.
Poczułaś się trochę niepewnie. Obserwowałaś go uważnie, tak jak i jego kompanów, którzy stali za nim, niczym stado baranów za pasterzem.
- Jak tam Twoja szafka? - zapytał "lider" i przeczesał palcami swe jasnobrązowe włosy.
- D-dobrze. - odparłaś, z trudem zachowując spokój.
- Mam nadzieję, że ładnie ją przystroiliśmy, co? Staraliśmy się.
- Uhm...
Nastała między wami cisza, którą przerwał nagły i donośny dzwonek, oznaczający koniec przerwy, a początek zajęć.
- No, zwiewaj na lekcje. - prychnął chłopak i zamachał na Ciebie dłonią.
Postanowiłaś go minąć bez słowa, modląc się w międzyczasie, że odejdziesz bez kłopotów. Niestety, nie obyło się bez złośliwości. Gdy przechodziłaś obok, uczeń postanowił podstawić Ci nogę. Wylądowałaś na podłodze, upuszczając wszystkie trzymane w dłoni książki.
- Niezdara. - prychnął i zaśmiał się, odchodząc wraz z chichoczącymi kolegami.
Nikt nie zwrócił na Ciebie uwagi i to nie było żadną nowością. Podniosłaś się do siadu i zaczęłaś zbierać upuszczone podręczniki.
"To ostatni rok liceum... Przetrwam to..." pomyślałaś i z takim podejściem, ruszyłaś w kierunku sali.
- Łeeee! Łeeee!
Donośny płacz rozniósł się po placu zabaw. Mały chłopczyk stał obok piaskownicy i zasłaniając oczy, głośno łkał.
- Booooli. - zajęczał zasmucony.
- Co Cię boli? - zapytała dziewczynka, która kucnęła przed nim. Spoglądała na niego z uśmiechem. Przechyliła delikatnie głowę, zaciekawiona ewentualną odpowiedzią.
Chłopczyk odchylił nieco dłonie od twarzy i spojrzał na nią załzawionymi oczkami. Pociągnął parokrotnie noskiem i wydął dolną wargę.
- Kolano. - wydukał zawstydzony.
Nieznajoma spuściła wzrok, zerkając teraz na wspomnianą część ciała.
- Aaaa, zadrapałeś sobie. - stwierdziła ciepło. - Poczekaj.
Po tych słowach zostawiła zaskoczonego chłopca i podbiegła do jednej z ławek, gdzie siedziała kobieta, kołysząca wózek. Wymieniły kilka zdań, a po chwili dziewczę wróciło z jakimś pakunkiem w dłoniach.
- Nie ruszaj się. - powiedziała kucając i wyjęła z paczuszki plaster z narysowanymi kolorowymi kwiatkami. Ostrożnie nakleiła go na kolano i wstała, wskazując na swe dzieło. - Popatrz. Już nie powinno tak boleć.
Chłopczyk pochylił się nieco, nawet poruszał nogą, chcąc to sprawdzić.
- Wciąż trochę boli. - zaanonsował z markotną minką.
- Ale mniej, prawda?
Skinął głową.
- Jak masz na imię?
- Jung Kook.
- Jung Kook? Kookie! Zupełnie jak ciasteczko!
- Nie jestem ciasteczkiem!
- Ale jesteś taki słodki! Musisz być ciastkiem!
Chłopiec zarumienił się i spuścił wzrok, szurając teraz nogą po ziemi.
- Łaaa. Muszę iść. - powiedziała mała "pielęgniarka", zauważywszy, że kobieta z wózkiem wstaje z ławki.
- Miło było Cię poznać. - dodała, skłoniła się i pobiegła szybko w stronę swej opiekunki.
Jung Kook przez moment stał nieruchomo, lekko zdezorientowany. W końcu zamrugał i przyłożył rozwarte dłonie do ust, chcąc w ten sposób zwiększyć siłę swego głosu.
- Zaczekaj! Kim jesteś?! - zawołał.
Dziewczynka zatrzymała się na chwilę i obróciła w stronę wołającego. Obdarzyła go ciepłym uśmiechem i puściła oczko.
- Twoim Aniołem Stróżem. - odrzekła i pomachała do niego na pożegnanie. Odeszła, zostawiając chłopca samemu sobie, zawstydzonego i onieśmielonego. Tego dnia, jego serce zabiło szybciej.
- _______! - zawołał nauczyciel i z całej siły trzasnął książką o Twoją ławkę.
Wyrwana ze snu aż podskoczyłaś z piskiem i podniosłaś się do pionu.
- T-tak jest! - krzyknęłaś spanikowana.
Profesor westchnął i zrezygnowany pomasował skronie.
- Znowu śpisz na moich zajęciach.
- P-przepraszam. - wyjąkałaś speszona i spuściłaś wzrok.
- Daruję Ci tym razem, bo wiem, że nie masz łatwo w tej szkole. Ale żeby to był ostatni raz. - napomknął mężczyzna i uniósł brwi, patrząc na Ciebie znacząco. Skinęłaś głową i zajęłaś swoje miejsce. Odetchnęłaś z ulgą, gdy nauczyciel wrócił do prowadzenia lekcji. Postanowiłaś wykorzystać okazję i spojrzeć w kierunku okna.
Na dworze panowała prześliczna pogoda. Słońce ogrzewało wszystko, co znalazło się w zasięgu jego promieni. Niewielkie chmurki kłębiły się gdzieniegdzie na niebie, a delikatny powiew wiatru wydawał się pełen ciepła i lekkości. Gdyby tak być teraz właśnie tam, a nie w tej przepełnionej, niewywietrzonej sali.
- Przepraszam, Jung Kook. - wyszeptałaś, spuszczając głowę. Wbiłaś wzrok w swe tenisówki.
- Ale... Czemu n-nie? - wyszeptał niepewnie, obserwując Cię uważnie.
Staliście pod drzewem, na placu zabaw, gdzie dość często spędzaliście razem czas. Wprawdzie już wyrośliście z takich rzeczy, ale mimo to, wciąż lubiłaś tu z nim przebywać.
- Po prostu nie. - powtórzyłaś cicho i przymknęłaś powieki.
- To nie jest argument... - odparł z posępną miną.
- Chodzi o różnicę wieku tak? - dopytał po chwili.
Podniosłaś wzrok i spojrzałaś na niego błagalnie.
- Zrozum, to aż trzy lata...
- Ale kiedy dwoje ludzi się kocha...
- Jak możesz mówić o miłości? Masz zaledwie trzynaście lat! - zawołałaś poirytowana.
- Ale mnie na Tobie zależy... - wydukał speszony i zasmucony spuścił głowę, nie chcąc byś zauważyła jego delikatne rumieńce.
Jęknęłaś w myślach. Był za uroczy, a do tego taki młody!
- Jeszcze poznasz kogoś odpowiedniego. W swoim wieku, kogoś kto niesie ze sobą coś dobrego. Ja pakuję ludzi w kłopoty. Nie, sama się w nie pakuję.
- Będę chodził do tej samej szkoły. - mruknął cicho.
- Ale to dop... Chwila. Mówisz o gimnazjum?
Chłopak skinął potakująco.
- I liceum też. - dodał.
Westchnęłaś cicho, nie dodając już nic od siebie. Nastała chwila ciszy.
- Daj mi szansę... Młody nie oznacza gorszy...
Pokręciłaś głową.
- Powiedziałam swoje. - odparłaś szorstko i odwróciłaś się do niego tyłem. Chciałaś odejść, ale zdołałaś zrobić tylko jeden krok.
- Będę Cię chronił. - usłyszałaś.
Zaskoczona zastygłaś w bezruchu. Wyczułaś w jego głosie determinację, tę pewność siebie, obietnicę. - Ktokolwiek spróbuje Cię skrzywdzić, stawię mu czoła. Będę Twoim Aniołem Stróżem.
- _______! - zawołał nauczyciel, tym razem rzucając w Twoim kierunku kredą. Oberwałaś w czoło, od razu się za nie łapiąc.
- Ajajajajajajajajaj! - zawyłaś, czując ból.
- Marzycielstwo też jest niedopuszczalne! Zostajesz po lekcjach!
Westchnęłaś i naburmuszyłaś się lekko. To właściwie standardowa kolej rzeczy, więc chyba powoli przestawałaś się tym przejmować.
Wedle wskazówek, poszłaś do odpowiedniej sali, gdzie miała się odbyć koza. Zatrzymałaś się w pewnym momencie, gdy usłyszałaś cichy chichot. Kątem oka dostrzegłaś jak grupka chłopaków zbiega po schodach i znika gdzieś na niższym piętrze. Zaciekawiona podążyłaś na górę, gdzie jeszcze przed chwilą przebywali. Zamarłaś, zauważając chłopaka leżącego na środku korytarza. Serce zabiło Ci mocniej, pełne przerażenia. Wezbrała w Tobie panika.
- Jung Kook! - zawołałaś i podbiegłaś do niego. Przykucnęłaś i ostrożnie podniosłaś go do siadu, podtrzymując jego głowę na swym przedramieniu. - Jung Kook, Jung Kook! - wołałaś, z nadzieją, że się zaraz ocknie.
Powieki chłopaka drgnęły, aż w końcu je uchylił i spojrzał na Ciebie. Miałaś dziwne wrażenie, że tęczówki zalśniły mu, gdy tylko Cię zauważył.
- ________ - Noona... - szepnął, uśmiechając się ciepło, choć zaraz się skrzywił.
Miał pękniętą wargę, a w owym kąciku zakrzepłą krew. Do tego podbite oko, całe zadeptane ubranie, a na białej bluzie gdzieniegdzie zauważyłaś odciski butów.
- Nie mów nic. Zaraz zaprowadzę Cię do pielęgniarki. - szepnęłaś i jak najdelikatniej, spróbowałaś go postawić do pionu. Przerzuciłaś sobie jego rękę przez ramię, by ułatwić sobie to zadanie. Gdy cel został osiągnięty, powolnym i spokojnym krokiem, ruszyliście w stronę gabinetu higienistki.
- W coś Ty się znowu wpakował... - szepnęłaś jękliwie.
- Śmiali się z Ciebie... - usłyszałaś.
Zamrugałaś zaskoczona i spojrzałaś na niego niepewnie. Widziałaś w jego oczach gniew i tę silną determinację, którą już kiedyś Ci pokazał.
- To nie powód, by rzucać się na grupkę chłopaków. - odparłaś, chcąc zachować spokój i odpowiednią do sytuacji powagę.
- Dla mnie jest. - odrzekł bez namysłu. - Obiecałem, że będę Cię chronić. To część mojego obowiązku.
Spuściłaś wzrok, nie komentując już tego.
Leżałaś w łóżku, patrząc w sufit. Po pokoju niosło się echo tykającego zegara. Światło księżyca z ledwością przedostawało się przez niedociągnięte w oknie zasłony.
"Zmienił się. Już nie jest tym samym dzieckiem, którym był dziesięć lat temu. " pomyślałaś, mając przed oczami tę jego zapłakaną twarz.
"W sumie... Z wyglądu też nie jest już dzieckiem..." dodałaś w myślach i zarumieniłaś się delikatnie.
Jęknęłaś cicho i upadłaś na śliską posadzkę. Skrzywiłaś się, czując ból po bliskim spotkaniu z kafelkami. Uniosłaś się na dłoniach i spojrzałaś na stojące nad Tobą dziewczyny.
- Posiedzisz tu sobie trochę. - prychnęły i zaśmiewając się, wyszły z salki, zatrzaskując za sobą drzwi.
- E? N-nie! - zawołałaś i podniosłaś się, podążając za nimi. Niestety, gdy dobiegłaś do wyjścia, było już za późno. Próbowałaś jakoś wyważyć drzwi, ale na próżno. Nie były zamknięte, bo nie posiadały zamka, ale można było je czymś zablokować. Westchnęłaś i załkałaś cicho, siadając na chłodnej posadzce. Pewnie wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że zostałaś zamknięta w męskiej części pryszniców. Nie byłaś pewna, ile czasu tam spędziłaś. Piętnaście minut? Pół godziny? Godzinę, a może dwie?
Drgnęłaś, gdy usłyszałaś jakieś hałasy zza drzwi. Po chwili otworzyły się szeroko. Do środka zajrzał jakiś chłopak, z przewieszonym przez ramię ręcznikiem. Zaśmiał się widząc Cię w środku. Spuściłaś głowę zawstydzona.
- Hej, co jest?! - zawołał znajomy głos.
Zamrugałaś i spojrzałaś ponownie w kierunku wyjścia. Między grupkę chłopaków wepchnął się ten, którego znałaś. Chociaż nie od tej strony.
Jung Kook nie miał na sobie koszulki. Był ubrany jedynie w spodenki. Włosy miał poczochrane, a kilka kropel potu spływało jeszcze po jego ciele.
Zarumieniłaś się widząc to i zaraz spuściłaś wzrok, czując jak pieką Cię policzki.
"Przecież on ma szesnaście lat!" pisnęłaś w myślach. "Nie mogę tak patrzeć na szesnastolatka!"
- ______! _____! - wołał Jung Kook, kucając już przy Tobie, ostrożnie potrząsając Twym ramieniem.
Ocknęłaś się z zamyślenia i odwróciłaś głowę, chcąc ukryć swój wyraz twarzy.
- Wszystko w porządku? Co się stało? - dopytywał zatroskany.
- To co zwykle... - odparłaś szeptem.
Chłopak westchnął i pomógł Ci wstać, wyprowadzając z pomieszczenia.
- Zamknąć się, bo każdego dorwę po lekcjach! - zawołał za sobą, bowiem dosłyszał ciche chichoty ze strony kolegów.
Westchnęłaś cicho i stuknęłaś się w czoło, przymykając przy tym powieki.
- Co ja mam zrobić...? - wyszeptałaś, rumieniąc się.
Tamta chwila chyba już zawsze będzie tkwić w Twych wspomnieniach. To był jeden z wielu momentów, w których nie widziałaś w nim dziecka, które poznałaś. Martwiło Cię to.
"Porozmawiam o tym z Mi Young. Może ona pomoże mi zrozumieć, co się ze mną dzieje." pomyślałaś i skinęłaś sobie głową na znak zgody.
- E? Jung Kook? - powtórzyła Mi Young, siedząc na przeciwko Ciebie podczas lunchu w stołówce.
Skinęłaś głową, patrząc na swoje pudełko śniadaniowe.
- Chcesz rozpatrzeć za i przeciw, odnośnie bycia jego dziewczyną? A co, lubisz go bardziej niż przyjaciela? - dopytywała zaciekawiona Koreanka.
- T-to właśnie chciałabym ustalić. - odparłaś zawstydzona.
Koleżanka pokiwała głową na znak zrozumienia i poprawiła okulary, które zsunęły jej się z nosa.
- Dobrze. Więc zadam Ci kilka pytań i wtedy zobaczymy.
Pokiwałaś głową na znak zgody.
- Jak oceniasz jego wygląd zewnętrzny?
Zamrugałaś zaskoczona i uniosłaś brew.
- Co to za pytanie?
- Odpowiadaj po prostu. - fuknęła Koreanka.
Westchnęłaś i zastanowiłaś się chwilę, unosząc wzrok ku sufitowi.
- Jest... dobrze zbudowany, jak na swój wiek. Silny, bo to nawet po ramionach widać. Nie jest jakiś wielce muskularny, ale mięśnie posiada.
- Jak każdy człowiek.
Spojrzałaś na koleżankę znacząco.
- Ach, tak, tak. Wiem, co miałaś na myśli. - odrzekła niewinnie i zamachała rękoma, pozwalając Ci kontynuować.
- Zawsze ma poczochrane włosy, taka silna czerń. Kolczyk w uchu dodaje mu takiego łobuzerskiego akcentu, ale jego uśmiech jest uroczy. Choć sam w sobie potrafi być atrakcyjny, seksowny w sensie. - wyszeptałaś uśmiechając się czule. - I tak mu oczy świecą, gdy na mnie patrzy.
- A charakter?
- Uhm... Kookie jest czuły i bardzo empatyczny. Delikatny i ciepły, zawsze uśmiechnięty i chętny do pomocy. Mimo tego, ma siłę, jest pełen determinacji, a gdy postawi sobie jakiś cel, dąży do niego i trzyma się go, choćby nie wiadomo jakie napotkał przeszkody. Wie, jak rozmawiać z ludźmi, jak pocieszyć, jak zmotywować. Czasem bywa dziecinny, ale to nawet urocze. Świetnie tańczy, rapuje, śpiewa... Nie wiem, czy jest coś, czego by nie potrafił.
- Hmmm. A wzrost?
- Wzrost?
- No tak, tak. Jaki ma wzrost.
- No... Nie wiem no. Ale jest wyższy ode mnie.
- To coś, czego oczekuje każda kobieta.
- E?
- Nic, nic. Kontynuujmy. Jeszcze jedno i ostatnie już pytanie. Kto jest pierwszą osobą, o której myślisz, gdy dzieje się coś złego, smutnego albo radosnego? Z kim chcesz się najpierw podzielić nowiną?
- Haaa? No... Z przyjaciółmi...
- Nie, nie, nie. Jedna, konkretna osoba.
Nadęłaś policzki niezadowolona i odwróciłaś wzrok, czując ogarniające Cię zakłopotanie.
- Wiedziałam. - skwitowała Mi Young i uśmiechnęła się z zadowoleniem.
- N-niby co? - wydukałaś niepewnie i spojrzałaś na nią pytająco.
Koreanka oparła łokieć o blat stołu, a na rozwartej dłoni ułożyła policzek.
- Jesteś nim zauroczona.
- E?
Zaskoczona zamrugałaś parokrotnie i zaczerwieniłaś się momentalnie.
- N-nie prawda...
- Prawda, prawda. I jestem pewna, że wiedziałaś o tym od długiego czasu, ale obawiałaś się do tego przyznać, więc przyszłaś do mnie, by mieć pewność.
- T-Ty zawsze musisz być taka mądra i bezpośrednia? - burknęłaś cicho.
- Taki mój charakter. - odparła z uśmiechem. - Poza tym, chyba właśnie tego ode mnie oczekiwałaś, hm?
- Ale... Ale on jest młodszy...
- Więc wiekiem się zasłaniasz? Przeszkadza Ci fakt, że jest młodszy?
Westchnęłaś cicho i pokręciłaś niepewnie głową.
- Chwila. Ale chodzi o wiek, tak?
Pokiwałaś potakująco.
- Hmmm.
Mi Young zastukała palcem o policzek, zastanawiając się nad tym, aż w końcu doznała olśnienia.
- Obawiasz się, że jesteś dla niego za stara?
Spuściłaś głowę, nie odpowiadając.
- To przecież tylko... No... No trzy lata, ale...
- Prędzej czy później obejrzy się za młodszymi. Uzna mnie za siostrę, za matkę. Zostawi dla innej. - wyszeptałaś i zadrżałaś na samą myśl o tym.
- Naprawdę masz takie złe zdanie o nim? - spytała cicho Koreanka.
Podniosłaś gwałtownie głowę i spojrzałaś na nią ze zdumieniem.
- Naprawdę myślisz, że jest aż tak złym człowiekiem? Że po tym, jak wiecznie Cię chronił, zaprzestanie tego? Że podda się, gdy osiągnie cel? A co jeśli Ty jesteś jego celem na całe życie?
- Ale on jest za młody by myśleć w ten spo...
- A Ty myślisz stereotypowo. - fuknęła Mi Young.
Nastała cisza, którą przerwała koleżanka cichym westchnieniem.
- Nie żałuj czegoś, czego jeszcze nie było. Dopóki nie spróbujesz, nie dowiesz się, jaka jest prawda. - szepnęła ciepło i spojrzała na Ciebie z uśmiechem.
Milczałaś przez dłuższą chwilę. W końcu zacisnęłaś palce na swych udach i przymknęłaś powieki, uśmiechając się delikatnie.
- Dziękuję, Mi Young. Już wiem, co muszę zrobić.
"Przyjdzie... Czy nie przyjdzie?" pytałaś się w myślach.
Siedziałaś na ławce, przed placem zabaw. Miejsce, w którym spędziłaś dzieciństwo, gdzie poznałaś kogoś, kto mógłby być tym jedynym. "Ale czy..."
- E? - wydukałaś zaskoczona, bo zasłyszałaś sapanie. Podniosłaś wzrok i zauważyłaś chłopaka, który stał po drugiej stronie placu. Zdyszany ledwo łapał oddech, a w dłoni ściskał pomięty kawałek papieru, na którym wcześniej zapisałaś prośbę o spotkaniu.
"Więc przyszedł..." pomyślałaś, gdy podążył w Twoim kierunku.
- Dziękuję, że jednak się pojawiłeś. - szepnęłaś, gdy przysiadł obok.
Skinął jedynie głową, bowiem nie był w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. Wyjęłaś więc z torby butelkę wody i wyciągnęłaś ją w jego stronę.
- Proszę. - powiedziałaś z uśmiechem.
Jung Kook skinął głową w podzięce i wziął butelkę, od razu odkręcając i upijając sporą ilość płynu. Potem odetchnął zadowolony i przetarł wargi rękawem.
- To niekulturalne. Plamisz bluzę. - mruknęłaś obruszona.
- Ale nie mam chusteczek. - odparł zaskoczony.
- Wystarczyło zapytać, poprosić. - skwitowałaś i pogrzebałaś w torbie, wyjmując w końcu paczkę aksamitnych chusteczek. Wyciągnęłaś jedną i ostrożnie otarłaś mu twarz, zarówno wodę z kącików ust, jak i spocone czoło.
- Dziękuję. - szepnął ciepło i zakręcił butelkę, oddając Ci ją.
- Nie ma za co... - odparłaś zmieszana i schowałaś napój na miejsce, tak jak i chusteczki.
Towarzysz pomachał kawałkiem papieru, który następnie schował do kieszeni spodni.
- Więc... O czym chciałaś porozmawiać? - dopytał zaciekawiony, przyglądając Ci się uważnie. Oczy błyszczały mu pełne zainteresowania.
- A... Bo... Ja... - zaczęłaś nieśmiało.
Spuściłaś wzrok i zaczęłaś przeplatać palce między sobą, jakby to miało w czymkolwiek pomóc. Zastygłaś w bezruchu, czując dłoń, która niczym oczy Gorgony, sparaliżowała Twe ręce. W dodatku poczułaś ciepło, które rozprzestrzeniało się teraz po całym Twym ciele. Serce zabiło Ci szybciej i nie potrafiłaś opanować swego zawstydzenia. Miałaś ochotę zapaść się pod ziemię.
- Więc...? - dopytał.
Poruszyłaś niemrawo ustami, ale żadne słowo nie przeszło przez Twe gardło.
- Jeśli nie jesteś w stanie, powiesz innym razem. - zapewnił ciepło Jung Kook.
- Nie! - zawołałaś i spojrzałaś na niego, co zaraz uznałaś za błąd.
Wasze twarze dzieliła niewielka odległość. Chłopak uśmiechał się czule, patrząc na Ciebie tymi swymi migoczącymi tęczówkami.
- Czy... Czy mówiłeś poważnie, gdy trzy lata temu wyznawałeś mi, że... że...
- Że Cię kocham?
Potrząsnęłaś głową zawstydzona i odwróciłaś ją w przeciwną stronę.
- Z-zrobiłeś się bardzo bezpośredni!
- Wybacz, dla mnie to dość oczywiste, że darzę Cię takimi uczuciami. - przyznał speszony i potarł kark w geście zakłopotania.
Spojrzałaś na niego kątem oka.
- Więc Ty wciąż...?
Skinął głową.
- Mówiłem Ci, że nie odpuszczę i, że będę przy Tobie. Obiecałem, że będę Cię chronić.
- Tak i jestem Ci za to wdzięczna... - szepnęłaś i spojrzałaś na jego dłoń, która wciąż tkwiła na Twych własnych.
- Ja... Też chciałabym Cię chronić. - wydukałaś zawstydzona i skierowałaś swój wzrok na towarzysza.
- Hm? Jak to?
- Mówiłam, że jestem Twym Aniołem Stróżem, ale przez ostatnie kilka lat, zaniedbałam Cię! Zapomniałam o swej własnej obietnicy! A przecie-e? -urwałaś swą wypowiedź, bo chłopak ostrożnie przyłożył palec do Twych ust. Zamrugałaś zaskoczona i spojrzałaś na niego niepewnie.
- Wiesz, co znaczą dla mnie te dwa słowa? - spytał, patrząc Ci w oczy z tym swym uroczym uśmiechem na twarzy.
Powoli pokręciłaś przecząco głową, wciąż czując na wargach dotyk jego skóry.
- Jesteś moim Aniołem. - wyszeptał, na co zamrugałaś zaskoczona. - Jesteś Aniołem, którego chciałbym chronić. To ja jestem Stróżem. Anioł Stróż, łączy się w całość. - to mówiąc, zsunął palec i ujął Twój policzek w swą dłoń.
- Ty i ja to jedno. Razem tworzymy miano Anioła Stróża. - wyszeptał.
Wpatrywałaś się w niego ze zdumieniem.
- Uhm... ______? - zapytał niepewnie.
- Hm? - wydukałaś zaskoczona i zamrugałaś parokrotnie.
- Bo widzisz... Ja... - zakłopotany urwał i podrapał się w tył głowy. - Tak sobie myślę, czy mógłbym... Czy chciałabyś... Skraść mój... mój pierwszy...
- Pocałunek? - dokończyłaś za niego i przechyliłaś nieco głowę, przyglądając mu się uważnie. - Nie całowałeś się jeszcze?
- No nie... A Ty?
Speszona spuściłaś wzrok i pokręciłaś przecząco głową.
- Więc to dla nas oboje będzie pierwszy raz. - skwitował z uśmiechem.
- Jung Kook Ty zboczeńcu! - zawołałaś speszona.
Chłopak zamrugał zdziwiony i popatrzył na Ciebie pytająco.
- Nie... Nic... - wyszeptałaś. - To taki wiek.
- Ach, rozumiem.
Po tej krótkiej wypowiedzi, nastała cisza. Patrzyliście na siebie przez dłuższą chwilę. Jung Kook uśmiechnął się czule i pogładził Twój policzek, nachylając się nieco nad Tobą. Mimowolnie przymknął powieki, będąc coraz bliżej. Zadrżałaś czując na twarzy jego ciepły oddech. Zamknęłaś oczy i rozchyliłaś lekko usta w zachęcie. Nie musiałaś długo czekać. Wasze wargi złączyły się w czułym pocałunku. Przeszyły was przyjemne dreszcze, a brzuch wypełnił się motylkami, które rozprzestrzeniły falę gorąca na całe ciało. Odsunęliście się na moment od siebie, by móc spojrzeć sobie w oczy i z uśmiechem na twarzy, kontynuować wymianę delikatnych, czułych pocałunków.
Wiem, że wedle kolejki powinien być Junsu (SASU wybacz mi to T^T).
Dlaczego akurat to? - Ano właśnie. Jak większość fanów BTS wie, 1 października dodany został ich cover, który do teraz siedzi mi w głowie. Gdy zobaczyłam tam Maknae, naszła mnie wena i chęć na napisanie scenariusza z jego udziałem. Mam nadzieję, że wybaczycie, iż pojawił się tu tak nagle, bez kolejki, ale niestety, wena nie sługa. :<
Nie wiem, czy scenariusz przypadnie wam do gustu, sama miałam co do niego wątpliwości.
Słowa Anioł i Stróż, są tu celowo pisane dużą literą, ponieważ mają one nieco głębsze znaczenie w historii. Tak tylko wyjaśniam jakby co. XD
Nie wiem, czy scenariusz przypadnie wam do gustu, sama miałam co do niego wątpliwości.
Słowa Anioł i Stróż, są tu celowo pisane dużą literą, ponieważ mają one nieco głębsze znaczenie w historii. Tak tylko wyjaśniam jakby co. XD
Jejciu, jejciu, jejciu*^*
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisany scenariusz~~ I jeszcze Jung Kook*^*
Oficjalnie Cię uwielbiam~~!! Pisz tak dalej~~!!
Życzę duuuużo weny:33
omo, mi tak samo jak Yuuki bardzo się podoba ^^ czekam na kolejne scenariusze ^^ fighting ~
OdpowiedzUsuńCZY TY CHCESZ MNIE ZABIĆ?! ŻEBYM JA CZYTAŁA TAKIE CUDA PRZED SZKOŁĄ, PRZECIEŻ UMRĘ ;;;;;;
OdpowiedzUsuńKochanie, nie gniewam się - zwłaszcza, że scenariusz z Kookiem też był na moje zamówienie XDDD
Kkkk, wydaje się, że jakieś 40% ze scenariuszy z kolejki będzie takich, o których marzę - jeśli powinno mi być z tym źle, to nie jest :>
Jeeeny, to jest przecudowne. Zwłaszcza, że mam kogoś, kto mówi do mnie "Noona"... Borze, jestem jakimś zboczeńcem, bo tak strasznie mi miękną kolana ;;
Czas iść do psychiatry.
KOCHAM CIĘ <3
(Jak dodasz poza kolejką jakiś scenariusz z którymś z derpów z Block B - na cześć comebacku - to też się nie pogniewam, spokojnie B| )
Powodzenia i dużo weny <3
Może zacznę od tego, że mi to nie przeszkadza, że nie idziesz według kolejki. Mi to obojętne, najważniejsze to, że piszesz według własnej weny i że w ogóle piszesz! ^^
OdpowiedzUsuńCo do scenariusza - piękny! Tak mi się podoba ta temtyka, pokazująca różne różnice w związkach, które w pewnych momentach się zacierają i są niewidoczne. A najważniejsze jest to, co czujemy sami. Szkoda tylko, że nie potrafimy się przemóc, a później tracimy bardzo dobre okazje... Uch, i wzięło mnie na rozliczanie siebie samej. Dobra, ale nie ważne. Mówimy tutaj o scenariuszu, czuję pewny niedosyt, a mianowicie dlaczego tak wszyscy mnie nienawidzili i robili mi na złość? Ale ratujący z opresji Junk Kook wszystko wynagradza. Tak przyjemnie się czytało i robiło się tak cieplutko na serduszku, gdy się czytało te sytuacje z nim.
Już tak na końcu, scenariusz jak zawsze mnie zachwycił. Zrobiłaś wspaniałą niespodziankę dodając coś, bo naprawdę nie spodziewałam się, że dodasz coś w najbliższym czasie. xD Jednak bardzo się cieszę i mam nadzieję, że wena do ciebie powróciła i będziesz pisała bez żadnych oporów. <3
To takie cudowne, jejku... Tak łatwo jest sobie to wszystko wyobrazić, piszesz tak, że nawet nie wiem kiedy kończę czytać scenaiusz, Ty i Twój talent powinniście być nielegalni, bo to zbyt wspaniałe >< XD
OdpowiedzUsuńJak zawsze, znów muszę napisać że jest cudowny. Taki kochany <3 Fajnie, że oboje nie przeżyli swojego pierwszego pocałunku i dopiero teraz go mieli, gdy uświadomili sobie, że obydwie strony siebie darzą większym uczuciem. Oczywiście czekam na następny scenariusz! /Rin
OdpowiedzUsuńMnie nie przeszkadza, że nie idziesz według kolejki. Pisz to na co Cię akurat natchnie wena. To z Aniołem Stróżem mnie rozwaliło. Świetnie piszesz.
OdpowiedzUsuń*.* słodkie
OdpowiedzUsuńTak, w końcu się spięłam i zaczynam, choć przyznam szczerze, że uwinęłam się z czytaniem wszystkich twoich scenariuszy już z dwa, może trzy dni temu. Poświęciłam sobie prawie całą noc na nie, ale wiesz co? Nie żałuję ani jednej minuty pędzonej na tym blogu. Twoje prace są świetnie! Masz tak ciekawy styl pisania i taki zasób słów, że czyta się z przyjemnością. Szybko i lekko. Pomysłami nie gardzisz. I, hm, gratuluję opisów i dialogów. Są naprawdę dobre. Chyba w niemalże każdym scenariuszu mogłam znaleźć sytuację, która po prostu rozłożyła mnie na łopatki, ale w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu. :D
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i do następnego, xo.
O rany aż poczułam te wszytkie emocje. Tak pięknie jest to opisane. Do tego dodane wspomnienia. Jestem pod wrażeniem. Bardzo mi się podobało. Aż nie wiem co powiedzieć. Dlatego takie to niespójne. Po prostu cudowne. Styl, historia, opisy, wszytko. Oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńO M.Ó.J B.O.Ż.E!
OdpowiedzUsuńTO JEST CUDOWNE! PIĘKNE,ZAJEBISTE!!
Nawet nie patrzyłam czy są błędy, tak mnie wciągnęło.!
PIĘKNE! Masz ten piękny talent!
Więcej takich o wiele! I z takimi których każdy KPOPEREK kocha!
Cudo!! wwwww <3 <3 <3
Powodzenia dalej!
ps.nigdy tak nie reaguję, ale tego i tak nie da się opisac, coś pięknego stworzyłaś
Cudowne *^*
OdpowiedzUsuńjezu super <3 '
OdpowiedzUsuńżyczę weny i wszystego co anjlepsze :) ja dopiero zaczynam zapaszam
http://shitloves.blogspot.com/2014/07/o1-nie-dobra-zupa-scenariusz-z-luhanem.html
Nie mogłam się oderwać a to dla mnie dziwne bo nielubie czytac lecz o Jungkooku mogła bym latami
OdpowiedzUsuń