czwartek, 19 września 2013

Chen (EXO-M)


"Zauważ mnie"





- Taaatoooo. - zajęczałaś wchodząc do salonu, gdzie Twój rodzic oglądał mecz piłki nożnej.
- Czego? - odburknął skupiony na rozgrywanej akcji.
- Bo tak się zastanawiam... co mam studiować... I... Nie mam żadnego pomysłu. - wyjaśniłaś zażenowana i westchnęłaś, kładąc dłonie na oparciu fotela, na którym siedział ojciec.
- Co mam studiować? Doradź coś. - dodałaś z nadzieją w głosie.
- A idź se na chiński i daj mi spokój. - burknął i upił łyk piwa, nie zwracając już więcej uwagi na swoją córkę.
- Hm. - wydusiłaś z siebie, zastanawiając się nad jego propozycją.
Chiński.
Właściwie, to całkiem opłacalne finansowo studia. Sporo możliwości pod względem pracy, a ostatnio przecież coraz więcej firm chińskich w Polsce, czy nawet za granicą. 
Dlatego postanowiłaś poszukać czegoś w tym stylu. Na jednej z uczelni był w propozycji nowy kierunek, niedawno dodany - filologia angielska z językiem tłumaczeniowym chińskim. Uznałaś, że spróbujesz swych sił. I udało się. Dostałaś się. Teraz przed Tobą pierwszy rok studiów...




Który zakończył się otrzymaniem niesamowitej oferty pracy. Nie musiałaś nawet kontynuować nauki. W ciągu roku zdołałaś opanować ten język do perfekcji. Brałaś lekcje dodatkowe, ćwiczyłaś sama w domu, w międzyczasie zapisałaś się też na kurs języka koreańskiego, by wzmocnić swe możliwości zawodowe. Uderzyła w Ciebie ambicja, chęć pokazania innym, że Twoja nauka na pewno nie pójdzie na marne. Straciło na tym Twoje życie prywatne, wielu przyjaciół nie miało już z Tobą kontaktu, nie wychodziłaś na imprezy, rzadko poświęcałaś czas jakimś rozrywkom. Wprawdzie znalazłaś sobie hobby, ale było w jakimś stopniu powiązane z uczeniem się, bowiem zaintrygowała Cię muzyka koreańska i chińska, zwłaszcza popowa. Wykorzystywałaś to często w celach sprawdzających umiejętności, jak próba tłumaczenia tekstów, czy programów rozrywkowych, jakichś wywiadów bądź wypowiedzi. Dzięki temu pomagałaś też wielu fanom w Polsce.
Ledwo się obejrzałaś, a już dostałaś propozycję pracy i to wszystko dzięki swojej nauczycielce języków. 
Nie miałaś nawet zamiaru zastanawiać się nad tym dłużej, niż to konieczne. Od razu się zgodziłaś, tego samego dnia pakując swoje rzeczy. Nareszcie zwiedzisz Chiny, Koreę, może nawet Japonię! Poznasz tamtejszych ludzi, ich kulturę i tradycje. Gdybyś tylko wiedziała, że to skończy się w taki sposób...




"No i kto by pomyślał, że tak to będzie wyglądać? Zabieram kota do weterynarza, w dodatku w klatce. To musi śmiesznie wyglądać, gdy taka Europejka przeprawia się w tym chińskim tłumie z takim pudłem i miauczącym zwierzakiem w środku. No dobra, w sumie to już wracamy stamtąd i wcale nie było tak źle, prawda?" spojrzałaś pytająco na białą kotkę, jednocześnie unosząc nieco wyżej jej siedzisko. Westchnęłaś cicho i pokręciłaś głową, skręcając w jedną z uliczek. Nie byłaś już pewna, który raz z rzędu mówiłaś do tego kota, choć ostatnio coraz częściej gadałaś do samej siebie. Mózg traktowałaś niczym publikę siedzącą przed telewizorem, w którym oglądają Twoje życie, słysząc Twoje myśli, będące opisem wszystkich i wszystkiego.
- Wróciłam! - zawołałaś w chińskim dialekcie, wchodząc do mieszkania. Postawiłaś klatkę na podłodze i zamknęłaś drzwi. Zajęłaś się zdejmowaniem butów.
- Ach, ______! Jak tam moja kochana Nabi? - zapytał Tao, jednocześnie łamiąc nieco koreańską wymowę. Tak, starał się jak najczęściej mówić w tym języku, byle się podszkolić. Wszedł właśnie do przedpokoju i kucnął przed klatką, otwierając ją od razu.
- Nadal nie rozumiem, dlaczego nazwałeś tak kota. Toż to po koreańsku motyl. - zauważyłaś, zawieszając kurtkę na wieszaku, po czym spojrzałaś na niego pytająco.
Chłopak uśmiechnął się delikatnie i wziął zwierzę na ręce, głaszcząc je pieszczotliwie po łebku.
- Ta plamka na brzuchu przypomina mi motyla. - wyjaśnił i skinął Ci głową, w podzięce, a zarazem na odchodne.
Westchnęłaś odprowadzając go wzrokiem.
"Tao. Kung Fu Panda. Maknae zespołu EXO - M. Wyjątkowo urocze stworzenie, mimo często groźnego z pozoru wyglądu. Szybko się wzrusza, kocha koty i robi naprawdę słodkie omyłki w języku koreańskim. Pomagam mu w wymowie, pisowni, a także w odczytywaniu czy odpisywaniu na listy fanek. Cóż, jedno z drugim się łączy. To pomocny chłopak, takie dziecko lidera. Tak, z zachowania pasuje na swoją pozycję w zespole." pomyślałaś i pokręciłaś głową rozbawiona. Następnie weszłaś wgłąb mieszkania, rozglądając się w poszukiwaniu pozostałych lokatorów.
W salonie zastałaś siedzącego na kanapie chłopaka, czytającego książkę pod tytułem: "Kontrola myśli.
Jak pozbyć się kompleksów i poznać sekrety szczęśliwego życia."
"Tak, jedna z kolejnych samodoskonalących się lektur Wo Yi Fana, w wolnym tłumaczeniu - Krisa, lidera EXO - M. Większość fanów widzi w nim osobę przesadnie spokojną i poważną, ale on naprawdę potrafi być uroczy i śmiać się. Swoim kolegom często gotuje i kupuje lekarstwa, gdy są chorzy. Zażega większość sporów w zespole, no a przynajmniej się stara." pomyślałaś, obserwując przez moment skupioną twarz mężczyzny.
"Moja współpraca z nim polega na matkowaniu. Gdy nie ma sił i czasu, ja przejmuję jego obowiązki. Gotuję, robię zakupy, ewentualnie jeszcze staram się ich przypilnować. Niańką zostałam, tak." westchnęłaś skinąwszy głową na znak przywitania. Kris uśmiechnął się delikatnie, posławszy Ci krótkie spojrzenie i znów wrócił do swej lektury.
- _____, wróciłaś! - zawołał Luhan, który wszedł właśnie do salonu. Podszedł do Ciebie i objął przyjacielskim ramieniem.
- Tak, miło Cię widzieć. - powiedziałaś z uśmiechem i odwzajemniłaś uścisk.
"Luhan. Jest naprawdę przeuroczy gdy się uśmiecha, ale lepiej nie mówić tego na głos, zwłaszcza przy nim. Nie lubi słyszeć, że jest słodki. Dlatego dopinguję go w pokazaniu swego męskiego oblicza. Poza tym ma dobre serce i chętnie mi pomaga."
- Ale z was brudasy no. Znowu zastałem zapchany kibel. Znowu! Który był taki mądry i wrzucił rolkę papieru do środka?! - zawołał najstarszy z oddali.
"Xiumin. Najczystsze stworzenie w tym domu. Pospolicie nazywany Baozi, ze względu na swe pulchne policzki. Nie należy do osób, które łatwo wyprowadzić z równowagi, ale tym razem chyba się miarka przebrała. Ach, nie jest też Chińczykiem, to drugi w zespole wokalista pochodzenia koreańskiego."
- Co się dzieje? - zapytał Lay, który wyszedł z kuchni i zajrzał do salonu.
- Ktoś zapchał toaletę. - odpowiedziałaś.
- Co? - wydukał, unosząc brwi i rozejrzał się wokoło pytająco, wyraźnie zdezorientowany.
"To my w ogóle mamy toaletę w domu? Tak, to mówiło jego spojrzenie. Lay, tancerz zespołu. Czuły i nierozgarnięty jednorożec, który zawsze poprawia mi humor. Urocze dołeczki w policzkach przy uśmiechu i przesłodkie próby mówienia koreańskim akcentem. Tak, mu też staram się pomagać, choć wymaga mniejszej uwagi i pomocy, niż Panda."
- Zapytaj lepiej naszego trolla. - zauważył Luhan, krzyżując ręce na torsie. Próbował przybrać poważny wyraz twarzy, ale nadal wydawał Ci się kochany.
- Trzeba  z nim porozmawiać. - powiedział Xiumin, który wszedł do salonu z nadętymi policzkami.
"Oni są zbyt uroczy no!" pomyślałaś poirytowana.
Westchnęłaś i zamrugałaś, zaskoczona ich nagłym milczeniem. Popatrzyłaś po pozostałych i aż jęknęłaś, zauważając ich skupione na Tobie spojrzenia.
- Co? - spytałaś niepewnie, choć domyślałaś się, w czym tkwił sęk. Jęknęłaś i aż zwróciłaś wzrok ku sufitowi. - Dlaczego ja?
- Bo Ciebie słucha. - skwitował Luhan z uśmiechem.
- A Kris to co?
Wspomniany spojrzał na Ciebie znad książki.
- Od kiedy to my na "Ty" jesteśmy?
- Bardzo śmieszne, Oppa.
- Tak lepiej.
Westchnęłaś i popatrzyłaś błagalnie na Lay'a. Ten zamrugał zaskoczony i uniósł brwi w pytającym geście.
- Co?
Skinęłaś głową w kierunku wyjścia z salonu. Chłopak popatrzył we wskazanym kierunku, a potem znów skierował wzrok na Ciebie i nachylił głowę, jakby chciał dosłyszeć jakieś informacje. Westchnęłaś cicho i machnęłaś lekceważąco ręką.
- Nieważne. Już idę. - mruknęłaś i wyszłaś z pomieszczenia, kierując się korytarzem w stronę pokoi. Zatrzymałaś się przy jednym, konkretnym. Nim nacisnęłaś klamkę, stałaś w miejscu i zastanawiałaś się, jak to przetrwasz. Nie miałaś jednak szans, by się wycofać. Pewnie nasłaliby Tao z aegyo i to dopiero byłby Twój koniec. Wzięłaś głęboki wdech, zapukałaś i weszłaś do środka, gdy usłyszałaś ku temu przyzwolenie.
- Ano... Przeszkadzam? - spytałaś niepewnie i przystanęłaś przy zamkniętych już drzwiach. Oparłaś się o nie plecami, chowając dłonie za sobą. Spojrzałaś na chłopaka, który leżał na łóżku. Właśnie wyjmował słuchawkę z ucha i grzebał coś w swojej empetrójce.
- Nie, nie, skąd. Miło, że przyszłaś. - powiedział z uśmiechem i spojrzał na Ciebie swymi błyszczącymi oczami.
Miałaś ochotę zapaść się pod Ziemię, więc spuściłaś wzrok, chcąc ukryć swe zakłopotanie.
" Chen. Głupek. Zaraził się od Chanyeola i Baekhyuna i co rusz próbuje robić jakieś żarty, zwłaszcza, gdy znajdzie się w ich pobliżu. Koreańczyk, któremu czasem pomagam z językiem chińskim, choć mam wrażenie, że wcale tej pomocy nie potrzebuje. Nigdy nie wiem, jak odebrać jego zachowanie i co gorsza... nie zauważa moich uczuć. " pomyślałaś, wbijając wzrok w podłogę. " Tak, zakochałam się w nim. Mimo, że nasza znajomość trwa dopiero od kilku miesięcy, to ja wiem, że moje uczucia do niego są czymś poważniejszym, niż jakaś licealna miłostka. Nie potrafię mówić o swych uczuciach, więc staram się mu to jakoś podpowiedzieć i to na różne sposoby, naprawdę. Niestety... on nigdy nie widzi moich starań, ani tego, co dla niego robię. Jeszcze nie usłyszałam z jego strony czegoś, co mogłoby mnie naprowadzić na jakikolwiek trop."
- Hej, ______? - usłyszałaś.
Zamrugałaś wyrwana ze swego zamyślenia i podniosłaś wzrok. Napotkałaś jego spojrzenie. Pełne zaintrygowania, wpatrzone w Twe tęczówki. Chen stał tuż przed Tobą.
- T-tak? - wydukałaś niepewnie, czując narastające w sobie zawstydzenie.
- Spytałem po co przyszłaś. - odparł i pochylił się bardziej, by móc Ci się lepiej przyjrzeć. - Źle się czujesz? Jesteś jakoś dziwnie czerwona. Masz uczulenie?
Pokręciłaś przecząco głową, obawiając się, że to po prostu rumieńce.
- Jesteś rozpalona. - dopowiedział, dotykając Twego rozgrzanego czoła.
Z trudem powstrzymywałaś chęć wydania z siebie głośnego pisku. Powstrzymałaś się od tego i ostrożnie odsunęłaś dłoń kolegi i obróciłaś głowę.
- Nie jestem ani chora, ani uczulona. Posłuchaj, jestem tu w sprawie zapchanego kibla... - wyszeptałaś i zrobiłaś z ust dzióbek. Boże, jak to żenująco i komicznie musiało brzmieć.
- Niech zgadnę. - zaczął Jongdae. Przyłożył palec do policzka i zastukał nim kilka razy o lico. - Wszyscy podejrzewają, że to moja sprawka.
- A mylą się?
- Nie.
Westchnęłaś cicho. Grunt, że nie próbował się wykręcać.
- Posłuchaj, powiniene-e?
Urwałaś swą wypowiedź zaskoczona, bowiem nagle w pomieszczeniu rozbrzmiał dźwięk Twojej komórki. Zaskoczona wyjęłaś ją z kieszeni spodni i odebrałaś, od razu uśmiechając się szeroko.
- Ach, Baekhyun Oppa! Miło Cię słyszeć. Nie, oczywiście, że nie przeszkadzasz. - powiedziałaś pogodnie, nie zwracając uwagi na nagłą zmianę w zachowaniu Chena. Wydał się nieco bardziej naburmuszony. - Hm? Ale jak to? - zamrugałaś zaskoczona i spojrzałaś pytająco na kolegę stojącego przed Tobą. - Do Korei? Kiedy? Co?! Ja... no nie... Zapytam... No tak, pewnie tak. Uhm. W porządku. Do zobaczenia.
Rozłączyłaś się i spojrzałaś z wyrzutem na towarzysza. Ten podszedł do swojego łóżka, na którym się wygodnie położył i dorwał empetrójkę, w której zaczął coś klikać.
- Nooooo? - wydukałaś patrząc na niego wyczekująco.
Niezbyt zainteresowany Chen, podniósł wzrok i zamrugał powoli, chcąc w ten sposób ukazać swoje znudzenie.
- Czego chciał? - spytał niezbyt zadowolony.
- Pytał, czy cieszę się na nasze spotkanie, bo przyjeżdżacie do Korei. - odrzekłaś z cierpkim uśmiechem. - Ach, nie. Poprawka. MY przyjeżdżamy do Korei. - dodałaś, z odpowiednim naciskiem na pierwsze słówko.
- No tak. - odparł Chen niezbyt przejęty i znów spojrzał na swój sprzęt.
To Cię trochę zdziwiło. Jeszcze nigdy nie zignorował Cię w taki sposób. Wyszłaś bez słowa z pokoju i podążyłaś do salonu, gdzie siedzieli wszyscy oprócz Xiumina. Tego zdążyłaś już zauważyć po drodze w łazience, kombinującego z toaletą.
- Kto mi to wyjaśni? - spytałaś, stając w drzwiach.
Wszyscy podnieśli wzrok, spoglądając teraz na Ciebie.
- Ale co? - zapytał Tao zaskoczony, a zarazem zaciekawiony.
- Ten wasz/ nasz wyjazd do Korei. - odparłaś zniecierpliwiona. Zaczynało Cię to irytować.
- Ach, no tak. To kwestia comebacku. Wrócimy na scenę jako jedność. Jako EXO. - wyjaśnił z uśmiechem Maknae.
Zamrugałaś zaskoczona.
- I dlaczego ja...
- Chen obiecał, że Ci przekaże. Wiemy o tym od miesiąca. Byliśmy przekonani, że Cię poinformował. - wtrącił Kris, który nadal czytał książkę.
- Od... mie...siąca..? - wydukałaś zbita z tropu i aż zmarszczyłaś czoło. Zacisnęłaś palce w piąstki i zamykając powieki, wrzasnęłaś najgłośniej jak tylko potrafiłaś. - KIM JONG DAE!
- ______, czemu tak krzyczysz? - usłyszałaś za sobą znajomy głos. Obróciłaś się ku właścicielowi i zmierzyłaś go szorstkim spojrzeniem.
- Miesiąc temu... dowiedzieliście się o comebacku i wyjeździe. Czemu mi nie powiedziałeś?
- Zapomniałem? - odparł wzruszając ramionami, przy czym uśmiechnął się niewinnie, jakby odpowiedział na pytanie, czy zjadł ostatnie ciastko.
Westchnęłaś i pokręciłaś głową, siląc się na sztuczny, pełen politowania uśmiech.
- No tak. Mogłam się spodziewać takiej odpowiedzi. - szepnęłaś zawiedziona i minęłaś go, wkraczając do przedpokoju.
- Co robisz? - zapytał Chen, który poszedł za Tobą.
- Koszę trawnik. - burknęłaś poirytowana, zakładając buty, a potem sięgając po kurtkę.
- Ni złość się. Przecież powiedziałem, że zapomniałem.
- To nie jest jednoznaczne ze słowem przepraszam.
- No ale przecież już teraz wiesz, więc w czym problem?
Spojrzałaś na niego i pokręciłaś głową, nie mając zamiaru mówić tego na głos.
- Do zobaczenia na lotnisku. - mruknęłaś na odchodne i wyszłaś, trzaskając drzwiami. Żwawym krokiem podążyłaś w kierunku wyjścia z budynku. Musiałaś wyjść stąd jak najszybciej, bowiem znając Twoją słabostkę do tego zespołu, wróciłabyś już teraz.
"Zapomniał... Jak mógł zapomnieć o czymś tak ważnym? Jeśli jesteśmy przyjaciółmi, kolegami, to przecież mówimy sobie wszystkie ważniejsze informacje. Nawet nie chciał się pochwalić comebackiem, powrotem do ojczystego kraju? Nie wierzę, że jest zdolny do... do... I nawet nie przeprosił!" myślałaś gorączkowo, idąc teraz chodnikiem wśród miastowych uliczek.
"Kretyn. Idiota. Znowu... Znowu mnie pominął. Znowu mnie nie zauważył. Znowu." jęczałaś w myślach załamana. A najgorsze było to... Że sam Baekhyun potrafił zadzwonić z Korei i zapytać tylko o to, czy cieszysz się z ponownego spotkania.
"Czemu Jongdae nie może być taki jak on? Widzieć mnie i moje uczucia."
To całe rozmyślanie sprawiło, że oczami wyobraźni wróciłaś do chwil, w których zawodził każdy Twój plan, każda próba zwrócenia na siebie uwagi.





- Ano... Jongdae Oppa... - zaczęłaś nieśmiało, gdy przystanęłaś przy nim i Baekhyunie. Obaj stali i rozmawiali o ich ostatnim wypadzie na karaoke. Spojrzeli na Ciebie z zaciekawieniem, tym samym przerywając swój dialog.
- Cześć ______. - przywitał się wokalista EXO-K, uśmiechając się ciepło.
Skinęłaś głową ku niemu.
- Cześć... eee... - Chen zawiesił głos i podrapał się w tył głowy.
- ________. - dodałaś strapiona, nie wierząc, że nie pamiętał Twego imienia, nawet po tym, gdy jego kolega je wypowiedział. Baekhyun aż stuknął się w czoło, zażenowany zachowaniem przyjaciela.
- Przygotowałam dla was słodkie babeczki. Mam nadzieję, że poczęstujecie się chociaż jedną. - powiedziałaś, wyciągając ku nim swoją plastikową brytfankę.
- A, spoko. - odparł Chen z uśmiechem. Wziął jedno z ciastek, wsadził do ust i jedząc, odszedł, bełkocząc coś o kolejnym treningu.
Trochę Cię to zasmuciło. Nie porozmawiał z Tobą, nie podziękował, ani nawet nie pochwalił.
- Są naprawdę pyszne. - powiedział Baekhyun, który spokojnie jadł podarowaną babeczkę. Spojrzał na Ciebie z ciepłym uśmiechem i mrugnął porozumiewawczo. - Musiałaś się nad tym napracować. Dziękuję.
- Nie ma... za co... - wyszeptałaś zaskoczona, bowiem przed chwilą zostałaś przez niego pogłaskana po głowie. 
Wokalista przeprosił i również poszedł na trening, machając Ci jeszcze na pożegnanie. Jego gest i słowa były bardzo pocieszające, więc odpowiedziałaś tym samym, uśmiechając się ciepło. Gdy jednak zniknął Ci z oczu, radość uleciała z Ciebie, niczym powietrze z balona. Zasmuciłaś się, bowiem Twoja kolejna próba zawiodła.




"Starałam się, piekłam je z sześć razy, za nim okazały się naprawdę dobre. Spędziłam nad tym wiele godzin, szukając składników, dopracowując przepis i pilnując piekarnika. A Ty nawet nie podziękowałeś. Nie kiwnąłeś palcem. Nie zauważyłeś tego, jak się starałam..." pomyślałaś i z cichym westchnieniem usiadłaś na kanapie. Byłaś już w domu, pustym i cichym. Patrzyłaś na wygaszony ekran telewizora. "Nic, nic nigdy nie działało."




- Cześć Oppa. - przywitałaś się, stając na przeciwko Jongdae. 
Chłopcy byli w trakcie sesji zdjęciowej do ich pierwszego debiutanckiego albumu. Chen czekał na swoją kolej, miał być zaraz po Baekhyunie. Musiałaś przyznać, że cieszyłaś się, widząc ich razem. Sesję zdjęciową mogli spokojnie wykonać będąc w Korei, a samą promocję EXO-M rozpoczynało dopiero w Chinach.  
- Oppa? - zagadnęłaś znowu, chcąc jakoś zwrócić na siebie uwagę odpoczywającego chłopaka. Pił właśnie wodę mineralną z butelki. W końcu chyba zasłyszał Twój głos, bowiem obrócił się ku Tobie.
- A, cześć ______. - przywitał się z uśmiechem. - Co tu robisz?
- Ach, myślałam, że wpadnę i zobaczę jak wam idzie, zwłaszcza, że później mam pomóc Tao z koreańskim. - wyjaśniłaś i zaczesałaś kosmyk włosów za ucho.
- A, to spoko. - odparł wesoło i popatrzył za siebie, by znów wrócić wzrokiem do Ciebie. - Muszę iść. Teraz moja kolej. Będę najlepszy.
- Naturalnie. - odrzekłaś z uśmiechem i pomachałaś mu, gdy podbiegał już do wybranej dla niego scenerii. Westchnęłaś niezbyt zadowolona i spojrzałaś na siebie. 
I po co się starałaś?
Dziś dla odmiany założyłaś białą sukienkę przewiązaną czarnym paskiem w talii. Włosy spięłaś w dwa kucyki, które opadały na ramiona, dzięki czemu przypominałaś uroczą Indiankę. Jakiś srebrny łańcuszek na szyi, bransoletka na lewym nadgarstku, białe buty na obcasie i delikatny, ale kolorowy makijaż.
- Ślicznie wyglądasz. - usłyszałaś ciepły głos. Podniosłaś wzrok i zauważyłaś przed sobą Baekhyuna. Stał, popijając wodę z butelki, jednocześnie przyglądając Ci się błyszczącymi oczyma.
- Dziękuję... - szepnęłaś uśmiechając się lekko, pełna wdzięczności, bo to znów on poprawił Ci humor.
- Za prawdę się nie dziękuję. - odparł odstawiając na stół zakręconą już butelkę. - A tak nawiasem mówiąc... - zaczął i nachylił się nieco nad Tobą. Zaskoczona aż zadrżałaś, czując na szyi jego ciepły oddech. - Chen woli proste stylizacje u dziewcząt. Ale mnie podobasz się w każdym wydaniu.
Po tej krótkiej wypowiedzi, wyprostował się i wrócił do pracy, zostawiając Cię samą: zawstydzoną i zdumioną.




"Baekhyun jest nie tylko lepszym przyjacielem, ale nawet jako mężczyzna zachowuje się lepiej." pomyślałaś i westchnęłaś, kładąc się na kanapie. Oparłaś głowę o jej brzeg. Patrząc w sufit, zastanawiałaś się co ze sobą począć. Powinnaś się spakować, pomyśleć co wziąć na wyjazd, ale byłaś zbyt zmęczona, wytrącona z równowagi. "Właściwie... jest też lepszym materiałem na chłopaka. Przynajmniej mnie zauważa."




- Hej, ______. - zagadnął Chen, gdy wchodziliście już do hotelu. - Nadal się gniewasz?
Nie odpowiedziałaś, po prostu szłaś korytarzem w kierunku wybranych apartamentów.
- No przecież mówiłem, że zapomniałem. Wiesz, że mam sklerozę. Nie obrażaj się no. Nie zniosę tego. - jęczał, drepcząc tuż za Tobą.
- Mogłeś to sobie zapisać. Inne pierdoły potrafisz napisać dla przypomnienia. - burknęłaś w końcu.
- Zapomniałem zapisać! - jęknął zażenowany i zrobił smutną minkę.
- Więc ja zapomniałam wybaczyć. - odparłaś na zakończenie i zatrzymałaś się przed drzwiami z odpowiednim numerem. Należał do Ciebie. Użyłaś więc elektronicznego klucza i weszłaś do środka, zatrzaskując drzwi tuż przed nosem Jongdae. Westchnęłaś cicho i spuściłaś wzrok zasmucona. Nie lubiłaś się tak wyżywać, zwłaszcza na osobie, na której Ci zależało. Pokręciłaś głową.
- O nie. Nie zmięknę. Przegiął tym razem. - mruknęłaś do siebie i zajęłaś się rozpakowywaniem.
Długo nie wytrzymałaś. Już kolejnego dnia odwzajemniałaś jego uśmiechy. Nie potrafiłaś traktować go chłodno. W dodatku zbliżał się dla Ciebie dość ważny dzień i nie chciałaś być wtedy pokłócona z kimś tak ważnym.
Chłopcy trenowali dnie i noce. Niewiele mieli przerw, a gdy się jakaś nadarzyła, to i tak musieli ją przeznaczyć na inne obowiązki - sprzątanie, nauka koreańskiego bądź chińskiego. Lekcje śpiewu, dodatkowe zajęcia taneczne. Wierzyłaś jednak, że zespół Cię nie zawiedzie i jako przyjaciele, zorganizują coś w ramach niespodzianki, zwłaszcza, że tego wielkiego dnia, wszyscy byli dość tajemniczy i miałaś wrażenie, że kombinują za Twoimi plecami. Intuicja Cię nie zawiodła. Popołudniu zaprosili Cię do swojego dormu, gdzie zostałaś powitana przez wesołe okrzyki, wyrzucone w powietrze confetti oraz melodyjny śpiew. Ucieszyłaś się, aż z trudem powstrzymałaś swe wzruszenie.
- Wszystkiego najlepszego ______! - wołali, wręczając Ci różne prezenty. Dziękowałaś każdemu, wymieniając uściski czy też delikatne całusy w policzek. Gdy jednak miałaś okazję, rozglądałaś się wokoło w poszukiwaniu jednej konkretnej osoby. W takim rozgardiaszu trudno o zauważenie każdego z osobna, jednakże brak jednego, dobrze znanego Ci głosu zasiał w Tobie ziarnko niepewności, czy w ogóle był wśród zebranych.
- A gdzie Chen? - zapytałaś w końcu, gdy nadeszła kolej na Baekhyuna. Widziałaś jego zmieszanie, jak wodził wzrokiem po sali w poszukiwaniu dobrej odpowiedzi.
- Wiesz, bo on...
- Zapomniał. - dokończyłaś za niego ledwo słyszalnym szeptem.
- Ja jestem pewien, że on miał ważny powód by... - zaczął nieśmiało Luhan, ale urwał, zauważając poważne spojrzenie Baekhyuna.
Spuściłaś głowę, nie przejmując się ich słowami. Uśmiechnęłaś się po chwili i popatrzyłaś na pozostałych.
- Bawmy się. - powiedziałaś, zachowując odrobinę radości w swym głosie.
I stało się wedle Twych słów. Z całą jedenastką świetnie się bawiłaś, śmiałaś, cieszyłaś się tą imprezą. Niestety, wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Wieczorem trzeba było cały dorm doprowadzić do ładu, więc oczywiście pomogłaś chłopakom w porządkach. Poprosiłaś też, o możliwość pozostania aż do powrotu Chena. Zapewniałaś, że to nic wielkiego, ale na pewno spodziewali się, w czym tkwił problem. Szkoda, że Chen nie był tak domyślny.
Chłopak wrócił gdzieś koło dziesiątej. Wszedł po cichu do dormu i już miał przejść do swego pokoju, gdy zauważył postać siedzącą na kanapie w salonie. Zapalił światło, zaintrygowany dziwnym zjawiskiem. Jakież ogarnęło go zdziwienie, gdy ujrzał właśnie Ciebie, wpatrzoną w jakiś nieznany mu punkt, na przeciwległej ścianie.
- _____? A co Ty tu robisz? - zapytał zaciekawiony wokalista.
Powoli wstałaś z kanapy i pokazałaś mu trzymaną w dłoniach kartkę urodzinową.
- Wiesz... jeśli chciałaś mi złożyć życzenia, to trochę za wcześnie. Ja mam dopiero urodziny we wrześniu... - zaczął niepewnie, drapiąc się przy tym po karku.
Miałaś ochotę go spoliczkować, ale zamiast tego, rzuciłaś w niego urodzinową kartką i pokręciłaś głową, obserwując go z bólem w oczach.
- Przeczytaj. - szepnęłaś, widząc jak w ostatniej chwili łapie kartkę. Otworzył ją i przejrzał zawartość. Z każdym kolejnym przeczytanym zdaniem, robił coraz to większe oczy.
- O kurde... - szepnął zmieszany i spojrzał na Ciebie zawstydzony. - ______, ja nie... ja po prostu...
- Zapomniałeś, prawda? - dokończyłaś za niego i odwróciłaś głowę, przymykając oczy. Wzięłaś głęboki wdech, chcąc zapanować nad emocjami. Z trudem powstrzymywałaś łzy, które kryły się już pod powiekami.
- Przepraszam... - wyszeptał skruszony i spuścił wzrok.
- Choć raz... - powiedziałaś cicho i spojrzałaś na niego zasmucona. - Choć raz to powiedziałeś.
Nie dodając nic więcej, minęłaś go, kierując się do wyjścia.
To, że zapomniał o Twoich urodzinach, to jedno. Ale fakt, że nie próbował Cię teraz zatrzymać, to drugie. I bardziej bolało.




Przez następne kilka dni unikałaś kontaktu z Chenem. Przebywałaś z nim w jednym pomieszczeniu tylko wtedy, gdy było to faktycznie konieczne. Nie odzywałaś się, odpowiadałaś zdawkowo, bez humoru czy chęci. Okazywałaś oschłość na każdym możliwym kroku. Widziałaś, że chłopak przez to cierpi, odczuwałaś dokładnie ten sam ból. Nie mogłaś mu jednak wybaczyć. Po tych wszystkich staraniach, coś w Tobie pękło. Nagromadziło się zbyt wiele bolesnych wspomnień.
Nie miałaś jednak zamiaru rezygnować z pracy, choć widywanie i mijanie go na korytarzach, było dla Ciebie nie lada wyzwaniem.
Wytrzymałaś tak ponad miesiąc. Tęskniłaś za wspólnie spędzonymi chwilami, za jego głupiutkim ale uroczym uśmiechem, za wszystkimi numerami, które wykręcał, za sytuacjami, gdzie musiałaś wyciągać go z opresji. Za jego aegyo, które zawsze przekonywało Cię do jego próśb. Zamiast pokazać mu jak bardzo zawinił, coraz bardziej widziałaś tę winę u siebie.
W końcu pojawiła się sytuacja, w której nie mogłaś uniknąć kontaktu. Nauka chińskiego. Nie był w tym zły, jego wymowa była już na wysokim poziomie, jednak podobno ostatnio zaczął robić sporo błędów przy translacji, a także przy śpiewaniu tekstu. Podejrzane, ale niestety wymagało sprawdzenia. Padło na Ciebie. Siedziałaś więc w jednej z sal wytwórni, która wyglądem przypominała bibliotekę. Regały wypełnione książkami, stoliki obsadzone krzesłami i trainee, którzy studiowali jakieś zapisane w książkach teksty. Westchnęłaś i spojrzałaś na zegarek wiszący na ścianie. Chen się spóźniał. Pewnie zapomniał o spotkaniu. Typowe.
Postanowiłaś nie marnować czasu i wrócić do swojego pokoju hotelowego. Już nawet wstałaś od stołu, gdy ktoś wszedł do sali. Zamrugałaś zaskoczona, gdy zobaczyłaś zdyszanego Jongdae w drzwiach. Zajęłaś ponownie swoje miejsce i spuściłaś wzrok, chcąc dalej brnąć w narzuconą sobie rolę.
- Przepraszam za spóźnienie. - wyjąkał zdyszany wokalista i zajął krzesło na przeciwko Ciebie. Odetchnął i zamilkł, obserwując Cię. Tak, na pewno Ci się przyglądał, czułaś to.
- W porządku. - odparłaś cicho, z odpowiednio zachowanym dystansem w głosie. - Więc w czym tkwi problem?
- W naszej relacji.
Zmarszczyłaś brwi, słysząc to. Nie miałaś zamiaru z nim rozmawiać na ten temat, choć w głębi serca pragnęłaś się z nim pogodzić.
- Podobno robisz jakieś błędy. Na czym one dokładnie polegają? - spytałaś, ignorując jego uwagę.
- Przestań. Wiesz, że to było udawane. Chciałem się w końcu z Tobą normalnie spotkać i porozmawiać. _______, ja tak nie mogę.
Spoglądałaś gdzieś w bok, starając się zachować poważny wyraz twarzy.
- Jeśli to kwestia akcentu, to da się to w miarę szybko dopracować i znów będziesz mógł wziąć udział w nagraniach do albumu. - kontynuowałaś spokojnie.
- _______, przestań! Wystarczy! - wrzasnął chłopak, który podniósł się gwałtownie, uderzając rozwartymi dłońmi o blat stołu. Krzesło na którym jeszcze przed chwilą siedział, przewróciło się na podłogę pod wpływem jego nagłego zrywu.
Wszyscy obecni w sali patrzyli na niego ze zdumieniem, łącznie z Tobą. Jeszcze nigdy nie widziałaś go w takim stanie. W jego głosie słyszałaś gniew, a także desperację.
- Porozmawiaj ze mną w końcu. Porozmawiaj. Albo chociaż wysłuchaj. To jedyne o co Cię proszę. - powiedział nieco ciszej. Jego głos wydawał się dziwnie drżący i niepewny.
Niezależnie od tego, jak bardzo było Ci go żal, nie mogłaś mu wybaczyć tego, co się wcześniej stało. Zawsze myślałaś, że jesteś dla niego ważna, jeśli nie jako dziewczyna, to może przyjaciółka, siostra, cokolwiek. A on zapomniał o urodzinach, o comebacku, nigdy nie zwracał na Ciebie uwagi. Czy po tym wszystkim nadal zasługiwał na Twoją?
- Nie widzę ku temu powodu. - odparłaś przymykając powieki. Wstałaś od stołu i wyszłaś z sali, nie czekając na reakcję piosenkarza.
Zrobiłaś zaledwie kilka kroków przez korytarz, a potem Twój chód się urwał. Zostałaś zatrzymana i to w bardzo gwałtowny sposób. Poczułaś szarpnięcie za prawy nadgarstek. Potem silne pociągnięcie i w efekcie, wylądowałaś oparta plecami o ścianę. Jęknęłaś czując zderzenie ciała z chłodnym murem. Zacisnęłaś powieki pod wpływem bólu, który przeszył Cię w tej chwili.
- Hej! Co się dzie...
Urwałaś swą wypowiedź. Nawet gdybyś chciała ją dokończyć, nie miałaś ku temu możliwości. Twe wargi zostały zamknięte w namiętnym pocałunku. Ciepłe usta były mocno przytknięte do Twoich własnych.
"To mój pierwszy pocałunek!" pomyślałaś spanikowana. "Nie! Ja chciałam go zachować dla..."
Otworzyłaś oczy i zamrugałaś zdumiona. Jak najpierw chciałaś odepchnąć napastnika, tak teraz ta chęć zniknęła. Nie potrafiłaś się ruszyć. Jedyne co Ci pozostało, to przeczekać, aż "złodziej" się odsunie.
"Skradł mój pierwszy pocałunek..." pomyślałaś przymykając powieki.
Nie potrafiłaś się długo powstrzymywać. Jego usta były takie ciepłe i delikatne. Z jednej strony pocałunek wydawał się czuły, z drugiej - nieco natarczywy. W końcu odwzajemniłaś go, czując coraz to szybsze bicie swego serca.
Była to krótka chwila, która dla Ciebie trwała o wiele dłużej, niż w rzeczywistości.
- Dlaczego...? - wyszeptałaś, gdy sprawca się odsunął. Spojrzałaś na niego zarumieniona. - Dlaczego to zrobiłeś, Chen?
- Musiałem... - wyjąkał zawstydzony i spuścił wzrok. Zabrał swe dłonie, nie chcąc Cię już więzić w swym uścisku. Nie rozluźniło to jednak atmosfery. - Chciałem...
- Dlaczego...? - powtórzyłaś, nie zdając sobie sprawy z tego, jak dramatycznie brzmi Twój głos.
- Przestraszyłem się, że więcej nie będzie okazji na wspólne rozmowy czy wypady, więc... Chciałem to zrobić teraz, gdy była jeszcze na to szansa. Właśnie to próbowałem Ci wyjaśnić w sali, ale nie dałaś mi dojść do słowa.
- Dziwisz się? - spytałaś jękliwie, czując napływające do oczu łzy.
Chłopak spojrzał na Ciebie niepewnie, z nadzieją, że wyjaśnisz mu cokolwiek, chociażby jeden szczegół.
- Ty naprawdę nie rozumiesz? Nie zauważałeś mnie. Nigdy! Nigdy nie widziałeś moich starań! Co bym nie zrobiła, Ty nie potrafiłeś tego zobaczyć! Nigdy nie usłyszałam "dziękuję" czy też "przepraszam". Żadnego komplementu! Nic! Kompletnie nic! Zapomniałeś o moich urodzinach! Wiesz jak mnie to zabolało?! Zdajesz sobie sprawę z moich uczuć?! I ten comeback... to takie trudne powiedzieć?! Nie chciałeś się pochwalić, wolałeś bym z wami nie jechała?! - wrzasnęłaś, nie panując już nad emocjami.
- Tak! Wolałem byś nie jechała! Byś została w Chinach! - zawołał Jongdae, który również już nie wytrzymał tej presji.
- Co...?
- Wolałem byś została w Chinach i czekała na mnie, byś tęskniła, byś mogła do mnie dzwonić, pisać wiadomości, martwić się, byś myślała o mnie! Jeśli to brzmi samolubnie, to tak, jestem egoistą! Chciałem Cię mieć dla siebie, a nie dla Bae...
- Bae...? - powtórzyłaś nachylając się nieco. Wyczułaś w jego głosie wahanie, więc miałaś nadzieję, że było to chwilowe i jednak dokończy swą myśl. Nie myliłaś się. Zrobił to, jednak wymruczał to tak niezrozumiale, że chyba ze trzy razy prosiłaś o powtórzenie.
- Dla Baekhyuna! BAE-KHYU-NA! - wrzasnął Chen i aż poczerwieniał na twarzy.
Zamrugałaś zaskoczona, bo teraz to już w ogóle nie wiedziałaś w czym tkwił problem.
- Nie rozumiem... - szepnęłaś i przechyliłaś głowę na bok.
- Jak Baekhyun jest obok, to zapominasz o mnie. Z nim rozmawiasz, przebywasz, chwalisz, śmiejesz się z jego żartów, uśmiechasz się na widok jego aegyo, na dźwięk tych romantycznych ckliwych tekścików i wszystkiego co on tam wymyśli!
- Czy... Czy Ty próbujesz mi wmówić, że byłeś zazdrosny?
- Ja JESTEM zazdrosny. - odparł Chen, dając duży nacisk na drugie słowo.
Spuściłaś wzrok zawstydzona.
Przez moment nastała między wami cisza. Bałaś się ją przerwać, nie wiedząc też, co powiedzieć.
- Nie zapomniałem o Twoich urodzinach. - usłyszałaś nagle. - Skłamałem.
Zaskoczona podniosłaś wzrok i spojrzałaś na niego pytająco.
- Pamiętałem o nich. Zapisywałem we wszystkich możliwych miejscach, w których byś tego nie znalazła. W dniu urodzin... pomyślałem, że... że może powiem Ci, co o Tobie naprawdę myślę i kim dla mnie jesteś. Ale gdy przypomniałem sobie o Baekhyunie i o tym, jaka was łączy relacja... o tym, że on też Cię lubi tak jak ja... - zawiesił głos i odetchnął, spuszczając wzrok. Zawstydzony zaszurał nogą po podłodze, niczym małe dziecko, które musiało przyznać się do popełnionego grzechu. - Nie jestem nieśmiały. Wiesz, że łatwo nawiązuję kontakty, jestem otwarty. Jednak nie jest to jednoznaczne z pewnością siebie. Zawaliłem. Ale chciałem to naprawić. A Ty nie dawałaś mi na to szansy.
- Chen...
- Ja wiem, że na to zasłużyłem. Wiem, wiem to doskonale. Nie musisz mnie lubić tak, jak ja Ciebie. Nie musisz też chcieć ze mną przebywać, ale chociaż daj mi szansę, by powróciła nasza przyjaźń. Byś znów się mną opiekowała, byś robiła mi babeczki, byś mnie pocieszała, bym mógł podziwiać Twój piękny uśmiech i tę radość, którą zawsze mnie napawałaś.
- Chen...
- Wiem, że brzmię jak jakiś romantyk z tandetnej komedii romantycznej, choć Baekhyun pewnie powiedziałby, że to nic złego, że powinienem właśnie robić tak jak w filmach i...
- Chen!
Poirytowana tą gadatliwością, pochwyciłaś jego koszulkę i szarpnęłaś chłopaka w dół. W efekcie, został zmuszony do pochylenia się. Wykorzystałaś tę sytuację i ucałowałaś jego usta, nie pozwalając mu dokończyć kolejnej złotej myśli.


"Nie mów więcej. Mimo, że uwielbiam tę Twoją paplaninę pod wpływem zdenerwowania, to nie mów już nic. Po prostu gdy następnym razem coś dla Ciebie zrobię, gdy spróbuję na siebie zwrócić Twoją uwagę, zrób jedno. Zauważ mnie. "










Dobra. Długo nic nie pisałam. Raz, że lenistwo. Dwa, że lenistwo. Trzy, że brak odpowiedniego motywu wiodącego w postaci piosenki. Mogłabym wymieniać i wymieniać, ale nie ma sensu się tłumaczyć czy wymyślać preteksty.
W każdym razie, scenariusz jak widać dodany. Wybaczcie wszelkie błędy, czy niespójności. O tej godzinie i po takiej przerwie w pisaniu, mogą się jakieś znaleźć. ^^'
Mam nadzieję, że są tu wciąż jacyś czytelnicy, którzy zwrócą uwagę także na tę pracę. c:







17 komentarzy:

  1. fajowe.....czekam na następne...nawet jeśli miałoby to trwać rok :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Kooocham ten scenariusz <3 I to nie tylko dlatego, że Chen jest moim ulubieńcem z EXO-M ^^ Historia tu opowiedziana była ciekawa, romantyczna, ale też realna i jak najbardziej spójna. Z przyjemnością przeczytałam ten scenariusz i czekam na więcej :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Prześwietny scenariusz! Strasznie podobała mi się scena tego pierwszego pocałunku >D ♥ Nie mogę doczekać się kolejnego opowiadania, hwaiting~

    OdpowiedzUsuń
  4. PŁACZĘ BO MOJE KOCHANIE MA COMEBACK.

    Park Ji Jong - gdyby nie Block B i BTS, powiedziałabym, że najlepszy comeback Września ^O^
    (Wiesz, jak Cię kocham, ale chłopaki...)

    Całkiem sporo tych błędów, ale faktycznie, kiedy przerwa tak duża, to nawet ja się powstrzymam od czepiania i po prostu powiem Ci, jak bardzo się cieszę, że wróciłaś i znów piszesz <3

    (Coraz bliżej do Junsu i Changmina~! YAY!)

    Mam nadzieję, że będziesz dużo pisać. Niech wena Cię nie opuszcza!
    Hwaiting, Babe~!

    Z wyrazami miłości,
    Sasu

    OdpowiedzUsuń
  5. Reakcja kiedy zobaczyłam nowy post: yeeeeeeeeeees, tak tak tak !!!! omo, mamo!!!!! nowy scenariusz !!!
    Reakcja kiedy przeczytałam nowy post: shhdfudgjxsanaoksjcikb jesteś bogiem <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze się nie spotkałam ze scenariuszem o Chen'ie, więc jest to pierwszy raz, kiedy o nim czytam. Jestem po prostu zachwycona! Idealnie wczułam się w bohaterkę, przyznam się nawet, że w niektórych momentach czułam charakterystyczne skurcze w okolicach żołądka :D Nie no po prostu bomba ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BORZE KTOŚ ROZUMIE MOJE SPAZMY.
      Myślałam, że to dziwne, że tak biorę sobie do serca to wszystko, ale teraz widzę, że nie jestem sama, kkk <3

      Usuń
  7. Aww, kiedy czytałam ten pocałunek, ściskało mnie w żołądku. ;__; Normalnie biasuję Kaia, ale to... KFADKFJ. <333 Tak wiem, nie potrafię pisać po ludzku, ale chyba wiadomo, że mi się podoba. XD ;~~;

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny scenariusz czekam z niecierpliwością na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Naprawdę się już martwiłam, że nic nie dodasz. Ale wyrobiłaś się! ^^ Nawet nie masz pojęcia ile radości mi (znów) sprawiłaś dodając ten oto scenariusz!
    Jeszcze takiego nie czytałam, i tutaj mi chodzi o fragmenty pisane w 1 os. te myśli, dzięki którym bardziej się wczułam się w postać, którą przyszło mi łatwo się wczuć. Szczególnie, gdy przeczytałam początek... Aaa, gdyby wszystko było tak piękne i kolorowe jak tutaj to od razu bym poszła na ten kierunek.*-*
    No i oczywiście - Chen. <3 Przedstawiłaś go naprawdę bardzo dobrze, że...ach! I ten pocałunek i samo wyznanie, które wywarły na mnie ogromne emocje. Kurde, nie wiem, jak Ty to robisz, że zawsze potrafisz wywołać u mnie takie reakcje! I nie zależnie czy jest mój bias, czy też nie.
    Ostatnim już słowem - proszę, nie katuj mnie/nas już tak długą nieobecnością. Naprawdę w te szare, szkolne dni to jedyne co mi pozostaje z przyjemności, nawet jeśli nie mam czasu. ;__;

    Życzę weny, która wiem, że Ci się przyda. <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Po tak długiej nieobecności wreszcie coś dodałaś..
    Dobra. Wiesz już, że uwielbiam twoje scenariusze, wiesz, że za każdym razem ściska mnie w żołądku, wiesz, że momentalnie robiło mi się ciepło jak to czytałam (może, dlatego że jestem chora)..
    Ale nie wiesz jednego.. TO JEST GENIALNE!!
    Proszę, nie znikaj już na tak długo.. Większość z nas przeżywa przez to katusze :P

    OdpowiedzUsuń
  11. WOW!
    To było takie magiczne! Tylko szkoda,że T.I :p nie powiedziała tego wszystkie.
    WOW!

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejku, niesamowite! Napisz jeszcze coś, piszesz genialnie!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeden z moich naaaaaaaajulubieńszych scenariuszy + Chen to mój bae!
    #koooocham
    zapraszam do siebie - www.scenarios-exo-m-exo-k.blogspot.com xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. JA NIE WIEM CO DOBREGO NAPISAĆ OPRÓCZ TEGO, ŻE SPŁYWAJĄ MI ŁZY PO TWARZY I MAM KATAR.
    NIE MOGĘĘĘ.
    /ZACZYNAM SŁODZIĆ/
    JONGDAE TO CZŁOWIEK DO KTÓREGO FEELSUJE I DODATKOWO TEN SCENARIUSZ BYŁ TAK ŚLICZNIE NAPISANY. PŁAK DODATKOWY, BO BAEKHYUN NAWET SIĘ POJAWIŁ, MOJE SERDUSZKO. ZAGRAŁAŚ NIE TO, ŻE NA MOICH UCZUCIACH TO I NA ŁZACH! CHOLIBKA!
    JA NIE WIEM, ALE STRASZNIE DZIĘKUJĘ ZA TEN SCENARIUSZ, BO DLA MNIE JEST JEDNYM Z NAJLEPSZYCH JAKIE DO TEJ PORY O CHENIE CZYTAŁAM (CHCĘ TAK DOBRZE NAPISANYCH WIĘCEJ PLS).
    PS: ON TRAFIA DO ZAKŁADEK NIE MA BATA.
    PS2: PRAGNĘ WIĘCEJ <3
    WENY ŻYCZĘ I DUŻO JONGDAE W SCENARIUSZACH. </3

    PŁACZĄCY ZIEMNIAK,
    LIVRUUUUUUS.

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudo ^^
    Nie mogłam sie oderwać do końca. genialne cudne idealne i kochane zabawne itd.
    Uwielbiam to opowiadanie z Chenem jest świetne a Chen ahhh
    Trafia do moich ulub bez dwóch zdań bo jest bezbłedne i dodatkowo to Chen mój kochany złośnik :*
    Pozdrawiam my-dream-is-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń