sobota, 3 sierpnia 2013

Junsu 2/4 (DBSK)


"Zwykły zakład"



- I co teraz?
- Myślę, że możesz mnie tu wysadzić. Przejdę się i jakoś dotrę do swojej dzielnicy. - odparłaś, rozglądając się wokoło. Dla Ciebie nie miało znaczenia, że będziesz szła sama, w ciemnościach i samotności. 
- To niebezpieczne, by dziewczęta pałętały się po mieście same, w dodatku o tej porze. - mruknął Junsu, spoglądając przed siebie, po czym dodał ledwo słyszalnym szeptem. - Zwłaszcza ładne dziewczęta.
Zamrugałaś zaskoczona i momentalnie oblałaś się rumieńcem. Nagle nabrałaś ochoty, by zapaść się pod ziemię, albo pod samochód. Wolałaś jednak, by nie prawił Ci żadnych komplementów. To wywoływało zbyt wiele wspomnień.
- Przecież nie będziesz się ze mną szwendał po mieście przez noc, by znaleźć mój dom. - odparłaś cicho, choć z nutką niepewności w głosie.
Silnik znów zawarczał. Mężczyzna zapalił go i ruszył ulicą. 
Patrzyłaś to na drogę, to na mężczyznę, mając pytający wyraz twarzy. No bo dokąd on jechał? Naprawdę chciał szukać teraz tej dzielnicy?
- Dokąd jedziemy? - zapytałaś w końcu.
- Do mnie. - odparł bez namysłu.
Zamrugałaś zaskoczona. Powoli obróciłaś głowę w kierunku okna. Przyjrzałaś się swemu odbiciu, które z ledwością odbijało się w szybie.
" Właśnie jadę z Junsu samochodem do jego mieszkania. Niech mnie ktoś wypchnie z tego pojazdu, bo zaraz nie wytrzymam. "
Dobra, to była troszkę fanowska reakcja, ale przecież już wcześniej wiedziałaś, że jest Twoim idolem. Tylko, że istniał jeden tyci, tyci problem. Bałaś się, że zakochasz się w nim na nowo, że dawno uśpione uczucie odżyje. Spojrzałaś ukradkiem na skupionego kierowcę. Nie pamiętał Cię, a to dodawało otuchy i nadziei, że to się jednak nie skończy źle. 
"Czy my się przypadkiem nie znamy?" zahuczały Ci w głowie jego słowa.
Przełknęłaś ślinę w akcie niepewności i odetchnęłaś, odsuwając te myśli na bok. To nie czas i miejsce. 
- Jesteś pewien, że to dobry pomysł? Nie chciałabym się narzucać. Znaczy, w sensie... Możesz mieć kłopoty, bo jak media coś wyczają, znaczy... Ja nie mam nic do spania. Znaczy...
- To żaden problem. - uciął krótko i znów nastała cisza.
Nie odezwałaś się już. Miałaś dziwne wrażenie, że towarzysza pochłonęła jakaś sprawa. Uśmiechnęłaś się delikatnie pod nosem. 
"Zmarszczył brwi. Jest taki przystojny, gdy tak gorączkowo rozmyśla."
Zacisnęłaś powieki. Ajć, miałaś tak nie myśleć!





- Możesz spać w mojej sypialni.
- C-co? - wydukałaś zszokowana. Na Twych policzkach pojawiły się delikatne rumieńce. 
Stałaś właśnie w mieszkaniu Junsu. Ładnie umeblowane, dość nowoczesne, a zarazem z nutką artystycznego kunsztu. 
- Ja prześpię się na kanapie. Możesz też skorzystać z łazienki. Wiesz, wykąpać się, zmyć makijaż, czy co tam potrzebujesz. - kontynuował mężczyzna, nie zwróciwszy uwagi na Twoją reakcję. Przeszedł jedynie do sypialni, z której zabrał koc i poduszkę. Zaczął sobie przygotowywać posłanie na kanapie. 
Zdjęłaś buty, kurtkę odwiesiłaś na wieszak i przeszłaś z przedpokoju do salonu.
- Uhm, bardzo chętnie, ale... Nie mam nic do spania, czy przebrania, więc... - zawiesiłaś głos i spuściłaś głowę. 
- A, no tak. - odparł Junsu i po chwili zastanowienia, wyszedł z salonu. Znów zniknął za drzwiami sypialni, a gdy wrócił, wręczył Ci białą koszulę, zapinaną na guziki. - Proszę. Możesz jej użyć.
- A, ja nie chciałabym... - zawiesiłaś głos, widząc jego karcące spojrzenie. Nagle poczułaś się taka malutka. - Dziękuję. - wybąkałaś po chwili, na co mężczyzna zareagował delikatnym, ledwo widocznym uśmiechem.
Skinęłaś głową i powędrowałaś w stronę łazienki.
Już po dziesięciu minutach, stałaś pod prysznicem. Ciepły wodospad lądował na Twojej głowie, spływając dalej po reszcie ciała, aż do stóp. Taka chwila to najlepszy czas na przemyślenia, a Ty miałaś aż za wiele do namysłu.
"Nie mogę przebywać z nim sam na sam, nie tak często. Jeśli się zorientuje... Jeśli znów wrócą uczucia... Nie wytrzymam tego bólu..." 
Przesunęłaś dłońmi po włosach, od czoła w dół. Nie miałaś żadnego szamponu, a tego o męskim zapachu przecież nie użyjesz. Postanowiłaś jedynie opłukać głowę.
"Właściwie, skąd mogę mieć pewność, że to uczucie nie odżyło w chwili, gdy znów go zobaczyłam?"
Zakręciłaś wodę, gdy byłaś już umyta. Wyszłaś z kabiny i chwyciłaś ręcznik, który wręczył Ci wcześniej gospodarz. Zajęłaś się wycieraniem ciała.
"W dodatku ta sprawa z Eunhyukiem. Muszę się z nim skontaktować. Ale nie w towarzystwie Junsu, bo jeszcze się zorientuje."
Pożyczyłaś suszarkę, którą znalazłaś w szafce i podsuszyłaś nieco włosy. Końcówki wciąż były mokrawe, ale nie przeszkadzało Ci to. Najważniejsze, że nie kapała z nich woda. Założyłaś z powrotem swą bieliznę, a potem koszulę, którą dostałaś. Zapięłaś guziki, zostawiając odpięte tylko dwa na dole i dwa u góry. Rękawy były przydługawe, a skrawki materiału ledwo przysłaniały uda. Westchnęłaś cicho. I tak nie miałaś nic innego. Pozbierałaś swoje rzeczy, które siłą wpakowałaś do torby. Dopiero wtedy wyszłaś z łazienki.
W salonie zastałaś Junsu, który patrzył przez okno. Dłońmi opierał się o wewnętrzny parapet. Nie byłaś pewna, czy lepiej go zignorować, czy też może się odezwać. Skłoniłaś się jednak ku drugiej opcji.
- Ano... Dziękuję bardzo za użyczenie łazienki. - wyszeptałaś niepewnie. - Już skończyłam. 
Mężczyzna obrócił się ku Tobie i to był chyba błąd. Jego twarz przybrała zupełnie inny wyraz. Na jego buzi malowało się zdumienie, a zarazem zakłopotanie. Zmierzył Cię wzrokiem z góry na dół i powrócił oczami na Twoją twarz. Speszyłaś się nieco, czego dowodem były rumieńce, zdobiące policzki. Ostrożnie przeczesałaś dłonią włosy, chcąc ukryć lekkie poddenerwowanie. 
- Eghem. No tak. Nie ma za co. - powiedział w końcu towarzysz, przy czym chrząknął znacząco. Sam się zmieszał. Odwrócił wzrok, byś nie czuła się zbytnio osaczona jego obserwacją. 
- To teraz moja kolej. - dodał i wziął kilka rzeczy, które już leżały na kanapie przygotowane. Minął Cię, starając się przy tym nie zerkać w Twoją stronę i zniknął za drzwiami łazienki. Odetchnęłaś wtedy cicho i przeszłaś do jego sypialni. Tam usiadłaś na łóżku, odkładając torbę na bok. Zaczęłaś się rozglądać po pomieszczeniu. Szafy, szuflady, lampka na nocnej półce. Jakieś poszczególne przedmioty, książki na regale. Telewizor na ścianie, okno balkonowe. Zaintrygowała Cię jedna rzecz, który zalśniła przy włączeniu lampki. Wstałaś i podeszłaś do mebla, by móc przyjrzeć się przedmiotowi, znajdującemu się na półce. Ostrożnie ujęłaś w dłonie błyskotkę i jak się okazało, była to srebrna bransoletka. Zrobiłaś wielkie oczy, widząc to znalezisko. 
"To prezent, ale nie podglądaj. Wyciągnij rękę, wtedy dostaniesz." zahuczało Ci w głowie.
- Ładna, prawda? - usłyszałaś ten sam głos, tym razem naprawdę. Podskoczyłaś przestraszona i odłożyłaś przedmiot na miejsce. Spojrzałaś na mężczyznę, kłaniając się przy okazji, w geście przeprosin.
- Tak, wybacz. Nie powinnam dotykać cudzych rzeczy. - wyszeptałaś speszona.
- Nie szkodzi. To ładna rzecz. Szkoda tylko, że nie mogę sobie przypomnieć, skąd ją mam. - powiedział, wchodząc wgłąb pomieszczenia. Cofnęłaś się od razu, by ponownie zasiąść na łóżku. Spuściłaś głowę, starając się nie patrzeć na towarzysza.
"To, że jest u siebie, nie znaczy, że ma paradować w samych bokserkach. Przecież ma gościa, w dodatku kobietę." pomyślałaś, z trudem panując nad swym zakłopotaniem.
- Czasem lepiej jest zapomnieć niektóre rzeczy i po prostu do nich nie wracać. - szepnęłaś po chwili.
- A ja bym wrócił. - odparł Junsu, uśmiechając się delikatnie. - Nie pamiętam, do kogo należała ta bransoletka, ale wiem jedno. Ta osoba była dla mnie ważna. Czuję, że z tym wszystkim wiązało się coś pięknego, a zarazem bolesnego. Czasem miewam przebłyski, próbuję odnaleźć w głowie to, co zniknęło, ale na próżno. Nie potrafię przestać o tym myśleć i szukać. Czuję, że muszę odkryć prawdę, zupełnie, jakbym to komuś obiecał.
Słuchałaś go w milczeniu. Nie sądziłaś, że tak wiele Ci powie, zwłaszcza w tej kwestii. Najwyraźniej czuł się przy Tobie swobodnie, co zresztą już kiedyś przyznał. Nadal istniała jednak szansa, że sobie nic nie przypomni, co napawało Cię nadzieją na przetrwanie treningów w przyszłości.
- Jest już dość późno. Lepiej jak pójdziemy już spać. - powiedział nagle, nieco spokojniejszym tonem. Podążył w kierunku drzwi, a nim opuścił pomieszczenie, szepnął ciche "Dobranoc". Odpowiedziałaś tym samym, a gdy drzwi się zamknęły, opadłaś na poduszkę. Zarumieniona, ułożyłaś przedramię na czole i wpatrywałaś się w sufit, z lekko rozchylonymi ustami. 
"Dlaczego mi tak ciepło? Czemu, gdy to powiedział, serce zabiło mi szybciej?"
Pokręciłaś energicznie głową, mając przy tym zaciśnięte powieki.
"Nie, nie, nie, nie! To nie może wrócić! Miałam żyć normalnie! On też!"
Wpakowałaś się do łóżka, chowając się pod kołdrą. Zgasiłaś jeszcze lampkę i wtuliłaś twarz w poduszkę, leżąc na lewym boku. Zamknęłaś oczy, by odciąć się od rzeczywistości i zaznać spokoju w krainie snów.






- To ostatni dzień, gdy jesteśmy tu razem. - szepnęłaś, siedząc na pomoście. Przy Twym boku trwał Junsu, który ujmował Twoją dłoń. Gładził ją delikatnie opuszkami swych palców, uśmiechając się przy tym.
- Nie myśl w ten sposób. To przecież nie oznacza końca. - odpowiedział ciepło i spojrzał w niebo. Przyszliście zobaczyć, jak słońce znika za drzewami. 
- A jednak... - odparłaś cicho i spuściłaś wzrok.
Mężczyzna spojrzał na Ciebie zaskoczony.
- Co masz na myśli?
Westchnęłaś cicho i ostrożnie wysunęłaś swą dłoń z jego uścisku.
- Oppa, to się nie uda.
- Dlaczego tak uważasz?
- Jestem zwyczajna, Ty jesteś osobą medialną. Przecież Twoja kariera...
- Ile par jest w stałym związku od lat, a bez problemu to ukrywają?
- To, że innym się udaje, nie znaczy, że i nam się powiedzie. Poza tym, będziemy się tak rzadko widywać. Zespół jest zagrożony, mówiłeś przecież o swych przeczuciach, a sam chciałbyś zająć się karierą solową. Jak Ty to widzisz? Jak... Jak chcesz w to wszystko wpleść naszą wspólną przyszłość?
- Przecież... ________, musimy...
- Wyjedziesz na kolejną trasę koncertową, gdzie spotkasz miliony swych fanek. Prędzej czy później, znów poznasz kogoś, kto ujmie Cię za serce i ja stracę znaczenie. Oddalimy się od siebie, będziemy się kłócić, nie chcę tego.
Odwróciłaś głowę, przymykając powieki. Z ledwością powstrzymywałaś łzy. 
- _______, nie stawiaj mnie w takim położeniu. Proszę Cię. - szepnął Junsu i ułożył swą drżącą dłoń na Twym ramieniu.
- Nie chcę cierpieć. Nie chcę, byś był roztargniony, zdekoncentrowany. Nie chcę, byś miał kolejne kłopoty z wytwórnią. Dlatego, proszę Cię o jedno. - to mówiąc, zdjęłaś bransoletkę, którą nosiłaś na lewej ręce. Ostrożnie położyłaś ją na rozwartej dłoni mężczyzny i zacisnęłaś na biżuterii jego palce. - Zapomnij o mnie.
Źrenice chłopaka, rozszerzyły się. Jego spojrzenie wydawało się pełne lęku i niechęci. Pokręcił głową, nie chcąc się z tym zgodzić.
- Uwierz, że uda Ci się z tym pogodzić. Mnie też, prędzej czy później. Przed Tobą wiele pracy, na której musisz się skupić.- wyszeptałaś drżącym głosem. Łzy zaczęły spływać po Twych rumianych policzkach. Nie potrafiłaś już zapanować nad emocjami. Ta decyzja była dla Ciebie trudna, ale najbardziej słuszna. A przynajmniej tak wtedy myślałaś.
- ________, nie chcę o Tobie zapomnieć. - wyszeptał zasmucony. Ostrożnie ujął w dłoń Twój policzek i uniósł Twą twarz, by móc nawiązać kontakt wzrokowy. Niechętnie spojrzałaś mu w oczy. Zabolało Cię to, co ujrzałaś w jego tęczówkach. To ciepło, ta miłość, troska i pragnienie. Musiałaś to wszystko odrzucić.
- Zachowam tę bransoletkę i jeśli kiedykolwiek o Tobie zapomnę, postaram się odnaleźć nasze wspólne wspomnienia, a potem odnajdę i Ciebie. - wyszeptał, pochylając nieco swą twarz. Teraz dzieliły was zaledwie dwa centymetry. 
- Nie powinieneś... - wydukałaś. Nie dodałaś nic więcej. Wasze usta złączyły się w delikatnym, ale czułym pocałunku, który po chwili mężczyzna pogłębił. Nadał temu nutkę namiętności. Objął Cię ramieniem, by po raz ostatni móc poczuć Twą bliskość. 




Uchyliłaś powieki. Podniosłaś się do siadu i przetarłaś ostrożnie twarz. 
"Już ranek?"
Spojrzałaś na okno balkonowe, przysłonięte kremowymi zasłonami. Promienie słońca delikatnie przebijały się przez nie, chcąc dotrzeć do śpiących domowników.
"Znowu ten sen..."
Westchnęłaś cicho. Obiecałaś, że zapomnisz, a Ty co? Trwałaś w tym, co było. Im bardziej próbowałaś od tego uciec, tym częściej śniły Ci się te wszystkie chwile. Złośliwy umysł. Przeczesałaś dłonią włosy i wygramoliłaś się z łóżka. Wyszłaś z sypialni, na paluszkach wchodząc do salonu. Podeszłaś po cichutku do kanapy. Junsu jeszcze spał.
Przechyliłaś delikatnie głowę, przyglądając mu się. Uśmiechnęłaś się do siebie pod nosem. Wyglądał uroczo. Nagle zapragnęłaś znów go dotknąć, pogładzić po policzku, ucałować czoło. Pokręciłaś głową. Nie, nie wolno Ci. Nigdy więcej.
Poznałaś go kilka lat temu. Dwa, trzy, nie. Minęły cztery lata. Byłaś wtedy młodsza, miałaś zaledwie szesnastkę na karku. Kto by pomyślał, że taka małolata zawróci w głowie komuś tak dorosłemu, jak on. Przecież między wami nie było małej różnicy wieku. Na początku myślałaś, że chce Cię tylko wykorzystać i bałaś się, że tak byś się czuła w przyszłości. Dlatego po waszej poważnej rozmowie, rozstałaś się z nim. Wiedziałaś, że naprawdę Cię kochał, nie oszukiwał, ale nie mogłaś pozwolić na żadne skandale z jego udziałem. Każdy jego występ, czy koncert, oglądałaś w telewizji, o ile istniała taka możliwość. Nigdy nie pojawiałaś się na spotkaniach z fanami, prosiłaś przyjaciółkę, by szła za Ciebie. 
Z czasem zapragnęłaś tego samego w życiu. Kariery muzycznej, do czego zresztą namawiał Cię ojciec. Zgodziłaś się. Poszłaś do wytwórni SM, zapominając o tym, że Junsu tam się przecież uchował i wciąż mógł w niej przebywać. Los chciał, że został Twym opiekunem. 
Dzwonek sygnalizujący otrzymaną wiadomość. Krótki sygnał rozległ się po sypialni. Szybko wróciłaś do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Wyjęłaś z torby telefon i odczytałaś wiadomość.


Od: Mój kochany Eunhyuk Oppa 
A co ja z tego będę miał? W gruncie rzeczy, to mój przyjaciel. Mam go okłamywać?


Brew Ci drgnęła. Co to miało znaczyć? Oczekiwał czegoś za milczenie? Toż to szantaż! Odetchnęłaś cicho i postanowiłaś coś odpisać. Właśnie, tak w ogóle, to miałaś zmienić ten głupi opis numeru.

Od: __________
Czego oczekujesz?

Czekając na odzew, pozmieniałaś w międzyczasie wszystko to, co Ci przeszkadzało. Ustawiłaś inną tapetę, konkretniej zdjęcie zachodu słońca. Potem numer tancerza podpisałaś w inny sposób. Ledwo się obejrzałaś, a odzew nadszedł.

Od: Eunhyuk-ssi
Nasze dzisiejsze spotkanie nadal aktualne?

Westchnęłaś cicho. Więc o to chodzi? Masz się z nim spotkać? Skrzywiłaś się nieco. Nie byłaś pewna, czy tego chcesz. Owszem, był przystojny, czasem nawet uroczy, ale z drugiej strony, zachowywał się zbyt nachalnie w stosunku do Ciebie. Jeśli nie chciałaś, by Junsu dowiedział się o tym, co Eunhyuk widział, musiałaś przystać na jego ewentualne warunki.


Od: _________
Tak. Aktualne. 


Odłożyłaś komórkę na poduszkę i opadłaś na łóżko. Gapiłaś się w sufit, obawiając się waszego spotkania. Usłyszałaś sygnał wiadomości przychodzącej. Pochwyciłaś telefon, by sprawdzić odpowiedź.


Od: Eunhyuk-ssi
Godzina 10, pod naszą wytwórnią. Zgoda?


Od: _______
Zgoda.


Spojrzałaś na zegarek. Miałaś jeszcze trzy godziny. Wstałaś i ruszyłaś w kierunku drzwi. Otworzyłaś je i aż podskoczyłaś, w ostatniej chwili robiąc krok w tył. W przejściu stał ledwo rozbudzony Junsu. Przecierał powieki dłońmi.
- D-dzień dobry. - wydukałaś niepewnie. - Już wstałeś?
- Słyszałem dźwięk telefonu. To Twój? - zapytał, zasłaniając usta. Ziewnął.
Skinęłaś głową.
- Coś się stało?
- Ach, nie, nie. Nic takiego. Sąsiadka po prostu przypomina o podlaniu roślin w ogrodzie i o nakarmieniu jej zwierząt. - wyparowałaś. To było pierwsze, co przyszło Ci do głowy.
Mężczyzna najwyraźniej uwierzył, bo potaknął na znak zrozumienia. Poczochrał się po głowie, co wydało Ci się bardzo urocze. 
- To poczekaj. Ubiorę się i podwiozę Cię do domu. Może tym razem znajdziemy drogę. - powiedział, uśmiechając się ciepło.
Odwzajemniłaś ten uśmiech, przy czym zrobiłaś to nieco niepewnie. Starałaś się patrzeć tylko na jego twarz. Nie było to łatwe, bo z ochotą przyjrzałabyś się jego torsowi. 
- Wyjdę lepiej. - wyszeptałaś i wróciłaś się po swoją torbę. Potem chciałaś minąć Junsu, więc zrobiłaś krok w bok. Niestety, on przesunął się w tę samą stronę, przez co wpadłaś na jego nagi tors. Zadrżałaś i odsunęłaś się od razu. Speszona, zarumieniłaś się delikatnie. 
- Wybacz. - szepnęłaś.
- Nie, nie, to moja wina. - odparł. Wydawał się równie zakłopotany, co Ty. 
Kolejny krok w bok i znów na siebie wpadliście.
- Ja pójdę w lewo, Ty na prawo. - powiedział, wskazując palcem kierunki. Skinęłaś głową, bo to było najlepsze rozwiązanie, co więcej, zrobiliście wedle tego planu. Nareszcie opuściłaś sypialnię i odetchnęłaś głęboko, gdy drzwi zamknęły się za Tobą. Poszłaś do łazienki, gdzie mogłaś się ubrać i w miarę odświeżyć. Przed Tobą kolejne wyzwanie.
I "przejażdżka" z Junsu była niczym w porównaniu do tego, co czekało Cię w towarzystwie Eunhyuka.





Koniec części drugiej




No, jak widać dostajecie tu nieco więcej odpowiedzi, niż samych pytań. :D I co? Spodziewaliście się takiego biegu wydarzeń? Mam nadzieję, że nie zawiodłam Sasu i nadal ten scenariusz wydaje Ci się choć odrobinę ciekawy. <3

8 komentarzy:

  1. Ji Yong, on jest strasznie ciekawy. Cały dzień dzisiaj stalkowałam twojego bloga, czekając, aż kolejna część się pojawi. Nie mogę się doczekać kolejnej, bo... to wciąga i to strasznie xd

    Weny na dalsze części i scenariusze <3

    OdpowiedzUsuń
  2. jest coraz bardziej interesująco !
    już, już nie mogę się doczekać kolejnej części ><
    ~ kin

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem szczerze, że nie mam pojęcia co mogę tutaj napisać. Bardzo, ale to bardzo jestem ciekawa, jak dalej się to wszystko potoczy. Mam taką cichą nadzieję, że szybko pojawi się kolejna część, ale to chyba będę liczyła w połowie sierpnia... T^T Dobra, jakoś wytrzymam. Jakoś. xD
    A ja nadal mam wiele pytań, chociaż odpowiedzi jakieś dostałam. Nadal intryguje mnie tytuł, a teraz i te wspomnienia, i Eunhyuk, i w ogóle to wszystko. ;___; I Junsu w samych bokserkach - to mi zapadło w pamięć. *-*

    Życzę weny~ <3

    OdpowiedzUsuń
  4. kjasgfkjagsfkjasgfkjasgfkjag
    Czy jest ciekawy? Jest CUDOWNY!
    Jestem taką szczęśliwą fanką ;;
    Chciałabym Cię uściskać <3

    Czy dasz radę skroplić swoją wyobraźnię? Zarobiłabyś prawdziwą fortunę na sprzedaży czegoś tak cennego! A właściwie... bezcennego *O*

    Mrah Mrah Mrah Mrah Mrah
    *fangirling*

    Bardzo dziękuję, Kochana <3
    Liczę, że kolejna część również będzie tak samo długa... Jeśli nie dłuższa :>
    Hwaiting!

    Sasu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Agrtyfyrytydtdcdjhgdhtfduketdufrytfrtyfy
    Nie spodziewałam się takiego zbiegu wydareń<3
    Jak Moja Siostraczytała Mi 1część,to już byłam zachwycona^^

    Jak czytam Twoje scenariusze,to czasami mam tak,że sama czuję się jak główna bochaterka bo jak jest "zarumieniłaś się lekko","zrobiło ci się go żal" albo"poczułaś jak cię pieką policzki",to ja to wykonuję czy tego chcę czy nie.
    Jak bym mogła zagłosować na ile % oceniam Twój blog,to by było 99%,poniewasz według mnie niektóre scenariusze są za krutkie.

    pszepraszam za to.

    fajnie by było gdyby 3 i 4 częćś były dłuższe^^
    miłych wakacjii dłuuuuuuugiej weny
    pozdrawiam i jeżeli bym mogła zamówić scenariusz z k-hunter^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj siostrzyczko, poznam Cię wszędzie, chociażby przez Twoje błędy ortograficzne. :D No ale jesteś dopiero w podstawówce, więc nie będę się czepiać. ^^

      Cieszę się, że skomentowałaś scenariusz, miło z Twojej strony. Bardzo mnie to ucieszyło. Zwłaszcza, że to naprawdę długi komentarz!

      W sumie, to Tobie powinni ludzie dziękować, bo to Twoja zasługa, że w ogóle zajęłam się pisaniem scenariuszy. <3

      Nie wiem czy będą dłuższe, nie mam pojęcia, zobaczymy jak to wyjdzie w praniu. ^^ Co do scenariusza, napiszę Ci go.
      Masz to jak w banku. <3

      Usuń
  6. Za fajnie piszesz xDD Podoba mi się , a no i czekam na następną część tak jak z Minho ^^
    Od wczoraj przeczytałam wszystkie twoje scenariusze .
    Życzę weny :) /Rin

    OdpowiedzUsuń
  7. ...na jej miejscu zdechłabym gdybym zobaczyła pół nagiego Junsu... niestety jestem inna i nue lubię oglądać pół nagich mężczyzn, więc ta sytuacja byłaby dla mnie wysoce niekomfortowa >..<
    A rozdział świetny ♡

    OdpowiedzUsuń