"Kuchenne rewolucje"
- Dobrze, a kto z was sprzątnie dziś salę chemiczną? - zapytał nauczyciel, po zakończonych zajęciach.
Wszystkie spojrzenia padły na Twoją osobę. Byłaś dyżurną aktualnie, więc większość takich robót spadało na Ciebie. Westchnęłaś niezadowolona. Miałaś nadzieję, że tego dnia wrócisz wcześniej do domu, a tu się szykowała robota.
- Ja to zrobię. - usłyszałaś nagle czyjś głos. Podniosłaś wzrok i rozejrzałaś się po klasie. Próbowałaś odnaleźć osobę, która to powiedziała. Zauważyłaś chłopaka, siedzącego w ostatniej ławce, przy oknie. Minę miał pełną determinacji i zdecydowania. Nie było mowy o żartach.
- Dobrze. W takim razie...
Nie słuchałaś już dalej słów nauczyciela. Patrzyłaś z zaciekawieniem na ochotnika, który postanowił wziąć na siebie Twoje zadanie. Gdy zadzwonił dzwonek, dość szybko spakowałaś swe przybory.
- Hej _____, idziesz? - zapytała Jiyeon. Była Twą współlokatorką, a zarazem koleżanką z klasy.
- Już, już. Poczekaj chwilkę. - odparłaś wstając z ławki.
Zostawiłaś zaskoczoną dziewczynę i podeszłaś do chłopaka, który pakował teraz swoje rzeczy. Robił to powoli i dokładnie, starannie układał wszystko w plecaku.
- Ne... - zaczęłaś niepewnie, gdy przystanęłaś przy ławce. - Dziękuję za to, co zrobiłeś.
- Niepotrzebnie. - odparł, nie spojrzawszy nawet w Twoim kierunku.
Byłaś nieco zdziwiona, ale postanowiłaś się nie zniechęcać.
- Dlaczego? - spytałaś zaciekawiona.
Chłopak zamknął plecak i założył, by następnie spojrzeć na Ciebie.
Zarumieniłaś się delikatnie.
Jego ciemne tęczówki wydawały się przepełnione chłodem. Były na swój sposób wyjątkowo intrygujące i tajemnicze. Miał zadbaną cerę i pełne wargi. Włosy postawione do góry, dzięki czemu brwi były doskonale widoczne
- Wolę to zrobić sam, by mieć pewność, że zostanie wykonane dobrze. - wyjaśnił krótko, bez emocji i wyszedł z sali.
Zamrugałaś parokrotnie, zupełnie jakby jego słowa jeszcze do Ciebie nie dotarły.
- E? - wydukałaś zdumiona. Zamknęłaś powieki. Brew drgnęła pod wpływem irytacji. Uniosłaś zaciśniętą piąstkę na wysokość klatki piersiowej i wysyczałaś przez zaciśnięte zęby, sama do siebie. - Co to miało znaczyć?
- Yah, rozchmurz się. - powtórzyła Jiyeon po raz kolejny.
Szłaś do domu z naburmuszoną miną. Nie potrafiłaś zrozumieć zachowania chłopaka. Właściwie, chodziliście razem do klasy, a nawet nie wiedziałaś, jak się nazywał.
- KyungSoo już taki jest.
Zamrugałaś parokrotnie i spojrzałaś pytająco na przyjaciółkę.
- KyungSoo? - powtórzyłaś.
Dziewczyna skinęła głową.
- Do Kyung Soo. Tak się nazywa. Chodzisz z nim do klasy od trzech lat, wiesz o tym?
Uniosłaś brwi zaskoczona, przy czym klepnęłaś się w policzek.
- Naprawdę?
Na twarzy koleżanki ukazał się grymas rozpaczy.
- Yah, _______, serio dopiero teraz to zauważyłaś?
- Nie jest zbyt gadatliwy. Nie udziela się na lekcjach...
- Ale po trzech latach dopiero to zauważyłaś?!
Nadęłaś policzki i speszona odwróciłaś wzrok.
- Zdarza się no!
- _______, oj kochana...
- Ach, lepiej powiedz mi, jaki jest!
- He? Po co?
- Chciałabym wiedzieć, chodzę z nim do klasy, wypadałoby co nieco się zapoznać, nie?
- Po trzech latach?
- YAH!
- Okej, okej.
Leżałaś na łóżku, rozmyślając o tym, co dowiedziałaś się od koleżanki. Ręce skrzyżowałaś, układając za głową. Wpatrywałaś się w sufit. Wzrok zdołał się przyzwyczaić do panujących tu ciemności.
"To dziwny chłopak. Raczej trzyma się z boku, niezbyt chętnie się asymiluje. Wszystko musi być zrobione perfekcyjnie, bezbłędnie i dokładnie. Krótko mówiąc, idealnie. Maniak czystości. Od razu nazywajmy rzeczy po imieniu - pedant, po prostu. Nikt nie lubi z nim rozmawiać, przynajmniej nie dziewczyny. Podobno ma kilku bliższych znajomych, ale nie chodzą z nami do szkoły. Dziwny z niego chłopaczyna, naprawdę. Wiem, co Ci chodzi po głowie. Nie próbuj się z nim zaznajamiać, nie wytrzymasz przy nim psychicznie. Już kilka sprzątaczek zwolniło się przez jego wieczne skargi na niedokładne wykonywanie ich prac."
Nadęłaś policzki i zmrużyłaś powieki. Zrobiłaś przy tym dzióbek z ust.
- Skąd ten absurdalny pomysł, że chcę się z nim w ogóle zaznajomić? - mruknęłaś, sama do siebie. Obróciłaś się na lewy bok i podłożyłaś dłonie pod poduszkę. Dzięki temu, mogłaś ułożyć wygodniej głowę. Westchnęłaś cicho, spoglądając teraz na ścianę przed sobą.
Oczami wyobraźni, znów widziałaś KyungSoo. Te duże, ciemne tęczówki, które skrywały tyle tajemnic. Nieodgadnięty wyraz twarzy.
Zamknęłaś oczy, chcąc jak najszybciej odpędzić od siebie te wszystkie myśli. Postarasz się znów o nim zapomnieć i nie zauważać. Potrafiłaś to robić przez ostatnie dwa lata, to dlaczego nie teraz? No, prawie trzy, bo wkrótce egzaminy i koniec roku szkolnego.
Potrząsnęłaś głową, starając się o tym nie rozmyślać. Chciałaś zasnąć, jak najszybciej. Zwłaszcza, że jutro czekał Cię kolejny dzień pełen lekcji. Notabene, trzeba było pamiętać o zajęciach klubu, do którego zapisano się jakiś czas temu. Teraz musisz to wszystko przetrwać.
- O nie, o nie, nie, nie, nie. - jęczałaś, ledwo łapiąc oddech. Biegłaś ile tylko sił w nogach. Z trudem wyrabiałaś na zakrętach, czy schodach. Gdy przed oczami ujrzałaś odpowiednie drzwi, otworzyłaś je z rozmachem i wleciałaś do środka. Zrobiłaś kilka kroków i zatrzymałaś się, tym samym, uchroniwszy samą siebie przed upadkiem. Pochyliłaś się nieco i odetchnęłaś z ulgą. Wyprostowałaś się i spojrzałaś na nauczyciela. Wydawał się bardziej zdumiony, niż reszta obecnych uczniów.
- Przepraszam za spóźnienie. - powiedziałaś, kłaniając się zaraz.
- A Ty to...? - zapytał zaciekawiony prowadzący.
- _____ ______. - przedstawiłaś się z imienia i nazwiska, po czym zamknęłaś za sobą drzwi. Nie mogły stać tak otwarte.
Mężczyzna zajrzał do listy obecności i pokiwał głową, na znak zrozumienia.
- Ach, tak. Więc będziesz uczęszczać na zajęcia z gotowania?
- Ne.
- To wspaniale! -zawołał profesor i uradowany, poprawił swój fartuch kuchenny.
Zamrugałaś zaskoczona.
- Bałem się, że będzie nas nieparzysta liczba, ale Ty uratowałaś tę sytuację! Zjawiłaś się w odpowiedniej chwili. Proszę, zajmij wolne miejsce. Tam z tyłu.
Powędrowałaś wzrokiem za dłonią nauczyciela. Twoje źrenice rozszerzyły się, gdy ujrzałaś odpowiednie stanowisko. Dwie kuchenki gazowe, a między nimi dość szeroki blat, który łączył je ze sobą. Za jedną z kuchenek, stał nie kto inny, jak Twój wczorajszy "wybawca". Speszyłaś się trochę, bo nie sądziłaś, że trafisz tu na niego. Powoli przeszłaś między stanowiskami i stanęłaś za tym, które było Ci przydzielone. Czułaś się niepewnie. Wszystkie spojrzenia były wbite w Twą osobę. Ukradkiem powiodłaś wzrokiem po sali. KyungSoo był jedynym chłopakiem na zajęciach. I żadna dziewczyna nie chciała z nim pracować? Dziwne.
- ________, jesteś Koreanką? - zapytał nauczyciel, gdy znów popatrzył na Twoje nazwisko, które widniało na liście.
- E? Nie. Pochodzę z Polski.
- To w Europie, prawda?
- Zgadza się.
- Wspaniale!
- E?
Zamrugałaś, patrząc na nauczyciela niepewnie. Dziwny typek.
- Będziemy próbować i uczyć się wielu różnorodnych potraw, łącznie z zagranicznymi! Twoje doświadczenie na pewno się przyda!
- A... Ne...
Rozmowa zeszła już na inny tor i co więcej, w końcu zmieniła się w monolog ze strony nauczyciela. Omawiał przedmioty, które będą używane, potrawy, które chciałby wam przedstawić, a także dokładnie opisał użytkowanie i wygląd waszych stanowisk.
Pewnie mogłabyś usnąć, gdyby nie to, że musieliście stać.
- Teraz, przygotujcie jakieś danie. Coś, co dobrze wam wychodzi, z czym jesteście zaznajomieni. Macie już produkty, a przynajmniej większość podstawowych składników. Wystarczy zajrzeć do mini lodówek, które ma każde stanowisko. Pamiętajcie, by podzielić to na dwie osoby. - wyjaśnił prowadzący.
Skrzywiłaś się nieco i szybko zajrzałaś do lodówki. Wolałaś pierwsza wybrać jakieś produkty, by nie wykłócać się niepotrzebnie z towarzyszem.
Niewiele było do użytku. Wyjęłaś kiełbasę i dwa jajka. Zrobisz jajecznicę, nic innego prostego z tych produktów nie wykonasz. Z tego co zauważyłaś, KyungSoo zajął się robieniem jakiejś koreańskiej potrawy, bo wybrał makaron. Już nastawił garnek z wodą i wszystko inne.
Odwróciłaś od niego wzrok i zajęłaś się własnym zadaniem.
Wyjęłaś miseczkę i wbiłaś doń jedno jajko.
- Źle to robisz. - usłyszałaś uwagę chłopaka. Westchnęłaś cicho, z trudem panując nad emocjami. Nie znosiłaś, gdy ktoś zwracał Ci uwagę. Zresztą, kto lubił? Obróciłaś głowę ku rozmówcy i spojrzałaś nań uważnie.
- Niby co?
- Źle wbijasz jajka. Jak tak będziesz robić, to skorupka wleci do miseczki.
KyungSoo przeszedł na Twoje stanowisko, co więcej, stanął tuż za Tobą. Zdziwiło Cię to, ale nie zdążyłaś nawet zapytać, o co chodzi.
Ostrożnie pochwycił Twe dłonie. Jedną usadowił na brzegu miseczki, byś ją trzymała. Drugą pochwycił palcami i wziął doń drugie jajko, które starannie rozbił. Zrobił to w taki sposób, że skorupkę trzymałaś w ręce, bez ani jednego kawałka w misce, jak to bywało najczęściej.
Byłaś zaskoczona, a zarazem zakłopotana. Chłopak był bardzo blisko, przecież jego tors stykał się z Twoimi plecami, jego oddech drażnił szyję.
- Widzisz? - szepnął wprost do Twego ucha. - Tak się to robi.
Po tych słowach, wrócił na swoje stanowisko. Przez moment, stałaś nieruchomo, ze skorupkami w dłoni. Nie byłaś pewna, czy to, co właśnie miało miejsce, było prawdziwe. Opanowałaś się jednak i wróciłaś do swojego zajęcia.
Ten uczeń intrygował Cię coraz bardziej. Na lekcjach gotowania, potrafił z Tobą rozmawiać. No, przeważnie były to tylko jakieś krótkie odzywki, nawet jednosłowne czasem. Zauważałaś jednak, że był milszy, niż na co dzień podczas zajęć. Nadal wydawał się chłodny i zdystansowany, ale to zimno było coraz mniejsze. Kurs gotowania okazał się całkiem dobrym sposobem na poznanie go. Wprawdzie rozmowy dotyczyły głównie produktów, czy też dań, ale to wciąż jednak jakaś konwersacja.
Nie podobała Ci się jedna rzecz. Poza szkołą ignorował Cię. Odtrącał każdą możliwość na bliższe poznanie. Zaczęłaś się obawiać, że uznał Twoją ofertę przyjaźni za nachalność.
Nie wiedziałaś, jak tłumaczyć sobie relacje, które Cię z nim łączyły, o ile jakieś w ogóle istniały. Co gorsza, chłopak dawał coraz więcej powodów, by mieć wątpliwości.
Tego dnia, musiałaś zostać po zajęciach gotowania i wysprzątać salę. Dyżurna. Co za kretynizm w szkolnym statucie. Byłaś w trakcie zmywania naczyń, gdy drzwi sali otworzyły się. Zaskoczona, podniosłaś wzrok i zamrugałaś, widząc stojącego w przejściu chłopaka. W dłoni trzymał miotłę.
- KyungSoo? - wydukałaś zszokowana.
- Mam brata bliźniaka? - odparł szorstko.
Pokręciłaś głową.
- No to co się głupio pytasz?
Zrobiłaś poirytowaną minę i wróciłaś do mycia naczyń. Chciałaś go zignorować i więcej nie rozmawiać, ale to i tak było silniejsze od Ciebie.
- Co tu robisz?
- Przyszedłem posprzątać.
- Uznałeś, że sobie nie poradzę, czy znów wolisz mieć pewność, że będzie idealnie? - prychnęłaś cicho.
- Pomyślałem, że przyda Ci się pomoc. - szepnął, ledwo słyszalnie.
Dziwne, bo brzmiało to tak, jakby zawstydzały go własne słowa.
Zaskoczona, uniosłaś wzrok. Patrzyłaś na niego w milczeniu. Chłopak skupił się na zamiataniu podłogi. Zrobiło Ci się trochę głupio, że tak na niego naskoczyłaś.
- Wybacz, myślałam, że...
- Wiem co myślałaś. Dlatego się nie gniewam.
To były jego ostatnie słowa. Potem już nie rozmawialiście. W ciszy wykonaliście swoje obowiązki.
- Pracujecie ciężko, już prawie dwa tygodnie. Chciałbym, by każda para, przygotowała jakieś danie, którym zaskoczą nas na jutrzejszych zajęciach. Usmażcie, ugotujcie, wasza decyzja. - powiedział nauczyciel. - Spotykamy się w poniedziałek, więc miłego weekendu!
Spojrzałaś niepewnie na chłopaka. Nie wiedziałaś, czy zgodzi się na współpracę. Teoretycznie nie miał wyjścia, ocena była dzielona na dwie osoby. W praktyce, mógł wszystko sam zrobić, a Ciebie olać lub tylko podpisać pod pracą.
- Gdzie się spotkamy? - usłyszałaś nagle.
Zamrugałaś zaskoczona i podniosłaś wzrok. Ciemne tęczówki były skierowane na Twą osobę.
- Słucham? - wydukałaś niepewnie.
KyungSoo westchnął i przesunął dłonią po czuprynie. Musiałaś przyznać, że w tych poczochranych włosach wyglądał bardzo atrakcyjnie.
- Musimy coś przygotować. Dobrze by było spotkać się i omówić to zawczasu.
- Ach, no tak!
Stuknęłaś się w czoło, po czym uśmiechnęłaś się niepewnie.
- Miałabyś coś przeciwko, gdybyśmy zrobili to u mnie? - zapytał nagle.
Spłonęłaś rumieńcem, bo to zabrzmiało aż za dwuznacznie.
- No co? - dopytał, unosząc lewą brew.
Pokręciłaś głową, a potem zamachałaś rękoma, w panicznym geście.
- N-nic, nic! Nie mam nic przeciwko!
- Świetnie. Przyjdę po Ciebie . - odparł i ruszył w kierunku wyjścia.
Obróciłaś się ku niemu.
- Cz-czekaj! Skąd wiesz, gdzie mieszkam?
Chłopak zatrzymał się, nie obracając ku Tobie.
- Często wracałaś sama późną porą. Podążałem za Tobą, byś była bezpieczna. - wyjaśnił i wyszedł z sali.
Zamrugałaś parokrotnie.
- C-co? - wybąkałaś, czując, jak zaczynają Cię piec policzki.
Ostrożnie złapałaś się za lica. Przy sprzątaniu sali, zastanawiałaś się nad jego zachowaniem. To brzmiało tak, jakby martwił się o Twe bezpieczeństwo. Nie potrafiłaś zrozumieć jego zachowania. Z jednej strony, był zdystansowany i opryskliwy, nieraz okazał chłód. Z drugiej, miewał przebłyski dobroci i troski. Czy jest możliwe takie połączenie?
- ______ ! Zejdź na dół! - zawołała Twoja mama.
- Po co?! - odkrzyknęłaś, siedząc na łóżku w swym pokoju.
- Masz gościa. Jakiś chłopak przyszedł do Ciebie!
Zrobiłaś wielkie oczy, przy czym zeskoczyłaś z łóżka. Plączące się nogi, nie były pomocne, bo prawie zleciałaś ze schodów. Wparowałaś do salonu, szukając wzrokiem owego gościa. Zauważyłaś go. Siedział na kanapie i popijał herbatę. Przy okazji rozglądał się po pomieszczeniu. Twoja mama właśnie wychodziła z pokoju, przy czym nie omieszkała uraczyć Cię swą radą.
- To uroczy młodzieniec, proszę, nie zraź go do siebie. - powiedziała, dość głośno.
- Mamo, proszę. - wysyczałaś przez zaciśnięte zęby. Potem weszłaś wgłąb pomieszczenia i przystanęłaś przy sofie. Podrapałaś się po policzku, nie wiedząc, jak się zachować.
- Cześć. - wyszeptałaś po chwili.
Chłopak podniósł wzrok i spojrzał na Ciebie. Uśmiechnął się przy tym, choć nieco arogancko.
- Gotowa? - spytał.
- J-jasne. Tylko wezmę kilka rzeczy. - wydukałaś.
Poprosiłaś, by poczekał. Potem poleciałaś do pokoju, by zapakować podręczne, ważne przedmioty. Komórka, słuchawki, portfel, legitymacja, klucze. Przeczesałaś szybko włosy, poprawiłaś bluzkę i nogawki dżinsów, a także przejrzałaś się w lustrze. Zależało Ci na tym, by przy nim ładnie wyglądać. Sam dobrze się prezentował.
Gdy byłaś gotowa, wyszliście z domu. Z trudem ominęły Cię kolejne głupie uwagi mamy.
- Mam nadzieję, że nie gadała nic idiotycznego? - zapytałaś od razu, z nadzieją, że naprawdę nie narobiła Ci wstydu.
Chłopak wzruszył ramionami.
- Nie. Była uprzejma. - odparł pokrótce.
Odetchnęłaś z ulgą.
- Masz ładny dom. Uporządkowany, trzymany w starannym ładzie. Wszystko symetrycznie poukładane.
- Ach, no tak. Mama ma do tego smykałkę. Musi być idealnie posprzątane, perfekcyjnie wręcz.
- Nie wkurza Cię to?
- Hm? Chyba nie. Wychowywałam się w takich warunkach, więc jestem przyzwyczajona. Nie razi mnie to.
KyungSoo pokiwał głową, przy czym uśmiechnął się pod nosem. Nie wiedziałaś, co przyszło mu na myśl, ale i tak nie miałaś zamiaru pytać. Nie powiedziałby.
- Rozgość się.
- Uhm...
Zdjęłaś buty, kurtkę, a potem torbę, którą odłożyłaś gdzieś na bok. Weszłaś wgłąb mieszkania i rozejrzałaś się uważnie. Panował tu idealny porządek. Nie byłaś pewna, które miejsce jest czystsze - Twój dom, czy jego. Symetrycznie poukładane książki na półkach, ani jednej garstki kurzu. Rozglądałaś się wokoło przez dłuższą chwilę, aż w końcu podążyłaś w kierunku kuchni, gdzie czekał już gospodarz.
- Zastanawiałem się nad przygotowaniem jakiejś ciekawej potrawy. Myślałem o tradycyjnej chińskiej zu-
- Nie. Zróbmy coś europejskiego.
Chłopak spojrzał na Ciebie zaskoczony, a zarazem niezbyt zadowolony. Nie dość, że mu przerwałaś wypowiedzieć, to jeszcze nie zgodziłaś się z pomysłem, którego nawet nie znałaś.
- Co niby? - spytał KyungSoo, marszcząc czoło.
- Spaghetti. - odparłaś bez zastanowienia
Właściwie, przyszło Ci to do głowy dziś rano. Miałaś wielką ochotę na tę potrawę i akurat nadarzyła się okazja, by ją zrobić.
- Spaghetti? - powtórzył zdziwiony chłopak i zmarszczył brwi. - Niby jak się to robi?
Zamrugałaś zaskoczona.
- Nigdy nie jadłeś spaghetti? Nie robiłeś?
Pokręcił głową.
- No to zrobimy zakupy i przygotujemy je. Spróbujesz i wtedy zadecydujemy, czy nadaje się na egzamin z gotowania. Umowa stoi?
Uśmiechnęłaś się pogodnie. D.O wydawał się teraz lekko zmieszany, bo od razu odwrócił wzrok. Skinął jedynie głową.
Nie było odpowiednich składników w domu, więc wybraliście się do sklepu i zakupiliście wszystko, co było potrzebne. Po powrocie, zajęłaś się przygotowywaniem dania. KyungSoo chodził wokoło, sprawdzając co robisz, a także dopytując o każdy najmniejszy szczegół. Przy okazji sprzątał to, co drażniło jego oko.
Nie zajęło to długo, a potrawa była gotowa. Makaron na talerzu, polany sosem wymieszanym z mielonym mięsem. Do tego starty ser żółty i bazylia dla ozdoby. Wyjaśniłaś mniej więcej, w jaki sposób je się tę potrawę i postawiłaś talerz na stole, przed chłopakiem, który patrzył na posiłek z tępym wyrazem twarzy.
- Co? - spytałaś zdziwiona.
- To wygląda jak jedna wielka papka. Gdzie jakieś artystyczne ułożenie? - zapytał, wskazując na spaghetti.
Westchnęłaś cicho.
- Przecież jest to poukładane. Jest zachowana kolejność: makaron, mięso z sosem, ser i dopiero wtedy ozdoba.
- Wygląda mało apetycznie. Nie zjem tego. - odparł, krzywiąc się i odsunął talerz.
Brew Ci drgnęła, bo to przypominało zachowanie małego, kapryśnego dziecka. Uderzyłaś dłonią o stół i pochyliłaś się nieco, by móc nawiązać kontakt wzrokowy z chłopakiem.
- Wygląd nie jest najważniejszy. Czasem wystarczy delikatny zapach, zachęcający aromat, by przekonać się o smaku. To węch jest sygnałem dla ludzkiego żołądka, nie sam wygląd. - powiedziałaś z powagą.
- Ale to...
- Powąchaj to, a potem mów.
- Ale...
- Powiedziałam wąchaj!
D.O zamrugał zaskoczony. Nie zdawałaś sobie sprawy z dziwnego brzmienia tych słów ani z tego, że podniosłaś swój ton. Chłopak w końcu przysunął talerz i zamachał dłonią nad daniem, by móc skierować opary do siebie. Chciał poczuć zapach posiłku. Zamrugał zaskoczony, bo aromat przypadł mu do gustu. Ostrożnie wziął sztućce w dłonie i nabrał odrobinę makaronu. Zjadł, żując niczym skazaniec gumową bułkę. Jego twarz rozpromieniła się nagle i zaczął jeść chętniej. Przez moment miałaś nawet wrażenie, że uśmiecha się delikatnie. Ledwo się obejrzałaś, a talerz był pusty i uniesiony ku Tobie. KyungSoo patrzył na Ciebie z nadzieją w swych lśniących tęczówkach i niepewnym wyrazem twarzy.
- Mogę... Prosić o dokładkę? - spytał nieśmiało.
Przymknęłaś powieki w pogodnym uśmiechu i skinęłaś głową.
- Przygotujmy to danie na egzamin. - szepnął, gdy byłaś w trakcie nakładania makaronu.
Znów skinęłaś głową.
- Ne, powiedz mi jedną rzecz... - zaczął cicho.
- Co takiego? - odparłaś, nakładając teraz mięso z sosem.
- Skąd czerpiesz radość w gotowaniu? Dlaczego... Robisz to z takim uśmiechem na twarzy?
Zastanowiłaś się chwilę, w międzyczasie trąc ser na tarce.
- Gdy robisz to dla kogoś, czujesz się dobrze. Fakt, że ktoś kogo lubisz zje Twoje danie, dodaje sił i chęci. No i jest jeszcze coś. Czasem radości dodaje osoba, która nam towarzyszy.
- Rozumiem... - szepnął, po czym spojrzał z uśmiechem na talerz, który postawiłaś przed nim na stole. - To wyjaśnia, dlaczego czuję ciepło, gdy razem gotujemy.
Zamrugałaś zaskoczona. W tym szoku, obserwowałaś, jak chłopak je posiłek. Zarumieniona, odwróciłaś wzrok. Jego słowa znów zabrzmiały dziwnie, a zarazem tajemniczo. Ponownie spojrzałaś na KyungSoo. Wyglądał tak uroczo, gdy się uśmiechał.
- Hyung, co dziś na obiad? - spytał Kai, który stał właśnie w progu kuchni. Obserwował poczynania KyungSoo, przygotowującego posiłek dla całej parszywej dwunastki.
- Spaghetti. - odparł beznamiętnie.
- Znooooowuuuuu? - jęknął Baekhyun, który przystanął właśnie obok tancerza.
- Umma robi najlepsze spaghetti na świecie! - zawołał wesoło Tao, który właśnie siedział w kuchni przy stole. Uśmiechnął się przy tym pogodnie.
- Ne, jadłeś Ty kiedykolwiek czyjeś inne spaghetti? - zapytał Chen, unosząc brwi i patrząc na chłopaka. Siedział na przeciwko.
Maknae zastanowił się chwilę, przy czym podrapał się w tył głowy, robiąc niewinną minkę.
- Noooooona! Umma znowu robi spaghetti! - zawołał Xiumin, który usiadł obok Ciebie na kanapie.
Spojrzałaś na niego, unosząc brwi.
- Znowu mówisz do mnie Noona, a jesteś starszy. - odparłaś, ignorując jego skargę.
Chłopak nadął policzki, w oznace niezadowolenia.
- Ale to nie jest teraz najważniejsze! Znowu na obiad będzie spaghetti!
- Czy ta potrawa nie wychodzi mu najlepiej?
- No tak, ale...
- Ale?
Chłopak spuścił wzrok i zrobił smutną minę.
- Ale to dziwnie wygląda. Takie namieszane, jedno na drugim. Nie wygląda zbyt apetycznie.
Już otworzyłaś usta, by odpowiedzieć, gdy znalazł się przy was sam kucharz. KyungSoo nie miał zbyt zadowolonej miny. Delikatnie złapał Xiumina za policzek i pociągnął, niczym złośliwa ciotunia.
- Wygląd nie jest najważniejszy. Zapach pobudza kubki smakowe. To on ma duży wpływ na nasz apetyt. Najpierw powąchaj, spróbuj, a potem mów. - powiedział ze spokojem w głosie, po czym uśmiechnął się delikatnie, poprzez ledwo widoczne uniesienie kącika ust.
Przechyliłaś głowę, obserwując tę sytuację. Sama uśmiechnęłaś się pogodnie.
- Obiad gotowy! - zawołał D.O, tym samym, wywabiając pozostałą ekipę z pokoi.
- Ja pierwszy! - krzyknął Xiumin i pobiegł do kuchni, chcąc jak najszybciej znaleźć sobie dobre miejsce.
Zachichotałaś cicho. Ten chłopak zawsze tak reagował. Marudził na podawane dania, a i tak zajadał się z ochotą.
- ______, też zjesz, prawda? - zapytał KyungSoo, kucając przed Tobą. Ostrożnie ułożył dłonie na Twych kolanach i obdarzył Cię delikatnym, acz subtelnym uśmiechem.
- Oczywiście. - odparłaś.
Wokalista podniósł się i ucałował Twe czoło.
- W takim razie, czekamy w kuchni. - skwitował i wyszedł z salonu, znikając Ci z oczu.
Odetchnęłaś cicho i z uśmiechem na twarzy, spojrzałaś w sufit. Przymknęłaś powieki i wciągnęłaś powietrze nosem, by móc delektować się tym przyjemnym aromatem. Za każdym razem, gdy go czułaś, przypominałaś sobie w jaki sposób, D.O pokochał tę potrawę i jak wasze losy splotły się ze sobą. Kto by pomyślał, że przez jedne kurs, jedno danie, połączy was silniejsza więź. Byliście parą aż do dziś, a jego bliscy nadal nie znali prawdy, dotyczącej jego zamiłowania do przygotowywania spaghetti.
- Noooooona! Idziesz? Idziesz? Chanyeol Hyung znowu wyjada moje jedzenie! - zawołał Xiumin.
Westchnęłaś cicho.
- Mówiłam, byś nie nazywał mnie tak, skoro jesteś starszy. - szepnęłaś niezadowolona i wstałaś z kanapy.
- Yah, Hyung! Ja nic nie wyjadam! To Kris Hyung!
- Yah, dlaczego zwalasz winę na mnie, skoro siedzę pięć miejsc dalej?
- A bo Ty taki podobny do Chena!
- Chanyeol... Czy to nie przypadkiem Ciebie nazywają bliźniakiem Krisa? - wtrącił Suho.
- Oj. - szepnął Sehun, patrząc na stolik.
Wszyscy wstrzymali swe oddechy. Jedynie Luhan zareagował w odpowiedni, męski i dojrzały sposób.
- ______ ! Sehun poplamił obrus! Umma włączyła tryb destrukcji! - zawołał spanikowany i zamachał rękoma.
Zrobiłaś wielkie oczy.
- O kurde... - szepnęłaś i popędziłaś w stronę pomieszczenia.
Tak, teraz to dopiero będą rewolucje w tej kuchni.
Naaaa, mam dziwne wrażenie, że ten scenariusz mi nie wyszedł. No ale cóż, był już napisany, obiecałam, że dodam, więc jest. Mam nadzieję, że komuś przypadnie do gustu bardziej, niż mnie. :D
Mały edit:
Zdjęcie bonusowe, które postanowiłam dodać. Podesłane przez kochaną Sasu (dzięki Ci wielkie, bo jest faktycznie genialne!) i uznane za odpowiednie do sytuacji w scenariuszu. ^^
Skrzywiłaś się nieco i szybko zajrzałaś do lodówki. Wolałaś pierwsza wybrać jakieś produkty, by nie wykłócać się niepotrzebnie z towarzyszem.
Niewiele było do użytku. Wyjęłaś kiełbasę i dwa jajka. Zrobisz jajecznicę, nic innego prostego z tych produktów nie wykonasz. Z tego co zauważyłaś, KyungSoo zajął się robieniem jakiejś koreańskiej potrawy, bo wybrał makaron. Już nastawił garnek z wodą i wszystko inne.
Odwróciłaś od niego wzrok i zajęłaś się własnym zadaniem.
Wyjęłaś miseczkę i wbiłaś doń jedno jajko.
- Źle to robisz. - usłyszałaś uwagę chłopaka. Westchnęłaś cicho, z trudem panując nad emocjami. Nie znosiłaś, gdy ktoś zwracał Ci uwagę. Zresztą, kto lubił? Obróciłaś głowę ku rozmówcy i spojrzałaś nań uważnie.
- Niby co?
- Źle wbijasz jajka. Jak tak będziesz robić, to skorupka wleci do miseczki.
KyungSoo przeszedł na Twoje stanowisko, co więcej, stanął tuż za Tobą. Zdziwiło Cię to, ale nie zdążyłaś nawet zapytać, o co chodzi.
Ostrożnie pochwycił Twe dłonie. Jedną usadowił na brzegu miseczki, byś ją trzymała. Drugą pochwycił palcami i wziął doń drugie jajko, które starannie rozbił. Zrobił to w taki sposób, że skorupkę trzymałaś w ręce, bez ani jednego kawałka w misce, jak to bywało najczęściej.
Byłaś zaskoczona, a zarazem zakłopotana. Chłopak był bardzo blisko, przecież jego tors stykał się z Twoimi plecami, jego oddech drażnił szyję.
- Widzisz? - szepnął wprost do Twego ucha. - Tak się to robi.
Po tych słowach, wrócił na swoje stanowisko. Przez moment, stałaś nieruchomo, ze skorupkami w dłoni. Nie byłaś pewna, czy to, co właśnie miało miejsce, było prawdziwe. Opanowałaś się jednak i wróciłaś do swojego zajęcia.
Ten uczeń intrygował Cię coraz bardziej. Na lekcjach gotowania, potrafił z Tobą rozmawiać. No, przeważnie były to tylko jakieś krótkie odzywki, nawet jednosłowne czasem. Zauważałaś jednak, że był milszy, niż na co dzień podczas zajęć. Nadal wydawał się chłodny i zdystansowany, ale to zimno było coraz mniejsze. Kurs gotowania okazał się całkiem dobrym sposobem na poznanie go. Wprawdzie rozmowy dotyczyły głównie produktów, czy też dań, ale to wciąż jednak jakaś konwersacja.
Nie podobała Ci się jedna rzecz. Poza szkołą ignorował Cię. Odtrącał każdą możliwość na bliższe poznanie. Zaczęłaś się obawiać, że uznał Twoją ofertę przyjaźni za nachalność.
Nie wiedziałaś, jak tłumaczyć sobie relacje, które Cię z nim łączyły, o ile jakieś w ogóle istniały. Co gorsza, chłopak dawał coraz więcej powodów, by mieć wątpliwości.
Tego dnia, musiałaś zostać po zajęciach gotowania i wysprzątać salę. Dyżurna. Co za kretynizm w szkolnym statucie. Byłaś w trakcie zmywania naczyń, gdy drzwi sali otworzyły się. Zaskoczona, podniosłaś wzrok i zamrugałaś, widząc stojącego w przejściu chłopaka. W dłoni trzymał miotłę.
- KyungSoo? - wydukałaś zszokowana.
- Mam brata bliźniaka? - odparł szorstko.
Pokręciłaś głową.
- No to co się głupio pytasz?
Zrobiłaś poirytowaną minę i wróciłaś do mycia naczyń. Chciałaś go zignorować i więcej nie rozmawiać, ale to i tak było silniejsze od Ciebie.
- Co tu robisz?
- Przyszedłem posprzątać.
- Uznałeś, że sobie nie poradzę, czy znów wolisz mieć pewność, że będzie idealnie? - prychnęłaś cicho.
- Pomyślałem, że przyda Ci się pomoc. - szepnął, ledwo słyszalnie.
Dziwne, bo brzmiało to tak, jakby zawstydzały go własne słowa.
Zaskoczona, uniosłaś wzrok. Patrzyłaś na niego w milczeniu. Chłopak skupił się na zamiataniu podłogi. Zrobiło Ci się trochę głupio, że tak na niego naskoczyłaś.
- Wybacz, myślałam, że...
- Wiem co myślałaś. Dlatego się nie gniewam.
To były jego ostatnie słowa. Potem już nie rozmawialiście. W ciszy wykonaliście swoje obowiązki.
- Pracujecie ciężko, już prawie dwa tygodnie. Chciałbym, by każda para, przygotowała jakieś danie, którym zaskoczą nas na jutrzejszych zajęciach. Usmażcie, ugotujcie, wasza decyzja. - powiedział nauczyciel. - Spotykamy się w poniedziałek, więc miłego weekendu!
Spojrzałaś niepewnie na chłopaka. Nie wiedziałaś, czy zgodzi się na współpracę. Teoretycznie nie miał wyjścia, ocena była dzielona na dwie osoby. W praktyce, mógł wszystko sam zrobić, a Ciebie olać lub tylko podpisać pod pracą.
- Gdzie się spotkamy? - usłyszałaś nagle.
Zamrugałaś zaskoczona i podniosłaś wzrok. Ciemne tęczówki były skierowane na Twą osobę.
- Słucham? - wydukałaś niepewnie.
KyungSoo westchnął i przesunął dłonią po czuprynie. Musiałaś przyznać, że w tych poczochranych włosach wyglądał bardzo atrakcyjnie.
- Musimy coś przygotować. Dobrze by było spotkać się i omówić to zawczasu.
- Ach, no tak!
Stuknęłaś się w czoło, po czym uśmiechnęłaś się niepewnie.
- Miałabyś coś przeciwko, gdybyśmy zrobili to u mnie? - zapytał nagle.
Spłonęłaś rumieńcem, bo to zabrzmiało aż za dwuznacznie.
- No co? - dopytał, unosząc lewą brew.
Pokręciłaś głową, a potem zamachałaś rękoma, w panicznym geście.
- N-nic, nic! Nie mam nic przeciwko!
- Świetnie. Przyjdę po Ciebie . - odparł i ruszył w kierunku wyjścia.
Obróciłaś się ku niemu.
- Cz-czekaj! Skąd wiesz, gdzie mieszkam?
Chłopak zatrzymał się, nie obracając ku Tobie.
- Często wracałaś sama późną porą. Podążałem za Tobą, byś była bezpieczna. - wyjaśnił i wyszedł z sali.
Zamrugałaś parokrotnie.
- C-co? - wybąkałaś, czując, jak zaczynają Cię piec policzki.
Ostrożnie złapałaś się za lica. Przy sprzątaniu sali, zastanawiałaś się nad jego zachowaniem. To brzmiało tak, jakby martwił się o Twe bezpieczeństwo. Nie potrafiłaś zrozumieć jego zachowania. Z jednej strony, był zdystansowany i opryskliwy, nieraz okazał chłód. Z drugiej, miewał przebłyski dobroci i troski. Czy jest możliwe takie połączenie?
- ______ ! Zejdź na dół! - zawołała Twoja mama.
- Po co?! - odkrzyknęłaś, siedząc na łóżku w swym pokoju.
- Masz gościa. Jakiś chłopak przyszedł do Ciebie!
Zrobiłaś wielkie oczy, przy czym zeskoczyłaś z łóżka. Plączące się nogi, nie były pomocne, bo prawie zleciałaś ze schodów. Wparowałaś do salonu, szukając wzrokiem owego gościa. Zauważyłaś go. Siedział na kanapie i popijał herbatę. Przy okazji rozglądał się po pomieszczeniu. Twoja mama właśnie wychodziła z pokoju, przy czym nie omieszkała uraczyć Cię swą radą.
- To uroczy młodzieniec, proszę, nie zraź go do siebie. - powiedziała, dość głośno.
- Mamo, proszę. - wysyczałaś przez zaciśnięte zęby. Potem weszłaś wgłąb pomieszczenia i przystanęłaś przy sofie. Podrapałaś się po policzku, nie wiedząc, jak się zachować.
- Cześć. - wyszeptałaś po chwili.
Chłopak podniósł wzrok i spojrzał na Ciebie. Uśmiechnął się przy tym, choć nieco arogancko.
- Gotowa? - spytał.
- J-jasne. Tylko wezmę kilka rzeczy. - wydukałaś.
Poprosiłaś, by poczekał. Potem poleciałaś do pokoju, by zapakować podręczne, ważne przedmioty. Komórka, słuchawki, portfel, legitymacja, klucze. Przeczesałaś szybko włosy, poprawiłaś bluzkę i nogawki dżinsów, a także przejrzałaś się w lustrze. Zależało Ci na tym, by przy nim ładnie wyglądać. Sam dobrze się prezentował.
Gdy byłaś gotowa, wyszliście z domu. Z trudem ominęły Cię kolejne głupie uwagi mamy.
- Mam nadzieję, że nie gadała nic idiotycznego? - zapytałaś od razu, z nadzieją, że naprawdę nie narobiła Ci wstydu.
Chłopak wzruszył ramionami.
- Nie. Była uprzejma. - odparł pokrótce.
Odetchnęłaś z ulgą.
- Masz ładny dom. Uporządkowany, trzymany w starannym ładzie. Wszystko symetrycznie poukładane.
- Ach, no tak. Mama ma do tego smykałkę. Musi być idealnie posprzątane, perfekcyjnie wręcz.
- Nie wkurza Cię to?
- Hm? Chyba nie. Wychowywałam się w takich warunkach, więc jestem przyzwyczajona. Nie razi mnie to.
KyungSoo pokiwał głową, przy czym uśmiechnął się pod nosem. Nie wiedziałaś, co przyszło mu na myśl, ale i tak nie miałaś zamiaru pytać. Nie powiedziałby.
- Rozgość się.
- Uhm...
Zdjęłaś buty, kurtkę, a potem torbę, którą odłożyłaś gdzieś na bok. Weszłaś wgłąb mieszkania i rozejrzałaś się uważnie. Panował tu idealny porządek. Nie byłaś pewna, które miejsce jest czystsze - Twój dom, czy jego. Symetrycznie poukładane książki na półkach, ani jednej garstki kurzu. Rozglądałaś się wokoło przez dłuższą chwilę, aż w końcu podążyłaś w kierunku kuchni, gdzie czekał już gospodarz.
- Zastanawiałem się nad przygotowaniem jakiejś ciekawej potrawy. Myślałem o tradycyjnej chińskiej zu-
- Nie. Zróbmy coś europejskiego.
Chłopak spojrzał na Ciebie zaskoczony, a zarazem niezbyt zadowolony. Nie dość, że mu przerwałaś wypowiedzieć, to jeszcze nie zgodziłaś się z pomysłem, którego nawet nie znałaś.
- Co niby? - spytał KyungSoo, marszcząc czoło.
- Spaghetti. - odparłaś bez zastanowienia
Właściwie, przyszło Ci to do głowy dziś rano. Miałaś wielką ochotę na tę potrawę i akurat nadarzyła się okazja, by ją zrobić.
- Spaghetti? - powtórzył zdziwiony chłopak i zmarszczył brwi. - Niby jak się to robi?
Zamrugałaś zaskoczona.
- Nigdy nie jadłeś spaghetti? Nie robiłeś?
Pokręcił głową.
- No to zrobimy zakupy i przygotujemy je. Spróbujesz i wtedy zadecydujemy, czy nadaje się na egzamin z gotowania. Umowa stoi?
Uśmiechnęłaś się pogodnie. D.O wydawał się teraz lekko zmieszany, bo od razu odwrócił wzrok. Skinął jedynie głową.
Nie było odpowiednich składników w domu, więc wybraliście się do sklepu i zakupiliście wszystko, co było potrzebne. Po powrocie, zajęłaś się przygotowywaniem dania. KyungSoo chodził wokoło, sprawdzając co robisz, a także dopytując o każdy najmniejszy szczegół. Przy okazji sprzątał to, co drażniło jego oko.
Nie zajęło to długo, a potrawa była gotowa. Makaron na talerzu, polany sosem wymieszanym z mielonym mięsem. Do tego starty ser żółty i bazylia dla ozdoby. Wyjaśniłaś mniej więcej, w jaki sposób je się tę potrawę i postawiłaś talerz na stole, przed chłopakiem, który patrzył na posiłek z tępym wyrazem twarzy.
- Co? - spytałaś zdziwiona.
- To wygląda jak jedna wielka papka. Gdzie jakieś artystyczne ułożenie? - zapytał, wskazując na spaghetti.
Westchnęłaś cicho.
- Przecież jest to poukładane. Jest zachowana kolejność: makaron, mięso z sosem, ser i dopiero wtedy ozdoba.
- Wygląda mało apetycznie. Nie zjem tego. - odparł, krzywiąc się i odsunął talerz.
Brew Ci drgnęła, bo to przypominało zachowanie małego, kapryśnego dziecka. Uderzyłaś dłonią o stół i pochyliłaś się nieco, by móc nawiązać kontakt wzrokowy z chłopakiem.
- Wygląd nie jest najważniejszy. Czasem wystarczy delikatny zapach, zachęcający aromat, by przekonać się o smaku. To węch jest sygnałem dla ludzkiego żołądka, nie sam wygląd. - powiedziałaś z powagą.
- Ale to...
- Powąchaj to, a potem mów.
- Ale...
- Powiedziałam wąchaj!
D.O zamrugał zaskoczony. Nie zdawałaś sobie sprawy z dziwnego brzmienia tych słów ani z tego, że podniosłaś swój ton. Chłopak w końcu przysunął talerz i zamachał dłonią nad daniem, by móc skierować opary do siebie. Chciał poczuć zapach posiłku. Zamrugał zaskoczony, bo aromat przypadł mu do gustu. Ostrożnie wziął sztućce w dłonie i nabrał odrobinę makaronu. Zjadł, żując niczym skazaniec gumową bułkę. Jego twarz rozpromieniła się nagle i zaczął jeść chętniej. Przez moment miałaś nawet wrażenie, że uśmiecha się delikatnie. Ledwo się obejrzałaś, a talerz był pusty i uniesiony ku Tobie. KyungSoo patrzył na Ciebie z nadzieją w swych lśniących tęczówkach i niepewnym wyrazem twarzy.
- Mogę... Prosić o dokładkę? - spytał nieśmiało.
Przymknęłaś powieki w pogodnym uśmiechu i skinęłaś głową.
- Przygotujmy to danie na egzamin. - szepnął, gdy byłaś w trakcie nakładania makaronu.
Znów skinęłaś głową.
- Ne, powiedz mi jedną rzecz... - zaczął cicho.
- Co takiego? - odparłaś, nakładając teraz mięso z sosem.
- Skąd czerpiesz radość w gotowaniu? Dlaczego... Robisz to z takim uśmiechem na twarzy?
Zastanowiłaś się chwilę, w międzyczasie trąc ser na tarce.
- Gdy robisz to dla kogoś, czujesz się dobrze. Fakt, że ktoś kogo lubisz zje Twoje danie, dodaje sił i chęci. No i jest jeszcze coś. Czasem radości dodaje osoba, która nam towarzyszy.
- Rozumiem... - szepnął, po czym spojrzał z uśmiechem na talerz, który postawiłaś przed nim na stole. - To wyjaśnia, dlaczego czuję ciepło, gdy razem gotujemy.
Zamrugałaś zaskoczona. W tym szoku, obserwowałaś, jak chłopak je posiłek. Zarumieniona, odwróciłaś wzrok. Jego słowa znów zabrzmiały dziwnie, a zarazem tajemniczo. Ponownie spojrzałaś na KyungSoo. Wyglądał tak uroczo, gdy się uśmiechał.
- Hyung, co dziś na obiad? - spytał Kai, który stał właśnie w progu kuchni. Obserwował poczynania KyungSoo, przygotowującego posiłek dla całej parszywej dwunastki.
- Spaghetti. - odparł beznamiętnie.
- Znooooowuuuuu? - jęknął Baekhyun, który przystanął właśnie obok tancerza.
- Umma robi najlepsze spaghetti na świecie! - zawołał wesoło Tao, który właśnie siedział w kuchni przy stole. Uśmiechnął się przy tym pogodnie.
- Ne, jadłeś Ty kiedykolwiek czyjeś inne spaghetti? - zapytał Chen, unosząc brwi i patrząc na chłopaka. Siedział na przeciwko.
Maknae zastanowił się chwilę, przy czym podrapał się w tył głowy, robiąc niewinną minkę.
- Noooooona! Umma znowu robi spaghetti! - zawołał Xiumin, który usiadł obok Ciebie na kanapie.
Spojrzałaś na niego, unosząc brwi.
- Znowu mówisz do mnie Noona, a jesteś starszy. - odparłaś, ignorując jego skargę.
Chłopak nadął policzki, w oznace niezadowolenia.
- Ale to nie jest teraz najważniejsze! Znowu na obiad będzie spaghetti!
- Czy ta potrawa nie wychodzi mu najlepiej?
- No tak, ale...
- Ale?
Chłopak spuścił wzrok i zrobił smutną minę.
- Ale to dziwnie wygląda. Takie namieszane, jedno na drugim. Nie wygląda zbyt apetycznie.
Już otworzyłaś usta, by odpowiedzieć, gdy znalazł się przy was sam kucharz. KyungSoo nie miał zbyt zadowolonej miny. Delikatnie złapał Xiumina za policzek i pociągnął, niczym złośliwa ciotunia.
- Wygląd nie jest najważniejszy. Zapach pobudza kubki smakowe. To on ma duży wpływ na nasz apetyt. Najpierw powąchaj, spróbuj, a potem mów. - powiedział ze spokojem w głosie, po czym uśmiechnął się delikatnie, poprzez ledwo widoczne uniesienie kącika ust.
Przechyliłaś głowę, obserwując tę sytuację. Sama uśmiechnęłaś się pogodnie.
- Obiad gotowy! - zawołał D.O, tym samym, wywabiając pozostałą ekipę z pokoi.
- Ja pierwszy! - krzyknął Xiumin i pobiegł do kuchni, chcąc jak najszybciej znaleźć sobie dobre miejsce.
Zachichotałaś cicho. Ten chłopak zawsze tak reagował. Marudził na podawane dania, a i tak zajadał się z ochotą.
- ______, też zjesz, prawda? - zapytał KyungSoo, kucając przed Tobą. Ostrożnie ułożył dłonie na Twych kolanach i obdarzył Cię delikatnym, acz subtelnym uśmiechem.
- Oczywiście. - odparłaś.
Wokalista podniósł się i ucałował Twe czoło.
- W takim razie, czekamy w kuchni. - skwitował i wyszedł z salonu, znikając Ci z oczu.
Odetchnęłaś cicho i z uśmiechem na twarzy, spojrzałaś w sufit. Przymknęłaś powieki i wciągnęłaś powietrze nosem, by móc delektować się tym przyjemnym aromatem. Za każdym razem, gdy go czułaś, przypominałaś sobie w jaki sposób, D.O pokochał tę potrawę i jak wasze losy splotły się ze sobą. Kto by pomyślał, że przez jedne kurs, jedno danie, połączy was silniejsza więź. Byliście parą aż do dziś, a jego bliscy nadal nie znali prawdy, dotyczącej jego zamiłowania do przygotowywania spaghetti.
- Noooooona! Idziesz? Idziesz? Chanyeol Hyung znowu wyjada moje jedzenie! - zawołał Xiumin.
Westchnęłaś cicho.
- Mówiłam, byś nie nazywał mnie tak, skoro jesteś starszy. - szepnęłaś niezadowolona i wstałaś z kanapy.
- Yah, Hyung! Ja nic nie wyjadam! To Kris Hyung!
- Yah, dlaczego zwalasz winę na mnie, skoro siedzę pięć miejsc dalej?
- A bo Ty taki podobny do Chena!
- Chanyeol... Czy to nie przypadkiem Ciebie nazywają bliźniakiem Krisa? - wtrącił Suho.
- Oj. - szepnął Sehun, patrząc na stolik.
Wszyscy wstrzymali swe oddechy. Jedynie Luhan zareagował w odpowiedni, męski i dojrzały sposób.
- ______ ! Sehun poplamił obrus! Umma włączyła tryb destrukcji! - zawołał spanikowany i zamachał rękoma.
Zrobiłaś wielkie oczy.
- O kurde... - szepnęłaś i popędziłaś w stronę pomieszczenia.
Tak, teraz to dopiero będą rewolucje w tej kuchni.
Naaaa, mam dziwne wrażenie, że ten scenariusz mi nie wyszedł. No ale cóż, był już napisany, obiecałam, że dodam, więc jest. Mam nadzieję, że komuś przypadnie do gustu bardziej, niż mnie. :D
Mały edit:
Zdjęcie bonusowe, które postanowiłam dodać. Podesłane przez kochaną Sasu (dzięki Ci wielkie, bo jest faktycznie genialne!) i uznane za odpowiednie do sytuacji w scenariuszu. ^^
Powiem Ci, że jeśli mówisz, że Ci nie wyszedł, to masz nie po kolei w głowie, bez urazy. Scenariusz jest naprawdę dobry! Z Kyungsoo naprawdę mało jest jakichkolwiek scenariuszy, a to smutne :c Co do treści, zdobyłaś moje serce spaghetti. Naprawdę. To jedno z moich ulubionych dań, które mogłabym zjadać kilogramami, mimo tego, że jem mniej, niż wiewiórka xD Kris bliźniakiem Chanyeola - Oglądałaś Weekly Idol, prawda? :D
OdpowiedzUsuńOgólnie uwielbiam twoje prace i zawsze je czytam z ochotą. Już nawet kilka razy dziennie wchodzę na twojego bloga, żeby zobaczyć, czy coś jest, mimo, że wiem, że nic nie dodasz, bo godzinę wcześniej dodałaś... ech xD Chciałabym komentować każdy twój scenariusz, ale nie zawsze wiem, jak się wysłowić, a nie chcę pisać wyrwanych z konteksty rzeczy, ale wiedz, że czytam każdy twój scenariusz i to po kilka razy. To tyle :3
Weny Ci życzę~!
Mam nie po kolei w głowie od urodzenia ale to z innych przyczyn. XD Z KyungSoo faktycznie jest mało prac, a szkoda, bo ja osobiście bardzo go lubię. To jeden z moich czterech faworytów w całym EXO.
UsuńCo do Chanyeola - oglądałam Weekly Idol, plus znalazłam gdzieś fragment innego jakiegoś programu czy backstage, gdzie powiedziano im, iż są podobni. Postanowiłam to wykorzystać. :D
Ja tak mam z waszym blogiem i Kyane. Non stop zaglądam i nabijam wam statystyki. Cieszę się bardzo, że czytasz moje prace, to dla mnie wiele znaczy. A ilość komentarzy nie jest ważna, zwłaszcza, że widzę, iż czasem wyrazisz swą opinię. ^^
Dziękuję. <3
Zaraz ci dam, że nie wyszedł! Jest idealny! Mi bardzo przypadł do gustu.
OdpowiedzUsuńNadal dziwię się, że D.O jest nie lubiany... Dobra, ma tam swój dziwny charakter, który i tak bardzo lubię, tak samo jak jego duże oczy. <3
Zgodzę się, bardzo mało scenariuszy jest z nim, jak i jeszcze z wieloma innymi przez co ubolewam. ;___;
"Często wracałaś sama późną porą. Podążałem za Tobą, byś była bezpieczna." - nawet nie masz pojęcia, jak się nad tym jednym zdaniem wzruszyłam. Czytałam go paręnaście razy, bo to było słodkie . *-*
A końcówka? Nadal nie mogę powstrzymać się od śmiechu.
"Umma włączyła tryb destrukcji!" nie mogę...
Po prostu kocham to, jak kończysz swoje scenariusze. <3
P.S. Jestem głodna, mam smak na spaghetti, zrób mi~!
Jak wspomniała Este, scenariusz jest naprawdę świetny! Wszystkie Twoje scenariusze czytam z zapartym tchem, naprawdę; czasami przyłapuję się na nie oddychaniu podczas czytania XDD Fajnym konceptem jest pokazanie przeszłości, a potem przyszłości - podobnie jaka w Twoim scenariuszu z Lee Joonem, który również bardzo mi się podobał i czytałam go po kilka razy XD Zawsze kiedy widzę, że dodałaś nowy scenariusz, czuję taką ekscytację, nigdy nie przestawaj pisać ♥
OdpowiedzUsuńASDHASKFHFIESHDASIAHFIAFHEIHSD
OdpowiedzUsuńWspaniały <3
Opisane przez Ciebie zachowanie D.O. jest po prostu identyczne z moim wyobrażeniem o Kyung Soo! Od dłuższego czasu postrzegam go jako takiego małomównego, chłodnego, odosobnionego od reszty przybysza z Exoplanet... przez co, przy każdej jego wypowiedzi, zawartej w Twoim opowiadaniu, bez problemu mogłam wyobrazić sobie jego postać~! A że jest jednym z moich ulubionych K-POPowych idoli... Powyższy tekst czytało mi się bardzo przyjemnie^^
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z usytuowaniem zakończenia kilka tygodni/miesięcy/lat później w dormie EXO! Jednak odczuwam delikatny brak między nim a sceną gotowanie spaghetti w domu Kyung Soo... Duże przeskoczenie. Nie wiem czemu, ale poczułam ogromną chęć dowiedzenia się, jak poszło nam zaliczenie zajęć dotkowych i jak zareagowali na mnie członkowie EXO przy pierwszym spotkaniu~ Ale nieważne. Użycie "moich" słów przez DO, w celu zachęcenia Xiumina do jedzenia obiadu, wynagrodziło wszystko :)
Nie dość, że uwielbiam spaghetti to jeszcze ten scenariusz! YAH! <3 Ach, nie ma to jak Dyo i jego 4D <3 buahahaha. Bardzo, bardzo się uśmiałam, ale oczywiście były momenty, w których rzygałam tęczą :D Najbardziej miałam bekę wtedy, kiedy przeczytałam zdanie:Powiedziałam wąchaj! BUAHAHAHAHAHA, do tej pory nie mogę buahahahahaha :D
OdpowiedzUsuńhttp://24.media.tumblr.com/d52e62d38ca8f49a22dd7265f1aa2cc5/tumblr_mvttxpLYIl1rz948yo1_500.png
OdpowiedzUsuńPRZEPRASZAM, ALE WŁAŚNIE NA MOJEJ TABLICY NA TUMBLRZE POJAWIŁO SIĘ TO IDEALNE ZDJĘCIE IDEALNIE PASUJĄCE DO TWOJEGO IDEALNEGO SCENARIUSZA *SCREAMING*
Nie miałam, jak szybko Ci tego podrzucić, więc piszę tutaj... ;;
Skasuj ten komentarz, jak zobaczysz to zdjęcie, ale ZOBACZ JE BO JEST FAPNE asjfdhaksjfhak <3
(Mówi to Sasu Nielubiak EXO, więc... Kyungsoo wygląda naprawdę epicko B|)
Jest genialne! Dziękuję Ci! Aż musiałam je dodać jako dodatek! <3
UsuńJeszcze raz wielkie dzięki! A komentarz zostawię, bo jest równie epicki jak zdjęcie. XD
Haha, Kochana. Sprawiasz, że śmieję się do komputera jak jakiś idiota :D
UsuńMocno Cię ściskam, mam nadzieję, że Twój komputer wytrzyma taką siłę!
<3
Piękny scenariusz :3
OdpowiedzUsuńWyszedł Ci, wyszedł! ♡
OdpowiedzUsuń