niedziela, 28 lipca 2013

Baro ( B1A4)


"Dowcip"




Siedziałaś na kanapie i czytałaś książkę. Byłaś w dormie B1A4, notabene ze swym chłopakiem. Reszta zespołu wyszła przekąsić na mieście, chcieli dać wam chwilę dla siebie. Niestety, wyszło inaczej niż sobie wyobrażałaś. Baro zajął się pielęgnacją ciała, chodząc po domu i strasząc maseczką, którą sobie zrobił. Dlatego zajęłaś się czytaniem książki, pierwszej lepszej, która wpadła pod rękę. SunWoo nie miał dla siebie żadnego zajęcia, więc postanowił stworzyć nowy cel w życiu - zwrócenie na siebie uwagi. 
- ________, porób coś ze mną. - zawył raper, siedząc na podłodze. 
- Nie. - odparłaś, nie przerywając swej czynności.
Chłopak nadął policzki, w oznace niezadowolenia. Skrzyżował nogi i zaczął wybijać rytm jakiejś piosenki na swych kolanach.
- Ale przyszłaś po to, by ze mną spędzić czas!
- Czekanie, aż skończysz zabieg kosmetyczny nazywasz wspólnym spędzeniem czasu?
Nie podniosłaś nawet nosa znad książki.
- No przecież wiesz, że robię to co wieczór!
Przewróciłaś kolejną stronę. Nie odezwałaś się.
- Zróbmy pozostałym jakiś żarcik. 
Uniosłaś wzrok znad książki i spojrzałaś na chłopaka. Jego oczka lśniły pod wpływem ekscytacji. W głowie pewnie kłębiło mu się mnóstwo różnorodnych pomysłów.
- Nie. - odparłaś i wróciłaś do czytania.
- Nie, to nie. - skwitował, pokazując język. Z dziecinnym uśmieszkiem na twarzy, wyszedł z salonu i zniknął Ci z oczu.
Nie zwracałaś uwagi na to, co wyprawiał. Słyszałaś jakąś krzątaninę, drobne hałasy, jakieś skrzypnięcia, czy jego bieg z jednego pomieszczenia do drugiego. Nie miałaś zamiaru się wtrącać, czy też pomagać. Ciebie nie było. 

Po jakichś dwudziestu minutach, Baro wrócił do salonu. Usiadł na kanapie i pociągnął Cię za rękaw, niczym małe dziecko. Popatrzyłaś na niego pytająco.
- Mogę na kolanka? - zapytał smutnym, dziecięcym głosikiem i zrobił swoje aegyo.
Westchnęłaś cicho i uniosłaś wyżej książkę. Dzięki temu, chłopak bez problemu mógł się położyć na Twych kolanach. Usadowił wygodnie głowę i przymknął powieki, w delikatnym uśmiechu. Ty wróciłaś do czytania. Po jakichś piętnastu minutach, usłyszałaś dźwięk przekręcanego w drzwiach zamka. Potem do Twych uszu dotarły śmiechy i krzyki. To reszta zespołu wróciła do dormu.
Przywitali was, a potem każde ruszyło do swego pokoju, chcąc przygotować się do snu. 
- Teraz się zacznie... - szepnął Baro, wtulając twarz w Twe udo i zachichotał cicho.


- AAAAAAAAAAA! - rozległ się wrzask. 
Zastanowiłaś się chwilę. Głos wydawał się taki potężny, pełen ekspresji, aż dreszcze przechodziły po plecach. 
- Co znowu zrobiłeś biednemu Sandeulowi? - spytałaś, nie spoglądając nawet na Baro.
Odpowiedział Ci chichot.
- Hyung, co się dzieje? - usłyszałaś Maknae, który natychmiast przybiegł do starszego. Po chwili ujrzałaś, jak Gongchan, niesie wokalistę, który rzucił mu się w ramiona.
- W łazience jest pająk! Wielki! Straszny! Siedzi w wannie! - wołał piosenkarz.
Uniosłaś brew. No tak, nie od dziś wiadomo, że boi się tych stworzonek.
- Zaraz go zabiorę, spokojnie. - zapewniał go najmłodszy.


Na chwilę sytuacja się uspokoiła. Do czasu.
- Ohyda. - jęknął Maknae, który wyszedł z kuchni, krzywiąc się nieznacznie.
- Co się stało? - zapytałaś, unosząc wzrok znad książki.
- Ktoś dosypał mi soli do mleka. - mruknął cicho i spojrzał uważnie na blondyna, który wylegiwał się na Twych nogach. - Hyung, wiesz coś o tym?
Baro zachrapał, udając, że śpi.
Pokręciłaś głową i posłałaś najmłodszemu przepraszający uśmiech.


- Dobra. Kto dotykał mojego laptopa. - odezwał się lider, który wparował nagle do salonu. Miał poważny wyraz twarzy. 
- Nie grzebiemy w Twoich rzeczach Hyung. - odezwał się Sandeul, który siedział na podłodze i grał z Gongchanem w kamień, papier i nożyce.
- Schowałem go pod poduszką, a znalazłem z otwartą klapką, pod biurkiem. - odparł Jinyoung. - Jestem pewien, że w takim miejscu go nie zostawiłem.
Westchnęłaś cicho. 
Laptop był dla niego najcenniejszą rzeczą. Dotknięcie go, równało się wydaniu na siebie wyroku śmierci.



Po jakimś czasie najstarszy zaczął chodzić po salonie. Gorączkowo przeszukiwał szuflady, sprawdzał podłogę, zaglądał w każde możliwe miejsce.
- Oppa, czego szukasz? - spytałaś, spoglądając na niego.
- Moje soczewki... Nie mogę ich znaleźć. - szepnął zaniepokojony.
- Przecież masz okulary.
- Tak, ale na występie mam mieć soczewki.
- Jaki występ?
- Pojutrze, gościnnie w Music Bank. - wyjaśnił Baro, tuląc się do Twego uda.



Nikt nie odezwał się z pretensjami do rapera, choć każdy wiedział, że maczał w tym wszystkim palce. Był jedyną osobą, która wykorzystywała słabości kolegów. Sandeul i Baro non stop dokuczali sobie nawzajem, więc przy okazji blondyn starał się pamiętać o pozostałych.
Tę noc spędziłaś w ich dormie. Spałaś w pokoju swego chłopaka, w jego łóżku, wtulona w jego ciało. Nie pierwszy raz byliście w takiej sytuacji, że siedziałaś z nimi do późna, więc powoli przyzwyczajałaś się do tego. Zresztą, nawet nie widziałaś powodów do narzekań.

Ranek nie okazał się wcale taki przyjemny. Baro nie było już w łóżku. Wyszedł z CNU na zakupy. Dziwne, bo przecież był zbyt energiczny na wykonywanie takich prac. Postanowiłaś na razie zająć się sobą. Wykonałaś wszystkie poranne czynności, ubrałaś się i powędrowałaś do kuchni, gdzie przebywała pozostała trójka. 
- Dzień dobry księżniczko! - zawołał wesoły Gongchan, który siedział przy stole.
Sandeul od razu podbiegł, by Cię przytulić. Oczywiście odwzajemniłaś uścisk, z trudem się potem z niego uwalniając. Lider w międzyczasie przygotowywał herbatę.
- Wiesz, że to on, prawda? - zapytał nagle, nie przerywając swej czynności.
Westchnęłaś cicho i nareszcie wolna, usiadłaś przy stole, obok Maknae.
- Wiesz, że jak się nudzi, to kombinuje. A wtedy nie ma opcji, by go powstrzymać. - odparłaś.
- Trzeba mu odpłacić pięknym, za nadobne. - skwitował Sandeul, zachowując się jak rycerz, który wojennym okrzykiem próbował przekonać wojsko do walki. Wyglądał komicznie, ale powstrzymałaś się od tego komentarza.
- Ciekawe jak? - spytałaś, uśmiechając się delikatnie.
- Ja mam pewien pomysł. - powiedział Jinyoung, spojrzawszy na Ciebie z błyskiem w oku.
Uniosłaś brwi, nie ukrywając nawet swego zainteresowania.
Z uwagą wysłuchałaś jego planu, który wydał Ci się nader interesujący. Z uśmiechem na ustach, zgodziłaś się w tym uczestniczyć.




- Oppa, jutro macie gościnny występ, prawda? - dopytywałaś Baro, który siedział w salonie i grał z Maknae na konsoli.
- Ta. - odparł, pochłonięty przez grę.
Stałaś w drzwiach salonu, obserwując cały przebieg ich zabawy.
- A pamiętasz co mi obiecałeś?
Chwila ciszy. Albo się zastanawiał, albo nie usłyszał.
- O czapce?
Raper uśmiechnął się, kiwając głową.
- Aaaaa, taaak. Pamiętam. Obiecałem, że ją założę w naszą rocznicę. Nie ma problemu. Masz to jak w banku.
- To się cieszę. Bo wiesz co się stanie, jeśli zapomnisz o tym prezencie. - dodałaś, chłodnym tonem głosu.
Chłopak pokiwał znów głową, a Ty z uśmiechem na twarzy, wyszłaś z salonu.
Po drodze napotkałaś lidera, opierającego się plecami o ścianę. Wystawił ku Tobie dłoń i przybiłaś mu piątkę na znak, że plan oficjalnie zostaje wdrażany w życie.



Nastąpił dzień gościnnego występu, więc chłopcy od rana chodzili i przygotowywali co potrzebne. Podśpiewywali swe partie, niektórzy wykonywali swe zajęcia tanecznym krokiem. Baro był jedyną osobą, która nie zajęła się żadną z tych rzeczy. Chodził po całym mieszkaniu i zaglądał praktycznie w każdy zakamarek. Przeszukiwał szafki, szuflady, zaglądał pod kanapę, stół, między poduszkami. Próbował robić to w pokojach kolegów, oczywiście nie dając po sobie znać, że faktycznie coś zgubił.
Siedziałaś w salonie, gdy to wszystko miało miejsce. Oglądałaś telewizję, gdy chłopak wrócił, by znowu przeszukać kanapę, na której rozsiadłaś się jakiś czas temu.
- Oppa, wszystko w porządku? - spytałaś, spojrzawszy na niego.
Minę miał bardzo zaniepokojoną, gorączkowo chwytał się każdej napotkanej w salonie rzeczy. Co chwilę przygryzał wargę, marszczył brwi. Przez moment miałaś nawet wrażenie, że się rozpłacze.
- Tak, tak. - odparł, chcąc jak najszybciej skończyć ledwo zaczęty temat.
- Wyglądasz jakbyś coś zgubił.
Chłopak zrobił przerażoną minę, przełknął ślinę i zaraz uśmiechnął się niewinnie.
- Ja? Ależ skąd. - zapewnił, machnąwszy ręką. - Jinyoung Hyung znowu zgubił telefon, próbujemy go znaleźć.
- Aaaach. Rozumiem.
Blondyn wyszczerzył się słodko i powoli wycofał się z pomieszczenia, by pędem pobiec w stronę swego pokoju.
Odprowadziłaś go wzrokiem i parsknęłaś śmiechem. Pokręciłaś głową i wróciłaś do oglądania telewizji. Nie sądziłaś, że chłopak aż tak przejmie się utratą tej czapki.
Właściwie miał ich wiele, ale ta jedna wydawała się szczególna, jedyna w swoim rodzaju. Otrzymał ją od Ciebie w prezencie w dniu, gdy zostaliście parą. Dzień chłopaka nie był obchodzony w Korei tak, jak w Polsce, ale postanowiłaś zrobić mu coś podobnego. Kupiłaś białą czapkę i sama wyszyłaś na niej napis z jego pseudonimem. Nie było to łatwe, kosztowało Cię to wiele trudu i odcisków na palcach. Efekt się opłacił, bo raper przyjął ją z zachwytem i często nosił przy sobie, ot, nawet jako zwyczajny talizman. Rocznica waszego związku wypadała w gościnny występ, więc poprosiłaś go, by założył ją podczas niego. Nie stanowiło to problemu, więc zgodził się.
Reszta zespołu postanowiła to wykorzystać na zemstę i taki jest tego efekt. Spanikowany Baro chodził po domu i szukał czapki.



- Hyung, co Ty robisz? - dopytywał Sandeul. 
- Szukam. - odparł Baro, nie przerywając swej czynności.
Właśnie przeglądał wszystkie możliwe szafki, półki, szuflady, wszystko co było w zasięgu jego wzroku. Potem, gdy weszli do sali tanecznej, gdzie mieli potrenować, również najpierw zaczął przebierać wśród rzeczy. W sali nagrań zamiast ćwiczyć głos, zaglądał nawet do wnętrza pianina.
- Hyung, czego Ty tak zawzięcie szukasz? - zapytał CNU, gdy zrobili sobie przerwę.
- Czapki. 
- Jakiej czapki? - dopytał Maknae.
- Tej z moim naszytym pseudonimem. Dostałem ją od _______ i jak w niej nie wystąpię, to mnie zabije. Albo gorzej, zostawi mnie. - jęknął i zdesperowany, zasiadł obok głównego wokalisty.
Wszyscy udali zaskoczonych i przejętych jego losem.
- Jesteś pewien? To przecież tylko czapka. - zauważył lider.
- To nie jest zwykła czapka. To dla mnie bardzo ważny prezent. Muszę go znaleźć i dotrzymać słowa. Najgorsze jest to, że nie pamiętam, co z nią zrobiłem. Byłem przekonany, że mam ją pod poduszką.
Pozostali z trudem powstrzymywali się od śmiechu. Starali się trzymać swego planu.



- Naprawdę tak powiedział? - wydukałaś zaskoczona, gdy zespół zdał Ci raport z tego dnia. 

Siedzieliście w salonie, czekając na Baro, który przygotowywał się w łazience do wyjścia.
- Yah! Pospiesz się! Stylistki tam już pewnie czekają! - zawołał Sandeul, dobijając się do drzwi.
- Yhm. Tak powiedział. - potaknął lider.
Zdziwiłaś się.
- Ale ja przecież nigdy... - zawiesiłaś głos, doznawszy olśnienia. Odetchnęłaś z ulgą i machnęłaś ręką. - Aaaaaa, kiedyś tak powiedziałam, ale żartowałam. Chciałam go tylko tak dla żartu nastraszyć no.
- Wygląda na to, że wziął sobie te słowa do serca. - zauważył CNU.
- Ciągle chodził i mówił pod nosem: "______ mnie zostawi, zostawi mnie, na pewno." - zacytował go najmłodszy, zachowując przy tym odpowiedni wyraz twarzy.
Zrobiło Ci się go żal. On to naprawdę przeżywał, a przecież to miał być tylko głupi dowcip, zwykła zemsta chłopaków.
- Może powinniśmy dać sobie spokój? - zapytałaś niepewnie.
Pozostali popatrzyli na Ciebie z oburzeniem.
- Już wymiękasz? Jak możesz? - odparł z oburzeniem najmłodszy i nadął policzki. Nawet jeśli chciał wyglądać na urażonego, i tak uznałaś to za słodkie.
- Mam wyrzuty sumienia... - szepnęłaś zmieszana i spuściłaś wzrok.
- A nas Ci nie jest żal? - odparł lider, marszcząc przy tym brwi.
Pokręciłaś głową.
- To nie tak. Po prostu... Myślę, że już wystarczy.
- YAAAH! SunWoo Hyung nie chce wyjść z łazienki! - zawołał Sandeul, który wszedł nagle do salonu. Był rozwścieczony. Dawno go takiego nie widziałaś
- Słuchajcie, ja się tym zajmę. - powiedziałaś, wstając z kanapy.
- Na pewno? - zapytał Jinyoung, który przyjrzał Ci się uważnie.
- Wiesz, że z nas wszystkich, będę mieć na niego największy wpływ. - wyjaśniłaś, na co lider pokiwał głową. Tu akurat miałaś rację.
- Dobrze. W takim razie, zaczekamy w samochodzie. - skwitował i wraz z pozostałymi poszedł do przedpokoju, gdzie ubrali się do wyjścia. Po kilku minutach zostałaś w domu tylko Ty i Baro, który nadal nie wychodził z łazienki.
Westchnęłaś cicho i podeszłaś do drzwi. Delikatnie zastukałaś w nie piąstką.
- Oppa, jesteś tam? Wszystko w porządku? - dopytywałaś, z troską w głosie. - Oppa, zaraz musicie wyjeżdżać.
Zamek w drzwiach został przekręcony i z pomieszczenia wyszedł Twój ukochany. Miał wyjątkowo markotną minę. Poszedł do salonu, gdzie usiadł na kanapie. Wydął dolną wargę i spuścił głowę, niczym skazaniec czekający na swój wyrok.
Zdziwiona podążyłaś za nim. Widok jaki zastałaś sprawił, że powoli miękło Ci serce.
- Oppa, co się dzieje? - spytałaś, podchodząc do kanapy. Uśmiechałaś się delikatnie, chcąc zachować wrażenie, że nie masz pojęcia o wadze sytuacji.
- ______, wybacz mi. Bardzo przepraszam. - zaskomlał nagle i złapał się za głowę.
Odwróciłaś wzrok, starając się nie patrzeć. Jego zachowanie coraz bardziej przekonywało Cię do porzucenia tej całej farsy.
- Zgubiłem coś naprawdę cennego, czego sobie nigdy nie wybaczę. - kontynuował. - Byłem pewien, że czapka była pod poduszką. Zawsze tam ją trzymałem i starałem się sprawdzać, czy tam jest. Teraz, gdy chciałem jej użyć, nie mogę. Nie mam pojęcia gdzie się podziała. _______, ja... Ja szukałem wszędzie, dosłownie wszędzie.
Westchnęłaś cicho. Słyszałaś jego drżący, łamiący się głos. Widziałaś, w jakim był stanie. Nie sądziłaś, że aż tak się tym przejmie. Z jednej strony, było to naprawdę pocieszne, bo przynajmniej miałaś pewność, że to, co was łączy, jest dla niego ważne. Z drugiej jednak, zrobiło Ci się wstyd, że po części odpowiadałaś za jego aktualny stan zdrowia.
- Poczekaj. - szepnęłaś po namyśle i wyszłaś z salonu. Wróciłaś po jakichś dwóch minutach, chowając coś za plecami.
Chłopak i tak by się nie zorientował, bo twarz miał ukrytą w dłoniach.
Usiadłaś obok niego na kanapie i ostrożnie włożyłaś mu czapkę na głowę, poprawiając ją w miarę możliwości. Zaskoczony Baro, uniósł twarz i powoli dotknął tego, co kryło teraz jego włosy.
- Skąd Ty...?
- Była w mojej torebce. Przechowałam ją dla Ciebie. - wyjaśniłaś z niewinnym uśmiechem. Niestety nie byłaś dobrą kłamczuchą, więc nic dziwnego, że raper nie uwierzył w ani jedno słowo.
- A tak naprawdę?
Westchnęłaś cicho.
- Zespół chciał odpowiedzieć na Twój żart. Nie miej pretensji, bo zasłużyłeś. Masz czapkę, więc możemy już iść, prawda?
Chłopak popatrzył na Ciebie z błyskiem w oku i skinął potakująco głową.




- Czy to normalne, by prosił nas o coś takiego? - zapytał Jinyoung, gdy szliście po schodach w górę. Kierowaliście się w stronę mieszkania.
- Podejrzewasz go o coś? - zapytałaś, tak jak reszta niosąc torby z zakupami.
- No wiesz, wygadałaś mu się, to można mieć wątpliwości, co do jego zachowania. - wtrącił idący za Tobą Maknae.
- Nie powinno być aż tak źle. - skwitowałaś i zatrzymałaś się, bo właśnie stanęliście na odpowiednim piętrze.
Lider otworzył drzwi i wszyscy po kolei weszliście do środka. Najpierw zdjęcie butów, potem zaniesienie zakupów do kuchni. Po raperze nie było śladu. Panowała absolutna cisza. Jedyne co zauważyliście, to uchylone drzwi łazienki i zapalone w niej światło. Wydało się to dziwne, bo jak korzystał z "odnowy biologicznej" to zawsze zamykał się szczelnie przed wszystkimi.
Całą grupą postanowiliście to sprawdzić, głównie z czystej ciekawości. Jako pierwszy szedł Jinyoung, a Ty tuż za nim. Twego rękawa uparcie trzymał się zarówno Sandeul, jak i Gongchan, za którym kroczył CNU.
Lider powoli otworzył drzwi łazienki i wszyscy zrobili wielkie oczy, gdy zobaczyli rapera.
- Niespodziankaaaaa! - zawołał wesoło, stojąc w wannie. Był w ubraniu, ale było coś niepokojącego w tym wszystkim. W rękach trzymał wąż natryskowy, skierowany w waszą stronę. I tak jak się obawialiście, każde z was otrzymało darmowy prysznic. Baro "uderzył" w was strumieniem wody.
Efekt był taki, że wszyscy staliście teraz przemoczeni. Twój makijaż nie był w stanie wytrzymać tego wszystkiego i czarne smugi spływały teraz po policzkach. Sandeul wypluł sporą ilość wody, bo niestety w momencie ataku, miał szeroko rozdziawioną buzię.
- Muahahahahhahha! Zemstaaaa! - zawołał uradowany Baro i wyszedł ostrożnie z wanny.
- Dlaczego ja?! - wrzasnęłaś, wręcz jęknęłaś.
- Bo współpracowałaś z nimi. - odparł uśmiechnięty. - Sprawiedliwa oliwa.
- Ty wstrętny...
Ruszyłaś z liderem w kierunku SunWoo. Niestety poślizgnęliście się na rozlanej wodzie. Gongchan chciał wam pomóc, tak jak CNU, ale i tak przewrócili się razem z wami. Sandeul nie musiał wam pomagać, by samemu wylądować na kafelkach.
- Na na na na na na. - zanucił sobie pod nosem główny raper i wyszedł bezpiecznie z łazienki.
Podniosłaś się do siadu i zmrużyłaś powieki, patrząc na podskakującego w korytarzu chłopaka.
- Trzeba mu wykręcić jakiś dowcip. - mruknęłaś.
- Przecież sama nas ostrzegałaś, że to złe i potem koło się toczy. - zauważył najmłodszy, który próbował ściągnąć z siebie matkę zespołu.
- Tym razem miarka się przebrała. Oko za oko, ząb za ząb, a...
- A czemu dupa za pieniądze? - dokończył Sandeul.
Spojrzałaś na niego, marszcząc brwi. Maknae dał mu pstryczka w nos.
- Hyung, zepsułeś całą atmosferę grozy. - szepnął, za co główny wokalista zaraz przeprosił.
Westchnęłaś cicho, odgarnęłaś kilka kosmyków z twarzy i spojrzałaś przed siebie, mrużąc groźnie powieki. Już wkrótce nastąpi zemsta na tym kawalarzu. Wymyślisz godny uwagi dowcip.





6 komentarzy:

  1. PRZEPRASZAM ALE ŚMIEJĘ SIĘ Z DUPY ZA PIENIĄDZE I NIE MOGĘ NIC SKOMENTOWAĆ XDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeny, to było piękne. Prześmieszne. Naprawdę mi się podobało :D

      "Nie przerywając swej czynności."
      Ja nic do tego zdania nie mam, bo jest naprawdę fajną alternatywą - nie powtarzasz w kółko, co robią bohaterowie, nie męczy...
      ...Ale tylko w tym scenariuszu pojawia się aż trzy razy. Do tego dochodzą też inne scenariusze...
      To nie jest błąd, ale po prostu zwracam Twoją uwagę na wykazywanie stanowczo zbyt wielkiego zamiłowania do tego określenia :D

      + zaimki dzierżawcze.
      Ta krótsza forma, której używasz, jest jak najbardziej poprawna. Tyle tylko, że jest to forma poetycka i nie bardzo pasuje do tego typu scenariuszy - normalnie, w mowie potocznej się jej nie używa.
      Znów nie błąd, a raczej moje czepianie się... Chyba jestem jedyną osobą, której to przeszkadza ;__;

      Więc teraz czas na moje narzekania totalnie niezwiązane z Tobą.

      AFGDHS WAE? Dlaczego ludzie tak bardzo nie lubią mojego Changminka, mojego Aniołeczka? ;;
      Dobrze, ja wiem. U nas DBSK są mało znani. Ja wiem.
      A-ale! Eh...
      No cóż, czuję się dopieszczona tym, że w jednej kolejce wylądowała aż dwójka z mojego życiowego szczęścia :3 Huhu, już się nie mogę doczekać!

      Dziękuję za Twoją ciężką pracę i za znoszenie mnie i mojego gadania <3

      Usuń
    2. Możliwe, że pojawia się to wyrażenie często, ale jak już sama zauważyłaś, nie chcę powtarzać tych samych słów, uniknąć niepotrzebnych, tych samych zdań. Zamiłowaniem bym tego nie nazwała, ale po prostu traktuję to jako zamiennik. Wybacz, jeśli użyłam tego za często, postaram się o tym pamiętać na przyszłość, choć obawiam się, że z tym mogę mieć problem. ^^''

      A same zaimki użyte były właśnie w celu uniknięcia powtórzeń, których wyszłoby sporo, gdyby nie ten zabieg. Jako, że nie są to błędy językowe, ani żadne inne, to nie będę tego raczej już zmieniać. Ale dziękuję za zwrócenie uwagi. :)

      Przy okazji, poetyckie wyrażenia to u mnie norma, ponieważ zarówno wiersze jak i teksty piosenek pisałam. XD

      A co do DBSK.. Junsu sobie świetnie radzi! Jest jako drugi w kolejce aktualnie. Changmin trochę gorzej... Ale to nie zmienia faktu, że pojawi się scenariusz z jego osobą. ^^

      Btw. Przy ostatniej ankiecie moja siostra ubolewała nad biednym losem Żyrafy, więc jestem pewna, że zrozumie Twoją "rozpacz". :D

      Dziękuję za Twoje komentarze, a także zamieszczane w nich opinie. <3
      Zawsze jak dodam scenariusz, to zastanawiam się, co napiszesz. Przeważnie mam obawę, że zawiodę oczekiwania, choć w duchu modlę się, by tak nie było. XD

      Usuń
    3. Kochana, uwielbiam wszystkie Twoje scenariusze, nie masz się czym martwić! Samo to, że czytam i komentuję na bieżąco powinno o tym świadczyć ;;

      Zaimki lubię, chodzi tylko o to, żeby formy krótsze - swe, twe, me - zamienić na te używane potocznie - swoje, twoje, moje :D

      I sformułowania się nie czepiam, bo je lubię. Ale wiem, że potrafisz wymyślić sto innych <3

      Usuń
  2. Baro, Baro, Baro!♥
    Czekałam na to~
    Jak zawsze, scenariusz napisany rewelacyjnie. I w ogóle - Baro, jego obsesja na czapki, żartowniś i blond włoski (chociaż osobiście wolę go w wersji bruneta xD). Ale niezależnie, jak wygląda i tak go uwielbiam, a dzięki temu dziełu - jeszcze bardziej go polubiłam. <3
    I jeszcze powiem jedno - zaczęłam się śmiać już na samym początku przy krzykach Sandeula, nawet jeszcze nie wiedząc, co takiego wyczynił nasz raper. Ehem - uwielbiam cię i dziękuję. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham twoje komedie xDD po prostu nie potrafię przestać się śmiać.. xP i do tego Baro.. taak~ cały on ^^
    I jak ja teraz zasnę.. haha~!

    ~Alice

    OdpowiedzUsuń