środa, 24 lipca 2013

Hoya (INFINITE)


"Deszcz"




Nie znosiłaś takiej pogody. Dlaczego zawsze musiało padać, gdy byłaś poza domem. Wprawdzie miałaś ze sobą parasol, ale co z tego, skoro uliczki były zalane wodą. Ludzie przepychali się między sobą, byle jak najszybciej znaleźć się pod jakimś dachem. Pogoda, która mogła istnieć, pod warunkiem, że nie musisz wychodzić z domu.
Deszcz sam w sobie wydawał Ci się czymś naprawdę romantycznym. W filmach zakochane pary często całowały się na tle takiej pogody. To było piękne, ale istniało jedynie na ekranie. 
Westchnęłaś cicho, przechadzając się parkową uliczką. Deszcz powoli ustawał, pozwalając promieniom słonecznym na przebicie się przez gęste chmury. Nowa nadzieja na lepsze popołudnie. Uśmiechnęłaś się delikatnie pod nosem, obracając w dłoni rączką parasola. Od razu poprawił Ci się humor. 
Efekt był taki, że nie zwracałaś uwagi na to, co się dzieje wokoło. Pewnie dlatego doszło do takiej, a nie innej sytuacji. 
Poczułaś, jak ktoś napiera nagle na Twe ciało. Parasol wypadł Ci z rąk i odleciał kilka metrów na bok, obijając się o ziemię. Byłaś pewna, że sama zaraz wylądujesz plecami na alejce, ale nie doszło do tego. Osoba, która na Ciebie wpadła, obejmowała Cię na tyle szczelnie i mocno, że zdołałaś zachować równowagę.
- E? - wydukałaś zdumiona. 
Trwałaś w bezruchu. Zza ramienia "napastnika" widziałaś grupkę nastolatek, która biegła w waszym kierunku, a przynajmniej tak Ci się zdawało. Gdy były coraz bliżej, nieznajomy zacisnął uścisk wokół Twej talii, wtulając jednocześnie twarz w Twe rozpuszczone włosy.
Stałaś nieruchomo, nie wiedząc, jak zareagować. 
Grupka dziewcząt minęła was, krzycząc coś między sobą o jakimś wokaliście i wskazywały sobie kierunki, w których miały podążać.  Już po chwili, ślad po nich w parku zaginął.
Uścisk wokół talii i szyi rozluźnił się, dzięki czemu miałaś większą możliwość do wzięcia oddechu. Już w kolejnej sekundzie, mężczyzna cofnął się, zostawiając Twe ciało w całkowitym spokoju.
Miałaś na twarzy delikatne rumieńce, a wszystko przez nagłą, zaskakującą bliskość nieznajomego. Nie potrafiłaś wydusić z siebie żadnego sowa. Popatrzyłaś na mężczyznę, rozchylając usta w zamiarze wypowiedzenia się w jakikolwiek sposób. Zamarłaś, gdy wasze spojrzenia się spotkały.
Spoglądała na Ciebie para błyszczących, bystrych oczu. Wzrok wydawał się paraliżować i hipnotyzować jednocześnie. Widziałaś, jak chłopak rusza wargami, że mówi coś do Ciebie, ale nic nie dotarło do Twych uszu. Skupiłaś się na podziwianiu jego urody i tych ponętnych ust. 
Mężczyzna sam w sobie wyglądał znajomo. Kolczyk w uchu, włosy starannie podniesione do góry, co pozwalało na prezencję czoła. Jego brwi były idealnie widoczne, tak jak to, gdy marszczył czoło. 
- Hej, słyszysz mnie? - usłyszałaś.
Zamrugałaś parokrotnie. Ten męski, miękki głos wyrwał Cię z zamyślenia. Zawstydziłaś się i spuściłaś wzrok. Przecież gapiłaś się na niego przez kilka minut, choć dla Ciebie trwało to chyba o wiele dłużej.
- Przepraszam. - wyszeptałaś zmieszana, wciąż unikając kontaktu wzrokowego.
- Nie, to ja przepraszam. Wyskoczyłem tak nagle, zaatakowałem wręcz. - powiedział i podrapał się w tył głowy. W jego głosie słychać było skruchę, a zarazem lekkie rozbawienie.
Uniosłaś wzrok. Nie mogłaś się powstrzymać od tego, by na niego spojrzeć. Jego kąciki ust były uniesione lekko ku górze. Twoim oczom ukazał się cudowny uśmiech. Zawstydziłaś się, gdy ten się poszerzył. Odwróciłaś wzrok i pokręciłaś głową.
- Nic nie szkodzi. - wydukałaś.
Usłyszałaś kroki. Twe serce zabiło mocniej. Bałaś się, że chłopak poszedł sobie bez pożegnania, nie podając nawet swego imienia. 
- Proszę. To należy do Ciebie, prawda? 
Zamrugałaś zaskoczona, gdy mężczyzna właśnie wyciągał w Twym kierunku złożony parasol. Ostrożnie wzięłaś go i skinęłaś na znak podziękowania.
- Muszę iść. - powiedział nagle i spojrzał na ekran telefonu, by sprawdzić godzinę. 
Zrobiłaś zasmuconą minę, choć starałaś się nie okazywać temu podobnych emocji. Niestety, kiepsko Ci to wychodziło.
- Jeszcze raz przepraszam. - powtórzył, kłaniając się.
Pokiwałaś nieśmiało głową. 
Chłopak minął Cię i ruszył w wyznaczonym przez siebie kierunku. 
Przymknęłaś powieki w grymasie i jęknęłaś cicho. Przecież mogłaś się przedstawić i zapytać o imię! Głupia, głupia!
- Hoya. - usłyszałaś nagle.
Zamrugałaś zdumiona i z pytającą miną, obróciłaś się ku mężczyźnie. 
Stał tyłem do Ciebie. Dzieliła was niewielka odległość, zaledwie kilka metrów. Ręce miał schowane w kieszeniach kurtki, głowę uniesioną ku niebu. 
- Jestem Hoya. - powtórzył i obrócił twarz ku Tobie. Obdarzył Cię ciepłym, zagadkowym uśmiechem. 
Zaczerwieniłaś się.
- ________ - wyjąkałaś swe imię.
- Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. - szepnął zawadiacko. 
Powoli skinęłaś głową, wpatrując się w niego. Nie potrafiłaś przestać go obserwować. Zamrugałaś, gdy krople deszczu znów zaczęły uderzać o ziemię, a także o Twe ubranie. Rozłożyłaś szybko parasol i osłoniłaś się nim. Spojrzałaś na chłopaka.
Przysłonił włosy przedramieniem, po czym narzucił kaptur na głowę. Posłał Ci ciepły uśmiech i pobiegł w swoim kierunku.
Obserwowałaś go do momentu, w którym zniknął Ci z oczu. Stałaś, jak słup soli. Ocknęłaś się po dłuższej chwili. 
- Co to... Było? - wydukałaś sama do siebie i powolnym krokiem, ruszyłaś swoją drogą.





Ta sytuacja nie dawała Ci spokoju. Cały czas widziałaś przed oczami jego twarz, ten tajemniczy uśmiech,  iskry w ciemnych tęczówkach. Ciągle słyszałaś jego męski, delikatny głos. Przy każdym wspomnieniu o nim, przez Twe ciało przepływała fala ciepła. Nie potrafiłaś przestać myśleć o tym chłopaku, mimo, że się starałaś. Przecież nie było możliwości, by natknąć się na niego ponownie. Nawet nie wiedziałaś, dlaczego się tak zachował. Nic nie wyjaśnił, jedynie przeprosił. Właściwie, to zawsze coś.
- Hej, _____! - usłyszałaś głos swej przyjaciółki.
- Co?! - odkrzyknęłaś, wciąż siedząc w swym pokoju.
- Obejrzysz ze mną Music Bank?!
- Nie! Jestem zajęta!
Westchnęłaś cicho. Po co miałaś oglądać znowu te same zespoły.
- Szkoda! Teraz Ci przystojniacy z Infinite wystąpią! - zawołała dziewczyna.
Prychnęłaś, po czym zamrugałaś, doznając olśnienia.
- Infinite? - powtórzyłaś i wybiegłaś z pokoju.
Wparowałaś do salonu, ślizgając się na podłodze i lądując na kanapie, tuż obok koreańskiej współlokatorki.
Spojrzała na Ciebie z uniesioną brwią, zastanawiając się czy z Tobą wszystko dobrze, ale nie odezwała się.
- Jak się nazywają członkowie zespołu? - zapytałaś, ledwo łapiąc oddech.
- Hee? Serio pytasz? - mruknęła, znów patrząc na Ciebie, tym razem jak na kretynkę.
- Nooooo~!
- SungJong to Maknae. SungYeol zwyczajny wokalista. L, visual zespołu. Woohyun główny wokal. Gyu tak samo, choć on jest jeszcze liderem. DongWoo to główny raper, a Hoya to główny tancerz.
- Ho...ya... - wydukałaś, słysząc to jedno słowo.
Popatrzyłaś na ekran, gdzie wskazała przyjaciółka. Właśnie rapował, tańcząc na scenie. Te zawadiackie uśmieszki w stronę kamery, błysk w oku. To na pewno był on?
- Niemożliwe... - wyszeptałaś, kręcąc powoli głową.
- Awwwwwww, znowu przygryzł tak bosko wargę! A on jeszcze oblizał usta! Awwww! - wyła Twoja przyjaciółka, która tuliła się do poduszki w spazmie ekscytacji.
- Uhm... - wydukałaś zarumieniona.
- W poniedziałek fanmeeting. Chcesz iść? - zapytała współlokatorka.
Wzruszyłaś ramionami, dając znak, że Ci to obojętne. Wiedziałaś, że i tak Cię tam zaciągnie. Zresztą, w głębi serca, miałaś nadzieję na kolejne spotkanie z Hoyą, a to mogła być ku temu dobra okazja. Możliwe też, że jedyna.






Jak jeszcze w czasie weekendu byłaś pewna swej decyzji, tak całe to przekonanie wyparowało z Ciebie w poniedziałek rano. Byłaś już z przyjaciółką na miejscu, czekałaś w kolejce, więc nie miałaś co liczyć na jakiś odwrót. Zamrugałaś, doznając nagle olśnienia.
- Ja nie mam ich płyty. - wydukałaś zawstydzona.
Nie byłaś jakąś wielką fanką tej muzyki. Owszem, czasem czegoś posłuchałaś, ale nigdy nie interesowałaś się samymi zespołami, czy też kolekcjonowaniem. Zrobiło Ci się głupio, bo przecież właśnie stałaś w kolejce po autografy do płyty, której w posiadaniu nie byłaś.
- Masz. - mruknęła z westchnieniem Twoja przyjaciółka i podała Ci ich najnowszy album.
Zamrugałaś zdumiona i popatrzyłaś na nią pytająco.
- Ja mam drugą. - wyjaśniła, zrozumiawszy w czym tkwi problem.
- Po co Ci dwie płyty?
- Och, jedną zdążyłam kupić jakiś czas temu, a drugą po prostu wygrałam w konkursie. Przydała się.
Uśmiechnęłaś się niepewnie w odpowiedzi.
Kolejka nie miała końca. Co jakiś czas robiłaś krok w przód, ale wciąż miałaś wrażenie, że spędzisz tu cały dzień. Im bliżej stołu byłaś, tym większe nachodziły Cię wątpliwości. Nie znasz się na ich muzyce, to tylko pretekst. Niezbyt miły i szczery. Ale tak bardzo chciałaś spojrzeć mu w oczy, zobaczyć ten uśmiech. To chyba nic wielkiego? Tego chciała każda fanka.
Wstrzymałaś oddech, gdy dotarłaś w końcu do swego celu. Otrzymałaś już autograf od wszystkich członków zespołu, został teraz tylko główny tancerz.
Zabolał Cię fakt, że nawet nie zerknął na Ciebie. Odebrał jedynie płytę, którą mu podałaś i zaczął przewracać strony, by znaleźć odpowiednie zdjęcie do podpisu.
- Jakie imię? - zapytał, nie podnosząc nawet głowy znad albumu.
- ________ - powiedziałaś cicho.
Chłopak zaczął pisać, starając się pamiętać o dedykacji. Zatrzymał dłoń, gdy dotarło do niego, jakie imię napisał. Powoli podniósł wzrok.
Zamarłaś w bezruchu, widząc te jego lśniące tęczówki. Na jego twarzy ukazał się delikatny, ciepły uśmiech. Nie zapomniał przy okazji pochwalić się białymi ząbkami.
- Hyung, zapomniałeś się podpisać. - zagadnął Hoya drugiego rapera. Nie uzyskał żadnej uwagi, więc szturchnął kolegę w ramię.
- Co? O, nie? Zaraz sprawdzę. - odparł Dino i wziął album, by przejrzeć go od razu.
Zdziwiona przesunęłaś się z powrotem do niego, by móc patrzeć, jak chłopak upewnia się o swoim podpisie.
- No przecież jest. - stwierdził uradowany i podał album z powrotem do tancerza.
Hoya pokiwał głową, wziął płytę i osobiście wręczył w Twe dłonie.
Przez moment wasze palce połączyły się w delikatnym dotyku, co zawstydziło Cię trochę.
Skinęłaś głową na znak podziękowania i odeszłaś na bok. Stanęłaś gdzieś pod ścianą, próbując uspokoić oddech. Nie potrafiłaś zrozumieć, skąd ta fala gorąca, która przed chwilą przeszła przez Twe ciało. Dotknęłaś klatki piersiowej, czując, jak szybko bije Ci serce. Starałaś się opanować emocje, jednocześnie czekając na swą przyjaciółkę.
W międzyczasie postanowiłaś przejrzeć album. Musiałaś przyznać, że zdjęcia były dobrej jakości, a chłopcy bardzo fotogeniczni. Z delikatnym uśmiechem na twarzy, czytałaś ich urocze dedykacje przy swoich zdjęciach. Przewróciłaś następną stronę i Twój uśmiech zszedł z twarzy. Zastąpiło go zdziwienie. Ostrożnie uniosłaś karteczkę, którą znalazłaś przy fotce głównego tancerza.

" Park. Godzina dwudziesta. Będę czekał. Hoya. "

Zamrugałaś parokrotnie, nie mogąc uwierzyć w to, co widzisz. Zaczęłaś nawet porównywać jego pismo do tego, które zostawił po sobie na płycie. Zgadzało się.
Serce zabiło Ci szybciej. Znowu. Czułaś ekscytację i przede wszystkim wielką chęć, by pojawić się na spotkaniu.






Byłaś punktualnie. Godzina dwudziesta wybiła, a po chłopaku ani śladu. Westchnęłaś cicho i usiadłaś na ławce. Więc wyrolował Cię? Zrobił sobie żart? Byłaś aż tak naiwna? Najwyraźniej tak. Spojrzałaś na zegarek. Postanowiłaś poczekać jeszcze chwilę. Uznałaś, że dasz mu kwadrans studencki. Niestety, nie pojawił się. Dlatego wstałaś i już ruszyłaś w drogę powrotną, gdy zatrzymał Cię krzyk. Obróciłaś się gwałtownie i w ostatniej chwili zrobiłaś krok w tył. Jeszcze trochę, a chłopak wleciałby na Ciebie. Z trudem wyhamował tuż przed Tobą.
- Prze...przepraszam z-za spó-spóźnienie. - wydusił z siebie, ledwo dysząc. Ułożył dłonie na swych kolanach i pochylił się nieco do przodu, jakby miało mu to ułatwić zaczerpnięcie powietrza.
- Wszystko w porządku? - spytałaś, przyglądając mu się troskliwie.
Chłopak pokiwał głową i machnął lekceważąco ręką.
- Tak, tak. - potaknął i wyprostował się. - Nie łatwo uciec przed menadżerem.
- Z-zwiałeś? - wydukałaś zszokowana.
Hoya wzruszył ramionami, jakby nie usłyszał nic nowego.
- Ale... Nie będziesz miał przez to kłopotów?
- Jakie to ma znaczenie? Warto było się wyrwać. - powiedział, uśmiechając się szeroko.
Gdy widziałaś ten jego słodki uśmiech, miękło Ci serce.
Wasze spotkanie przybrało postać spaceru. Chłopak pokrótce wyjaśnił ostatni incydent w parku. Uciekał przed natrętnymi fankami, a chcąc je zgubić, nie wymyślił nic innego, jak właśnie przytulenie Cię. W głębi serca wiedziałaś, że Ci to nie przeszkadzało, ale nie powiedziałaś tego na głos. Rozmawialiście przez prawie trzy godziny. Nawet nie zauważyłaś, gdy zrobiło się ciemno i późno.
Chłopak od razu uprzedził, że odprowadzi Cię do domu i wedle swego uporu, dotrzymał słowa. Przed pożegnaniem zrobił coś, czego się nie spodziewałaś - przytulił Cię. Dość nieśmiało odwzajemniłaś uścisk. Poczułaś się dziwnie zakłopotana.
- Obiecasz mi coś? - zapytał Hoya, nim Cię puścił.
- Co? - spytałaś cicho i spojrzałaś na niego niepewnie, gdy odsunął się od Ciebie.
- Spotkajmy się w parku. Jutro. I pojutrze.
Zamrugałaś zaskoczona, bo nie spodziewałaś się z jego strony takiej prośby. Nie miałaś nic przeciwko, dlatego pokiwałaś głową na znak zgody. Chłopak szepnął ciche "yes", zaciskając piąstkę, jak w geście jakiegoś zwycięstwa. Opanował się szybko, skłonił i odszedł. Pomachał Ci na pożegnanie. Wykonałaś ten sam gest, a gdy zniknął Ci z oczu, weszłaś do domu.
- Gdzie byłaś? Co robiłaś? Martwiłam się! Wiesz która godzina?!- dopytywała Twoja przyjaciółka, marudząc przy okazji.
Nie zwróciłaś na to uwagi. Z rozanieloną miną poszłaś do pokoju. Zamknęłaś za sobą drzwi, o które oparłaś się plecami. Zachichotałaś cicho i aż zaczęłaś skakać z radości. Cieszyłaś się, choć nie byłaś pewna czemu. Miałaś motylki w brzuchu, bałaś się, że zaraz wybuchniesz pod wpływem ciepła, które w Tobie teraz drzemało.




Dotrzymałaś danego mu słowa. Widywałaś się z nim codziennie o tej samej porze, w tym samym miejscu. Spędzaliście czas spacerując, rozmawiając, śmiejąc się. Dowiedzieliście się o sobie nieco więcej. Z każdym dniem poznawałaś go coraz lepiej, a Tobie wciąż było mało. Pragnęłaś spotykać się z nim częściej. Czułaś się przy nim bezpiecznie. Zawsze poprawiał Ci humor, w dodatku potrafił być zarówno uroczy, jak i męski.
W międzyczasie zagłębiłaś też swą wiedzę odnośnie samego zespołu. Miał naprawdę świetne piosenki. Zachwycałaś się głosem głównych wokali, choć w ucho i tak najbardziej wpadł Ci głos Howona. Nie potrafiłaś się nie uśmiechnąć, gdy słyszałaś jego śpiew, bądź rap. Oglądałaś każdy występ, poprzednie teledyski, wcześniejsze pokazy i obserwowałaś zachowanie tancerza na scenie. Byłaś pod wrażeniem, a zarazem zawstydzały Cię gesty, które wykonywał.
Pewnego dnia zorientowałaś się, że wasza znajomość trwa już dwa miesiące. Spotykaliście się nie tylko w parku, czasem zabierał Cię w inne zaciszne miejsca. Raz wybraliście się nawet do kawiarenki, choć tłumaczyłaś mu, że to bardzo ryzykowne. Już dawno wspominał, że wytwórnia go podejrzewa o potajemne schadzki, a wiedziałaś, że zespół nie będzie w stanie kryć go wiecznie. I tu pojawiło się pytanie. Ile warta jest wasza znajomość? Co jeśli straci pracę i fanów? Przecież taniec i śpiew, to jego pasja.

Twoje przeczucia okazały się słuszne.
Jak zwykle przeglądałaś aktualności na stronkach poświęconych muzyce i samym sławom. Natknęłaś się na artykuł poświęcony Howonowi z Infinite. Zrobiłaś wielkie oczy, widząc nagłówek dotyczący randkowego skandalu. Musiałaś to natychmiast przeczytać. Okazało się, że wiele fanek widywało go z kimś w parku. Potem zainteresowały się tym media i jeden z dziennikarzy nakrył was w kawiarence. Nie omieszkał zrobić zdjęcia. Nie było widać Twojej twarzy, ale za to raper był wyraźnie widoczny.
Przysłoniłaś usta dłonią, w obawie o jego karierę. Co teraz będzie? Jeszcze bardziej zwrócą na niego uwagę, wytwórnia nie da mu spokoju. Był w większych tarapatach, niż Ty sama.
Obróciłaś się na swym fotelu i spojrzałaś na wasze wspólne zdjęcie, które stało na nocnej półce, oprawione w ramkę. Był to zestaw fotek robionych w automatycznej budce fotograficznej. To był moment, w którym Hoya wykorzystał okazję i pocałował Cię w policzek. Miałaś tę chwilę uwiecznioną. Wstałaś i podeszłaś do stolika. Ostrożnie ujęłaś zdjęcie w dłonie i przyjrzałaś mu się uważnie.
- Czy to uczucie jest tego warte...? - spytałaś samą siebie.
Od długiego czasu wiedziałaś, że nie jest to zwykła przyjaźń. Znaliście się dopiero od dwóch miesięcy, może niecałych trzech. Ten czas i tak nie zmienił Twych uczuć, wręcz przeciwnie - pogłębił je. Miałaś jednak wątpliwości, czy ktoś z takiego niżu jak Ty, może spotykać się z kimś tak wysoko postawionym, jak on. Nie był jakąś ważną osobistością, ale wciąż postacią medialną. To ktoś z zupełnie innego świata.
Westchnęłaś cicho i odłożyłaś zdjęcie na półkę. Podeszłaś do łóżka, na które opadłaś z pomrukiem niezadowolenia. Spoglądałaś teraz w sufit, leżąc na plecach.  Jeśli będziesz dalej w to brnąć, czy nie wyjdziesz na egoistkę? Jeśli naprawdę Ci na nim zależy, powinnaś o nim samym pomyśleć. Tak, znalazłaś wyjście z sytuacji. Bolesne, zarówno dla Ciebie, jak i dla niego, ale jedyne odpowiednie.





Unikałaś go przez następne kilka dni. Nie odbierałaś telefonów, nie odpisywałaś na wiadomości. Nie reagowałaś też na maile, czy też błagalne prośby o spotkania lub wyjaśnienia, które wysyłał poprzez kolegów z zespołu. Nie przychodziłaś do parku, unikałaś praktycznie wszystkich miejsc, gdzie byliście kiedyś razem. Bolało Cię to, ale musiałaś tak postąpić. Nie mogłaś mu zniszczyć kariery.
I tak przetrwałaś ponad trzy tygodnie. Dałaś radę, choć z trudem. Zachwycałaś się nim poprzez oglądanie występów, czy jakieś głupie wspomnienia. Nie panowałaś nad emocjami i gdy tylko miałaś okazję, wylewałaś łzy, byle tylko ulżyć sobie. Powoli przyzwyczajałaś się do sytuacji. Nic nie wskazywało jednak na to, byś wytrwała w tym dłużej.
Deszczowy dzień wprawił Cię w naprawdę ponury nastrój. W dodatku działał silnie i trwale na wspomnienia. Nawet parasol, który trzymałaś nad głową, wydawał się najgorszą rzeczą na świecie.
- Wróciłam! - zawołałaś, gdy otworzyłaś drzwi mieszkania. Nim weszłaś do środka, spróbowałaś strzepać nieco wody z parasolki. Na korytarzu nikt nie mieszka, krople szybko wsiąkną w podłogę.
- ______ - usłyszałaś cichy szept przyjaciółki.
Spojrzałaś na nią pytająco.
Stała w przedpokoju z dość skrępowaną miną. Dusiła w sobie chyba coś naprawdę złego, bo wyglądało na to, że zaraz się rozpłacze.
- Słuchaj, ja próbowałam go powstrzymać, ale on się upierał... - zawiesiła głos i spuściła głowę. - Masz gościa...
Zamarłaś, słysząc te słowa. Nie, to niemożliwe. Czyżby...? Ale jak? To by wyjaśniało krępację przyjaciółki. Wokalista ukochanego zespołu, który szuka Twej lokatorki. A Ty o niczym nie wiesz. To musiało być dla niej krępujące.
Poczułaś panikę i strach. Upuściłaś parasolkę i wybiegłaś z mieszkania. Okrzyk koleżanki nie zatrzymał Cię, wręcz przeciwnie. Zbiegłaś szybko ze schodów i wypadłaś z klatki na dwór. Deszcz uderzył w Twą twarz. Nie minęła minuta, a ubranie już nasiąkało wodą. Nie przejęłaś się tym. Pędem ruszyłaś przed siebie. Nie wiedziałaś dokąd biegniesz, cel był prosty - jak najdalej. Nawet nie zauważyłaś, kiedy nogi poprowadziły Cię do parku.
Zatrzymałaś się, by zaczerpnąć oddechu. Byłaś już zmęczona. Bieganie w kałużach nie służyło ani zdrowiu, ani ubraniom. Przesunęłaś dłonią po przemoczonych włosach. Woda spływała po nich strumieniami. Pociągnęłaś nosem i ruszyłaś spokojnym krokiem przed siebie. Wydawało Ci się, że jesteś już bezpieczna.
Myliłaś się.
Usłyszałaś chlupot. Ktoś biegł za Tobą. Jedyne co zdołałaś zrobić, to obrócić się. Wydałaś z siebie cichy pisk przerażenia i zastygłaś w bezruchu.
Chłopak stał, obejmując Cię mocno. Wtulił w swe ciało i zacisnął palce na Twych plecach.
Nie próbowałaś uciec, nie wyrywałaś się. Wiedziałaś, że z nim nie wygrasz. Stałaś w milczeniu i czekałaś na rozwój wydarzeń. Zaczęłaś się trząść i nie byłaś pewna czy to z zimna, przemoknięcia, czy może ze strachu.
- ______ - szepnął i odsunął się nieco.
Ubezpieczył się jednak i od razu złapał Cię za nadgarstek. Nie dopowiedział nic, tylko pociągnął w kierunku jednego z drzew. Oparł Cię o korę rozłożystego pnia i usadowił swe dłonie na Twych ramionach. Spoglądał na Ciebie w milczeniu.
- Dlaczego...? - zapytał szeptem.
Spuściłaś wzrok. Czułaś, jak krople wody skapują z włosów na ziemię, a niektóre lądowały na Twej twarzy.
- Przecież znasz odpowiedź. - odparłaś cicho.
Nastąpiła chwila milczenia.
Ciszę przerywał jedynie szum deszczu i ciche westchnienie, które co jakiś czas wydawał z siebie Hoya.
Nie potrafiłaś się powstrzymać od ukradkowego spojrzenia. Uniosłaś wzrok, by móc obserwować chłopaka, spod przemokniętej grzywki.
- Jeśli myślałaś, że tak będzie lepiej... To byłaś w błędzie. - usłyszałaś nagle.
Hoya spojrzał na Ciebie uważnie, z dziwnym smutkiem w oczach.
- Gdybyśmy dalej się spotykali...
- To co? - przerwał chłopak.
Zadrżałaś, wydawało Ci się, że usłyszałaś w jego głosie chłód.
- To co?! - zawołał i uderzył pięścią o korę drzewa, tuż obok Twego ucha.
Przestraszona odwróciłaś głowę i zacisnęłaś powieki w obawie, że i Tobie coś zrobi. Mimo, że nie był tego typu osobą i wiedziałaś o tym, to strach był silniejszy. Był niczym odruch.
- Przepraszam... - szepnął i cofnął się.
Powoli obróciłaś głowę w jego kierunku, spoglądając na niego niepewnie.
- Bałam się, że stracisz pracę, swoją pasję. - wydukałaś ledwo słyszalnie.
- Więc uznałaś, że moja praca ma być ważniejsza od Ciebie? - spytał Hoya pretensjonalnie.
- Taniec... Śpiew... to coś, co kochasz. Nie chcę byś to stracił przez jakąś głupią znajomość...
- Głupią znajomość? - powtórzył chłodno. Zacisnął pięści, z trudem panując nad wzbierającym w nim gniewie. - Uważasz naszą relację za głupią znajomość?
- Nie, to nie tak. Nie to miałam na myśli!
- Więc co?! Co?! Jak mogłaś pomyśleć, że takie rzeczy będą ważniejsze od dziewczyny, na której mi zależy?! Od uczuć, jakie do niej żywię?!
- Proszę, przestań. - załkałaś i przysłoniłaś dłońmi twarz. Zadrżałaś, nie mogąc już powstrzymać łez.
- ______, przepraszam... - szepnął Hoya i westchnął cicho. - Nie chciałem na Ciebie naskoczyć...
Po tych słowach, objął Cię ostrożnie, by następnie wtulić w swój tors.
- Ja chciałam dobrze... - wydukałaś cicho.
- Wiem. Wiem. - potaknął, obejmując Cię mocniej. Oparł podbródek na Twej głowie i pogładził po plecach. - Po prostu czuję się trochę winny, no i... Przestraszyłem się.
- Co...?
Ostrożnie uniosłaś głowę i spojrzałaś ze zdumieniem na towarzysza.
Chłopak wykorzystał okazję i ostrożnie otarł łzy z Twych rumianych policzków.
- Bałem się, że już Cię nigdy nie zobaczę. Przez te kilka tygodni odchodziłem od zmysłów. Szukałem Cię wszędzie. Musiałem z Tobą porozmawiać. Nie mogłem przestać o Tobie myśleć. Nie potrafiłem zrozumieć, co się stało i czemu. Może to nie brzmi dobrze, bo jestem facetem, ale... naprawdę się bałem.
Milczałaś, w skupieniu analizując jego słowa. Byłaś w szoku.
- Media nas nakryły. - wyszeptałaś.
Hoya skinął głową.
- Wiem, ale to bez znaczenia. Nie mam zakazu na randki. Zresztą, wytwórnia jakoś z tego wybrnie. Już zapowiedziałem, że z Ciebie nie zrezygnuję. Menadżer powiedział, że jeśli ograniczymy ilość spotkań i moje ucieczki, to jest szansa, że będziemy mieć wytwórnię po naszej stronie.
Nie odpowiedziałaś. Spuściłaś wzrok. Nie byłaś pewna, czy chłopak powinien tak ryzykować. Wytwórnia mogła go zastąpić kimś innym, choć pewnie wiele by stracili.
- ______, daj nam szansę. - szepnął Hoya i ostrożnie ujął w dłonie Twą twarz.
Chcąc nie chcąc, spojrzałaś mu w oczy.
Widziałaś ten błysk w jego tęczówkach, ten błagalny uśmiech.
Kąciki Twych ust uniosły się delikatnie i skinęłaś powoli głową.  Nie chciałaś uciekać. Jeśli on był w stanie podjąć ryzyko, to Ty także. Zwłaszcza, że bardzo za nim tęskniłaś.

Dziecinko, moja ukochana, piękna - kocham cię
Nawet jeśli zamknę oczy, na myśl o tobie, moje serce wali i drży
Dziecinko, moja ukochana, piękna - kocham cię
Obiecam ci, że będę zawsze tylko z tobą, och kocham cię

Zamrugałaś zaskoczona, gdy Hoya zanucił refren piosenki "Beautiful".
Czy on właśnie wyznał Ci swe uczucia?
W dodatku doskonale dopasował swój głos do takiej melodii.
Zaczerwieniłaś się delikatnie.
- Wiesz... Zawsze chciałem coś zrobić... - zaczął cicho i sam zawstydził się trochę.
Zamrugałaś i spojrzałaś na niego pytająco.
Tancerz złapał Cię za dłoń i wyprowadził na alejkę. Teraz staliście w deszczu. Znów ujął w dłonie Twe policzki i przybliżył swą twarz do Twojej. Delikatnie przechylił głowę. Przez krótki moment przyglądał Ci się w milczeniu. Miałaś wrażenie, że jego oczy wpędzają Cię w jakiś trans. Chłopak uśmiechnął się delikatnie i przymknął powieki, by następnie delikatnie musnąć Twe wargi.
Otworzyłaś szeroko oczy pod wpływem zdumienia. Na moment, ciało odmówiło Ci posłuszeństwa, zostało sparaliżowane. Przeszło przez nie przyjemne ciepło i fala dreszczy. Powoli przymknęłaś powieki i odwzajemniłaś delikatny pocałunek.
Hoya odsunął się po chwili i uśmiechnął czule.
- Pocałunek w deszczu? - wyszeptałaś zarumieniona.
Chłopak pokiwał głową.
- Spełniłem swe marzenie.
Wtuliłaś się w jego pierś i uśmiechnęłaś przez łzy.
- To tak jak ja. - wyszeptałaś wzruszona.
Hoya objął Cię ramieniem i przycisnął bardziej do swego ciała.
- Wracajmy. Jesteś przemoczona, a nie chcę byś się przeziębiła. - powiedział ciepło.
Bez żadnych protestów, ruszyłaś wraz z nim w stronę domu.
Spojrzałaś w niebo, przymykając powieki. Przeźroczyste kropelki uderzały delikatnie o twarz.
Ta pogoda, z pozoru zwyczajna, nabrała dla Ciebie nowego znaczenia, lepszego obrazu i co więcej, potwierdziła teorię filmów. Pocałunek w deszczu to najbardziej romantyczna rzecz.







Lee Howon w nieco innej odsłonie. Sam uważa, że ma taką naturę, więc kto wie. XD Mam nadzieję, że i ten scenariusz przypadnie czytelnikom do gustu.
Dziękuję także za udział w ankiecie. Kolejka została uzupełniona i aktywowana będzie (jak starter normalnie) po scenariuszu z Baro. Jak widać, wprowadziłam też daty, które będą informacją, kiedy pojawi się dany scenariusz. ^^
Założyłam też Fanpage. Mam nadzieję, że pomoże on rozreklamować bloga. Dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądają i komentują. <3

8 komentarzy:

  1. Jesteś cudowna, kocham cię
    Dopiero teraz zobaczyłam główne zdj. czyli z Paradise Kiss . Kocham tego aktora tak jak ciebie. Jestem wiernym Inspiritem więc scenariusz z Hoyą daje +100% dla ciebie. Piszesz magicznie i tak że moge na jednym tchu przeczytać całość ~Yeolli <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Najbardziej zaśmiałam się ze startera na końcu XD

    Scenariusz to kawał dobrej roboty, a błędów będę się czepiać przy trzecim czytaniu B|
    Jeśli coś wyhaczę XD

    Dziękuję, ciężko pracowałaś.
    Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Chłopak od razu uprzedził, że odprowadzi Cię do domu i wedle swego uporu, dotrzymał słowa."

      "Przez te kilka tygodni odchodziłem od zmysłów. Szukałem Cię wszędzie. Przypadkiem natrafiłem na Twoją przyjaciółkę i ją śledziłem, aż doprowadziła mnie do waszego mieszkania."

      ...
      Nie wiedział, gdzie mieszka? Przecież odprowadził ją pod dom XD
      Taki drobny błąd, ale mnie poraził. W sensie, nie przeszkadza zbytnio, ale to taka niekonsekwencja w opowieści :>

      Lololol, ja serio nie daruję sobie czepiania, hah.
      Buziaki :*

      Usuń
    2. Dziękuję. Faktycznie tego nie zauważyłam. Jedno przeczy drugiemu. Usunęłam już ten drugi fragment, więc teraz wszystko jest jednolite i zgodne. ^^

      Usuń
  3. Ojaaaa...
    Ten scenariusz wywarł na mnie ogromne emocje. Serio. Szczególnie końcówka~ Ta złość, wściekłość, rozpacz, wyznanie - pięknie opisane. Czytałam z zapartym tchem. I na końcu najpięknieszja rzecz - pocałunek w deszczu. Ach~ <3

    OdpowiedzUsuń
  4. <3<3<3<3 pocałunek w deszczu..So Sweet! Po prostu mam cukier w buzi i wymiotuję tęczą! ^^ Super scenariusz! Ta walka o uczucia i niepewność...Aż chcę takiego chłopaka! xD Idealnie napisane! *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma to jak spazmować się na krześle o 1:45 w nocy...xD
    Nawet nie wiesz ile ten scenariusz wywołał u mnie emocji!
    Hoya!
    Mój kochany ultimate! <3
    Tak mi się podobał w tym momencie kiedy był zły, tak go widzę.
    Taki idealny...
    OMOOOOO
    Piękny scenariusz! *o*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja zmienialam Hoya na Taemin. #LoveTaemin ❤

    OdpowiedzUsuń