"Jak poznałem waszych dziadków"
- To nie jest dobry pomysł. - odparłaś z przekąsem i kontynuowałaś malowanie ust szminką.
- Oj prooooszę. - zajęczał Twój chłopak, który stał tuż obok. Cały czas uśmiechał się ciepło, a Ty nie miałaś zamiaru na niego spojrzeć. Jego eye-smile zbyt dobrze działał i mężczyzna wykorzystywał to przy każdej możliwej okazji.
Chwyciłaś za tusz do rzęs, by go użyć.
- Oppa, myślę, że rodzinnych spotkań już mi wystarczy. Dopiero co wpakowałeś mnie w kolację z Twoją familią.
- Przecież nie było tak źle.
- Zawiozłeś mnie tam bez żadnego przyszykowania, bez wyjaśnień, zrobiłeś niespodziankę im i mnie. Myślę, że wszyscy czuliśmy się tak samo głupio.
- Ale zaakceptowali Cię.
Westchnęłaś cicho i odłożyłaś maskarę.
To akurat było prawdą. Rodzina Joon'a nie miała nic przeciwko waszym spotkaniom. Zwłaszcza, że poinformował ich jako pierwszych, jeszcze przed publicznym przyznaniem. Zawsze powtarzał, że jeśli będzie w związku, to bez ukrywania się.
- Jeśli moja rodzina Cię zaakceptowała i większość fanek już nam kibicuje, to Twoi rodzice nie będą gorsi.
Zaczesałaś kosmyk włosów za ucho i uniosłaś wzrok ku sufitowi.
- Oni nic nie wiedzą.
Chłopak zrobił tępy wyraz twarzy, przy czym zamrugał parokrotnie powiekami. Nachylił się nieco, jakby nie dosłyszał Twych słów.
- Co?
- Nie wiedzą, że kogoś mam.
Lee zmrużył powieki i popatrzył w sufit. Taki sygnał zastanawiania się nad sytuacją.
- Czyli... Twoi rodzice nie mają pojęcia o związku, w którym jesteś już od dwóch lat? O którym wie cała Korea Południowa i miliony fanek na świecie?
Skinęłaś głową.
- Ale mówiłaś, że Twoja siostra...
- To wyjątek od reguły, bo interesuje się tutejszą muzyką. Obiecała, że nic im nie powie.
Mężczyzna zmarszczył brwi, patrząc na Ciebie podejrzliwie.
- Wstydzisz się mnie?
Zamrugałaś zdumiona.
- Co? - wydukałaś niepewnie.
- Wstydzisz się związku ze mną? Przecież jestem przystojny, dobrze zbudowany, mam fajny głos, śliczny uśmiech i...
- I skromności co niemiara. - mruknęłaś, wzdychając cicho.
- Tu nie chodzi o wstyd, czy coś w ten deseń. Po prostu... Obawiam się ich reakcji.
Wokalista uśmiechnął się delikatnie i objął Cię ramieniem, by następnie wtulić w swój tors.
- A nie sądzisz, że czas stawić temu czoła? No bo co? Powiadomisz ich w momencie, gdy będziemy spodziewać się dziecka? A może nie zaprosisz ich na ślub?
Zamrugałaś zaskoczona.
Jego słowa miały sens. Rodzice byliby źli, gdyby dowiedzieli się o Twym związku w taki sposób. Poza tym, poczułaś przyjemne ciepło w sercu. Ze słów chłopaka wywnioskowałaś, że planował z Tobą przyszłość.
- No i już nie możesz mi odmówić.
Uniosłaś brwi i popatrzyłaś na ukochanego pytająco.
- Dlaczego?
- Bo już zabukowałem na jutro bilety.
Zrobiłaś wielkie oczy.
- Co takiego?!
- T-tylko spokojnie...
Lee Joon od razu odsunął się, z uniesionymi przed sobą dłońmi. Łypałaś na niego spode łba.
- Lee Chang Sun! Uduszę Cię!
- Chcesz wydać na siebie wyrok śmierci u miliona fanek?
Zacisnęłaś dłonie w piąstki i zawyłaś przez zaciśnięte zęby, poirytowana. Gdyby nie fakt, że zaraz wychodziliście na spotkanie z całym zespołem, pewnie chłopak dawno leżałby martwy.
- Będzie dobrze. - zapewniał Cię chłopak, swym ciepłym głosem.
- No nie byłabym tego taka pewna. - mruknęłaś.
Jechaliście właśnie taksówką w kierunku mieszkania Twoich rodziców. Już dawno zakwaterowaliście się w jednym z pobliskich hoteli.
- Oppa, nie znasz polskiego, ani nawet angielskiego. Zresztą, rodzice nie mówią po koreańsku, a po angielsku to swoją drogą.
- Znam kilka słówek! - zapewnił Cię z uśmiechem.
- To nie to samo.
- Będziesz tłumaczem.
- Nie mam wyjścia.
Taksówka zatrzymała się pod domem. Wysiedliście, ówcześnie płacąc za przejazd. Teraz czekało Cię najgorsze. Spojrzałaś na towarzysza.
Miał na sobie czarne, dżinsowe spodnie i zapinaną koszulę, tego samego koloru. Jego ramiona, jak i tors, dobrze się w niej prezentowały, można było zauważyć idealną budowę ciała. Włosy starannie ułożone, grzywka delikatnie opadała na oczy. I ten uroczy uśmiech na twarzy.
Dobrze się uzupełnialiście. Sama byłaś ubrana w coś, co przykuwało uwagę. Krótka, obcisła sukienka w czarnej barwie, która podkreślała zgrabne nogi oraz figurę. Włosy spięłaś w wysoki kucyk, do tego odpowiedni dobór biżuterii w postaci złotych kolczyków oraz buty na wysokim obcasie.
Odetchnęłaś cicho i zadzwoniłaś na domofon. Usłyszałaś głos mamy. Przedstawiłaś się i zostałaś wpuszczona. Wraz z Lee Joon'em powędrowałaś na drugie piętro, gdzie mieszkała Twoja rodzina.
Przy otwartych drzwiach stała matka, tuż za nią zerkał zaciekawiony ojciec. Słyszałaś też ekscytację siostry, która skakała za nimi. Twoi rodzice byli zaskoczeni widokiem mężczyzny.
- Mamo, tato, siostrzyczko. - zwróciłaś się do nich, gdy staliście już w przedpokoju.
Mała zamachała z uśmiechem do chłopaka, który odwzajemnił ten gest.
- Chciałabym wam przedstawić mojego partnera. Lee Chang Sun. - powiedziałaś, wskazując na niego gestem dłoni. - Jest Koreańczykiem, więc nie zrozumie co mówicie. Ach, woli jak się do niego zwraca Lee Joon.
- Dzień dobry. - przywitał się wokalista, łamaną polszczyzną.
Dla Ciebie to było urocze. Starał się nawiązać kontakt z Twoją rodziną, chciał, by go zaakceptowano.
Matka uścisnęła mu dłoń, potem to samo zrobił ojciec, lecz nieco mocniej ściskając jego rękę.
- Oho, silny chłopaczyna. - mruknął.
- No nie widzisz tych jego ramion? Ta sylwetka? Musi być dobrze zbudowany. - zaszczebiotała Twoja matka z figlarnym uśmieszkiem.
- No, przynajmniej zadowoli Cię seksualnie. - mruknął ojciec bez ogródek.
Syknęłaś ciche "tato". Świadomość, że Lee Joon nic nie rozumie z konwersacji, wcale nie pomogła w tej sytuacji. Oczywiście mniej więcej wyjaśniłaś mu w jego języku ojczystym, co powiedzieli rodzice.
Tancerz pokiwał głową na znak zrozumienia i uśmiechnął się uroczo do małżeństwa.
- Ach, jaki on ma śliczny uśmiech! Zupełnie jakby oczka mu się śmiały! - zaszczebiotała matka, klasnąwszy w dłonie.
- To się nazywa eye-smile, mamo. - mruknęła siostra, kręcąc głową na boki.
Uśmiechnęłaś się niepewnie. Zapowiadał się ciekawy, a zarazem trudny wieczór. A przed wami jeszcze kolacja.
- Więc, Lee Joon, czym się zajmujesz? - zapytał ojciec, łamanym angielskim.
Koreańczyk wytężał słuch, próbując zrozumieć jego słowa, ale niewiele to dało. Wyjaśniłaś więc, o co pytał.
Twój chłopak i tak wyszedł z założenia, że wszystko wytłumaczysz, a Ty niestety nie wiedziałaś jak. Zawsze byłaś fanką koreańskiej muzyki i wyjazd do tego kraju, był z tym w pewnym sensie powiązany. To, że poznałaś wokalistę, było czystym przypadkiem, a zarazem darem z niebios. Tylko czy rodzice to zaakceptują?
- On... - zawiesiłaś głos.
- Co? Bezrobotny? - prychnął ojciec.
- Jest wokalistą i tancerzem zespołu MBLAQ, oprócz tego jest aktorem i modelem. Pojawia się w różnych programach telewizyjnych.
Skrzywiłaś się nieco. Twoja siostra skrupulatnie wyjaśniła, jaki był jego zawód. Cóż, i tak długo trzymała język za zębami.
- Nazywany Honey ABS. Wiadomo chyba dlaczego. - dodała.
Matka aż klasnęła w dłonie podekscytowana, a ojciec zmrużył powieki.
- Więc finansowo jesteś dobrze ustawiona. - stwierdził.
- Przypominam Ci, że sama też na siebie zarabiam. - mruknęłaś, niezadowolona.
- Więc jak długo jesteście razem?
- Dwa lata.
- No to jestem wdzięczny, że się nam w końcu przyznałaś. Coś tak czułem, żeś se chłopa znalazła, boś w ogóle nie wróciła, ani nie dzwoniła za często.
Westchnęłaś cicho. Jak nie pretensje, to takie spekulacje. Świetnie.
Lee Joon uśmiechał się jedynie, patrząc na wszystkich wokoło. Co miał innego zrobić, skoro nie wiedział, o czym jest rozmowa.
Kolację zjadł, pochwalił dania, sam stwierdził, że podobne potrawy przygotowywałaś czasem w domu. Oczywiście cały czas odgrywałaś rolę tłumacza.
- Przyznaj, jesteś w ciąży i dlatego mówisz nam to teraz. - powiedział nagle ojciec.
Potrząsnęłaś przecząco głową.
- To wy jeszcze nie...?
- Mamo! - zawołałaś oburzona.
Twoja rodzicielka aż zasłoniła usta dłońmi. Wydawała się bardzo uradowana taką tematyką rozmowy.
- A w ogóle to ile lat ma ten Twój partner? - dopytywał dalej ojciec.
- Dwadzieścia pięć. - odpowiedziałaś, obserwując uważnie rodziciela.
Lee Joon cały czas trzymał Twą dłoń pod stołem. Czułaś się spięta, a jego uścisk dodawał Ci sił.
Rozmowa trwała i trwała, pytania były przeróżnej maści. W międzyczasie zdążyliście zjeść poczęstunek. Można to nawet nazwać deserem.
Byłaś naprawdę pod wrażeniem, jeśli chodzi o zachowanie swego chłopaka. Nie wykazywał żadnych oznak wysokiej samooceny, którą przecież miał w sobie. Uśmiechał się, nawet śmiał, mimo, że nie wiedział z czego. Starał się szczerze, ale łagodnie odpowiadać na pytania, a także grzecznie czekał, aż skończysz wszystko tłumaczyć. Lee Joon zawsze się dostosowywał, co dziwniejsze, lubił, gdy nim w ten sposób rządziłaś.
Rodzinny wieczór minął w pozytywnej atmosferze, bez zbędnych pretensji, czy krzyków. Trochę śmiechu, odrobina powagi. Wiedziałaś, że matka zaproponuje wam nocleg, dlatego od razu ją uprzedziłaś, że potem wracacie do hotelu. Mieliście rezerwację, wszystko poukładane w pokoju, więc rezygnacja nie wchodziła w grę.
Twoja siostra cieszyła się z faktu, że taka osoba będzie jej szwagrem, bo oczywiście taki werdykt nastąpił. Zresztą, matka też nie miała nic przeciwko. Ojciec wykazywał jakąś wyraźną, dziwną niechęć do chłopaka, ale zauważyłaś, że powoli przyzwyczajał się do jego istnienia. Właściwie z taty też byłaś dumna, bo nie zachował się tak, jak podejrzewałaś. Był mimo wszystko kulturalny i opanowany, choć czasem omsknęło mu się parę słów za dużo.
Niemniej jednak, gdy wróciłaś z ukochanym do hotelu, poczułaś ulgę i przede wszystkim radość. Rodzina zaakceptowała Lee Joon'a, co było dla Ciebie czymś naprawdę ważnym.
- I tak właśnie poznałem waszych dziadków z innego kontynentu. - powiedział Lee Joon wesoło.
- Naprawdę wykręciłeś mamie taki numer? - zapytał mały chłopczyk.
Leżał w swym łóżku, okryty ciemnoniebieską pościelą, z namalowanymi gwiazdami. Tuż przy brzegu, siedział tancerz, uśmiechnięty od ucha do ucha i kiwał głową potakująco.
- Dziadek przecież jest taki miły, zawsze nam zabawki przywozi z Polski. - zaoponowała dziewczynka, która siedziała na podłodze, tuż przy łóżku. Opierała rączki na miękkiej kołdrze i z oburzeniem patrzyła na mężczyznę.
- Zmienił się. Poza tym, jesteście dziećmi, to też coś innego. No i ja, nie znałem języka. - wyjaśnił wokalista, mrugając porozumiewawczo do dziewczynki.
- Nadal niewiele umiesz. - powiedziałaś, wchodząc do pokoju.
Spojrzenia obecnych, skierowały się teraz na Twoją osobę.
Usiadłaś na brzegu łóżka, tuż obok małej Koreanki i ostrożnie wzięłaś ją na ręce, by następnie posadzić sobie na kolanach. Dziewczynka wtuliła się w Ciebie, więc objęłaś ją, splatając dłonie na jej pleckach.
- Dziadek naprawdę był taki niemiły? - zapytała malutka, patrząc na Ciebie z nadzieją w oczkach.
Uśmiechnęłaś się ciepło i udałaś, że zastanawiasz się nad tym poważnie.
- Wiecie, to była nieco inna sytuacja. W życiu jego córki pojawił się mężczyzna, którego nie znał. Chciał mieć pewność, że zapewni jej dostatnie, szczęśliwe życie. To typowe dla rodziców, to zresztą leży w roli ojca, by o przyszłość dziecka dbać. - wyjaśniłaś.
- O tak. Dlatego SooYoung, miej się na baczności w przyszłości. - powiedział Joon, pokazując gestem dłoni, że będzie ją miał na oku. Uśmiechnął się przy tym łobuzersko i mrugnął do małej. W odpowiedzi usłyszał cichy chichot i nieśmiałe zerknięcie zza Twego ramienia.
- Pfff. Ja nie przyprowadzę chłopaka. - powiedział malec, krzyżując ręce. - Ani dziewczyny!
- Yoo Jin, jak dorośniesz, to zmienisz zdanie. Zobaczysz. - skwitowałaś ciepło.
Chłopczyk pokręcił głową, na co dziewczynka zareagowała cichym śmiechem.
- Wiecie, że już jest późna godzina, a wy jeszcze nie śpicie? - zapytałaś, niby karcąco, choć z uśmiechem na twarzy.
- Taaaaaaaaak. - odpowiedzieli wszyscy, łącznie z mężczyzną.
- Pora spać. Jutro wstajecie do szkoły. - powiedziałaś, odstawiając małą na podłogę.
Pozostali zaczęli jęczeć i skomleć, ale ucięłaś to karcącym spojrzeniem w kierunku Joon'a. Mężczyzna zreflektował się i chrząknął cicho.
- No, to prawda. Trzeba wcześnie wstać. - potaknął.
SooYoung podbiegła do swego łóżka i usadowiła się w nim wygodnie, zakrywając ciało różową pościelą. Ucałowałaś czółko chłopca, a potem i małej. Lee Joon zrobił to samo, przytulając jeszcze dziewczynkę. Wyszliście z pokoju i stanęliście w drzwiach, czekając aż dzieci będą gotowe do snu. Spoglądaliście razem, jak poprawiają sobie poduszeczki, jak posyłają wam wesołe uśmiechy.
- Dobranoc mamo, dobranoc tato. - powiedziały i posłały wam całuski. - Kochamy was.
Uśmiechnęłaś się ciepło.
- My was też. - odpowiedziałaś, również posyłając buziaka.
- Dobranoc. - szepnął Joon i zgasił światło.
Potem zamknęliście drzwi i przeszliście przez korytarz, aż do waszej sypialni.
- Jaka będzie kolejna ciekawa historia na dobranoc? - zapytałaś rozbawiona.
Zatrzymaliście się przy drzwiach, będąc już w środku pomieszczenia. Spojrzałaś na ukochanego, który splótł teraz wasze dłonie. Jego wzrok na moment skupił się na obrączkach, zdobiących wasze palce.
- Jak dziadkowie zareagowali na wieść o wnukach. - odparł, patrząc na Ciebie z błyskiem w oku.
Zachichotałaś cicho i westchnęłaś, gdy ramiona mężczyzny oplotły Twe ciało. Wasze twarze dzieliła niewielka odległość.
- Poczekaj z tą historią, aż podrosną.
- No to opowiem im inną.
Chłopak delikatnie ucałował Twe czoło.
- Tak? Jaką?
- A taką historyjkę, o pewnym chłopczyku i dziewczynce, którym rodzinka się powiększyła.
- To znaczy?
- Pamiętasz, co Ci kiedyś mówiłem? Marzy mi się trójka dzieci.
Zadrżałaś, gdy usłyszałaś ten szept, przy swym uchu.
- Więc...? - spytałaś z rozbawieniem, chcąc się z nim podroczyć.
- Więc proponuję popracować nad braciszkiem dla Yoo Jina.
Zachichotałaś cicho.
- SooYoung będzie się czuła osamotniona.
- Ach, dla niej towarzystwo też załatwimy.
Zaśmiałaś się cicho, gdy dłonie chłopaka spoczęły na Twych biodrach, a usta skupiły się na szyi. Lee Joon kopnął ostrożnie drzwi nogą, by zamknąć je przed resztą domowników.
Prace czas rozpocząć.
oqdwocndfhadnalkmdk~
OdpowiedzUsuńNie no, serio nie wiem co napisać. Znów. Zatwierdzam, że to mój ulubiony scenariusz i na pewno jeszcze kilka razy go przeczytam. *-*
To było...ach! Lee Joon, spotkanie z rodzicami, dzieci... Dzieci! Po dzisiejszych doświadczeniach i przeczytaniu tego, jeszcze bardziej się rozczuliłam i włączył mi się instynkt macierzyński - tak, głupio to brzmi, ale taka prawda.
A z chęcią przeczytałabym sobie jeszcze o tym, jak to rodzice dowiedzieli się o wnukach. O tak, z Lee Joonem byłoby wesołe życie. <3
Moje gratulacje, kolejny mistrzowski scenariusz na tym blogu.
OdpowiedzUsuńNie dziwne, że zadomowiłam się na stałe :>
Było to przezabawne i przesympatyczne. Słodkie i prawdopodobne.
I romantycznie urocze <3
Więcej takich perełek, proszę!
OMFG *-*
OdpowiedzUsuńOgólnie nie lubię scenariuszy, bo są zbyt głupie itd...
Ale Hisako poleciła, to zajrzałam.
I nie żałuję *________*
Twój scenariusz jest dla mnie miłą odmianą od tego, co do tej pory czytałam...
Bardzo podoba mi się realizm i odwzorowanie charakteru Joona~~ XDDDD
To chyba tyle. Weny życzę :3
Bardzo fajny fan fick! To jest takie piękne!
OdpowiedzUsuńBardzo wyobraziłam sobie te sytuacje!
To jest cudowne.