wtorek, 9 lipca 2013

Ken ( VIXX )


"Wyznanie"




- Nie. To też nie. Paskudne. Za małe. Za krótkie. Za długie. Za pstrokate. Za ciemne. Za jaskrawe. 
Takie słowa co rusz wychodziły z Twych ust.
Stałaś przed lustrem w pokoju i przymierzałaś różne ubrania. Niestety, żadne nie przypadło Ci do gustu. Powoli popadałaś w paranoję. Nie wiedziałaś co zrobić. A to był przecież ważny dzień!
Twój przyjaciel JaeHwan zaprosił Cię na spotkanie. Kiedy rozmawialiście przez telefon, wydał się bardzo podekscytowany. Opowiadałaś o tym koleżance, która jest pewna, że poprosi Cię o chodzenie. Też miałaś taką nadzieję. 
Znaliście się od kilku lat. Razem chodziliście do liceum, a wcześniej do gimnazjum. Spędziliście wiele wspólnych chwil, które mile wspominałaś do dziś. Od samego początku był Twoją sympatią, ale nigdy nie miałaś odwagi, by mu to wyznać. Nie miałaś pewności, czy traktuje Cię tylko jak przyjaciółkę, czy też może jako kogoś ważniejszego. Sygnały jakie wysyłał, były trudne do zrozumienia, a Ty przez to byłaś pełna wątpliwości i niepewności. 
Szansa na wyznanie prawdy minęła dość szybko. Chłopak oznajmił, że został Trainee w jednej z wytwórni i ma zamiar zostać idolem sceny muzycznej. Nawet dziś, czułaś ten sam ból w sercu, co wtedy, gdy z uśmiechem na twarzy musiałaś mu gratulować i motywować go do działania. Zapomniałaś o uczuciach, chcąc pokazać się z jak najlepszej strony, jako przyjaciel.
Od tamtej pory widywaliście się bardzo rzadko. Na początku w weekendy, potem co dwa tygodnie, następnie co miesiąc, aż w końcu praktycznie wcale. Niedawno odezwał się z prośbą o spotkanie. Przyjęłaś zaproszenie na kolację i wciąż głowiłaś się, co to za niespodzianka, którą Ci szykował.
Teraz jednak, musiałaś się skupić na doborze odpowiedniego stroju. Nie mogłaś wyglądać zbyt elegancko, ani sportowo. To była zwykła knajpka, nie jakaś ekskluzywna restauracja. Dlatego po dłuższym namyśle, oraz po zauważeniu rosnącej na łóżku góry ubrań, znalazłaś wyjście z sytuacji.
Założyłaś dżinsowe rurki, do tego biały T-Shirt z napisem "Can You Smile" i lekko podniszczone, modne trampki. Włosy spięłaś, robiąc francuski warkocz na prawy bok. Do tego delikatny makijaż. Byłaś gotowa i... Spóźniona.
- O kurde. - szepnęłaś, gdy spojrzałaś na zegarek. 
Wybiegłaś z pokoju, potem z domu. Zapomniałaś zarówno kurtki, jak i portfela, ale na szczęście telefon i klucze miałaś przy sobie. 
Pobiegłaś w stronę przystanku, gdzie z trudem zdążyłaś na autobus. Wysiadłaś dopiero, gdy zatrzymał się na odpowiedniej ulicy. Potem jeszcze pięć minut marszu i byłaś na miejscu. 
Odetchnęłaś cicho i weszłaś do knajpki. Rozejrzałaś się wokoło, w poszukiwaniu przyjaciela.
Zauważyłaś go.
Siedział przy oknie, w kącie sali. Pomachał do Ciebie porozumiewawczo, obdarzając przy tym nieskazitelnie pięknym uśmiechem. Odwzajemniłaś go i podeszłaś do chłopaka. 
- Przepraszam za spóźnienie. - wydusiłaś z siebie, ledwo łapiąc oddech i usiadłaś na przeciwko chłopaka.
Czułaś, jak szybko biło Ci serce. Nie byłaś już pewna, czy to przez ekscytację, czy też może przez ten pośpiech.
Dopiero teraz mogłaś przyjrzeć się przyjacielowi. Niewiele się zmienił. Nadal był tak samo przystojny i uroczy. Włosy miał teraz w kolorze jasnego brązu i miał nieco bardziej umięśnioną sylwetkę. A przynajmniej tak Ci się zdawało.
- Nie przejmuj się. Czekałem, jak zawsze. - odparł JaeHwan i zaśmiał się cicho.
Skinęłaś głową na znak podziękowania, a zarazem przeprosin i spojrzałaś na niego pytająco, wręcz z zaciekawieniem.
- Więc...? - zaczęłaś niepewnie.
 JaeHwan dał znak kelnerowi, by do was podszedł. Zamówiliście wodę mineralną. Nie byłaś głodna, on też nie chciał jeszcze jeść. Cóż, wasze plany odnośnie kolacji, aktualnie zniknęły. 
- Hm? - wydukał zdziwiony chłopak. Twe pytanie dotarło do niego po czasie. Co więcej, dopiero po chwili doznał olśnienia. - A, no tak. Mam Ci coś ważnego do powiedzenia. 
Zamarłaś w bezruchu, wpatrując się w niego uważnie. Więc jednak...? Zrobi to? Wyzna Ci swoje uczucia? Nie pomyliłaś się! On naprawdę Cię kochał! Nie jak siostrę, a jak dziewczynę!
- ______, - zaczął cicho, z poważnym wyrazem twarzy. - Zadebiutuję w zespole!
Milczałaś, analizując jego słowa. 
"Chwila. Czy tak brzmi wyznanie miłości?" zapytałaś samą siebie w myślach. 
Zamrugałaś parokrotnie i popatrzyłaś niepewnie na chłopaka.
- Słucham?
- Zadebiutuję w zespole! Moje treningi się opłaciły ______ ! Zostanę wokalistą! Prawdziwym!
Chłopak nie posiadał się z radości. Był bardziej podekscytowany, niż przy przesłuchaniu, które przeszedł za pierwszym razem.
Przez moment, patrzyłaś na niego z dość markotną miną. Spodziewałaś się czegoś innego. 
- _____, nie cieszysz się? - spytał zasmucony JaeHwan. Miał wrażenie, że nie podzielasz jego entuzjazmu.
Właściwie, jak miałaś? 
- Co? Ależ skąd! Cieszę się! Bardzo! - zawołałaś i od razu zamachałaś rękoma w obronnym geście. - Naprawdę! Moje gratulacje! Po prostu, zaskoczyłeś mnie. Nie spodziewałam się tak wielkiej niespodzianki.
Twój towarzysz odetchnął z ulgą.
- Już się bałem, że naprawdę się nie ucieszyłaś.
- Ach, skąd! Cieszę się Twoim szczęściem.
- To dobrze. Bez Twego wsparcia, to nie byłoby to samo.
- Naprawdę?- wydukałaś zaskoczona i popatrzyłaś na niego pytająco.
Chłopak uśmiechnął się szeroko, w odpowiedzi.
Nastała chwila ciszy, ponieważ kelner przyniósł wasze zamówienia. Od razu upiliście łyk wody.
- Więc... - zaczęłaś niepewnie. - To powód, dla którego mnie zaprosiłeś?
JaeHwan pokiwał energicznie głową.
- Ale oczywiście, chciałem się też z Tobą zobaczyć, więc można powiedzieć, że to takie dwa w jednym.
Uśmiechnęłaś się delikatnie i skinęłaś, na znak zrozumienia.
Czułaś zawód. Twoje serce nagle wydawało się takie obolałe. Mimo to, byłaś silna. Uśmiechałaś się, słuchałaś słów przyjaciela z uwagą i ochotą. Opowiadał o kolegach z zespołu, o nazwie jaką przyjmą i o pseudonimach. On sam, miał przyjąć imię Ken. Od razu poprosił, byś się tak do niego zwracała.
- No, a jak tam u Ciebie? - zapytał nagle.
- A... Dobrze. Radzę sobie. Wiesz, trochę nauki, trochę pracy, co nieco zabawy, odpoczynku. Jakoś się żyje. - odparłaś, z niepewnym uśmiechem.
- No, a... Ten chłopak?
Zamrugałaś zaskoczona.
- Jaki chłopak?
- No ta Twoja sympatia, o której wspominałaś. 
- A...
Nie zawsze panowałaś nad swymi emocjami. Zdarzyło Ci się parę razy okazać swój stan, choć JaeHwan nigdy nie zauważył, że chodzi o niego. Niestety, zorientował się, że kimś się interesujesz i zaczął wypytywać. Nawymyślałaś, że jest ktoś, kto Ci się podoba, ale nigdy nie wyznałaś faktycznej prawdy - mianowicie, że o nim mówiłaś. Wyglądało jednak na to, że przyjaciel zapamiętał ten fragment waszego życia i wrócił do tego.
- Wyznałaś mu już swoje uczucia?
Spuściłaś wzrok. Patrzyłaś teraz na swe piąstki, które kurczowo zaciskałaś na udach.
- N-nie. 
Chłopak zamrugał zaskoczony i pokręcił głową, na znak niezadowolenia.
- Nieładnie _______. Nie można tak trzymać tego w sobie. Musisz mu powiedzieć.
- Ja... Myślę, że to nie jest jeszcze odpowiedni moment.
- Jak będziesz to tak dalej odkładać, to nie zyskasz nic dobrego. Będzie gorzej, uwierz mi. 
Milczałaś, nie patrząc nawet na niego. Co miałaś zrobić? Przecież miał rację, ale co z tego? Zdania nie zmienisz. 
- Pomogę Ci. - usłyszałaś po chwili. 
Zdumiona uniosłaś wzrok i popatrzyłaś na przyjaciela.
- S-słucham?
- Pomogę Ci. Zaaranżuję wam spotkanie, czy coś. Powiedz, gdzie się najczęściej spotykacie, kilka drobnych szczegółów. No, raz, raz.
Poruszałaś niemo ustami, ale nie wydusiłaś z siebie słowa. Wiedziałaś, że Ken już nie odpuści. Westchnęłaś cicho.
Wspomniałaś mu o parku i o ławce. Było to miejsce, gdzie sami często się widywaliście przed laty, ale on i tak nie skojarzył faktów. Dlatego podałaś kilka drobnych szczegółów, które nie dawały żadnych podobieństw lub wskazówek, że chodzi o niego.
W efekcie, umówiliście się na jutrzejszy dzień, w parku, właśnie w tym miejscu. 


Nie było dla Ciebie łatwą sprawą, by tam przyjść. Miałaś wyrzuty sumienia, że go okłamywałaś. Oszukiwałaś też samą siebie. Twoje z pozoru niewinne kłamstewko, poszło za daleko. A co gorsza, trudno będzie to teraz odkręcić. Nie chciałaś wyjawiać prawdy, lecz jednocześnie, miałaś dość skrywania tego przed nim. Przyjaciele powinni być wobec siebie szczerzy, jednakże, co jeśli ta prawda zniszczy wasze relacje i już nigdy nie będziecie tak blisko, jak byliście dotychczas? Co jeśli zerwie wszelkie kontakty, albo ograniczy je do minimum? Druga wersja i tak była wyjątkowo optymistyczna.

- Na pewno tu zawsze przychodził? - dopytywał JaeHwan.
Był schowany za krzewami, które rosły tuż za ławką, na której siedziałaś.
Westchnęłaś cicho i spojrzałaś w niebo. Szkoda, że Twój dzień nie był tak samo idealny, jak aktualna, słoneczna pogoda.
- Na pewno. - odparłaś po chwili.
Wiedziałaś, że Ken się niecierpliwi. Czekaliście już ponad godzinę, a "potencjalny chłopak" nie zjawił się. 
- No co za typek. - mruknął niezadowolony JaeHwan i gorączkowo spoglądał na zegarek, praktycznie co dwie minuty. - Zawsze się tak spóźnia?
Nie odpowiedziałaś. Nie miałaś sił na kolejne kłamstwo.
- Nie wiem czy to dobry materiał na chłopaka. Punktualność to podstawa. I kto by w ogóle pomyślał, by to dziewczyna czekała na faceta. - marudził oburzony Ken.
Westchnęłaś cicho i przymknęłaś powieki. Coś w Tobie pękło. Nie potrafiłaś już tak dłużej.
- On nie przyjdzie. 
- Hm? Skąd ta pewność? Ej, nie poddawaj się tak szybko!
- On na pewno nie przyjdzie.
- Dlaczego?
Odetchnęłaś cicho i uchyliłaś powieki, by następnie spojrzeć w niebo.
- Bo już tu jest. 
Odpowiedziała Ci cisza. Wiedziałaś, że Ken nie zajarzył aluzji. Czekałaś więc na jego ewentualną reakcję.
- Jest? Gdzie? Czemu nie podejdziesz? - dopytywał, rozglądając się wokoło, z ukrycia.
Znów cicho odetchnęłaś. Traciłaś już siły i cierpliwość.
- Bo chowa się w krzakach. - odpowiedziałaś i znów czekałaś na reakcję.
Na razie jedyne co mogłaś usłyszeć, to śpiew ptaków i głosy ludzi, którzy mijali was, idąc przez park. Nagle do Twych uszu dotarł szelest liści. To Ken wyszedł ze swej kryjówki. Obszedł ławkę i zasiadł obok Ciebie. 
Nie patrzyłaś na niego. Wiedziałaś, że teraz już się domyślał, co chciałaś mu powiedzieć. Nie wytrzymałaś jednak i spojrzałaś na chłopaka kątem oka. Siedział w lekkim rozkroku. Przedramiona opierał na udach, palce miał splecione, a podbródek przylegał do wierzchu dłoni. Chłopak wydawał się nieobecny, zamyślony. Trwał w milczeniu. 
- Ten chłopak, który Ci się podoba... - zaczął niepewnie. - To ja?
Odwróciłaś wzrok, kierując go w przeciwną stronę. Teraz nie miałaś już wyjścia. Musiałaś wyznać prawdę.
- Tak.
Na moment nastąpiła cisza.
- I przez ten cały czas Ty...
- Tak.
- Dlaczego nie powiedziałaś?
Spojrzałaś na niego zaskoczona. Spoglądał na Ciebie z wyraźnym smutkiem w oczach, a zarazem dziwną ulgą. Nie spodziewałaś się takiego pytania. Raczej byłaś pewna, że przeprosi, odejdzie i nigdy nie wróci. Spojrzałaś w bok.
- Bałam się, że to jednostronne. Nie, ja wciąż się boję, że tak jest. Poza tym, zostałeś Trainee. Miałeś mniej czasu dla siebie, a co dopiero dla znajomych i bliskich. Uznałam, że to mogłoby Cię rozpraszać, niepotrzebne problemy wprowadzić. - tu zamilkłaś na chwilę. - Prawdę mówiąc, stchórzyłam. Nie miałam odwagi, by Ci to wyznać. 
- Więc dlaczego robisz to teraz?
Westchnęłaś cicho.
- Na początku wyskoczyłam z tym głupim kłamstewkiem o tym chłopaku. Myślałam, że to się w żaden sposób dalej nie potoczy, ale Ty w to brnąłeś, teraz jeszcze zacząłeś kombinować... To zaszło za daleko. Gryzły mnie wyrzuty sumienia i nie wytrzymałam. Musiałam wyznać prawdę.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, ile mnie kosztowało to Twoje kłamstewko. - szepnął, z wyraźną nutą zawodu w głosie. 
Przestraszył Cię jego ton, ale jednocześnie zaskoczył.  Przyglądałaś mu się z niepewnością, a zarazem zaciekawieniem. 
- Praktycznie każdego dnia zastanawiałem się, gdzie popełniłem błąd. Kiedy miałem Ci powiedzieć prawdę. 
Zamrugałaś zdziwiona.
- Nie rozumiem. - szepnęłaś.
Miałaś cichą nadzieję, że jednak wiesz, co ma na myśli. Serce nagle przyspieszyło tempa. Rytm jaki teraz wygrywało, niósł się po całym Twym organizmie. Ciało robiło się coraz cieplejsze, zupełnie jakbyś nagle wypiła ogromną ilość herbaty. Tak, Twoje miłosne pragnienia powróciły.
- ______, ja... 
Ken zawiesił głos i spojrzał na Ciebie niepewnie. Widziałaś w jego oczach dziwny błysk, a jednocześnie obawę. To niesamowite, jak dwa różne typy emocji łączyły się w jedno. Intrygowało Cię to, zwłaszcza w tym chłopaku.
- Ty...? - powtórzyłaś za nim wyczekująco. - Ty co...?
- To nie takie proste. - jęknął zdesperowany i stuknął się w czoło.
Wziął głębszy oddech i obrócił się przodem do Ciebie.
Teraz oblałaś się rumieńcem. Jego spojrzenie przeszywało Cię na wylot. Miałaś wrażenie, że próbuje zagłębić się w Twoje myśli i poznać wszystkie tajemnice każdego zakamarka umysłu.
- Co do mnie czujesz?
Zamrugałaś zdumiona. Nie sądziłaś, że zada Ci takie pytanie. Przecież dałaś mu tyle naprawdę logicznych i łatwych do zrozumienia aluzji!
- Ale... Przecież przed chwilą...
- Nie, _______. Chcę to usłyszeć.
Spuściłaś wzrok, znów czując ogarniające Cię zawstydzenie. Dlaczego oczekiwał od Ciebie takiego wyznania? Czy to nie mężczyzna powinien zrobić pierwszy krok? Właściwie, czy tego typu myślenie nie jest zbyt stereotypowe i tchórzliwe?
Westchnęłaś znów. Raz kozie śmierć.
- Zależy mi na Tobie.
JaeHwan powoli przysunął się do Ciebie bardziej. Dzieliła was coraz mniejsza odległość.
- Ale... Jak na przyjacielu?
Pokręciłaś przecząco głową.
- Jak na bracie?
Znów zaprzeczyłaś.
- Więc... Jak?
- Och, idioto! Dlaczego chcesz, bym powiedziała to wprost, skoro nie jestem osobą bezpośrednią? Kocham Cię! To chciałeś usłyszeć?!
Teraz ledwo łapałaś oddech. Poniosły Cię emocje. Nie mogłaś już dłużej wytrzymać tych szczegółowych pytań. Zauważyłaś, jak chłopak uśmiecha się delikatnie. Zamrugałaś zaskoczona i zaczerwieniłaś się mocno.
- Ojej. - jęknęłaś, łapiąc się za policzki.
Chciałaś ukryć ich rumiany kolor. Zmrużyłaś powieki, patrząc teraz oskarżycielsko na chłopaka.
- Zadowolony? - burknęłaś.
Ken pokiwał potakująco głową i uśmiechnął się szerzej.
- O tak. Nareszcie usłyszałem to, o czym zawsze marzyłem.
Zamrugałaś zdziwiona. Poczułaś, jak JaeHwan ostrożnie chwyta Twe dłonie i delikatnie odsuwa je od twarzy. Przyglądał się teraz rumieńcom, które wciąż zdobiły policzki.
- Czuję to samo. I to od długiego czasu. - wyznał po chwili, cały czas przyglądając się Twej buźce. - Myślałem, że naprawdę podoba Ci się jakiś chłopak. Skoro zależy mi na Tobie, to muszę sprawić, byś była szczęśliwa. A jak inaczej to osiągniesz, jeśli nie zostaniesz dziewczyną tego, kogo kochasz?
Uniósł nieco Twój podbródek, który delikatnie teraz ujmował w swą dłoń.
- Nadal chcę, byś była szczęśliwa. - szepnął ciepło.
Patrzyłaś na niego w milczeniu. Po chwili jednak, uśmiechnęłaś się delikatnie.
- Więc musiałabym zostać dziewczyną chłopaka, którego kocham. - powiedziałaś cicho, z czułością w głosie.
JaeHwan zastanowił się przez moment, po czym uśmiechnął się kącikiem ust. Nachylił się nad Tobą, przez co jego usta wylądowały przy Twym uchu. Czułaś na karku jego ciepły oddech. Zamarłaś w bezruchu, wyczekując tego, co nastąpi.
- Myślę, że to się da załatwić. - szepnął i odsunął się nieco.
Na początku Cię to zasmuciło, jednak szybko zmieniłaś zdanie.
Chłopak po prostu miał teraz inny obiekt zainteresowań, mianowicie - Twe usta. Delikatnie musnął je swymi wargami i spojrzał na Ciebie pytająco. Zupełnie, jakby chciał spytać "Jak było?".
Uśmiechnęłaś się do niego czule i sama przysunęłaś się do niego. Ostrożnie oplotłaś dłońmi jego szyję i już chciałaś go pocałować, gdy nagle doznałaś olśnienia. Cofnęłaś się i spojrzałaś na niego niepewnie.
- A co jeśli ktoś Cię zobaczy? - spytałaś zaniepokojona.
Chłopak nie bardzo rozumiał w czym rzecz. Szybko zorientował się co masz na myśli i zaśmiał się cicho.
- Kochanie, ja jeszcze nie jestem znany. Więc korzystaj, póki mamy ku temu okazję. - powiedział i znacząco poruszał brwiami.
Przeszył Cię dreszcz, gdy wymówił to jedno, konkretne słowo. Zawsze marzyłaś, by padło z jego ust i było skierowane do Ciebie.
Z uśmiechem na twarzy, musnęłaś jego wargi. To, przerodziło się w nieco śmielszy, ale wciąż delikatny pocałunek.
Cieszyłaś się, że ten wątek, zakończył się właśnie w taki sposób. Teraz wiedziałaś, że kłamstwo niepotrzebnie komplikuje życie i, że czasem warto zaryzykować. Wyniosłaś z tego jeszcze wiele innych lekcji i obiecałaś sobie jedno - nigdy więcej nie skłamiesz i nie stchórzysz. A jeśli będzie trzeba, wyznasz prawdę.

5 komentarzy:

  1. Powtórzę to: kocham cię!
    Sprawiłaś mi piękny prezent na dobranoc. Teraz albo nie będę mogła zasnąć, albo będę miała piękne sny. Dziękuję <3 (opłacało się podlizywanie xD)
    A co do samego scenariusza, tak ogółem: awwww! Znów mi brak słów, a mój komentarz znów nie będzie miał ładu ani składu. Dobra, nieważne. To było słodkie, to wyznanie, i to wszystko. Wszystko mam tak pięknie przed oczami. Ach... <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Gorąco mi.
    Płaczę.
    Mam motylki w brzuchu.
    Ten scenariusz jest idealny.
    Cudowny, delikatny, romantyczny, wzbudza niepewność...
    Jest wspaniały.
    Jezu, rozpływam się.
    Unnie... Dziękuję.
    Unnie... Kocham Cię.
    Unnie... Nie przestawaj pisać.

    OdpowiedzUsuń
  3. To było, to było... piękne, te emocje, ta niepewność! Ach i och i wszystko razem <3
    Mój humor zawsze się poprawia jak przeczytam twój scenariusz. Jak ty to robisz? jesteś niesamowita. Naprawdę ^-^
    Duuuużo weny!

    ~Alice

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze : fakt, że jest to scenariusz z Ken'em bardzo mnie ucieszył ^^ Nie za często pojawia on się na tego typu blogach, a przecież jest taki kochany ^^
    Po drugie : omomomomomomomo *3* <--- i w tym momencie przestaję pisać ładnie i składnie >.< Uwielbiam ten język, którym się posługujesz. Sprawia on, ze naprawdę przyjemnie się to czyta. Co więcej - już po pierwszych zdaniach człowiek się wciąga ! :D
    Wszystkie emocje i uczucia towarzyszące w danej sytuacji opisujesz tak dobrze, że wydaje mi się jakbym ja tam była i właśnie to czuła.
    Naprawdę, aż brak mi słów (w co może ciężko uwierzyć, bo chyba się troszkę rozpisałam xd).
    Masz talent dziewczyno ! Ogromny ! I postaram się go trochę rozreklamować, jeżeli pozwolisz oczywiście ^^
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa i Twój komentarz. Cieszę się, że ktoś docenia mój trud i zostawia po sobie jakąś opinię. Długie, krótkie komentarze - to nie ma znaczenia, czytam wszystkie i z każdego zawsze mam pociechę. c:
      Dobra opinia motywuje do pisania, a także odrobinkę pomaga uwierzyć mi w siebie, bo sama pewności co do swych prac nigdy nie mam. :<
      A co do reklamy, będę bardzo wdzięczna. Nie mam nic przeciwko, im więcej czytelników, tym lepiej, zwłaszcza, jeśli tak jak mówisz, znalazłaś tu coś, co rzadko się pojawia. ^^

      Usuń