Właśnie stałaś w holu wytwórni SM. Dostałaś się po przejściu przesłuchania i zostałaś trainee. Teraz pozostało jedynie poznać opiekuna, który poprowadzi Cię dalej. W tym właśnie celu, stawiłaś się tego popołudnia w budynku. Miałaś czekać na wytypowaną przez wytwórnię osobę. Byłaś bardzo ciekawa, kim ona jest. Uznałaś, że to będzie jedna z członkiń SNSD, tak jak okazało się w przypadku kilku innych nowych trainee. Ewentualnie jeszcze mogła być członkini F(x), ale w to szczerze wątpiłaś. Właściwie nie byłaś pewna, jak sobie poradzisz. Nie potrafiłaś się za dobrze dogadywać z dziewczynami, z tutejszymi zwłaszcza. Westchnęłaś cicho i spojrzałaś w kierunku drzwi wejściowych. Zrobiłaś wielkie oczy.
- O nie... - szepnęłaś sama do siebie i rozejrzałaś się wokoło, z paniką w oczach. Zauważyłaś sofę, która jako jedyna wydawała się dobrą kryjówką. Spróbowałaś się za nią schować. Miałaś nadzieję, że pozostaniesz niewidoczna na wieki, ale nie udało się. Już i tak zostałaś zauważona.
Ktoś podszedł do kanapy i chrząknął cicho.
- Wszystko w porządku? - usłyszałaś cichy, spokojny głos.
Powoli uniosłaś głowę, wyjrzawszy w ten sposób zza mebla. Przed kanapą stał nie kto inny jak Kim Junsu, członek zespołu DBSK. Tuż po jego lewej stronie, stał Eunhyuk, bliski przyjaciel, notabene członek Super Junior.
- Eeee... - wydukałaś niepewnie.
To musiało brzmieć śmiesznie. Szeroki uśmiech tancerza mógł być na to dowodem. Opanowałaś się więc i wyszłaś zza sofy. Pokłoniłaś się w geście przeprosin, a zarazem przywitania.
- Wszystko w porządku. - powiedziałaś szybko, choć nieco nieśmiało.
Prawda była taka, że od wielu lat byłaś fanką Junsu. Uwielbiałaś jego wokal, zawsze miałaś ciarki na plecach, gdy głos wokalisty rozbrzmiewał w Twym domu. Kolekcjonowałaś płyty, plakaty, różnego rodzaju gadżety, ba, kilka zdjęć posiadałaś nawet w swym telefonie.
- Ty jesteś _______? - zapytał, używając przy okazji Twego imienia i nazwiska.
Skinęłaś głową. Więc... Pamiętał Cię? Ale przecież obiecał!
- Czekam tu na swego opiekuna, bo jestem nową trainee. Niestety, opiekun się jeszcze nie zjawił. - odparłaś i rozejrzałaś się wokoło. Miałaś nadzieję, że udawanie, iż go nie znasz, to dobre wyjście.
Mężczyźni wymienili między sobą porozumiewawcze spojrzenia i skinęli głowami, jakby potwierdzali teraz swoje myśli. Może czytali je sobie nawzajem z oczu?
- Myślę, że się już zjawił. - szepnął Junsu i uśmiechnął się delikatnie. - To ja jestem Twoim opiekunem.
Spojrzałaś na niego ze zdumieniem. Zrobiłaś wielkie oczy. Wskazałaś na niego palcem, a potem na siebie. Nie mogłaś uwierzyć w to, co usłyszałaś.
- Na-naprawdę? - wybąkałaś zakłopotana.
Więc za Twoje najbliższe treningi będzie odpowiadał on? TEN Junsu? Zrobiłaś krok w tył, opierając się dłonią o brzeg sofy. To była zbyt szokująca wiadomość.
Z drugiej strony, wiedziałaś już, dlaczego znał Twoje imię. Nie pamiętał Cię. Dzięki temu, mogłaś jednak odetchnąć z ulgą.
Z drugiej strony, wiedziałaś już, dlaczego znał Twoje imię. Nie pamiętał Cię. Dzięki temu, mogłaś jednak odetchnąć z ulgą.
- No więc, ________ - zaczął Eunhyuk, który już obejmował Cię ramieniem.
- E? - wydukałaś zaskoczona i zarumieniłaś się delikatnie.
- Może byśmy tak... GHAAA!
Tancerz nie miał szans na dokończenie swej myśli. Został brutalnie szarpnięty przez Junsu i wepchnięty do pierwszego lepszego pomieszczenia. Zastawił je krzesłem, dzięki czemu Eunhyuk nie mógł się wydostać. Po holu rozniósł się wianuszek przekleństw.
Zamrugałaś parokrotnie, obserwując tę sytuację. To było dziwne.
- Wybacz. On zawsze wyskakuje z jakimiś głupotami, wolałbym tego teraz uniknąć. - wyjaśnił Junsu, z delikatnym, acz nikłym uśmiechem.
Pokiwałaś jedynie głową, na znak zrozumienia. Mężczyzna odetchnął cicho i gestem dłoni wskazał, by podążyć wgłąb budynku.
- Wiesz już gdzie, co jest? Ktoś Cię oprowadził? - spytał nagle, krocząc obok Ciebie.
- Ach, kilku tutejszych tancerzy mi pomogło. Pokazali niektóre sale, ale nie wszystkie. Nie mieli na to zbytnio czasu. Ale w razie czego, podali mi swoje numery. - to mówiąc, uśmiechnęłaś się niepewnie.
Właściwie, tę sytuację wspominasz dość dziwnie. Zupełnie jak rząd fanów ustawiał się z prezentami, tak oni wręczali Ci karteczki, niczym wizytówki. Nawet zapowiadali, że możesz dzwonić, z każdym problemem, o każdej porze.
- Miałam nadzieję, że poznam tu jakieś inne dziewczęta, ale żadne nie chcą ze mną rozmawiać. - dodałaś, z nieukrywanym zdumieniem.
Dla Ciebie było to naprawdę niezrozumiałe. No, ale jak miało Ci przyjść do głowy, że to kwestia zazdrości. Byłaś osobą delikatną i pogodną, chętną do pomocy. Nieco niezdarna i nieśmiała, ale jednak otwarta na nowe znajomości i pomocna.
- To się na pewno zmieni. - zapewnił mężczyzna z uśmiechem.
Razem wsiedliście do windy, gdzie Junsu przycisnął odpowiedni przycisk. Maszyna ruszyła, by po chwili wysadzić was na jednym z pięter budynku. Znów ruszyliście przez korytarz.
- Mówiąc szczerze, to jestem trochę zaskoczona.
Mężczyzna spojrzał na Ciebie zaciekawiony.
- Czym?
- Nie spodziewałam się, że moim opiekunem będzie mężczyzna. Z góry założyłam, że to będzie ktoś z SNSD.
- Ach, Twoim opiekunem miała być Taeyeon, ale okazało się, że jednak przez trasę koncertową, nie ma takiej opcji. Potem zaproponowano Eunhyuka. Widocznie chciano skupić się na Twych umiejętnościach tanecznych, ale w ostateczności wybrano mnie.
- Umiejętności taneczne? Nie nazwałabym tak tego. - odparłaś, z niewinnym uśmiechem. Miałaś talent do zapamiętywania układów tanecznych i szybko uczyłaś się kroków. Potrafiłaś dany taniec dopasować do piosenki, czułaś rytm, ale niestety Twoja niezdarność często psuła cały efekt.
- Oczywiście jeśli przeszkadza Ci taka zmiana, możemy poprosić kogoś innego. Podobno Krystal jeszcze nie została przypasowana żadnej trainee, więc...
- Nie, nie! Nie trzeba! - zawołałaś szybko. Zarumieniłaś się speszona, na co Junsu, zareagował jedynie cichym śmiechem.
Weszliście do jednej z sal, gdzie mieściło się kilka instrumentów, w tym pianino. Aż złapałaś się za policzki, gdy je ujrzałaś. Nim zostałaś trainee, uczęszczałaś do szkoły muzycznej. Nie było to łatwe do przetrwania, ale dzięki temu umiałaś grać na kilku instrumentach, chociażby na gitarze.
Junsu zasiadł przy pianinie i spojrzał na Ciebie, jednocześnie machnąwszy dłonią, w zachęcającym geście.
- Chodź, chodź, musimy sprawdzić Twój wokal. Jeszcze go nie słyszałem. - powiedział spokojnie, a zarazem sympatycznie.
Miałaś wrażenie, że próbuje być miły, jednocześnie zachowując jakiś drobny dystans. To pocieszające, bo jako jego fanka, wolałaś właśnie takie relacje. Może to brzmi dziwnie, ale naprawdę tak myślałaś. Lepiej było uważać, niż przypadkiem się o czymś wygadać.
- No tak. - potaknęłaś, by ukryć swe zamyślenie i podeszłaś do pianina, przy którym zasiadłaś, obok mężczyzny. Ostrożnie przesunęłaś palcem po lśniącej, białej klapie, którą już po chwili otworzyłaś.
- Jaką piosenkę zaśpiewasz? - zapytał mężczyzna.
Zamrugałaś parokrotnie i spojrzałaś na niego ze zdziwieniem.
- S-słucham? - wydukałaś i szybko pokiwałaś głową na znak zrozumienia. - Ach, piosenka... Tę samą, którą zaśpiewałam na przesłuchaniu. "Winter Child" Suzy.
Junsu potaknął, choć wydawał się zaskoczony doborem takiego repertuaru.
Nie zwracałaś na to uwagi. Skupiłaś się na instrumencie. Już po chwili rozbrzmiały przyjemne dźwięki. Znałaś melodię, potrafiłaś ją zagrać. Przymknęłaś powieki i w odpowiednim momencie zaczęłaś śpiewać. Twój głos był przyjemny dla ucha, melodyjny, a zarazem delikatny. Przekazywanie emocji miałaś opanowane do perfekcji. Wokal był wyćwiczony, co dawało się zauważyć po tym wykonaniu piosenki. Nie zafałszowałaś ani razu, dopasowałaś się do tonacji - niska, wysoka, nie miało to znaczenia, to żadne wyzwanie. Byłaś uzdolniona pod tym względem.
Gdy skończyłaś śpiew, wciąż byłaś zaintrygowana instrumentem, więc zaczęłaś wygrywać na nim cichutką melodyjkę.
- Twój wokal jest niesamowity. - przyznał Junsu, kiwając głową. Nachylił się nieco, by móc Ci się przyjrzeć z bliska. - Musiałaś dużo ćwiczyć, prawda?
- Tak, studiuję na uniwersytecie muzy...- urwałaś swą wypowiedź, gdy popatrzyłaś na niego. Wasze twarze dzieliła niewielka odległość, co wydało Ci się bardzo niebezpieczne. - cznym... - dokończyłaś niepewnie.
Musiałaś jak najszybciej zwiększyć dystans między wami. Chciałaś położyć dłoń na siedzeniu i przesunąć się, ale niestety, pod ręką wyczułaś jedynie powietrze. Straciłaś równowagę i zleciałaś na podłogę. Zaskoczony mężczyzna, wychylił się nieco znad siedzenia i przyjrzał Ci się uważnie.
- Nic Ci nie jest? - zapytał.
Wstałaś szybko i otrzepałaś ubranie, by następnie obdarzyć towarzysza nieśmiałym, przepraszającym uśmiechem.
- Wszystko w porządku. Jestem troszeczkę niezdarna.
- Może usiądziesz? - zaproponował mężczyzna, po czym szybko machnął ręką. - Nie, ja wstanę.
Po tych słowach, faktycznie podniósł się z siedzenia i oparł dłonią, o brzeg instrumentu. Ty skinęłaś głową i zajęłaś ponownie miejsce przy pianinie.
Towarzysz przyglądał Ci się przez dłuższą chwilę, w milczeniu. Czułaś się trochę niepewnie w takiej sytuacji, a głupio było spytać, o co chodzi. Przez głowę przeszła Ci nawet myśl, że może masz coś na twarzy, jakiś brud, albo robaka we włosach.
- Czy my się przypadkiem nie znamy? - usłyszałaś nagle.
Drgnęłaś mimowolnie i spuściłaś wzrok. Nie sądziłaś, że zada to pytanie. Przez moment wodziłaś wzrokiem po sali, jakbyś miała znaleźć w niej jakąkolwiek dobrą odpowiedź.
- Nie, nie sądzę. - odparłaś, nie spojrzawszy nawet na niego.
- Ach, rozumiem. Wybacz.
Odetchnęłaś cicho. Nie lubiłaś kłamać, ale w tej chwili nie miałaś innego wyjścia. Zresztą, te wspomnienia chciałaś zostawić daleko za sobą, zacząć wszystko od nowa, łącznie z waszą znajomością. Musiałaś jak najszybciej zmienić temat.
- Czy... Mogę o coś zapytać...? - wyszeptałaś nagle.
Junsu skinął głową.
- Dlaczego jestem sama? - spytałaś, a zrozumiawszy, jak musiało to dwuznacznie zabrzmieć, postanowiłaś się szybko poprawić. - W sensie, jako trainee. Większość dziewcząt trenuje w grupach, a ja samodzielnie. Dlaczego?
- Prawdopodobnie wytwórnia kładzie duży nacisk na karierę solową, w Twoim przypadku. Masz naprawdę dobry wokal, perfekcyjnie wyćwiczony i nie potrzebujesz żadnego dodatkowego tła w postaci innych wokalistów. Myślę też, że oczekują dobrych zysków i efektów, więc kto wie, może szybko zadebiutujesz.
- A... - wydukałaś i pokiwałaś, na znak zrozumienia.
Nastała chwila ciszy, którą w końcu przerwał Twój towarzysz.
- Powiedz, jakie masz marzenie?
Zamrugałaś zaskoczona i spojrzałaś gdzieś w przestrzeń, zastanawiając się nad tym.
- Moje marzenie? Może Cię rozczaruję, ale nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Ścieżkę muzyki wyznaczył mi ojciec. Nie protestowałam, bo uwielbiam śpiew i wszystko co z tym związane. Mój angaż w wytwórni też w pewnym sensie jest częścią jego marzenia. - wyszeptałaś, po czym przymknęłaś powieki. Doznałaś olśnienia. - Chociaż... Można rzec, że mam pewien cel. Jestem osobą bardzo nieśmiałą, nieco naiwną i niezdarną. Trudno mi się otworzyć, występy przed innymi bywają dla mnie problematyczne. Nie umiem odmawiać pomocy, co często ludzie wykorzystują. Chciałabym to zmienić. Pokazać, że potrafię być inna. Chcę to udowodnić sobie. To można nazwać moim marzeniem.
Junsu pokiwał głową, analizując Twe słowa. Wydawało się, że teraz rozumiał, dlaczego zostałaś mu przydzielona. Był całkiem podobnie nastawiony, gdy dotarł do wytwórni.
- W porządku. Pomogę Ci w tym. A zaczniemy od tego, że... - zawiesił głos, więc spojrzałaś na niego pytająco. - podasz mi swój numer telefonu.
- Hm? - wydukałaś zdumiona. Czy Kim Junsu z DBSK właśnie poprosił o Twój numer komórki?
- Musimy być w kontakcie, by móc umawiać się na treningi. - wyjaśnił.
Tobie w głowie i tak zahuczały słowa "umawiać się", co wywołało tymczasowy uśmiech na twarzy. Opanowałaś się szybko, bo zrozumiałaś, co jednak miał na myśli. Pokiwałaś głową na znak zgody. Mężczyzna wyjął swój telefon i podał, byś wpisała swój numer. Oczywiście zrobiłaś, jak prosił. Potem oddałaś komórkę i mężczyzna coś poklikał, więc pewnie zapisał numer w kontaktach.
- No, a spróbuj nie odebrać. - dodał żartobliwie i udał, że była to groźba.
Zachichotałaś cicho, w odzewie na jego dowcip. W życiu nie odważyłabyś się go zignorować w taki sposób. Byłaś jego fanką, mimo wszystko. A to, że zachowywałaś się przy nim normalnie, to już inna kwestia. No dobra, może nie tak całkiem normalnie, bo jednak już się zdążyłaś wygłupić.
- Masz tu jakichś znajomych, oprócz tancerzy? - zapytał nagle.
- Jedną koleżankę, też się dostała. Mi Young ma na imię.
- No to potem jej poszukamy, nie będzie Ci tu smutno. A teraz... - zawiesił na moment głos i przygryzł dolną wargę. Szybko odwróciłaś wzrok, bo byłaś pewna, że zaraz zmiękną Ci kolana. To było zbyt ponętne, nawet jeśli zrobił to w zwykłym nawyku. - Byłaś już na stołówce?
Pokręciłaś przecząco głową.
- No to chodź. Przy okazji coś zjesz, by nabrać więcej sił. - skwitował, kierując się w stronę drzwi. Podążyłaś oczywiście za nim, a w międzyczasie kontynuował. - Wiesz jak to jest. Z pustym żołądkiem źle się tre...
Zamrugałaś zaskoczona, gdy mężczyzna urwał swą wypowiedź. Właściwie prawie wpadłaś na niego, gdy się nagle zatrzymał, ale w ostatniej chwili zrobiłaś krok w tył. Wyjrzałaś zza jego ramienia, by móc sprawdzić, na co, bądź na kogo Junsu tak łypał spode łba.
Eunhyuk.
Stał w drzwiach, szczerząc się od ucha do ucha. Jego spojrzenie padło na Ciebie. Mrugnął porozumiewawczo i zaraz zaczął mówić, jak to on przeprasza za głupie zachowanie przyjaciela. Junsu w tym czasie zamknął oczy i odetchnął cicho. Chyba nawet policzył do dziesięciu. Gdy otworzył oczy, zorientował się, że został sam.
Eunhyuk zdołał się już doczepić i szedł przez korytarz, obejmując Cię ramieniem. Był to na tyle mocny uścisk, że nie było szans na uwolnienie się.
- YAAAAAH! - zawołał oburzony Junsu, który szybko podążył za wami.
Tancerz SuJu wprowadził Cię do sali tanecznej. Stwierdził, że tego typu rzeczami powinien zająć się on, zważywszy na to, że jest lepszy od Twojego opiekuna. Gdy znaleźliście się w środku, w końcu Cię puścił, co uznałaś chyba za zrządzenie losu.
W drzwiach pomieszczenia pojawił się zdyszany Junsu. Odetchnęłaś z ulgą, gdy go zobaczyłaś, choć zaraz zmieniłaś zdanie. Wydawał się wściekły i nie byłaś do końca pewna czemu.
- No skoro tu już jesteśmy, to może potrenujemy taniec? - zaproponował Eunhyuk, uśmiechając się szeroko.
Twój opiekun prychnął cicho i podszedł do wieży, gdzie zaczął przeglądać piosenki.
- Znasz KARA - Mister? - zapytał chłodno, nie spojrzawszy nawet na Ciebie.
Cofnęłaś się o krok, w odruchu. Nagła zmiana zachowania w jego wydaniu? Trochę bojaźliwe.
- Tak, aczkolwiek głównie refren. - szepnęłaś.
- E tam, zatańczmy do TroubleMaker. - wtrącił tancerz i poruszał znacząco brwiami, spoglądając przy tym na Ciebie.
Zaczerwieniłaś się, widząc to i od razu odwróciłaś wzrok.
- Dobra. Patrz i spróbuj potem powtórzyć. - mruknął Junsu i ustawił piosenkę. Potem stanął na środku sali i zaczął tańczyć. Mogło to wyglądać nieco komicznie, bo miał zaczerwienioną od złości twarz. Stałaś więc z boku i przyglądałaś się jego ruchom, na co Eunhyuk reagował głównie śmiechem.
No i stało się najgorsze. Do sali wszedł choreograf z grupą trainee. Złapał się za głowę, zauważywszy Xia. Nie wiedział czy się śmiać, czy płakać. Cóż, tancerz SuJu już dawno wybrał pierwszą opcję.
Przygryzłaś dolną wargę, przyglądając się wszystkiemu. Było Ci żal opiekuna, co więcej, chciałaś mu pomóc, ale nie miałaś pewności jak. Z jednej strony, mogłaś do niego dołączyć, z drugiej, stać i obserwować wszystko w milczeniu. Niestety, nie należałaś do takich osób, więc już po chwili stałaś obok Junsu i tańczyłaś wraz z nim.
Dobrze pamiętałaś każdy krok, pod tym względem nie popełniałaś błędów. Twoje ruchy nie były tak dobrze zsynchronizowane, ale odpowiednio kobiece. Widziałaś w tym jakiś plus, bo przełamałaś swą nieśmiałość, a przynajmniej w jakimś drobnym stopniu.
Piosenka skończyła się, więc nastąpiła cisza, którą przerwały oklaski. Kilka trainee było zachwycone, sam Eunhyuk zaczął bić brawo, wiwatując na Twą cześć. To nie było chyba normalne, ale postanowiłaś się pokłonić i podziękować grzecznym uśmiechem.
Junsu nie wyglądał na zadowolonego z Twojej próby pomocy, ponieważ, gdy tylko piosenka się skończyła, wyszedł z sali, bez słowa. Chciałaś podążyć za nim, ale niestety przeszkodził Ci w tym tancerz SuJu. Przytulał Cię, gratulował, starając się jak najdłużej utrzymać przy sobie.
Po jakimś czasie dostałaś smsa, którego treść brzmiała:
" Trening jutro o 17."
Wiedziałaś, od kogo była to wiadomość.
- O nie, nie, nie, nie! - zawołałaś, gdy wyszłaś z wytwórni. Rzuciłaś się biegiem w pościg za autobusem, który przed chwilą odjechał z przystanku. Poddałaś się jednak i niezadowolona, wróciłaś na przystanek. Sprawdzając rozkład jazdy, doznałaś szoku. Kolejny bus miał przyjechać dopiero za godzinę. Usiadłaś więc na ławce i westchnęłaś cicho. Świetnie. Godzina dziesiąta wieczorem, a Ty utknęłaś tak daleko od domu.
Po pół godzinie czekania, uznałaś, że prędzej dotrzesz do mieszkania na piechotę, niż przy pomocy tego starego gruchota, który i tak jeździł wedle własnej rozpiski. Dlatego ruszyłaś chodnikiem w odpowiednim kierunku. I pewnie szłabyś dalej, gdyby nie nagły dźwięk klaksonu, który rozległ się w okolicy. Aż podskoczyłaś zaskoczona. Zaciekawiona rozejrzałaś się wokoło. Zauważyłaś samochód, stojący przy krawężniku. Kierowca dawał Ci wyraźne znaki dłonią, byś podeszła. Nie ufałaś tego typu sytuacjom. Późna pora, a jakiś typek coś chce? Jeszcze Cię wciągnie do pojazdu i wywiezie, a potem...
Aż zadrżałaś na samą myśl. Ciekawość i tak zwyciężyła . Powoli podeszłaś do auta. Jak się okazało, kierowcą był Junsu. Byłaś zaskoczona, a co więcej, nie wiedziałaś jak z nim rozmawiać.
- _______ ! - zawołał, nachylając się nieco, by móc Ci się lepiej przyjrzeć. - Co Ty tu robisz?! Jest przecież po północy!
O ile pamiętałaś, było dopiero po dziesiątej, ale postanowiłaś go nie poprawiać. Zwłaszcza, że mógł być zły za dzisiejszy dzień. Tak się wygłupić, aż się zawstydziłaś.
- Wracam do domu. - wyjaśniłaś, z niewinnym uśmiechem. - Nie zdążyłam na autobus, więc muszę wrócić na piechotę.
Mężczyzna zmarszczył brwi.
- Przecież to niebezpieczne.
Skrzywiłaś się nieco. Bałaś się, że zaraz padnie z jego strony propozycja, której wolałaś uniknąć.
- Ano... Poradzę sobie. Nic mi nie będzie. Eto... Lepiej już pójdę. - wydukałaś niepewnie i pokłoniłaś się w geście pożegnania. Rozległ się huk. Podniosłaś się do pionu, masując czoło. Uderzyłaś głową o maskę samochodu. Świetnie, wygłupienie się przed idolem ciąg dalszy.
- Nic Ci nie jest? - zapytał zlękniony Junsu, a nie mogąc się powstrzymać, dodał z rozbawieniem. - Mam nadzieję, że nie zrobiłaś żadnego wgniecenia?
- Nie, nie, nic nie ma. - zapewniłaś, sprawdzając od razu. Wzięłaś sobie jego słowa do serca. Tego jeszcze Ci brakowało, płacić za naprawę.
- No dobrze, to wsiadaj. - usłyszałaś.
Zamrugałaś zaskoczona.
- A-ależ nie trzeba, ja sobie poradzę...
- Wsiadaj.
Zadrżałaś, bo tym razem jego ton głosu nie był już taki przyjemny. Od razu wsiadłaś do pojazdu, usadawiając się obok kierowcy. Gdy zamknęłaś drzwi, uśmiechnęłaś się niepewnie i zapięłaś pasy bezpieczeństwa.
- Więc...? Gdzie mieszkasz?
Podrapałaś się po policzku, nie wiedząc, jak wytłumaczyć drogę. Nie znałaś się na ulicach, na dzielnicach, na niczym, jeśli chodzi o ustalanie trasy. Jakimś cudem, udało Ci się jednak wyjaśnić gdzie mieszkasz.
Silnik zawarczał i samochód ruszył ulicą. Przez moment panowała cisza. Czułaś się przez to trochę niekomfortowo, ale i tak nie wiedziałaś, jak mogłabyś to zmienić. Nie miałaś pojęcia, jak z nim rozmawiać po dzisiejszym zajściu.
- I jak wrażenia po pierwszym dniu? - zagadnął nagle mężczyzna. Najwyraźniej też nie czuł się dobrze w tej atmosferze.
- A, dobrze. Całkiem fajnie i zabawnie było. Ludzie mnie miło przyjęli, no, większość. - przyznałaś z uśmiechem. - Nawet Eunhyuk-ssi zaprosił mnie do kawiarni.
- Co zrobił?! - zawołał zszokowany Junsu.
Przez jego krzyk, aż podskoczyłaś na siedzeniu. Usłyszałaś ciche chrząknięcie, które wydał z siebie towarzysz.
- Ale przecież masz treningi, zajęcia, lekcje i w ogóle... -zaczął niepewnie.
- Ale pisałeś, że zaczynamy dopiero o piątej popołudniu, więc jest jeszcze czas rano. - odparłaś i klasnęłaś w dłonie. Właściwie, nie byłaś pewna, czy ten wypad to dobry pomysł. Nie umiałaś jednak odmawiać, więc chcąc nie chcąc, i tak byś pewnie poszła.
- Nie masz żadnej szkoły, albo pracy...? - mruknął niezadowolony Junsu.
Pokręciłaś przecząco głową. Jutro nie miałaś żadnych zajęć.
- Nie powinnaś się z nim spotkać. To dziwny człowiek, ciągle gada jakieś głupoty. Lepiej go nie słuchać i unikać.
- Zabawne. To samo mówił o Tobie.
- Jakoś mnie to nie dziwi.
Jego mruknięcie wydawało się dziwne. Zaczęłaś się zastanawiać, na czym polegała ich przyjaźń. Nie trzeba być fanem, by wiedzieć, że Ci dwoje znają się od dawien dawna. Nie potrafiłaś jednak zrozumieć, czemu zachowywali się w ten sposób. Zupełnie, jakby chcieli Cię do siebie nawzajem zrazić. Nawet jeśli, to po jaką cholerę?
- Właściwie, nie miałam nawet okazji, by mu odmówić. Bardzo szybko o tym wspomniał, zabrał mój telefon, coś w nim porobił, oddał i poszedł. - wyjaśniłaś, wzdychając cicho. Nagle doznałaś olśnienia. Właśnie, Twoja komórka. Nawet nie sprawdziłaś, co dokładnie zrobił. Wyjęłaś więc telefon z torby i odblokowałaś klawiaturę. Brew Ci drgnęła mimowolnie, gdy ujrzałaś ekran.
- On... Ustawił swoje zdjęcie na moją tapetę... - wyszeptałaś.
Dziwne, bo przecież nie miałaś takiego zdjęcia w galerii. Zrobiłaś wielkie oczy. Przerażona zajrzałaś w ten folder. Wszystkie zdjęcia Junsu zostały usunięte. Zostało jedno zdjęcie, które mogło teraz zniszczyć tak wiele. Zajrzałaś także w folder z muzyką i jak się okazało, też została wykasowana.
- On wszystko usunął! Co gorsza, zobaczył to! O nie, nie, jak ktoś się dowie...
Spanikowana złapałaś się za głowę.
- O czym? - zapytał zaciekawiony Junsu.
- O niczym! - zawołałaś od razu, przy czym zarumieniłaś się delikatnie.
- Oj tam, mów. Będę wiedział za co skopać mu tyłek. Zresztą, i tak się dowiem, z tymże od niego.
Przeraziłaś się nie na żarty. Natychmiast zaczęłaś pisać wiadomość tekstową, starając się, by towarzysz niczego nie zdołał z niej odczytać. Potem zaczęłaś szukać w kontaktach numeru tancerza.
- Podpisał się Mój kochany Eunhyuk Oppa. - mruknęłaś poirytowana.
Wybrałaś numer i wysłałaś smsa. Oby go odczytał i przede wszystkim, poszedł za Twoją prośbą. Rozejrzałaś się wokoło, po raz pierwszy odkąd wsiadłaś do samochodu. Przyglądałaś się mijanym okolicom, budynkom, nawet drzewom czy zaparkowanym autom. Zamrugałaś parokrotnie, bo znów doznałaś olśnienia.
- Ano... Nie chcę nic mówić, ale... Nie znam tej okolicy. - wyszeptałaś nieśmiało. Skierowałaś wzrok na mężczyznę. - Wybacz, chyba za bardzo Cię zagadałam.
Junsu usłyszawszy Twe słowa, zaparkował pojazd przy krawężniku i wyłączył silnik. Westchnął cicho i popatrzył na Ciebie pytająco.
- I co teraz?
Koniec części pierwszej~
Jak widać, niewiele się dzieje. Więcej gadaniny, dostajecie więcej pytań, niż odpowiedzi. Więcej wyjaśni się w drugiej części. Niestety, nie mogłam dać tego jako jeden scenariusz, ponieważ wyszłoby to za długie. Także cierpliwie czekajcie na następny element tej "układanki". XD
Junsu zasiadł przy pianinie i spojrzał na Ciebie, jednocześnie machnąwszy dłonią, w zachęcającym geście.
- Chodź, chodź, musimy sprawdzić Twój wokal. Jeszcze go nie słyszałem. - powiedział spokojnie, a zarazem sympatycznie.
Miałaś wrażenie, że próbuje być miły, jednocześnie zachowując jakiś drobny dystans. To pocieszające, bo jako jego fanka, wolałaś właśnie takie relacje. Może to brzmi dziwnie, ale naprawdę tak myślałaś. Lepiej było uważać, niż przypadkiem się o czymś wygadać.
- No tak. - potaknęłaś, by ukryć swe zamyślenie i podeszłaś do pianina, przy którym zasiadłaś, obok mężczyzny. Ostrożnie przesunęłaś palcem po lśniącej, białej klapie, którą już po chwili otworzyłaś.
- Jaką piosenkę zaśpiewasz? - zapytał mężczyzna.
Zamrugałaś parokrotnie i spojrzałaś na niego ze zdziwieniem.
- S-słucham? - wydukałaś i szybko pokiwałaś głową na znak zrozumienia. - Ach, piosenka... Tę samą, którą zaśpiewałam na przesłuchaniu. "Winter Child" Suzy.
Junsu potaknął, choć wydawał się zaskoczony doborem takiego repertuaru.
Nie zwracałaś na to uwagi. Skupiłaś się na instrumencie. Już po chwili rozbrzmiały przyjemne dźwięki. Znałaś melodię, potrafiłaś ją zagrać. Przymknęłaś powieki i w odpowiednim momencie zaczęłaś śpiewać. Twój głos był przyjemny dla ucha, melodyjny, a zarazem delikatny. Przekazywanie emocji miałaś opanowane do perfekcji. Wokal był wyćwiczony, co dawało się zauważyć po tym wykonaniu piosenki. Nie zafałszowałaś ani razu, dopasowałaś się do tonacji - niska, wysoka, nie miało to znaczenia, to żadne wyzwanie. Byłaś uzdolniona pod tym względem.
Gdy skończyłaś śpiew, wciąż byłaś zaintrygowana instrumentem, więc zaczęłaś wygrywać na nim cichutką melodyjkę.
- Twój wokal jest niesamowity. - przyznał Junsu, kiwając głową. Nachylił się nieco, by móc Ci się przyjrzeć z bliska. - Musiałaś dużo ćwiczyć, prawda?
- Tak, studiuję na uniwersytecie muzy...- urwałaś swą wypowiedź, gdy popatrzyłaś na niego. Wasze twarze dzieliła niewielka odległość, co wydało Ci się bardzo niebezpieczne. - cznym... - dokończyłaś niepewnie.
Musiałaś jak najszybciej zwiększyć dystans między wami. Chciałaś położyć dłoń na siedzeniu i przesunąć się, ale niestety, pod ręką wyczułaś jedynie powietrze. Straciłaś równowagę i zleciałaś na podłogę. Zaskoczony mężczyzna, wychylił się nieco znad siedzenia i przyjrzał Ci się uważnie.
- Nic Ci nie jest? - zapytał.
Wstałaś szybko i otrzepałaś ubranie, by następnie obdarzyć towarzysza nieśmiałym, przepraszającym uśmiechem.
- Wszystko w porządku. Jestem troszeczkę niezdarna.
- Może usiądziesz? - zaproponował mężczyzna, po czym szybko machnął ręką. - Nie, ja wstanę.
Po tych słowach, faktycznie podniósł się z siedzenia i oparł dłonią, o brzeg instrumentu. Ty skinęłaś głową i zajęłaś ponownie miejsce przy pianinie.
Towarzysz przyglądał Ci się przez dłuższą chwilę, w milczeniu. Czułaś się trochę niepewnie w takiej sytuacji, a głupio było spytać, o co chodzi. Przez głowę przeszła Ci nawet myśl, że może masz coś na twarzy, jakiś brud, albo robaka we włosach.
- Czy my się przypadkiem nie znamy? - usłyszałaś nagle.
Drgnęłaś mimowolnie i spuściłaś wzrok. Nie sądziłaś, że zada to pytanie. Przez moment wodziłaś wzrokiem po sali, jakbyś miała znaleźć w niej jakąkolwiek dobrą odpowiedź.
- Nie, nie sądzę. - odparłaś, nie spojrzawszy nawet na niego.
- Ach, rozumiem. Wybacz.
Odetchnęłaś cicho. Nie lubiłaś kłamać, ale w tej chwili nie miałaś innego wyjścia. Zresztą, te wspomnienia chciałaś zostawić daleko za sobą, zacząć wszystko od nowa, łącznie z waszą znajomością. Musiałaś jak najszybciej zmienić temat.
- Czy... Mogę o coś zapytać...? - wyszeptałaś nagle.
Junsu skinął głową.
- Dlaczego jestem sama? - spytałaś, a zrozumiawszy, jak musiało to dwuznacznie zabrzmieć, postanowiłaś się szybko poprawić. - W sensie, jako trainee. Większość dziewcząt trenuje w grupach, a ja samodzielnie. Dlaczego?
- Prawdopodobnie wytwórnia kładzie duży nacisk na karierę solową, w Twoim przypadku. Masz naprawdę dobry wokal, perfekcyjnie wyćwiczony i nie potrzebujesz żadnego dodatkowego tła w postaci innych wokalistów. Myślę też, że oczekują dobrych zysków i efektów, więc kto wie, może szybko zadebiutujesz.
- A... - wydukałaś i pokiwałaś, na znak zrozumienia.
Nastała chwila ciszy, którą w końcu przerwał Twój towarzysz.
- Powiedz, jakie masz marzenie?
Zamrugałaś zaskoczona i spojrzałaś gdzieś w przestrzeń, zastanawiając się nad tym.
- Moje marzenie? Może Cię rozczaruję, ale nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Ścieżkę muzyki wyznaczył mi ojciec. Nie protestowałam, bo uwielbiam śpiew i wszystko co z tym związane. Mój angaż w wytwórni też w pewnym sensie jest częścią jego marzenia. - wyszeptałaś, po czym przymknęłaś powieki. Doznałaś olśnienia. - Chociaż... Można rzec, że mam pewien cel. Jestem osobą bardzo nieśmiałą, nieco naiwną i niezdarną. Trudno mi się otworzyć, występy przed innymi bywają dla mnie problematyczne. Nie umiem odmawiać pomocy, co często ludzie wykorzystują. Chciałabym to zmienić. Pokazać, że potrafię być inna. Chcę to udowodnić sobie. To można nazwać moim marzeniem.
Junsu pokiwał głową, analizując Twe słowa. Wydawało się, że teraz rozumiał, dlaczego zostałaś mu przydzielona. Był całkiem podobnie nastawiony, gdy dotarł do wytwórni.
- W porządku. Pomogę Ci w tym. A zaczniemy od tego, że... - zawiesił głos, więc spojrzałaś na niego pytająco. - podasz mi swój numer telefonu.
- Hm? - wydukałaś zdumiona. Czy Kim Junsu z DBSK właśnie poprosił o Twój numer komórki?
- Musimy być w kontakcie, by móc umawiać się na treningi. - wyjaśnił.
Tobie w głowie i tak zahuczały słowa "umawiać się", co wywołało tymczasowy uśmiech na twarzy. Opanowałaś się szybko, bo zrozumiałaś, co jednak miał na myśli. Pokiwałaś głową na znak zgody. Mężczyzna wyjął swój telefon i podał, byś wpisała swój numer. Oczywiście zrobiłaś, jak prosił. Potem oddałaś komórkę i mężczyzna coś poklikał, więc pewnie zapisał numer w kontaktach.
- No, a spróbuj nie odebrać. - dodał żartobliwie i udał, że była to groźba.
Zachichotałaś cicho, w odzewie na jego dowcip. W życiu nie odważyłabyś się go zignorować w taki sposób. Byłaś jego fanką, mimo wszystko. A to, że zachowywałaś się przy nim normalnie, to już inna kwestia. No dobra, może nie tak całkiem normalnie, bo jednak już się zdążyłaś wygłupić.
- Masz tu jakichś znajomych, oprócz tancerzy? - zapytał nagle.
- Jedną koleżankę, też się dostała. Mi Young ma na imię.
- No to potem jej poszukamy, nie będzie Ci tu smutno. A teraz... - zawiesił na moment głos i przygryzł dolną wargę. Szybko odwróciłaś wzrok, bo byłaś pewna, że zaraz zmiękną Ci kolana. To było zbyt ponętne, nawet jeśli zrobił to w zwykłym nawyku. - Byłaś już na stołówce?
Pokręciłaś przecząco głową.
- No to chodź. Przy okazji coś zjesz, by nabrać więcej sił. - skwitował, kierując się w stronę drzwi. Podążyłaś oczywiście za nim, a w międzyczasie kontynuował. - Wiesz jak to jest. Z pustym żołądkiem źle się tre...
Zamrugałaś zaskoczona, gdy mężczyzna urwał swą wypowiedź. Właściwie prawie wpadłaś na niego, gdy się nagle zatrzymał, ale w ostatniej chwili zrobiłaś krok w tył. Wyjrzałaś zza jego ramienia, by móc sprawdzić, na co, bądź na kogo Junsu tak łypał spode łba.
Eunhyuk.
Stał w drzwiach, szczerząc się od ucha do ucha. Jego spojrzenie padło na Ciebie. Mrugnął porozumiewawczo i zaraz zaczął mówić, jak to on przeprasza za głupie zachowanie przyjaciela. Junsu w tym czasie zamknął oczy i odetchnął cicho. Chyba nawet policzył do dziesięciu. Gdy otworzył oczy, zorientował się, że został sam.
Eunhyuk zdołał się już doczepić i szedł przez korytarz, obejmując Cię ramieniem. Był to na tyle mocny uścisk, że nie było szans na uwolnienie się.
- YAAAAAH! - zawołał oburzony Junsu, który szybko podążył za wami.
Tancerz SuJu wprowadził Cię do sali tanecznej. Stwierdził, że tego typu rzeczami powinien zająć się on, zważywszy na to, że jest lepszy od Twojego opiekuna. Gdy znaleźliście się w środku, w końcu Cię puścił, co uznałaś chyba za zrządzenie losu.
W drzwiach pomieszczenia pojawił się zdyszany Junsu. Odetchnęłaś z ulgą, gdy go zobaczyłaś, choć zaraz zmieniłaś zdanie. Wydawał się wściekły i nie byłaś do końca pewna czemu.
- No skoro tu już jesteśmy, to może potrenujemy taniec? - zaproponował Eunhyuk, uśmiechając się szeroko.
Twój opiekun prychnął cicho i podszedł do wieży, gdzie zaczął przeglądać piosenki.
- Znasz KARA - Mister? - zapytał chłodno, nie spojrzawszy nawet na Ciebie.
Cofnęłaś się o krok, w odruchu. Nagła zmiana zachowania w jego wydaniu? Trochę bojaźliwe.
- Tak, aczkolwiek głównie refren. - szepnęłaś.
- E tam, zatańczmy do TroubleMaker. - wtrącił tancerz i poruszał znacząco brwiami, spoglądając przy tym na Ciebie.
Zaczerwieniłaś się, widząc to i od razu odwróciłaś wzrok.
- Dobra. Patrz i spróbuj potem powtórzyć. - mruknął Junsu i ustawił piosenkę. Potem stanął na środku sali i zaczął tańczyć. Mogło to wyglądać nieco komicznie, bo miał zaczerwienioną od złości twarz. Stałaś więc z boku i przyglądałaś się jego ruchom, na co Eunhyuk reagował głównie śmiechem.
No i stało się najgorsze. Do sali wszedł choreograf z grupą trainee. Złapał się za głowę, zauważywszy Xia. Nie wiedział czy się śmiać, czy płakać. Cóż, tancerz SuJu już dawno wybrał pierwszą opcję.
Przygryzłaś dolną wargę, przyglądając się wszystkiemu. Było Ci żal opiekuna, co więcej, chciałaś mu pomóc, ale nie miałaś pewności jak. Z jednej strony, mogłaś do niego dołączyć, z drugiej, stać i obserwować wszystko w milczeniu. Niestety, nie należałaś do takich osób, więc już po chwili stałaś obok Junsu i tańczyłaś wraz z nim.
Dobrze pamiętałaś każdy krok, pod tym względem nie popełniałaś błędów. Twoje ruchy nie były tak dobrze zsynchronizowane, ale odpowiednio kobiece. Widziałaś w tym jakiś plus, bo przełamałaś swą nieśmiałość, a przynajmniej w jakimś drobnym stopniu.
Piosenka skończyła się, więc nastąpiła cisza, którą przerwały oklaski. Kilka trainee było zachwycone, sam Eunhyuk zaczął bić brawo, wiwatując na Twą cześć. To nie było chyba normalne, ale postanowiłaś się pokłonić i podziękować grzecznym uśmiechem.
Junsu nie wyglądał na zadowolonego z Twojej próby pomocy, ponieważ, gdy tylko piosenka się skończyła, wyszedł z sali, bez słowa. Chciałaś podążyć za nim, ale niestety przeszkodził Ci w tym tancerz SuJu. Przytulał Cię, gratulował, starając się jak najdłużej utrzymać przy sobie.
Po jakimś czasie dostałaś smsa, którego treść brzmiała:
" Trening jutro o 17."
Wiedziałaś, od kogo była to wiadomość.
- O nie, nie, nie, nie! - zawołałaś, gdy wyszłaś z wytwórni. Rzuciłaś się biegiem w pościg za autobusem, który przed chwilą odjechał z przystanku. Poddałaś się jednak i niezadowolona, wróciłaś na przystanek. Sprawdzając rozkład jazdy, doznałaś szoku. Kolejny bus miał przyjechać dopiero za godzinę. Usiadłaś więc na ławce i westchnęłaś cicho. Świetnie. Godzina dziesiąta wieczorem, a Ty utknęłaś tak daleko od domu.
Po pół godzinie czekania, uznałaś, że prędzej dotrzesz do mieszkania na piechotę, niż przy pomocy tego starego gruchota, który i tak jeździł wedle własnej rozpiski. Dlatego ruszyłaś chodnikiem w odpowiednim kierunku. I pewnie szłabyś dalej, gdyby nie nagły dźwięk klaksonu, który rozległ się w okolicy. Aż podskoczyłaś zaskoczona. Zaciekawiona rozejrzałaś się wokoło. Zauważyłaś samochód, stojący przy krawężniku. Kierowca dawał Ci wyraźne znaki dłonią, byś podeszła. Nie ufałaś tego typu sytuacjom. Późna pora, a jakiś typek coś chce? Jeszcze Cię wciągnie do pojazdu i wywiezie, a potem...
Aż zadrżałaś na samą myśl. Ciekawość i tak zwyciężyła . Powoli podeszłaś do auta. Jak się okazało, kierowcą był Junsu. Byłaś zaskoczona, a co więcej, nie wiedziałaś jak z nim rozmawiać.
- _______ ! - zawołał, nachylając się nieco, by móc Ci się lepiej przyjrzeć. - Co Ty tu robisz?! Jest przecież po północy!
O ile pamiętałaś, było dopiero po dziesiątej, ale postanowiłaś go nie poprawiać. Zwłaszcza, że mógł być zły za dzisiejszy dzień. Tak się wygłupić, aż się zawstydziłaś.
- Wracam do domu. - wyjaśniłaś, z niewinnym uśmiechem. - Nie zdążyłam na autobus, więc muszę wrócić na piechotę.
Mężczyzna zmarszczył brwi.
- Przecież to niebezpieczne.
Skrzywiłaś się nieco. Bałaś się, że zaraz padnie z jego strony propozycja, której wolałaś uniknąć.
- Ano... Poradzę sobie. Nic mi nie będzie. Eto... Lepiej już pójdę. - wydukałaś niepewnie i pokłoniłaś się w geście pożegnania. Rozległ się huk. Podniosłaś się do pionu, masując czoło. Uderzyłaś głową o maskę samochodu. Świetnie, wygłupienie się przed idolem ciąg dalszy.
- Nic Ci nie jest? - zapytał zlękniony Junsu, a nie mogąc się powstrzymać, dodał z rozbawieniem. - Mam nadzieję, że nie zrobiłaś żadnego wgniecenia?
- Nie, nie, nic nie ma. - zapewniłaś, sprawdzając od razu. Wzięłaś sobie jego słowa do serca. Tego jeszcze Ci brakowało, płacić za naprawę.
- No dobrze, to wsiadaj. - usłyszałaś.
Zamrugałaś zaskoczona.
- A-ależ nie trzeba, ja sobie poradzę...
- Wsiadaj.
Zadrżałaś, bo tym razem jego ton głosu nie był już taki przyjemny. Od razu wsiadłaś do pojazdu, usadawiając się obok kierowcy. Gdy zamknęłaś drzwi, uśmiechnęłaś się niepewnie i zapięłaś pasy bezpieczeństwa.
- Więc...? Gdzie mieszkasz?
Podrapałaś się po policzku, nie wiedząc, jak wytłumaczyć drogę. Nie znałaś się na ulicach, na dzielnicach, na niczym, jeśli chodzi o ustalanie trasy. Jakimś cudem, udało Ci się jednak wyjaśnić gdzie mieszkasz.
Silnik zawarczał i samochód ruszył ulicą. Przez moment panowała cisza. Czułaś się przez to trochę niekomfortowo, ale i tak nie wiedziałaś, jak mogłabyś to zmienić. Nie miałaś pojęcia, jak z nim rozmawiać po dzisiejszym zajściu.
- I jak wrażenia po pierwszym dniu? - zagadnął nagle mężczyzna. Najwyraźniej też nie czuł się dobrze w tej atmosferze.
- A, dobrze. Całkiem fajnie i zabawnie było. Ludzie mnie miło przyjęli, no, większość. - przyznałaś z uśmiechem. - Nawet Eunhyuk-ssi zaprosił mnie do kawiarni.
- Co zrobił?! - zawołał zszokowany Junsu.
Przez jego krzyk, aż podskoczyłaś na siedzeniu. Usłyszałaś ciche chrząknięcie, które wydał z siebie towarzysz.
- Ale przecież masz treningi, zajęcia, lekcje i w ogóle... -zaczął niepewnie.
- Ale pisałeś, że zaczynamy dopiero o piątej popołudniu, więc jest jeszcze czas rano. - odparłaś i klasnęłaś w dłonie. Właściwie, nie byłaś pewna, czy ten wypad to dobry pomysł. Nie umiałaś jednak odmawiać, więc chcąc nie chcąc, i tak byś pewnie poszła.
- Nie masz żadnej szkoły, albo pracy...? - mruknął niezadowolony Junsu.
Pokręciłaś przecząco głową. Jutro nie miałaś żadnych zajęć.
- Nie powinnaś się z nim spotkać. To dziwny człowiek, ciągle gada jakieś głupoty. Lepiej go nie słuchać i unikać.
- Zabawne. To samo mówił o Tobie.
- Jakoś mnie to nie dziwi.
Jego mruknięcie wydawało się dziwne. Zaczęłaś się zastanawiać, na czym polegała ich przyjaźń. Nie trzeba być fanem, by wiedzieć, że Ci dwoje znają się od dawien dawna. Nie potrafiłaś jednak zrozumieć, czemu zachowywali się w ten sposób. Zupełnie, jakby chcieli Cię do siebie nawzajem zrazić. Nawet jeśli, to po jaką cholerę?
- Właściwie, nie miałam nawet okazji, by mu odmówić. Bardzo szybko o tym wspomniał, zabrał mój telefon, coś w nim porobił, oddał i poszedł. - wyjaśniłaś, wzdychając cicho. Nagle doznałaś olśnienia. Właśnie, Twoja komórka. Nawet nie sprawdziłaś, co dokładnie zrobił. Wyjęłaś więc telefon z torby i odblokowałaś klawiaturę. Brew Ci drgnęła mimowolnie, gdy ujrzałaś ekran.
- On... Ustawił swoje zdjęcie na moją tapetę... - wyszeptałaś.
Dziwne, bo przecież nie miałaś takiego zdjęcia w galerii. Zrobiłaś wielkie oczy. Przerażona zajrzałaś w ten folder. Wszystkie zdjęcia Junsu zostały usunięte. Zostało jedno zdjęcie, które mogło teraz zniszczyć tak wiele. Zajrzałaś także w folder z muzyką i jak się okazało, też została wykasowana.
- On wszystko usunął! Co gorsza, zobaczył to! O nie, nie, jak ktoś się dowie...
Spanikowana złapałaś się za głowę.
- O czym? - zapytał zaciekawiony Junsu.
- O niczym! - zawołałaś od razu, przy czym zarumieniłaś się delikatnie.
- Oj tam, mów. Będę wiedział za co skopać mu tyłek. Zresztą, i tak się dowiem, z tymże od niego.
Przeraziłaś się nie na żarty. Natychmiast zaczęłaś pisać wiadomość tekstową, starając się, by towarzysz niczego nie zdołał z niej odczytać. Potem zaczęłaś szukać w kontaktach numeru tancerza.
- Podpisał się Mój kochany Eunhyuk Oppa. - mruknęłaś poirytowana.
Wybrałaś numer i wysłałaś smsa. Oby go odczytał i przede wszystkim, poszedł za Twoją prośbą. Rozejrzałaś się wokoło, po raz pierwszy odkąd wsiadłaś do samochodu. Przyglądałaś się mijanym okolicom, budynkom, nawet drzewom czy zaparkowanym autom. Zamrugałaś parokrotnie, bo znów doznałaś olśnienia.
- Ano... Nie chcę nic mówić, ale... Nie znam tej okolicy. - wyszeptałaś nieśmiało. Skierowałaś wzrok na mężczyznę. - Wybacz, chyba za bardzo Cię zagadałam.
Junsu usłyszawszy Twe słowa, zaparkował pojazd przy krawężniku i wyłączył silnik. Westchnął cicho i popatrzył na Ciebie pytająco.
- I co teraz?
Koniec części pierwszej~
Jak widać, niewiele się dzieje. Więcej gadaniny, dostajecie więcej pytań, niż odpowiedzi. Więcej wyjaśni się w drugiej części. Niestety, nie mogłam dać tego jako jeden scenariusz, ponieważ wyszłoby to za długie. Także cierpliwie czekajcie na następny element tej "układanki". XD
Nawet nie wiem, jak zacząć, ale spróbujemy... A więc, scenariusz boski. Nie. Zbyt mało wyraża... Ech, będziesz wiedziała o co mi chodzi.
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się kolejnej części, nie da mi to spokoju, no bo o co w tym wszystkim chodzi? Zachowanie Junsu i Eunhyuka jest podejrzane, a do tego ten tytuł. Chcę kolejną część! @__@
NIEEEE SADGFESDFASHIASFDYEICHZSICHASIDUI
OdpowiedzUsuńW moim słowniku nie ma "za długie" ;;
Ja chcę więcej, oh </3
Czekam bardzo niecierpliwie *o*
W sumie jest jedna rzecz, która mnie gryzie i której NIE MOGĘ się nie czepnąć, jakem Cassie.
Usuń"Właśnie stałaś w holu wytwórni SM. (...) Przed kanapą stał nie kto inny jak Kim Junsu, członek zespołu JYJ."
SM nie ma pod skrzydłami zespołu JYJ. Oni są pod C-JeSem.
Jeśli SM, to DBSK lub TVXQ. Tylko i wyłącznie. Bez wyjątków.
Okej. W porządku. Zaraz to zmienię. ^^
UsuńPrzepraszam ;; <3
UsuńŚwietne, nie mogę się doczekać następnej części ^^
OdpowiedzUsuńTak bardzo kocham twoje scenariusz ;___; Z przyzwyczajenia wchodzę kilka razy dziennie, by zobaczyć, czy coś dodałaś, nawet, jeśli wiem, że dodałaś coś godzinę wcześniej xD
OdpowiedzUsuńJestem cholernie ciekawa zachowania Junsu i Eunhyuka, bo obaj są dziwni :D A tytuł też podsuwa mi parę pomysłów tutaj xD Wykonanie jak zwykle cudowne, czepiać się będę, bo nie widzę w sumie nic, czego bym mogła. Życzę Ci dalszej weny! <3
Ależ się ciesze że tu trafiłam ! zaczyna się ciekawie, zwłaszcza ta nutka tajemniczości przy końcu uhhh ^^ czekam z niecierpliwością, co do reszty scenariuszy - TEGO SZUKAŁAM !
OdpowiedzUsuńżyczę dużo weny <3
...czytam to drugi raz, a i tak nie mogę się nadziwić, jak ciekawie potrafisz pisać. Niby wiem, co stanie się dalej, ale tajemniczość w tym opowiadaniu wciska w fotel (ewentualnie w łóżko xd) i każe czytać dalej.
OdpowiedzUsuńŚwietne! ♡