" Kopciuszek"
"Nareszcie koniec zajęć." pomyślałaś uradowana i wyszłaś z sali. Uczyłaś się w szkole muzycznej. Byłaś nieśmiałą, cichą dziewczyną, która na każdym kroku, potykała się o własne nogi. Nie byłaś zbyt chętna na zawarcie jakichkolwiek kontaktów międzyludzkich. Zawiodłaś się na ludziach. A konkretniej na własnej rodzinie. A przez wzgląd na brak znajomości, ten piątkowy wieczór pewnie spędzisz tak, jak każdy inny. Sama w domu, oglądająca telewizję, głaszcząca ukochanego kota.
Ruszyłaś korytarzem w kierunku tylnych drzwi. Były dwa wejścia do budynku. Jednymi wchodzili uczniowie szkoły, drugimi - tancerze. To drugie wyjście było zawsze mniej oblegane. Przeważnie jak Ty kończyłaś zajęcia, oni mieli jeszcze treningi. Dziś też. Zazwyczaj po prostu mijałaś salę. Tego dnia zdarzyło się inaczej. Coś Cię tknęło i zatrzymałaś się przy uchylonych drzwiach sali. Zajrzałaś przez szparę i zamrugałaś, patrząc na tancerzy, którzy właśnie tańczyli jakiś układ. Powiodłaś wzrokiem po każdej ze znajomych twarzy, aż zatrzymałaś swe spojrzenie na osobie, którą widziałaś na sali po raz pierwszy. Niemniej jednak, był to człowiek dziwnie znajomy. Nie mogłaś jednak pojąć, gdzie go widziałaś.
Był bardzo przystojny. Kruczoczarne włosy ułożone w nieogarniętą czuprynę. Lśniące ciemne oczy i przygryziona warga w oznace skupienia. Krople potu spływały po jego czole. Nawet koszulka była mokra, co tylko pozwoliło na zauważenie dobrze zarysowanego torsu. Aż sama przygryzłaś wargę pod wpływem rozmarzenia. Ale, ale! Skąd Ty go w ogóle kojarzyłaś? Zamrugałaś słysząc jak muzyka cichnie. Chłopcy zaczęli zbierać swoje rzeczy. Żegnali się, upijali wodę, a człowiek, który Cię zainteresował.. właśnie ruszył w stronę drzwi. Spanikowałaś, przez co Twoje ciało zastygło w bezruchu. Usłyszałaś skrzypnięcie otwieranych drzwi. Chłopak spojrzał na Ciebie przelotnie i minął, kierując się w stronę szatni. W pewnym momencie zatrzymał się. Stał przez moment w miejscu, jakby zastanawiał się nad czymś. W końcu cofnął się o kilka kroków i stanął przed Tobą. Powoli przeniosłaś wzrok na chłopaka, nie wiedząc czego się spodziewać. Ciemnowłosy patrzył na Ciebie przez krótki moment, aż w końcu zmarszczył brwi na znak intensywnego myślenia. To było urocze.
- Czy Ty nie jesteś tą dziewczyną, na którą przypadkiem wylałem piwo na imprezie Kima? - zapytał wprost. Miał niski, męski głos - przyjemny dla ucha.
Zamrugałaś parokrotnie, gdy dotarły do Ciebie jego słowa. Faktycznie! To była jedyna impreza, na której kiedykolwiek się pojawiłaś. Ten chłopak też tam był, w dodatku w stanie nietrzeźwym. Właśnie wtedy, wylał na Ciebie piwo. Srogo go skarciłaś za to, bo wiedziałaś, że tej bluzki już nie odzyskasz. Nie sądziłaś jednak, że kiedykolwiek go jeszcze spotkasz.
Chłopak patrzył na Ciebie wyczekująco. Spuściłaś wzrok zakłopotana i skinęłaś powoli głową. Uśmiechnęłaś się niepewnie, przy czym podrapałaś się po policzku w geście zmieszania.
- To..całkiem prawdopodobne.. nie..nawet pewne.. - szepnęłaś i przymknęłaś powieki. Obawiałaś się spojrzeć mu w oczy. Jego wzrok wydawał się hipnotyzować, zupełnie jakby próbował zagłębić się w Twoją duszę.
- Ach, tak myślałem! Bardzo Cię przepraszam za tamten incydent. - odrzekł chłopak i klepnął się lekko w policzek, jakby w ten sposób, chciał samego siebie sprowadzić na Ziemię. Fakt faktem, sam się zagapił. Twoja nieśmiałość wydała mu się bardzo urocza. W dodatku byłaś niziutka i drobniutka, co dodawało Ci delikatności. Kruchy skarb.
- Może pozwolisz się zaprosić na kawę w ramach przeprosin? - usłyszałaś po chwili.
Odwróciłaś wzrok nie wiedząc, czy to dobry pomysł. Ciemnowłosy najwyraźniej wyczuł Twoją niepewność, bo postanowił interweniować.
- Pozwolę Ci się oblać w odwecie. - dodał uśmiechając się ciepło, przy czym poruszał zabawnie brwiami. Przysłoniłaś usta dłonią chcąc powstrzymać chichot. To co zrobił, było zabawne. W końcu postanowiłaś się zgodzić. Skinęłaś więc głową. Chłopak uśmiechnął się szeroko i klasnął w dłonie.
- Dobrze. Pozwolisz, że wezmę prysznic? Ze śmierdzielem lepiej nie wchodzić do kawiarni, bo Cię tam więcej nie wpuszczą. Daj mi dziesięć minut, zgoda? - to mówiąc mrugnął do Ciebie porozumiewawczo, a gdy skinęłaś głową, minął Cię i ruszył w stronę szatni. Po chwili zniknął za jej drzwiami. Oparłaś się plecami o ścianę i odetchnęłaś cicho. No ładnie. Ciekawe jak to się potoczy. Starałaś się uspokoić samą siebie. To tylko czysty rewanż z jego strony, nic więcej. Bo tak przystojny mężczyzna, nie zainteresowałby się kimś takim, jak Ty.
- Yo! Możemy iść! - usłyszałaś, co wyrwało Cię z zamyślenia. Podniosłaś głowę i zarumieniłaś się delikatnie, gdy ujrzałaś chłopaka. Miał na sobie ciemne dżinsy, adidasy i ciepłą kurtkę. Nie był też już spocony, choć włosy wciąż miał w artystycznym nieładzie. Przesunął dłonią po swej czuprynie i pokazał za siebie, na znak, że możecie już wyjść. Gdy zajarzyłaś, podbiegłaś do niego, a następnie razem wyszliście z budynku.
Poczułaś chłodny powiew wiatru. Poprawiłaś płaszczyk i zadrżałaś. Wszystko wokoło było przykryte białym puchem. Śnieg na szczęście nie sypał, a zapowiadali na dzisiaj zamieć. Wolałaś tego uniknąć. Szybko wypijesz kawę, rozgrzejesz się i wrócisz do domu. Twój towarzysz mruknął coś pod nosem, niezbyt zadowolony z pogody i ruszył żwawym krokiem w stronę kawiarni. Przez krótką chwilę szliście w milczeniu. Czułaś się przez to lekko skrępowana. A sama i tak nie wiedziałaś co powiedzieć.
- A tak w ogóle, to jestem Choi Minho. - powiedział chłopak i uśmiechnął się pokazując szereg lśniących, białych zębów. Spojrzałaś na niego z delikatnym uśmiechem i skinęłaś głową na znak, że miło Ci go poznać.
- Ja jestem ____________. - przedstawiłaś się cichutko.
Po tych słowach nie powiedziałaś już nic. Jedynie słuchałaś jak chłopak coś mówił. Próbował być zabawny, co dobrze mu nawet szło. Miał wiele do powiedzenia, co ratowało Twoją naturę milczącego posągu. Dziwne, że ktoś taki jak on, zechciał się zrewanżować tą kawą. A może to jakiś podstępny żart? Te i wiele innych myśli, chodziło Ci teraz po głowie dość intensywnie. W efekcie, znów odpłynęłaś poza granice realnego świata.
Chłopak zatrzymał się przy przejściu dla pieszych, w przeciwieństwie do Ciebie. Ty szłaś dalej. Nagle poczułaś uścisk na swym ramieniu, potem lekkie szarpnięcie. Zostałaś wciągnięta z powrotem na chodnik, dzięki czemu, uniknęłaś bliskiego spotkania z nadjeżdżającym pojazdem. Niestety Twoja równowaga nie była najlepsza, więc zamiast spokojnie stanąć, wylądowałaś z chłopakiem w zaspie śniegu. Przez moment leżałaś w bezruchu. Nie byłaś pewna, co się właśnie stało. Poczułaś przyjemne ciepło, które biło od chłopaka. Twoje policzki przybrały rumiany kolor, serce zabiło szybciej. Podniosłaś się na rękach. Nie spoglądając na towarzysza, wstałaś i zaczęłaś otrzepywać swe ubranie ze śniegu.
- Nic Ci nie jest? - zapytał Minho, który leżał jeszcze w śniegu. Patrzył na Ciebie z delikatnym uśmiechem. W jego ciemnych oczach widziałaś iskierkę rozbawienia, a zarazem troski. Nie sądziłaś, że te dwie emocje, można połączyć w jedno i przekazać spojrzeniem, w dodatku jednocześnie.
- N-nie. W porządku. Przepraszam ! - zawołałaś i pokłoniłaś mu się nisko. Chłopak zamrugał, spoglądając na Ciebie ze zdumieniem. Powoli pozbierał się z zaspy, wstał i otrzepał swoją kurtkę oraz spodnie. Wciąż trwałaś w niskim ukłonie. Miałaś przy tym zaciśnięte powieki, dłonie przyciśnięte do talii. Choi milczał przez dłuższą chwilę. W końcu pogłaskał Cię delikatnie po głowie i zaśmiał się cicho.
- Hej, nie musisz mi się kłaniać. To wygląda śmiesznie. - powiedział wesoło i ostrożnie złapał Cię za ramiona. Pomógł Ci się podnieść do pionu. Zauważył trochę płatków śniegu w Twych ciemnych puklach włosów. Delikatnie starał się je wyjąć spomiędzy Twych kosmyków.
Zaczęłaś wodzić wzrokiem po bokach, a także po chodniku. Trudno było Ci ukryć zakłopotanie. Znów miałaś w sobie to dziwne odczucie, takie niezrozumiałe ciepło.
Kiedy chłopak skończył, spojrzał na Ciebie z uśmiechem. Wypatrzył Twoje rumieńce, co go bardzo rozbawiło. Dźgnął delikatnie jeden z Twych policzków.
- A co to tu jest? - zapytał wesoło i ponowił swój gest.
Zaskoczona zakryłaś swój policzek dłonią. Drugi został zaatakowany, więc też go zasłoniłaś.
- Nic. To tylko lica. - odrzekłaś po chwili namysłu. Twój głos nie brzmiał jednak zbyt pewnie. Odpowiedział Ci wesoły śmiech. Twoje włosy zostały poczochrane w przyjacielskim geście.
- Przecież widzę, że się rumienisz. - powiedział Minho, po czym nachylił się nieco nad Tobą. Teraz jego usta były tuż przy Twym uchu. Zastygłaś w bezruchu. Czułaś przyjemny zapach jego perfum. Jak to możliwe, że to tak działa na kobiety? Aż ukradkiem wciągnęłaś powietrze, by móc na dłużej mieć w pamięci ten aromat.
- Ne, nie zakrywaj tego, co piękne. Dziewczyny z rumieńcami są naprawdę słodkie. - szepnął Choi wprost do Twego ucha. Przez moment miałaś wrażenie, że czujesz jego ciepły oddech w okolicy karku. Aż zadrżałaś, co wydało Ci się kolejnym, dziwnym odczuciem. Minho cofnął się i wyprostował. Wsadził dłonie do kieszeni kurtki i spojrzał na Ciebie szczerząc się w swym zadowoleniu.
- No, to chodźmy. Bo nam kawiarnię zamkną.- powiedział i ni stąd ni zowąd, złapał Cię za dłoń. Przez Twoją rękę przeszła przyjemna fala ciepła. Jego dłoń była taka silna, a zarazem delikatna. - To na wszelki wypadek. Żeby Cię samochód nie przejechał. - usłyszałaś, po czym poczułaś lekkie szarpnięcie.
Teraz przechodziliście przez ulicę. Twój wzrok znów wodził po okolicznych elementach otoczenia, głównie po asfalcie. Zawstydzenie wróciło. Nie mogłaś się tak zawstydzać przy nim! Przy kimkolwiek! Nie mogłaś. A przynajmniej tak sobie chciałaś postanowić.
Kiedy byliście już na drugiej stronie, chłopak puścił Twą dłoń, co trochę Cię uspokoiło. Smutne było to, że przyjemne ciepło zniknęło.Odwróciłaś się tyłem do chłopaka i stuknęłaś się w czoło dwa razy. Jak w ogóle mogłaś tak pomyśleć?
- Yah! Idziesz? - zawołał chłopak. Lekko zaskoczona, obróciłaś się ku niemu. Był już kilka metrów dalej. Najwyraźniej teraz zorientował się, że nie ma Cię obok. Lepiej późno, niż wcale.
- T-tak! - wydukałaś speszona i szybkim krokiem ruszyłaś ku niemu. Niestety, pech chciał, że byłaś niezdarna. Droga była śliska, w końcu panowała zima. Lód był wszędzie, nawet na chodniku. Nic więc dziwnego, że poślizgnęłaś się w pewnym momencie. Spanikowana zaczęłaś machać rękoma we wszystkie strony. Za wszelką cenę chciałaś zachować równowagę. Bałaś się, że się przewrócisz, więc w ostatniej chwili złapałaś się stojącej w pobliżu latarni. Stałaś teraz zdumiona, kurczowo obejmując słup. Chłopak przyglądał Ci się przez ten cały czas w zdumieniu, aż w końcu parsknął śmiechem.
- Ale z Ciebie niezdara. - powiedział wesoło, po czym podszedł do Ciebie. Ostrożnie złapał Cię za dłoń i spojrzał Ci w oczy z uśmiechem. - Lepiej osobiście Cię odprowadzę do kawiarni. Sama możesz nie dotrzeć, przynajmniej nie w jednym kawałku. - dodał wciąż rozbawiony, a następnie szarpnął Cię lekko. W ten o to sposób, ruszyliście w dalszą drogę.
Byłaś zaskoczona tym gestem. Zarumieniłaś się delikatnie. Poczułaś przyjemne ciepło, które przeszło przez Twą dłoń. Dziwne. Bardzo dziwne, niespotykane uczucie. Byłaś zakłopotana tą sytuacją. Jeszcze nigdy nie trzymałaś chłopaka za rękę. No, tak dokładniej, to w tej chwili on ściskał Twą dłoń. Myślałaś o tym przez całą drogę, a szłaś właściwie tuż za chłopakiem. Efekt był taki, że jak się zatrzymał, Ty wpadłaś na jego plecy. Zaskoczona cofnęłaś się o krok i spojrzałaś pytająco na towarzysza.
- No, jesteśmy. - powiedział z uśmiechem i puścił Twą dłoń. Przyjemne ciepło zniknęło. Minho podszedł do drzwi, które otworzył przed Tobą. Przepuścił Cię przodem, a potem także przy stoliku odsunął Ci krzesło. Dopiero wtedy zajął miejsce na przeciwko, uprzednio zdejmując kurtkę. Ty nie rozebrałaś się. Nie czułaś takiej potrzeby. Zostałaś w swym płaszczyku. Ułożyłaś dłonie na kolanach i powiodłaś wzrokiem po wnętrzu kawiarni. Zawsze byłaś ciekawa każdego szczegółu. Uważałaś, że w detalach kryje się piękno.
W pewnym momencie Twój wzrok spoczął na chłopaku, który jak się okazało, spoglądał ciągle na Ciebie. Uśmiechał się przy tym w dziwny, rozmarzony sposób. Jego oczy lśniły pełne ciekawości i zaintrygowania. Dłonią podpierał głowę, a wszystko to opierało się dzięki łokciu na stole. Zawstydziłaś się. Spuściłaś wzrok z nadzieją, że Twoje rumieńce wcale się nie pokazały.
- Wyglądasz uroczo, gdy się rumienisz.- usłyszałaś ciepły głos. Należał do Minho. Podszedł do was kelner, u którego zamówiliście dwie zwykłe kawy. Kiedy pracownik odszedł, chłopak znów spojrzał na Ciebie. - No, to opowiedz mi coś o sobie. - dodał po chwili.
- Ale... co? - zapytałaś niepewnie. Nie wiedziałaś, co możesz powiedzieć. Nikt nigdy nie zadał Ci takiego pytania.
- No wiesz.. co robisz na co dzień w życiu, co lubisz, a czego nie. Coś takiego.
- Am.. - wydukałaś cicho i zastanowiłaś się chwilę. Zrobiłaś przy tym dzióbek z ust i przyłożyłaś do warg palec wskazujący. Zawsze tak robiłaś, gdy nad czymś intensywnie myślałaś. Ot, taki nawyk.
"Urocze." pomyślał Minho. Nic więcej nie potrafił stwierdzić, kiedy Cię widział.
- Jestem w klasie muzycznej. - powiedziałaś po namyśle.
Chłopak wyraźnie się ożywił i podniósł się do oficjalnego siadu, choć skrzyżował przy tym ręce na torsie.
- A? Więc umiesz śpiewać? - zapytał zaintrygowany, pełen ekscytacji w głosie.
Skinęłaś niepewnie głową. No, nie byłaś przekonana co do swych możliwości wokalnych, ale musiałaś coś umieć, skoro dostałaś się do takiej klasy. A warunkiem była umiejętność śpiewu.
- A grasz na instrumentach? - zapytał Minho, cały czas wyraźnie zainteresowany.
Znów skinęłaś głową.
- Na jakich? - dopytywał chłopak.
- Pianino i flet poprzeczny. - odpowiedziałaś krótko.
Chłopak westchnął pełen zachwytu.
- Zawsze chciałem umieć śpiewać. Zamiast tego, jedyne czym mogę się pochwalić, to ewentualnie jakieś umiejętności taneczne. - powiedział chłopak i znów westchnął, tym razem, z mniejszym entuzjazmem. Wprawdzie potrafił rapować, ale to nie zaliczało się do śpiewu, prawda? Więc o tym nie wspomniał.
- Naprawdę? - zapytałaś. Teraz Ty byłaś tym zaintrygowana. - Taniec jest naprawdę fajny, ale..ja nie umiem tego. Więc podziwiam Cię, skoro to dla Ciebie rodzaj pasji.
- A tam, nie jest to moja pasja, ale dobry sposób na odreagowanie przy złym świecie. - mruknął wesoło chłopak, przy czym machnął lekceważąco dłonią.
Pokiwałaś głową na znak zrozumienia i zrobiłaś nieco zasmuconą minę. Minho przyglądał Ci się przez dłuższą chwilę, aż w końcu tajemniczy błysk zagościł w jego oku. Klasnął energicznie w dłonie, przez co aż podskoczyłaś zaskoczona.
- Mam genialny pomysł! - stwierdził Choi i zamilkł. Kelner przyniósł filiżanki, które ustawił przed wami na stoliku i odszedł, kłaniając się wcześniej. Dopiero, gdy zostaliście sami, chłopak kontynuował. - Zrobimy układ. Ja pokażę Ci jak tańczę, Ty mi zaśpiewasz. Zgoda?
- E? - wydukałaś zdumiona, przy czym zamrugałaś parokrotnie. Pokręciłaś przecząco głową. - N-nie, nie. Nie umiem śpiewać publicznie..
- A tam, dasz radę. Poza tym, co to niby za publika, skoro to będę tylko ja, hm? - odrzekł wesoło i spojrzał na Ciebie z uśmiechem. - To co? Umowa stoi? - zapytał i poruszał brwiami w zabawny sposób. Zarumieniłaś się i odwróciłaś wzrok. Skinęłaś głową. W sumie, byłaś ciekawa jak tańczy, a z Twoją ciekawością trudno wygrać.
- No to chodźmy! - zawołał Minho wesoło i wstał zakładając kurtkę. Zostawił drobne na stole, chwycił Cię za rękę i wraz z Tobą wybiegł z kawiarni.
- A, kawa? Czekaj! - zawołałaś zaskoczona. Próbowałaś za nim nadążyć.
Przebiegliście przez ulicę, potem popędziliście w stronę szkoły, przed której wejściem zatrzymaliście się. Z ledwością łapałaś oddech. Pochyliłaś się nieco, z nadzieją, że to pomoże Ci odpocząć.
- Jak chcesz wejść do szkoły? Jest zamknięta. - powiedziałaś dysząc.
Chłopak stał przez moment w milczeniu, przyglądał się budynkowi.
- Zostaw to mnie. - powiedział i po chwili znów pociągnął Cię za rękę. Weszliście do środka i zatrzymaliście się przy kanciapie woźnego. Spojrzał na was z nad okularów. - Dobry wieczór, chcielibyśmy wziąć klucz do sali treningowej. Zostawiłem tam coś, potem zwrócę klucz. - powiedział chłopak, który uśmiechnął się uroczo do staruszka. Ten odpowiedział mu tym samym uśmiechem i bez zbędnych pytań, podał klucz. Minho podziękował i wraz z Tobą, poszedł do sali. Gdy się tam znaleźliście, otworzył ją i zapalił światło.
- No, o to mój świat. - stwierdził chłopak i wszedł z Tobą do środka. Zaciekawiona rozejrzałaś się wokoło. Twój wzrok nagle spoczął na waszych splecionych dłoniach.
- Ano..- zaczęłaś niepewnie.
- Hm? - wydukał chłopak, który spojrzał na Ciebie z uśmiechem. Zauważył Twoje spojrzenie zwrócone w dół i sam tam skierował swój wzrok. Zauważywszy wasze złączone dłonie, speszył się nieco i puścił Twą rękę. - Wybacz..
- Nie, nie szkodzi..- odrzekłaś speszona i zaraz splotłaś obie dłonie za plecami. Potem podeszłaś do ławki i usiadłaś na niej. W międzyczasie zdjęłaś płaszczyk i torbę, po czym odłożyłaś na bok.
Chłopak również zdjął kurtkę, a potem i sweter. Zrobiłaś wielkie oczy, bo przez moment koszulka podwinęła mu się, aż do klatki piersiowej. Odwróciłaś szybko wzrok z nadzieją, że chłopak nie zauważy jak się mu przyglądałaś. Poczułaś jak rumieńce pojawiają się znów na Twej twarzy.
" Jego tors jest taki wyrzeźbiony.." pomyślałaś z zachwytem. Stuknęłaś się zaraz w czoło. Jak można tak myśleć?! Toż to zboczone! A przynajmniej tak sądziłaś.
Na szczęście Minho nic nie zauważył. Już kucał przy sprzęcie i wybierał jakąś piosenkę. Obiecał, że coś zatańczy, to zrobi to. Nie widział problemu, bo zawsze czuł się pewnie. Ludzie nigdy nie wierzyli w jego zdolności, bo wokalnych faktycznie nie miał. A tańczyć nawet lubił, zawsze tu ćwiczył z Taeminem, który w tańcu był najlepszy. Dzięki niemu, sam się co nieco nauczył. W końcu Choi wybrał jakiś utwór i szybko stanął na sali w lekkim rozkroku. Przed sobą miał lustra, ale nie zwrócił teraz na nie zbytnio uwagi. Skupił się na muzyce. Raz, dwa, trzy. Rozpoczął taniec. Spontanicznie dobierał kroki, odpowiednio komponujące się z muzyką lecącą w tle. Uśmiechnęłaś się delikatnie i klasnęłaś w dłonie podekscytowana. Był niesamowity. Tak, w Twoich oczach był nieziemski. Kiedy skończył, muzyka także przestała grać. Zaczęłaś energicznie klaskać w dłonie.
- Dziękuję, dziękuję, wiem, że jestem boski. - powiedział wesoło Minho. Pokłonił się kilka razy, udając, że wokoło jest publika, po czym podszedł do Ciebie, śmiejąc się przy tym pogodnie.
- I do tego skromny. - skwitowałaś i pokręciłaś głową, niby z politowaniem. Chłopak uśmiechnął się szeroko. Usiadł na przeciwko, na podłodze i spojrzał na Ciebie wyczekująco.
- No, teraz Twoja kolej. Śpiewaj. - powiedział, na co Ty pokręciłaś przecząco głową. Za bardzo się wstydziłaś. - To ja zamknę oczy i odwrócę się. Okej? - jak powiedział, tak zrobił. Już się nie odezwał. Patrzyłaś na niego niepewnie. Nie wiedziałaś czy zaśpiewać, czy nie. Uznałaś jednak, że byłoby to niesprawiedliwe, złamałabyś umowę, którą z nim w pewnym sensie zawarłaś. Miałabyś wyrzuty sumienia, byłaś zbyt uczynną i delikatną osobą.
Dla Minho dziwne było to, że ta delikatność i niezdarność wydawała mu się urocza. Patrzył na Ciebie i nie mógł się powstrzymać od wesołego śmiechu.
Odetchnęłaś cicho i przymknęłaś nieco powieki. Po chwili zaczęłaś śpiewać jakiś utwór, który był teraz znany i lubiany. Nawet Choi go kojarzył, ale nie wiedział skąd. Uśmiechnął się, gdy usłyszał w końcu Twój głos. Był taki delikatny, przyjemny dla ucha, wyjątkowo melodyjny. A Ty z każdą minioną strofą, czułaś się pewniej, to też głośniej śpiewałaś. Skończyłaś jednak na pierwszym refrenie, na tyle się odważyłaś. Chłopak obrócił się ku Tobie z rozmarzonym wyrazem twarzy.
- Jestem w niebie. - szepnął, a Ty zamrugałaś zdziwiona.
- Co? - wydukałaś niepewnie.
- Usłyszałem głos anioła. - szepnął w odpowiedzi i spojrzał na Ciebie swymi hipnotyzującymi oczami. Aj, ugięłyby Ci się nogi w kolanach, gdybyś stała. Opanowałaś się jednak i spuściłaś wzrok. Speszyłaś się, o czym świadczyły Twoje rumieńce.
- Nauczysz mnie kilku kroków? - zapytałaś nagle. Chciałaś jak najszybciej zmienić temat rozmowy.
Chłopak zamrugał zaskoczony, po czym pokiwał głową na znak zgody. Wstał z podłogi i podszedł do sprzętu, by móc puścić piosenkę. Ty również wstałaś, choć nie z podłogi, a z ławki. Minho wybrał w końcu jakąś piosenkę i stanął obok Ciebie na sali.
- Patrz i naśladuj, okej? - to mówiąc, wykonał pierwszy krok. Ty również, ten sam, choć mniej płynny i dynamiczny. Kolejny krok, następny także. Nauczył Cię jakichś trzech podstawowych kroków, które pasowały do melodii. Na koniec zrobił piruet, a potem spojrzał na Ciebie z zaciekawieniem. Sama chciałaś spróbować, nie musiał o nic pytać. Zakręciłaś się wokół własnej osi. Niestety, to był zły pomysł. W pewnym momencie straciłaś równowagę, bo źle postawiłaś stopę. W efekcie, wpadłaś na chłopaka i oboje wylądowaliście na podłodze. Podniosłaś się nieco na rękach i zamrugałaś zdumiona, gdy tuż przed swą twarzą, ujrzałaś jego.
- Aj, bo jeszcze pomyślę, że na mnie lecisz. - powiedział rozbawiony i uśmiechnął się łobuzersko.
- Głupek. - mruknęłaś zawstydzona i szybko z niego zeszłaś, po czym usiadłaś obok. Gdy chłopak sam usiadł, szturchnęłaś go tak mocno, że znów wylądował leżąc na podłodze. Zaśmiałaś się cichutko. Zamilkłaś jednak, gdy spojrzałaś w kierunku okna. Podniosłaś się i podeszłaś do niego, układając dłonie na parapecie.
- Ale śnieżyca.. - szepnęłaś zaskoczona. Za szybą śnieg nabrał na sile i zaczęło go padać więcej i szybciej.
Zaciekawiony chłopak, wstał i podszedł do Ciebie. Oparł dłonie na parapecie, tuż przy Twych dłoniach i stał za Tobą. Czułaś jak jego tors przylega do Twych pleców, a jego oddech drażni skórę na Twym karku. Zamarłaś w bezruchu, a Twe policzki pokryły się rumieńcem, po raz kolejny. Minho jednak nie zdawał sobie z tego wszystkiego sprawy, jedynie spoglądał za okno.
- Aaa. Faktycznie. W takim razie autobusy raczej nie przyjadą. Wygląda mi to na zamieć. - stwierdził i pokiwał przy tym głową.
- E?! Zamieć?! - zawołałaś spanikowana i załamana. - Jak ja teraz dotrę do domu?
- Nie dotrzesz. - odrzekł chłopak bez ogródek, ze spokojem w głosie. Zupełnie, jakby mówił o czymś oczywistym. Odsunął się od Ciebie, ale nie zwróciłaś teraz na to uwagi.
Złapałaś się za głowę spanikowana i potrząsnęłaś nią energicznie.
"Co ja teraz zrobię?" pytałaś samą siebie, zarówno na głos jak i w myślach. " Przecież mieszkam tak daleko. Na piechotę nie dotarłabym nawet o świcie. "
- Ej, ej, ja też nie mieszkam blisko. Jest nas dwoje. - zauważył Minho, po czym pstryknął palcami z łobuzerskim uśmiechem na twarzy. - Przenocujemy tu.
- E? Co? - wydukałaś i spojrzałaś na niego ze zdumieniem.
Chłopak poruszał brwiami w znaczący sposób.
- Ale jak?
- Przyniosę materace, zaczekaj.
Po tych słowach ruszył w stronę wyjścia z sali.
- Pomóc Ci? - zawołałaś za nim. Chłopak pokręcił jednak przecząco głową i wyszedł, zostawiając Cię samą. Po jakichś kilku minutach, wrócił z dwoma materacami w rękach. Położył je w kącie sali, tuż pod ścianą, przy jedynym w pomieszczeniu kaloryferze. Połączył je w jeden wielki materac i znów wyszedł, by po chwili wrócić z kocem w dłoni. Rozłożył go na materacach, niczym kołdrę.
- Nic więcej tu nie ma. Musi nam wystarczyć. - powiedział i położył swą kurtkę, by zrobić z niej poduszkę.
- Naprawdę chcesz tu nocować? - spytałaś niepewnie, patrząc przy tym na niego w ten sam sposób.
Minho usiadł na materacu i zdjął buty. Spojrzał na Ciebie ze zdziwieniem.
- A inaczej po co przygotowałbym posłanie?
Zamrugałaś zdziwiona, przy czym poruszyłaś niemrawo ustami. Chciałaś coś powiedzieć, ale jego sarkastyczna riposta, była wystarczająca.
- No, kładź się. Przed nami cała noc, razem. - to mówiąc, Minho poklepał miejsce obok siebie. Uśmiechnął się przy tym i poruszał znacząco brwiami.
Zaczerwieniłaś się przez to. Poczułaś nawet lekką irytację. Co za kretyn, no. Pokręciłaś przecząco głową i spojrzałaś na okno. Chłopak wzruszył ramionami, uznając, że prosić się nie będzie.
- Nie, to nie. - skwitował i położył się na boku, tyłem do Ciebie. Ułożył wygodnie głowę na poskładanej kurtce i przykrył się kocem. - Dobranoc.
- Dobranoc. - mruknęłaś niezadowolona. Mimo, że chciałaś zabrzmieć jak oburzona, to Twój ton głosu był wyjątkowo delikatny i ciepły. Musisz chyba nad tym poćwiczyć. Westchnęłaś cicho i dmuchnęłaś w grzywkę. Chciałaś jakoś zapanować nad emocjami, ba, chciałaś uparcie trwać w swym postanowieniu. W końcu jednak przemogłaś się, wzięłaś swą kurtkę oraz torbę i podeszłaś do materaców. Usiadłaś na jego drugim krańcu i zdjęłaś buty. Położyłaś się, z torby zrobiłaś sobie poduszkę, a z kurtki - kołdrę. Nie miałaś zamiaru okryć się kocem, by leżeć razem z chłopakiem. Byłaś zbyt dumna i uparta. Minho podniósł się i obrócił, by móc na Ciebie spojrzeć. Prychnął cicho z rozbawieniem.
- Ale z Ciebie głupi uparciuch. - mruknął wesoło i wziął swoją kurtkę, którą Cię okrył, a następnie zrobił to samo, ale kocem. Po tym geście, położył się z powrotem. Uśmiechnęłaś się delikatnie pod nosem, szybko jednak opanowałaś swe emocje. Nie może Cię to cieszyć. To nagły wypadek, nic więcej. Zamknęłaś oczy, skuliłaś się nieco i postanowiłaś spróbować zasnąć. Udało Ci się bez problemu. Co ważniejsze, spałaś dłużej niż chłopak.
Minho obudził się pierwszy. Było dość jasno, więc pewnie była zaledwie siódma godzina. Obrócił się przodem do Ciebie. Zamrugał zaskoczony, bo zauważył, że śpisz zwrócona twarzą do niego. Dłonie miałaś ułożone pod głową, uśmiechałaś się delikatnie przez sen. To wywołało uśmiech na twarzy chłopaka. Okrył Cię swoją częścią koca. Przybliżył się nieco i ostrożnie odgarnął grzywkę z Twego czoła. Przyglądał Ci się w milczeniu. Niestety, wyczułaś fakt, że byłaś obserwowana. Otworzyłaś oczy.
- Jesteś za blisko. - powiedziałaś i dotknąwszy czoła chłopaka, odsunęłaś go delikatnie od siebie.
- A tam, przesadzasz. - mruknął niezadowolony i wstał z łóżka. - Byłaś słodsza jak spałaś.
Pokazałaś mu język i skuliłaś się bardziej, by spać dalej. A przynajmniej udawać. W międzyczasie, chłopak podszedł do okna.
-A pogoda wciąż fatalna..- szepnął i podreptał w stronę wieży. Próbował wyszukać jakąś stację radiową. Jak w końcu jakąś wyszukał, usłyszał w wiadomościach o nocnej zamieci. Wszystkie drogi są zasypane i nie wiadomo kiedy znów pojazdy będą mogły jeździć. Westchnął niezadowolony. Ubrał buty i wyszedł z sali. Wrócił po jakichś pięciu minutach z dwiema kawami w dłoniach. Miał też dwa rogaliki, pakowane i chowane w automatach. Trzymał je w ustach za skrawki materiału.
- Yah! Wstawaj. - powiedział przez zaciśnięte zęby. Nie rozumiałaś co mówił, ale sama ciekawość sprawiła, że się podniosłaś. Zamrugałaś zaskoczona, gdy ujrzałaś co ma. Wstałaś i podeszłaś do Minho. Odebrałaś od niego jeden kubeczek kawy, a także rogalik, za który podziękowałaś. Potem poszłaś w stronę okna, gdzie na parapecie postawiłaś swój napój i zajęłaś się rozpakowywaniem jedzenia.
- Skąd to masz? - zapytałaś zaciekawiona.
- Tak, nie ma za co. Cieszę się, że jesteś mi wdzięczna. - odrzekł cierpko chłopak, przy czym udał oburzenie. Uroczo wyglądał z miną dziecięcego niezadowolenia. - Automaty są u góry.
- Hm. Coś takiego. - szepnęłaś zaskoczona i zaczęłaś jeść rozpakowany rogalik. Patrzyłaś na śnieżne zaspy i białe drzewa za oknem.
- Ale tu zimno. - mruknął Choi i usiadł sobie na materacu. Rogalika zjadł zaledwie po trzech, czterech kęsach. Kawę też wypił szybko. Ty za to, męczyłaś się z jedzeniem nieco dłużej, tak samo z napojem.
-Brrrr. - mruknął Minho drżącym głosem i opatulił się kocem. Oparł się plecami o ścianę i spojrzał na Ciebie.- Ne, chodź tu. Będzie cieplej. - dodał i poklepał miejsce obok siebie.
Spojrzałaś na niego ze zdumieniem, przy czym pokręciłaś przecząco głową. Chłopak westchnął i zrobił zasmuconą minę. Maślane oczka, wydęta dolna warga.
- A ja tyle dla Ciebie zrobiłem.. - szepnął drżącym, płaczliwym głosem.
Zrobiłaś wielkie oczy na ten widok.
- Yah! Uspokój się. Już, już. - powiedziałaś niepewnie i odłożyłaś kubeczek na parapet, opakowanie po rogaliku też tam zostawiłaś. Podeszłaś do chłopaka i usiadłaś obok. Wtedy Minho uśmiechnął się usatysfakcjonowany i okrył Cię kocem. Jednocześnie zmusił Cię do przybliżenia się. Czułaś jego ramię, które obejmowało Twe ciało. Odwróciłaś wzrok zakłopotana.
- No, całkiem fajnie nie? Spałaś z chłopakiem, w dodatku w szkole. - powiedział Choi nagle. Zaskoczona spojrzałaś na niego. W odpowiedzi dostałaś szeroki uśmiech i dziwny ruch jego brwi. Zaczerwieniłaś się i odwróciłaś szybko głowę.
- Ej, ej, nie odbieraj mi tej przyjemności. - powiedział po chwili zasmucony.
- Jakiej znowu przyjemności? - spytałaś szeptem, choć kierowałaś to pytanie bardziej do siebie, niż do niego. Poczułaś jak ujmuje Twój podbródek w swą dłoń i obraca Twą twarz ku sobie. Zamrugałaś zaskoczona.
- Twoje rumieńce. Są śliczne. Można by patrzeć i patrzeć. - szepnął z delikatnym uśmiechem.
Zawstydzona odwróciłaś wzrok. Te jego ciągłe, głupie, romantyczne gadki zaczynały Cię irytować.
- Powinniśmy wrócić do domu, ale nie ma jak. - szepnęłaś. Chciałaś zmienić temat. Minho puścił Twój podbródek i przesunął dłonią po swej czuprynie.
- Hmmm. Trzeba by sprawdzić rozkład jazdy autobusów, jeśli w ogóle przyjadą. A dziś jest sobota, więc może być z tym gorzej. - skwitował i znów wydął wargę, a następnie spojrzał na Ciebie uważnie. - No to pa, daj znać, o której autobus.
- E? - wydukałaś i spojrzałaś na niego ze zdumieniem. - Co proszę? Ja mam iść? Dlaczego tak?
- A dlaczego nie? Ja przygotowałem materace, przyniosłem kawę i jedzenie, sam je kupiłem.
- Oddam pieniądze w takim razie.
- A a a a! Nie ma tak! Teraz Ty coś zrób od siebie!
- Więc mam sobie pójść? - zapytałaś na koniec tej wymiany zdań i wzruszyłaś ramionami. - Okej. - dodałaś i już ruszyłaś się, by wstać, gdy nagle poczułaś uścisk na swej dłoni. Potem lekkie szarpnięcie i zostałaś zmuszona do ponownego siadu. Spojrzałaś na swą rękę, którą kurczowo ściskał Minho.
- Nie idź.. - szepnął ciepło. Znowu odczułaś zawstydzenie i rumieńce ponownie wdarły się na Twą twarz. Odwróciłaś głowę nie wiedząc jak się zachować.
- Wiesz.. Miło mi się z Tobą spędziło tu czas.. Jesteś wyjątkowo uroczą niezdarą.. - dodał szeptem chłopak. Spuściłaś bardziej głowę. Miałaś nadzieję, że to pozwoli Ci ukryć zawstydzenie. Niestety, na próżno. Minho po raz kolejny pochwycił Twój podbródek i zwrócił ku sobie. Spojrzałaś na niego ze zdumieniem. Zamarłaś, gdy ujrzałaś jego błyszczące oczy. - Wiesz co jest najdziwniejsze? Wcale nie chce mi się wracać do domu.
- Aa.. No..cóż.. - zawiesiłaś głos, gdy chłopak nagle zbliżył swą twarz ku Tobie. Przez moment poczułaś jego ciepły oddech na swym nosie. Po chwili zamrugałaś zaskoczona. Jego usta musnęły Twe wargi, zamieniając to niewinne muśnięcie w delikatny pocałunek. Trwałaś w bezruchu. Nie wiedziałaś co się dzieje. Minho w końcu odsunął się od Ciebie, puszczając Twoją twarz. Zasłoniłaś dłonią swe usta i zarumieniona odwróciłaś wzrok.
- T-Ty...Ty skradłeś mój pierwszy pocałunek.. - szepnęłaś zawstydzona. Chłopak zamrugał zdziwiony. Teraz to on poczuł się speszony.
- A.. wybacz.. nie miałem pojęcia.. ale.. nie mogłem się powstrzymać.. przepraszam.. - wybełkotał i podrapał się w tył głowy, przy czym sam odwrócił wzrok.
Pokręciłaś przecząco głową. Powoli odsunęłaś swą dłoń od ust.
- Nie gniewam się. - szepnęłaś w odpowiedzi. Choi spojrzał na Ciebie pytająco.
- Nie? - wydukał.
Znów pokręciłaś przecząco głową w odpowiedzi. Nie wiedziałaś czemu, ale się nie gniewałaś.
Minho chrząknął znacząco i spojrzał przed siebie. Uśmiechnął się kącikiem ust i przybliżył swą twarz ku Twojej.
- Więc mogę zrobić to znowu? - zapytał wesoło.
Spojrzałaś na niego zszokowana, a wtedy Minho poruszał znacząco brwiami.
- N-nie! - zawołałaś spanikowana i odsunęłaś go od siebie. Chłopak zaśmiał się, wyraźnie rozbawiony Twoim zachowaniem. Poczochrał Cię po głowie, pozostawiając Twoje włosy w nieładzie.
- Jesteś urocza. - stwierdził i wstał, zostawiając Cię opatuloną w koc. - No dobra. Czas się zbierać. Może coś w końcu pojedzie. Poza tym, muszę tu posprzątać.
- Pomóc Ci? - zapytałaś i sama wstałaś, odkładając koc. Minho spojrzał na Ciebie z ciepłym uśmiechem i pokręcił głową.
- Nie ma potrzeby.
- Ale chcę!
- No to.. możesz wziąć koc. Materace są za ciężkie.
- Wcale nie!
- _____, koc.
Nadęłaś policzki niezadowolona, bo jego rozkazujący ton nie był tak uroczy jak jego wesoły uśmiech. Pokazałaś mu język i zabrałaś się za składanie koca. Chłopak wziął materace pod pachy i wyszedł z sali. Podążyłaś za nim. Zaprowadził Cię do schowka, gdzie zostawiliście pożyczone rzeczy. Potem wróciliście do sali, pozbieraliście swoje rzeczy, wyrzuciliście śmieci do kosza i wyszliście, zamykając salę za sobą. Założyliście kurtki i torby. Tak jak Minho obiecał, oddał klucz woźnemu. Staruszek patrzył na was podejrzliwie, gdy wychodziliście.
- Dlaczego on tak na nas patrzy? - spytałaś szeptem, gdy ruszyliście w kierunku drzwi wyjściowych.
- Może dlatego, że chłopak z dziewczyną spędzili noc w szkolnej sali? - zapytał z rozbawieniem Minho. Zaczerwieniłaś się przez jego słowa. Dotarło do Ciebie, co ten dziadek mógł sobie pomyśleć.
- Brrrrr. - wydukałaś przez zaciśnięte zęby, gdy stanęliście na zewnątrz. Powiał chłodny wiatr. Śnieg wciąż sypał, choć nie tak mocno jak podczas nocnej zamieci. Powolnym krokiem ruszyliście w stronę przystanku autobusowego.
- I co? Jedzie coś? - dopytywał Minho, który ciągle się ruszał, skakał, chodził. Nie chciał zamarznąć. Staliście na przystanku, Ty patrzyłaś na rozkład jazdy.
- Uhmm....- wydukałaś.
- Yah! Co znaczy to "Uhmm?!" - zawołał zniecierpliwiony i spojrzał na Ciebie wyczekująco.
- Za pół godziny. - odrzekłaś nieśmiało.
- Za ile?! - jęknął Minho i skrzywił się nieco. - Odmrożę sobie moje smukłe palce. W dodatku całe moje boskie ciało zamarznie. Tyle kobiet straci szansę na poznanie mnie bliżej i głębiej.
- Ale mi strata. Takich aroganckich narcyzów jak Ty, jest mnóstwo na świecie. - mruknęłaś i przewróciłaś oczami. Chłopak spojrzał na Ciebie z szerokim uśmiechem.
- Ja jestem jedyny w swoim rodzaju. Ideał, nie? - stwierdził i zaśmiał się wesoło. Pokręciłaś głową, choć uśmiechnęłaś się delikatnie pod nosem. Co za bałwan z niego.
- Naaaa, wiedziałem, że tak sądzisz. - stwierdził po chwili i podszedł do Ciebie. Dźgnął Cię delikatnie w bok, przez co aż podskoczyłaś.
- Yah! Nie rób tak! - zawołałaś oburzona, choć Twój ton głosu wciąż wydawał się łagodny.
- Hmmmm, ale.. że jak? - zapytał chłopak, udając, że nie wie o czym mówisz. - Tak? - dodał i znów dźgnął Cię w bok. Odskoczyłaś po raz kolejny i pogroziłaś mu palcem. Minho uśmiechnął się jedynie szeroko w Twoim kierunku. Usłyszał charkot silnika. Obrócił się i zobaczył jak w waszym kierunku nadjeżdża autobus. Spojrzał na Ciebie pytająco.
- Pół godziny? W jakich jednostkach to policzyłaś? - zapytał zdumiony. Popatrzyłaś na rozkład jazdy i skrzywiłaś się nieco.
- Popatrzyłam na niedzielę, zamiast soboty. - wyjaśniłaś, na co chłopak odpowiedział wesołym śmiechem. Złapał Cię za ramię i wciągnął do autobusu, gdy ten stał już przy przystanku. Zajęliście jedno z wielu wolnych miejsc i pojazd ruszył. Siedzieliście w milczeniu przez dłuższy czas
- Na którym przystanku wysiadasz? - zapytał nagle Minho.
- Na czternastym. - wyjaśniłaś niezadowolona. Taki kawał drogi przed Tobą.
- Ja na dziewiątym, to trochę sobie pojedziemy razem. - odrzekł z wesołym uśmiechem.
Pokręciłaś głową i spojrzałaś za okno.
- Właściwie to.. nie wyglądasz na kogoś, kto chciałby przebywać wśród ludzi. - zauważył Choi.
- Bo nie jestem taka. - odrzekłaś.
- Więc..nie masz przyjaciół?
- Nie.
- I... nie spotykasz się z nikim?
- Nie.
- I nie bawisz się nigdzie?
- Nie.
- To.. czemu byłaś na imprezie u Kima?
Spojrzałaś przed siebie i zastanowiłaś się chwilę. Po chwili wzruszyłaś ramionami.
- W sumie to.. nie wiem. Dostałam anonimowe zaproszenie.
- Anonimowe?
- Uhm. Była to prośba o przyjście. Nie mam pojęcia kto to był, ale chciał się spotkać na tej imprezie. Zamiast spotkać tę osobę, zostałam oblana piwem i straciłam ulubioną bluzkę.
- Dobra, dobra, ile razy mam Cię jeszcze przepraszać?
Wzruszyłaś ramionami w odpowiedzi. Chłopak westchnął cicho. Nagle go olśniło.
- A, więc Kim Cię pewnie zaprosił. - powiedział nagle. Spojrzałaś na niego ze zdumieniem.
- Co? - wydukałaś zszokowana.
Kim był najpopularniejszym chłopakiem w szkole. Kochały się w nim wszystkie dziewczyny, za wyjątkiem Ciebie. Nigdy nie skandowałaś jego imienia, nie szukałaś go w szkole, omijałaś z daleka jak wszystkich.
- Nie bądź śmieszny. - powiedziałaś rozbawiona.
On był z wyższych sfer. Bogaty, przystojny, a Ty? Szara, cicha myszka, która nie wyróżniała się ani ubiorem, ani wyglądem. Nie pokazywałaś żadnych ze swych atutów, jeśli je miałaś. Minho upierał się jednak przy swoim.
- To na pewno on. Tylko on zaprasza na swoje imprezy. Robi selekcję i sprawdza kto przychodzi. Jest Tobą zainteresowany. - stwierdził. Autobus zatrzymał się na którymś z kolei przystanku.
- On nawet nie wie jak mam na imię. - mruknęłaś kręcąc głową. Autobus znowu ruszył w drogę.
- Cześć Minho. - usłyszałaś czyjś głos. Spojrzałaś na osobę, stojącą przy was. To był Kim. Przystojny blondyn, z delikatnym uśmiechem na twarzy. Choi pokazał mu ręką "cześć".
- Cześć _______. - dodał Kim, gdy spojrzał na Ciebie. Wtedy Minho spojrzał ku Tobie wymownym wzrokiem. Przed chwilą wspomniałaś, że Kibum nie zna Twojego imienia. Odjęło Ci mowę.
- Uhm.. cześć..- mruknęłaś cicho. Przez moment trwaliście wszyscy w milczeniu. Autobus znów się zatrzymał.
- To mój przystanek. To do zobaczenia. - powiedział Minho i wyskoczył z autobusu, zostawiając Cię samą z Kimem.
- Yah! Co Ty.. - zawiesiłaś głos, bo Kibum przysiadł się na miejscu obok. Powoli obróciłaś głowę w jego kierunku. Patrzył na Ciebie z wyraźnym zainteresowaniem i rozmarzeniem na twarzy. Uśmiechnęłaś się niepewnie, po czym odwróciłaś głowę w kierunku okna. Autobus znów ruszył. Po drodze ujrzałaś idącego Minho, który śmiał się pod nosem. Zmrużyłaś powieki widząc to. Zabijesz go. Zabijesz. Ukatrupisz, ot co.
Przez całą drogę Kim próbował nawiązać rozmowę. Pytał o różne drobiazgowe sprawy, o cokolwiek, na co przeważnie i tak odpowiadałaś neutralnie. W efekcie nie wiedział nic. Na Twoje szczęście, wysiadł wkrótce z pojazdu. Resztę drogi przejechałaś już sama. Dzięki temu, chociaż na spokojnie wróciłaś do domu. Wprawdzie ciągle myślałaś o kretynie nazywanym Minho, ale nie mogłaś przestać go bluzgać w swej głowie.
A Choi? Zastanawiał się czy powinien dać Ci spokój. Jego najlepszy przyjaciel był Tobą wyraźnie zainteresowany. Nie podobało mu się to. Wiedział jaki jest Kim. Chciał po prosu mieć kobiety. To wszystko. Wykorzystywać. A Ty? Byłaś inna niż większość jego dziewcząt. Byłaś delikatna, drobna, niezdarna, cicha i nieśmiała. Byłaś zbyt krucha. Zraniona, pękłabyś pewnie niczym bańka mydlana. Minho przesunął dłonią po swej czuprynie. Nie zostawi tego tak. Postanowione. Nie pozwoli Kimowi skraść Twego serca. Choi zdobył Twój pierwszy pocałunek. Uznał to za znak. Jedno jest pewne. To nie było wasze ostatnie spotkanie.
Jak widać, jest to jedna z czterech części. Postanowiłam to podzielić, bowiem mam pewną koncepcję jak to wszystko się potoczy. Następny scenariusz będzie wedle planu zamówień - C.A.P bodajże. Dopiero po nim, dodam kolejną część z Minho. Mam nadzieję, że spodoba wam się coś takiego. : ) A i przepraszam, że po tak długim czasie dodaję coś nowego.
Hej :3 Zostałaś nominowana do Korean Dreams TAG. Więcej informacji tu:http://polish-translate-scenarios.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńAch, to było słodkie. Zapowiada się interesująco... Nie mogę się już doczekać kolejnej części. ^^ Tak poza tym to chyba skradłaś mi serce swoimi scenaruszami, które są po prostu... wspaniałe? Nie wiem, jestem słaba w określaniu czegoś i używam jak najprostrzych słów, ale chyba wiadomo o co chodzi. ;)
OdpowiedzUsuń~ Lanaya
To jest piękne,naprawdę piękne.I jak mi zadziałało na wyobraźnię ♥! Kocham twój styl pisania i twoją kreatywność do wymyślania tak wielu,tak różnych cudownych historii~~ Mimo,że nie przepadam za Shinee to Minho był tutaj tak przesłodki i przeuroczy <3 Nocowanie w szkole,ta śnieżyca,ten pocałunek,wszystko składa się w tak idealną całość! Marzenie ;;
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na następną część ^^
Tak jeszcze tylko powiem,że ja w sumie też prowadzę bloga,na razie jest na etapie bardzo wstępnym,ale wkrótce się rozwinie,mam nadzieję XD jeśli znajdziesz czas to zapraszam na http://love-doesnt-remain-in-memories.blogspot.com ,dziękuję!
życzę ci dużo weny bo naprawdę masz talent i powodzenia!♥
Bardzo dziękuję za tak dużo miłych słów. Opinia czytelników wiele dla mnie znaczy i motywuje do kontynuowania pisania swych prac. ^^
UsuńCieszę się także, że mimo swojego nastawienia do postaci, scenariusz Ci się spodobał. To jeszcze większa nagroda dla mnie, że tak udało mi się to napisać. c:
Na bloga zajrzałam, chętnie będę czytać Twoje kolejne notki. Niestety na Twoim blogu nie pokazuje mi komentarzy, nie mam możliwości skomentowania go, czy napisania czegokolwiek. :< Wszystko przez układ bloga i szablon jaki wybrałaś. Nie wiem czemu, ale na żadnym blogu z tego typu układem, nie pokazuje mi komentarzy.
Mam nadzieję, że jeszcze wrócisz na mojego bloga i przeczytasz tę odpowiedź, a jeśli nie, to postaram się o tym wspomnieć pod następnym scenariuszem, bo mam nadzieje, że może chociaż wtedy zauważysz. c:
Będę tu wracać na pewno i to bardzo często :3
UsuńPostaram się coś zrobić z tymi komentarzami,bo właśnie już słyszałam różne opinie na temat tego szablonu,u niektórych komentarze działają,u niektórych nie...Zobaczymy,jeżeli dalej będzie się utrzymywał ten problem to najwyżej go zmienię :D
I dziękuję bardzo za odwiedzenie bloga,postaram się nie zawieść ^^