„Urocza niezdara w pułapce”
- Dziękujemy i zapraszamy ponownie. - powiedziałaś z uśmiechem i podałaś mężczyźnie elektroniczny klucz do jego pokoju.
Pracowałaś w jednym z największych hoteli stolicy Korei Południowej. Wprawdzie obowiązki recepcjonistki nie do końca były związane z Twoimi marzeniami z dzieciństwa, ale najważniejszym był zarobek jaki z tego miałaś. No i mogłaś dorabiać, zabawiając gości swym wokalem i zdolnością gry na instrumentach, podczas gdy oni konsumowali swe posiłki w hotelowej restauracji.
W miarę spokojne życie.
Skinęłaś głową, żegnając klienta, po czym spojrzałaś w kierunku drzwi wejściowych. Charakterystyczny dźwięk rozległ się po holu. Zauważywszy kto wszedł do środka, zbladłaś. Gwałtownie się schyliłaś i skulona zniknęłaś pod ladą recepcji.
Stojąca obok blondynka spojrzała na Ciebie pytająco. Była Twoją dobrą znajomą od długiego czasu, razem pracowałyście w tym miejscu.
- __________ ? Zgubiłaś coś? - spytała, nie ukrywając swego zdziwienia. Nachyliła się nieco nad kontuarem, chcąc dostrzec, co konkretnego wyrabiasz.
- Nie, nic mi nie jest. Mi Young... Proszę obsłuż go. - szepnęłaś spanikowana i machnęłaś ręką, chcąc ją w ten sposób ponaglić.
Blondynka zmarszczyła brwi i podniosła wzrok.
Ku recepcji zmierzał wysoki mężczyzna. Kasztanowe włosy były starannie zaczesane i ułożone. Dzieło dobrego stylisty. Delikatnie podkreślone oczy, do tego idealnie dopasowane ubranie.
Mi Young wyprostowała się i stanęła w odpowiedni dla recepcjonistek sposób. Obdarzyła uśmiechem nowego klienta.
- W czym mogę pomóc? - zapytała najgrzeczniej jak potrafiła.
- Dzień dobry. Chciałbym poprosić o klucze do apartamentów. Są zarezerwowane na wytwórnię Amuse Korea Entertainment. - wyjaśnił, uśmiechając się delikatnie i poprawił grzywkę, która wcześniej opadała mu na oczy. Blondynka spojrzała na ekran komputera, poklikała coś w systemie, a potem potwierdziła jego wersję.
- Tak. Zgadza się. Cztery klucze. - powiedziała wesoło i sprawdziła dokładnie numery pokoi. Wybrała je z szuflady pod ladą i podała mężczyźnie. - Proszę bardzo. Dziękujemy i życzymy miłego dnia.
- My? - powtórzył zdziwiony chłopak.
Blondynka spanikowała i przygryzła dolną wargę, czując pouczające szturchnięcie z Twojej strony.
- Chodziło mi o obsługę hotelową. My jako pracownicy. Jako hotel. - wytłumaczyła się szybko i zaśmiała się nieco niepewnie.
"Yongseok!" zawołał donośny, niski, męski głos.
Reszta jego ekipy czekała już przy windzie.
Chłopak podziękował więc recepcjonistce i odszedł.
Po dwóch minutach, blondynka uświadomiła Cię, że zniknęli z pola widzenia. Odetchnęłaś cicho i wygramoliłaś się spod kontuaru. Stając prosto, poprawiłaś uniform i uśmiechnęłaś się wdzięcznie do znajomej. Byłaś jej dłużnikiem.
- A teraz wyjaśnisz mi dlaczego się przed nim chowałaś? - zapytała, opierając się plecami o brzeg lady i spoglądała na Ciebie badawczo. Jej skrzyżowane na biuście dłonie, sygnalizowały brak przyjęcia odmowy.
Westchnęłaś i ze zrezygnowaniem opadłaś na pobliski fotel obrotowy. Zakręciłaś się na nim dwa, trzy razy, aż w końcu ustawiłaś się przodem do koleżanki.
- To Yongseok. - wydukałaś i kontynuowałaś bardziej wyraźnie. - Jeden z wokalistów zespołu Cross Gene. Zadebiutowali w tamtym roku. Niedawno promowali się z japońskim singlem. Uprzedzę Twe pytania, tak, w Japonii.
- Aaaaaaaahaaaaaaaaa. - wydukała blondynka, patrząc na Ciebie pytająco. Nie widziała powiązania. Przewróciłaś oczami, tłumacząc jej pokrótce w czym rzecz.
Znaliście się od szkoły podstawowej. Potem chodziliście do jednego gimnazjum, by mieć razem angielski w liceum. No cóż, przyznałaś, że podkochiwałaś się w nim wtedy. Nie tylko Ty, każda dziewczyna w tamtych chwilach. Tylko, że Ty byłaś tą mniej odważną. Nawet, gdy zagadywał o pożyczenie zeszytów, czy o pomoc w angielskim, zawsze uciekałaś. Po drodze potykałaś się o własne nogi, co przyprawiało ludzi o większe rozbawienie. Nigdy nie próbowałaś nawiązać z nim rozmowy, wolałaś go podziwiać z zacisznych kryjówek, chowając się za drzwiami sal, czy za drzwiczkami szafki, gdy wyjmowałaś z niej książki.
Po liceum wasze drogi się rozeszły. On podobno podążył ścieżką muzyczną ( a wokalnie był naprawdę uzdolniony). Ty również chciałaś żyć ze śpiewu, ale nie dostałaś się do wytwórni, a studia muzyczne były za drogie. Nie spotkaliście się, aż do teraz. W Twym sercu zachował sobie ważne miejsce, niestety to było wszystko. Dlatego zakończyłaś wspomnienia na tym etapie.
Mi Young została przy recepcji, a Ty poszłaś zanieść dokumenty szefowi, o które prosił jakieś pół godziny temu. Najszybciej i najprościej było pojechać windą. Tak też zrobiłaś. Na szczęście nie musiałaś wysłuchiwać głupich komentarzy ze strony pracodawcy, bo był zajęty rozmową przez telefon. Ponownie wsiadłaś do windy i ze zniecierpliwieniem czekałaś, aż w końcu zjedziesz na parter.
Na jednym z pięter winda się zatrzymała. Drzwi otworzyły się i do środka wszedł mężczyzna, przez którego serce zabiło Ci szybciej. Zamarłaś w bezruchu, zupełnie jakby rzucił na Ciebie zaklęcie swym magicznym uśmiechem.
Ding.
Drzwi się zamknęły i oboje jechaliście teraz na dół. Miałaś wrażenie, że w pomieszczeniu zrobiło się bardzo gorąco. Chłopak spoglądał co jakiś czas na Ciebie, posyłał ciepłe uśmiechy. Przez moment wydawało Ci się, że chce nawiązać rozmowę, bo poruszał niemrawo ustami. Uznałaś to jednak za łykanie powietrza. Racjonalne nie?
Gdy tylko drzwi windy się otworzyły, wybiegłaś z niej pędem. Niestety, po drodze wpadłaś na jedną z pracownic, która niosła świeżą pościel. Wszystko wyleciało jej z rąk, a Ty, jęcząc ciche przeprosiny, uciekłaś. Byłaś pewna, że chłopak to widział. Czułaś na sobie jego wzrok.
Przez resztę dnia, los usilnie robił Ci na złość. Ciągle trafiałaś na Yongseoka. I to nawet poza hotelem.
W markecie przyuważyłaś go podczas zakupów. Byłaś tak zaaferowana jego widokiem, że wjechałaś wózkiem w wielką wieżę konserw. Rozsypała się na cały dział. Wiedziałaś, że to widział. Dlatego zaraz stamtąd uciekłaś bez słowa.
W drodze powrotnej do hotelu, napotkałaś go na mieście, po drugiej stronie ulicy. Zagapiłaś się i uderzyłaś głową w latarnię. Przez moment mogłaś się poczuć jak Lee Hyori na planie teledysku do "U-Go Girl". Szkoda, że Twoje incydenty nie kończą się tak, jak u niej.
Wieczorem zajmowałaś się dodatkową pracą. Wystarczyło się jedynie elegancko ubrać. Czerwona sukienka, buty w tym samym kolorze i rozpuszczone włosy, opadające na ramiona.
W restauracji znajdowała się niewielka scena, na której stało znane Ci dobrze pianino. Przy nim zawsze był ustawiony mikrofon, na tyle nisko, byś mogła spokojnie kierować ku niemu słowa. Dziś znów grałaś jedną z wielu spokojnych, a zarazem romantycznych melodii. Starałaś się to urozmaicić śpiewem. Wiedziałaś, że ludzie nie zwracają na to uwagi, ale to Ci nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, czułaś się nieco pewniej, niż na sali pełnej gapiów.
O godzinie dwudziestej drugiej był koniec Twojej muzyki, fantazji, marzeń. Opuściłaś salę niezauważona, a przynajmniej tak Ci się wydawało.
- _________! - usłyszałaś ciepły, delikatny głos, który wołał Cię z oddali.
Serce znów zabiło Ci szybciej. Rozejrzałaś się wokoło spanikowana. Byłaś już w holu. Nie miałaś zbyt wiele miejsc, które posłużyłyby za kryjówkę. Postanowiłaś schować się za wielką zieloną paprocią, przed którą stała brązowa kanapa dla gości. Niestety Twoja czerwona sukienka kontrastowała z rośliną.
- ________! - znów usłyszałaś, tym razem głośniej. Wstrzymałaś oddech widząc, jak chłopak wbiega na hol. Był zdyszany, ciągle się rozglądał. W końcu obrócił się przodem do kanapy i powiódł wzrokiem po tej części holu. Jego spojrzenie spoczęło na Twym ciele.
Nie widziałaś tego, bo zasłaniałaś sobie twarz wielkim liściem paproci. Jednakże czułaś na sobie jego spojrzenie. Dreszcz, który przeszedł po Twym kręgosłupie był na to dowodem.
- _________ ? Dlaczego się chowasz? - zapytał spokojnie mężczyzna, z nutką rozbawienia w głosie.
Odchyliłaś wielki liść z przed twarzy i uśmiechnęłaś się niewinnie. Chłopak wydawał się naprawdę ubawiony tą sytuacją.
- Ja wcale się nie chowam. Ja tylko... - zawiesiłaś głos, gdy wyszłaś zza rośliny. - Sprawdzałam, czy dobrze dbają o tę roślink...- urwałaś, bo właśnie ponownie dotknęłaś liścia paproci. Skrzywiłaś się nieco i dokończyłaś swą wypowiedź. Te słowa chyba jeszcze bardziej zrobią z Ciebie kretynkę. - która jest z plastiku.
Zażenowana wyszłaś zza kanapy i zaraz ruszyłaś w kierunku wyjścia.
- Poczekaj. - usłyszałaś miękki głos chłopaka. Potem poczułaś delikatny uścisk dłoni na ramieniu.
Miałaś wrażenie, że jego dotyk pali Twoją skórę. Zatrzymana, w końcu obróciłaś się ku niemu, choć wzrok utkwiłaś w jakimś martwym punkcie holu. Dopiero, gdy Yongseok zauważył, że grzecznie stoisz, powoli puścił Twe ramię i cofnął dłoń. Żar zniknął, pozostawiając na ręce ledwo odczuwalne ciepło.
Przez krótką chwilę panowała cisza, choć w Twoim przekonaniu, każda sekunda równała się minucie.
- Skąd znasz moje imię? - zapytałaś nagle.
Dopiero teraz uświadomiłaś sobie, że przecież wołał Cię po imieniu, dlatego wiedziałaś, że trzeba uciekać. Chłopak spojrzał na Ciebie lekko zaskoczony, zupełnie jakby to pytanie dotyczyło czegoś oczywistego.
- Chodziliśmy przecież razem do szkoły. - odpowiedział niepewnie, jakby obawiał się, że go jednak nie kojarzysz.
- Nie sądziłam, że mógłbyś mnie pamiętać. - szepnęłaś lekko rozkojarzona i uśmiechnęłaś się delikatnie pod nosem. Po chwili skrzywiłaś się nieco i dodałaś. - Właściwie... Nawet mnie nie znałeś.
Znów go zamurowało. A przecież nie mówiłaś nic co można by nazwać za dziwne.
- Nie da się zapomnieć tak uroczej niezdary.
Zamrugałaś zaskoczona i od razu podniosłaś wzrok. Zaczerwieniłaś się delikatnie. Czułaś, jak Twoje policzki robią się gorętsze. Zawstydziłaś się, może nawet nieco zlękłaś, że pamiętał Cię jako ofiarę losu. Chłopak musiał to wyczuć, bo zrobił zaniepokojoną minę. Zamachał nawet rękoma w uspokajającym geście.
- To miał być komplement.
Pokiwałaś głową na znak zrozumienia, choć w głębi serca nie byłaś co do tego przekonana.
- ______, chciałem Ci pogratulować występu. Bardzo ładnie śpiewasz. - powiedział po chwili i obdarzył Cię kolejnym, ciepłym uśmiechem.
Zaczesałaś kosmyk włosów za ucho i skinęłaś głową w geście podziękowania.
Znów przez krótki moment nastała cisza.
- Pójdę już... - szepnęłaś, przerywając ją i odwróciłaś się, by odejść.
- Nie! - usłyszałaś stanowczy głos. Znów poczułaś uścisk na nadgarstku. Lekkie szarpnięcie i stałaś teraz zwrócona twarzą do chłopaka, który był w odległości zaledwie pół metra. Byłaś w lekkim szoku. Twoje policzki znów pokryły się szkarłatnym rumieńcem. Przez chwilę patrzyliście na siebie w milczeniu. Ty w zdumieniu, on w niepewności.
- Nie pozwolę Ci uciec. Nie tym razem. - powiedział po chwili. Jego ton głosu wciąż wydawał się ciepły, a zarazem taki stanowczy.
- Tym razem...? - powtórzyłaś niepewnie.
Nie bardzo wiedziałaś, co miał na myśli.
- Zawsze, gdy próbowałem z Tobą porozmawiać, zagadać, cokolwiek... Zawsze uciekałaś. W podstawówce byliśmy dzieciakami. Nigdy nie miałem odwagi, by podejść i odezwać się. W gimnazjum i liceum, starałem się. I to w różnych banalnych sprawach. Zeszyt, długopis, korepetycje, ale zawsze zwiewałaś za nim mogłem dokończyć swoje słowa. - wyjaśnił i zamilkł na moment , chcąc złapać oddech. Jedyne co robiłaś w tej chwili, to patrzenie na niego w osłupieniu.
- Zmarnowałem wiele szans, ale tej nie mogę tak zostawić. Nie kiedy znów się spotykamy. Rozumiesz co chcę przez to powiedzieć? - spytał Yongseok z nadzieją, po czym ostrożnie ułożył dłonie na Twych ramionach. Przyjemne ciepło przeniknęło Twe ciało.
Pokręciłaś przecząco głową, dość energicznie. Rozumiałaś co miał na myśli. Twoja reakcja wynikała z braku wiary w to, co właśnie miało miejsce.
- ________, próbuję Ci wyznać swoje uczucia! - zawołał Yongseok, który najwyraźniej nie wytrzymał presji.
Zaskoczona poczułaś rosnącą w Tobie panikę. Bałaś się, że to sen. Kolejny, jeden z wielu. Spróbowałaś się odsunąć, wyrwać z jego uścisku.
- To niemożliwe... To nieprawda... To sen... To nie jest realne... - wyszeptałaś drżącym głosem.
Chłopak starał się utrzymać Cię w uścisku, aż w końcu postanowił go wzmocnić. Szarpnął nieco mocniej Twe ramię i przyciągnął do siebie. Wtulił Cię w swój tors i oplótł ramionami, chcąc zamknąć w swym uścisku, jak w jakiejś pułapce. Twoje ciało zostało całkowicie sparaliżowane. Poczułaś kolejna falę ciepła, a potem przyjemną woń jego perfum.
- Nie próbuj uciekać... Nie teraz... Nie... Nigdy nie próbuj uciekać... - szepnął i delikatnie przejechał dłonią po Twych miękkich włosach. Chciał byś poczuła się bezpiecznie. I to naprawdę zaczynało działać. Powoli objęłaś go i zacisnęłaś swe drobne palce na jego plecach.
Znów nastąpiła chwila ciszy. W holu byłaś tylko Ty i Yongseok.
- Nie uciekaj... Zostań... I bądź moją uroczą niezdarą... - szepnął ciepło i ułożył brodę na Twej głowie.
Zamrugałaś zaskoczona jego słowami. Serce zabiło Ci mocniej, przez moment wydawało się, że wyskoczy z piersi. Umysł się wyciszył, czułaś się bezpiecznie. Przyjemna fala ciepła ogarnęła Twe ciało. Uśmiechnęłaś się delikatnie pod nosem.
- Zawsze... Chcia-chciałam... - zaczęłaś cicho, ale urwałaś, bojąc się wypowiedzieć te słowa. Zebrałaś w sobie siły i w końcu wydukałaś to, co leżało Ci na sercu. - Zawsze chciałam być Twoją niezdarą.
Yongseok uśmiechnął się pod nosem, słysząc te słowa.
- Teraz to ja się boję, że to sen. - powiedział ciepło, po czym zaśmiał się cicho.
Wydałaś z siebie cichy chichot. Odsunęłaś się nieco, by móc na niego spojrzeć.
Piękna chwila. To wyglądało, jak scena z dramy, a jeśli taka właśnie była, to musiała skończyć się w odpowiedni sposób. Uniosłaś się nieco na palcach i delikatnie musnęłaś jego usta. Ten delikatny gest przerodził się w czuły pocałunek. W głowie dudniło Ci teraz tylko jedno:
"Jeśli to sen, nie budźcie mnie. Chcę w nim trwać. "
Jak widać długi scenariusz. Jeśli za dużo czytania, wybaczcie, ale czasem jak mnie wena najdzie, to tak się rozpiszę. Dziękuję za poprzednie komentarze i wskazówki. Starałam się robić przerwy między myślnikami a słowami. Mam nadzieję, że jest to teraz nieco bardziej przejrzyste. :3 Proszę o wasze kolejne opinie. ^^
Cud miód i orzeszki :D
OdpowiedzUsuńUrocze. <3
jejku jakie to urocze *_* <3
OdpowiedzUsuńMmmmm jak słodko, podoba mi się. :) Lubię długie scenariusze i nie będzie mi to przeszkadzało, więc pisz :D Hwaiting!
OdpowiedzUsuńJak. Mogłam. Nie skomentować. Yongseoka.
OdpowiedzUsuńJak. Mogłam.
Nie wierzę w siebie.
Nie, właściwie to wiem, dlaczego. Czytam go już chyba dziesiąty raz i za każdym razem jestem w tym stanie, że nie mogę wydusić z siebie nic kreatywnego i sensownego.
No nic.
Po prostu siedzę z poduszką w ramionach i ryczę jak głupia, bo to piękne, cudowne, urocze, kochane, wspaniałe, romantyczne i... Jezu, ja tak bardzo chcę ;;
Dziękuję za ten scenariusz <3