niedziela, 7 kwietnia 2013

Seyong (MYNAME)

" Kto się czubi, ten się lubi"





- No chodź! Pospiesz się! - zawołała Twoja przyjaciółka, pełna ekscytacji.
- Kiedy mnie się nie chce. - mruknęłaś niezadowolona i zatrzymałaś się w trakcie żwawego marszu. Zachowywałaś się jak marudne dziecko. I nic w tym dziwnego, czułaś się usprawiedliwiona. Nie chciałaś spotkać członków tego zespołu. No, a przynajmniej jednego z nich.
Seyong.
Uwielbiany przez kobiety. To mu zostało jeszcze z czasów liceum. Był od Ciebie starszy, ale i tak nie dało się  go nie zauważyć. Zawsze obracał się w sferze najlepszych. Najładniejsze dziewczęta się za nim oglądały. Zakładał się z kolegami o to, jak szybko daną pannę poderwie, a potem zbierał zyski. W jakiej postaci, to już zależało od plotek.
Ty, byłaś chyba jedyną uczennicą, która od razu mu odmówiła i stanowczo przyznała, że z takim tanim podrywaczem nie będzie się spotykać. Uszczerbek na dumie, nie? Aż uśmiechnęłaś się pod nosem zadowolona. 
Niestety nie wiedziała o tym Twoja przyjaciółka. A ona od długiego czasu chciała wziąć udział w tym fan-meetingu. Niedawno jej ukochany zespół MYNAME promował się z japońskim singlem "We are the night".  Właśnie wrócili do Seulu, co jeszcze bardziej podsyciło radość Twej towarzyszki.
I bądź tu tolerancyjną koleżanką.
- No chodź! Obiecałaś mi! - jęknęła znajoma.
Po kilku silniejszych szarpnięciach, poddałaś się i podążyłaś szybko za nią. Spotkanie miało miejsce przed lasem, gdzie ustawili stoiska z napojami, a także stoły, przy których chłopcy mogli spokojnie siedzieć i rozdawać autografy. Do tego scena, na ewentualny występ. Wokoło zebrał się spory tłum młodych dziewcząt, które aż piszczały podekscytowane, gdy tylko wokaliści weszli na scenę. Zatkałaś uszy, chcąc w ostatniej chwili ocalić swe bębenki. Głuchota w tak młodym wieku? Podziękujesz.
Stanęłaś gdzieś pośrodku, w towarzystwie rozbrykanej i podnieconej przyjaciółki. Jedyne fajne zajęcie jakie sobie znalazłaś, to łypanie z pode łba na przystojną gębę Seyonga. Jak zwykle uśmiechał się w słodki, przyjemny sposób i ten jego wzrok, przez który miękły kolana... Nic się nie zmienił. Wciąż miał taki sam wpływ na kobiety. Mruknęłaś jakieś drobne przekleństwo pod nosem. Cholera, na Ciebie też działał. Zawsze tak było.
- Witajcie drogie panie! Dziękujemy wam za tak liczne przybycie! - powiedział menadżer, który zaraz rozpoczął swą długą przemowę. Przedstawienie członków, potem ich podziękowania, życzenia, prośby i słodkie uśmiechy. I piski fanek. Tego było najwięcej. Zwłaszcza, jak do głosu dopuścili Seyonga. Skrzyżowałaś ręce na biuście w oznace niezadowolenia. Nie, nie byłaś zazdrosna. Ależ skąd.
- Jak już wspominaliśmy na poprzednim spotkaniu, dziś kilka szczęśliwych fanek, zostanie zaszczyconych możliwością spędzenia dnia z jednym ze swych idoli! Wezmą razem udział w zawodach, by następnie Ci najlepsi, zdobyli nagrody! Możliwość udziału w nagraniach nowego singla lub specjalny koncert dla jednej, jedynej fanki! Udział w teledysku i w sesji zdjęciowej, bądź wycieczka do Oceanarium, a także wspólna kolacja w jednej z najbardziej prestiżowych restauracji Seulu!  - zawołał menadżer i znów rozległ się pisk.
Jeden z pracowników podszedł do prowadzącego i podsunął mu pod ręce wielką szklaną misę, pełną karteczek. Zaczęło się losowanie. Co jakiś czas padało jakieś koreańskie nazwisko szczęśliwej zwyciężczyni. I pewnie nie byłabyś tym dalej zainteresowana, gdybyś nie usłyszała własnego imienia.
- _____________ ! - zawołał menadżer, kiedy przeczytał ostatnią karteczkę.
Zdumiona podniosłaś wzrok i spojrzałaś w kierunku sceny.
- To niemożliwe... Nie brałam w tym udziału... - szepnęłaś zaskoczona, po czym zmrużyłaś powieki i spojrzałaś na przyjaciółkę. Ta zaraz jednak popchnęła Cię w stronę sceny. Przecisnęłaś się przez tłum i weszłaś na podest, tak jak pozostałe cztery uczestniczki.
- Gratulacje! Zostałyście wytypowane do finału naszego konkursu! Aby wygrać, musicie wraz ze swym drużynowym partnerem, wykonać wymyślone przeze mnie zadanie. - wyjaśnił menadżer, który zaraz zaczął typować drużyny.
- Seyong i _________! - usłyszałaś po chwili i skrzywiłaś się nieco. Złośliwość losu, no! Właśnie go chciałaś tu uniknąć! Odetchnęłaś cicho, chcąc zachować spokój i naturalność. Starałaś się jednak nie spoglądać na wokalistę, który zaraz stanął obok.  
Menadżer wyjął z kieszeni marynarki koperty w różnych kolorach. Żółta trafiła w Twoje dłonie. Otworzyłaś ją bez zastanowienia i zaczęłaś czytać jej zawartość.
- Podążaj wedle zapisanych wskazówek. Znajdź figurkę złotego jelenia i przynieś nim wybije osiemnasta. Zdobądź nagrodę główną w postaci kolacji z wokalistą. - przeczytałaś na głos, po czym mruknęłaś pod nosem. - Czy mogę się od razu poddać?
- Zabawna jesteś. Naprawdę. To słodkie. - usłyszałaś ciepły i wesolutki głos Seyonga, który stając za Tobą, rozczochrał Ci włosy. Zamrugałaś zaskoczona, po czym zawołałaś "Ej!" i naburmuszyłaś się nieco.
Chłopak wyrwał Ci kopertę z rąk i zaczął przeglądać jej zawartość, tak jak Ty przed chwilą. W międzyczasie mogłaś spokojnie poprawić fryzurę.
- Ej... To całkiem łatwe zadanie. Damy radę. - skwitował wesoło, gdy schodziliście już ze sceny. Zatrzymaliście się przy jednym ze stoisk z napojami. Chłopak spojrzał na Ciebie z uśmiechem.  - Jak Ci na imię?
Spojrzałaś na niego zdziwiona. Nie pamiętał Cię? Więc jest szansa, że jakoś to przetrwasz.
- Kim Mi Yong. - odrzekłaś po namyśle, po czym usłyszałaś głośny śmiech blondyna. Właśnie. Dopiero teraz zauważyłaś, jak mu te jasne włosy uroku dodawały. Zrobiłaś lekko naburmuszoną minę. - Co Cię bawi?
- Ale z Ciebie kłamczucha, ______. - podsumował i znów poczochrał Cię po głowie w czułym geście. Syknęłaś cicho i poprawiłaś swe włosy. Po raz kolejny. Niech nie traktuje Cię jak dziecko no.
- Skąd Ty... A... Pamiętasz mnie? - wydukałaś po chwili zdumiona. Właśnie zrozumiałaś, jak się do Ciebie zwrócił.
Chłopak pokiwał głową, pełen dumy z tego powodu.
- Jak mógłbym zapomnieć dziewczynę, która nie dała mi żadnej szansy na pokazanie jaki jestem kochany? - to mówiąc, zrobił smutną minkę i zatrzepotał rzęsami w teatralny sposób. Próba wywołania wyrzutów sumienia. Był słodki. Nie miałaś jednak zamiaru poddać się jego urokowi.
- Poza tym, przed chwilą wyczytano Twe nazwisko w trakcie losowania. - dodał, na co zareagowałaś cichym syknięciem. 
Faktycznie, to było głupie kłamstwo.
- Jakie są wskazówki w zadaniu? - zapytałaś, ignorując jego słowa i zajrzałaś mu przez ramię. Chciałaś dojrzeć cokolwiek. Przeczytać co było na mapce, którą ktoś naszkicował ołówkiem.
- No musimy znaleźć to... I tamto... Wiem gdzie to jest. Chodź za mną! - powiedział zaraz chowając kartki do koperty, a całość zniknęła we wnętrzu jego kieszeni u spodni.  
Westchnęłaś cicho i podążyłaś za nim.
Seyong skierował się w stronę lasu, który rozciągał się za sceną i całą imprezą.  Na początku podążaliście główną ścieżką. Po jakimś czasie zboczyliście z dróżki i zeszliście na inną, głębszą część lasu. Przechodziliście między krzewami, mijaliście dziwnie powyginane drzewa. Po pół godzinie marszu, zaczęłaś mieć wątpliwości, co do zdolności orientacyjnych Seyonga w terenie.
- Jesteś pewien, że dobrze idziemy? - zapytałaś, kiedy mijaliście po raz drugi ten sam krzak. Zatrzymałaś się, gdy tylko chłopak nagle stanął. Spojrzał na Ciebie, a potem wyjął z koperty kartkę ze wskazówkami.
- Masz drzewo, które niczym bestia pochyla się nad swą ofiarą? - zapytał.
Spojrzałaś za siebie z niezbyt przejętą miną. Za Tobą stało ogromne drzewo z wielką dziuplą , niczym otwór gębowy. Gałęzie faktycznie przypominały zakrzywione szpony, a sam pień był w tak dziwny sposób pochylony, że mogłabyś wyobrazić sobie w nocy, że masz do czynienia  z bestią.
- Noooo. - mruknęłaś, nie mogąc się nie zgodzić.
To usatysfakcjonowało chłopaka.
- Masz krzak przypominający zająca wielkanocnego? - zapytał, wskazując na zielony krzew, który wedle jego słów, miał wyglądać jak królik.
Zamrugałaś parokrotnie, przyglądając się krzaku.
- Mnie to bardziej przypomina nieostrzyżonego szympansa. - skwitowałaś po namyśle.
Seyong złapał się za głowę, po czym wskazał na krzew. Z dezaprobatą spojrzał ku Tobie.
- Jak to może przypominać małpę?! - zawołał załamany.
- A przepraszam. Chodziło o krzak? - powiedziałaś, udając zdumioną.
Chłopak spojrzał na Ciebie z ponurą miną. Ty za to wyglądałaś na usatysfakcjonowaną.
Jasnowłosy w końcu uśmiechnął się delikatnie i bez zbędnych komentarzy, ruszył dalej. Nie mogłaś powstrzymać przeczucia, że on coś szykował. Podążyłaś za nim.
Czas mijał i mijał.
Marsz rozpoczęliście o trzynastej, a była już godzina piętnasta. Robiłaś się głodna, a co gorsza, nie miałaś ze sobą żadnego jedzenia, ani picia. Nic. Zero. Zatrzymałaś się w końcu i usiadłaś na pobliskim głazie. Oparłaś łokcie na swych kolanach, a na rozwartych dłoniach ułożyłaś głowę. 
- Głodna jestem. - mruknęłaś i z niezadowoleniem spojrzałaś na chłopaka, który właśnie pochylał się nad jakimiś krzewami. Po chwili przyglądania się, doszłaś do wniosku, że ma całkiem kształtne pośladki. Zarumieniona stuknęłaś się w czoło. Co to w ogóle za myśl?! 
- Ej! _______ ! Chyba znalazłem borówki! - zawołał Seyong, pełen dumy w głosie.
Wychyliłaś się nieco, by móc dostrzec co tam zrywa z krzewów.
- Jesteś pewien, że to borówki? Te owoce są jakieś takie małe. - powiedziałaś nieco niepewnie, choć Twoje znużenie mogło ukryć tę emocje. - Moim zdaniem to jakieś trujące jagody. 
- Znawczyni się znalazła. Głodna jesteś czy nie? - mruknął, po czym wsunął sobie do ust jedną z "borówek". Zaraz ją jednak wypluł, przez co skrzywiłaś się nieco. Obrzydliwe. Ale jak się tak obruszał, to wydawał się uroczy. Zmrużyłaś powieki. Jeszcze jedna taka myśl zagości w Twej głowie, a chyba walniesz nią o drzewo, kilka razy. Może to przywróci Twój mózg do normalności. 
- Wiesz co... Idę się... Ten... Załatwić pewną sprawę... - wydukał chłopak, wskazując za krzaki. 
- Nie zapomnij umyć rąk dobrze? - zapytałaś odruchowo.
Seyong spojrzał na Ciebie z politowaniem, po czym parsknął śmiechem.
- Jasne. I specjalnie dla Ciebie opuszczę deskę klozetową. - mruknął rozbawiony i już chciał zniknąć za drzewem, gdy nagle zerwałaś się na równe nogi. Jego riposta mogłaby zostać potraktowana jako punkt dla niego, ale nie o to Ci chodziło. Twoje nagłe zachowanie trochę zaniepokoiło chłopaka, więc z dość niepewną miną podszedł do Ciebie. 
- ______ ? Wszystko w porządku? - spytał cicho.
Lekko zaniepokojona spoglądałaś w stronę krzewów, za które chciał pójść Seyong. Gdy tylko zjawił się przy Tobie, złapałaś go za rękaw.
- Nie idź tam. - szepnęłaś zlękniona.
Chłopak zamrugał zaskoczony Twoim zachowaniem, po czym zaśmiał się i pogłaskał Cię po głowie. 
- Myślisz, że mnie jakiś potwór zaatakuje? - zapytał rozbawiony. 
- Potwór? Niekoniecznie. - odrzekłaś i drżącym palcem wskazałaś na krzaki. - Ale wilk? Tak. 
Zaskoczony wokalista, spojrzał we wskazanym kierunku. I faktycznie. Spośród liści spoglądały na nich złote ślepia. Jego łeb powoli wychylał się poza krzew, ukazując swe ostre kły. Ostrzeżenie. 
- Żadnych... Gwałtownych... Ruchów... - usłyszałaś szept chłopaka, który powoli przesunął swą dłoń na Twe plecy. Miałaś wrażenie, że robi to w zwolnionym tempie, niczym Neo w Matrixie podczas unikania ciosów.
Wilk warknął wychylając się bardziej, przy czym wysunął naprzód jedną łapę. 
- On... Reaguje na ruch... - dodał Seyong. 
- Dlatego ruszasz ustami? - mruknęłaś przez zaciśnięte zęby.
Wilk znów warknął ostrzegawczo.
Jasnowłosy szarpnął Cię nagle za ramię i rzucił się biegiem przed siebie. Nie mając innego wyjścia, pędziłaś za nim. Z trudem nadążałaś przy jego tempie.
- Se... Seyong! Czekaj! Ja nie daję rady! - wydukałaś z ledwością. Wtedy wpadłaś na jego plecy.
Chłopak zatrzymał się niespodziewanie, stąd to zderzenie. Gdy się obrócił, poczułaś nagłą zmianę położenia. Twoje stopy oderwały się od ziemi. Ten znienawidzony przez Ciebie idol nastolatek, trzymał Cię w ramionach i biegł, ledwo łapiąc oddech. Zarumieniłaś się delikatnie, bo jego twarz wydawała się inna, taka...  Poważna, skupiona. Obejrzał się za siebie, chcąc sprawdzić, czy wilk was goni.
Wtedy Ty spojrzałaś na ścieżkę przed wami. Zrobiłaś wielkie oczy i aż zbladłaś. Koniec drogi. Przed wami był pagórek.
- Seyooooooong! - zawołałaś od razu.
Jasnowłosy słysząc Twój głos, zaraz spojrzał przed siebie. Zaskoczony spróbował zahamować, ale niewiele mu to pomogło. Stracił równowagę. Większy ciężar współpracując z grawitacją, przechylił was w przód. Oboje sturlaliście się z pagórka, trzymając siebie nawzajem za ramiona. Kręciliście się i kręciliście, aż w końcu zatrzymaliście się na miękkiej trawie.
Tak jak Seyong, nie mogłaś narzekać na miejsce lądowania. Leżałaś teraz na nim, głowę miałaś ułożoną na jego torsie. Słyszałaś, jak szybko bije mu serce. Przez moment nie ruszałaś się. Byłaś w szoku. Do rzeczywistości przywrócił Cię głos chłopaka i jego serdeczny śmiech.
- Hej, koniec leżakowania. Pora wstawać. - powiedział wesoło.
Podniosłaś się na dłoniach, które wylądowały wcześniej po obu stronach jego głowy. Spojrzałaś na niego z poirytowaniem. 
- Wiem, że jestem piękny. - dodał, uśmiechając się ciepło. I te urocze dołeczki... Był przez nie taki słodki. 
- I wyjątkowo skromny. - burknęłaś, schodząc z niego. Usiadłaś obok chłopaka i rozejrzałaś się wokoło.
Byliście na polanie, wielkiej, pełnej zielone trawy. Początek wiosny wyjątkowo ładnie się zapowiadał. Uśmiechnęłaś się delikatnie pod nosem. Po chwili jednak na Twej twarzy ukazał się grymas zaskoczenia i lekkiego poirytowania. Policzki pokryły się rumieńcem. To przez chłopaka, który właśnie objął Cię od tyłu i wtulił w swój tors. Biło od niego takie przyjemne ciepło... ! Ale przecież był podrywaczem! 
- Ładnie tu, prawda? - spytał, kierując te słowa wprost do Twego ucha.
Jego głos był taki delikatny i czuły. Przez moment miałaś wrażenie, że mogłabyś mu ulec. Opanowałaś te emocje i zaraz wyrwałaś się z jego objęć. 
- Yah! Co Ty wyprawiasz?! - zawołałaś oburzona i spojrzałaś na niego groźnie.
On jednak nie wydawał się przejęty Twoją reakcją. Wręcz przeciwnie, wyglądał na zadowolonego.
- Naruszam Twoją przestrzeń osobistą? - zapytał i zbliżył się nieco.
Wycofałaś się do tyłu, wciąż siedząc na trawie. Wyciągnęłaś dłonie przed siebie i rozwarłaś je szeroko. 
- Nie zbliżaj się do mnie! - zawołałaś groźnie, choć z każdym kolejnym słowem Twój głos drżał, wydawał się niepewny. Zamiast uciekać, siedziałaś w bezruchu, z rękoma wystawionymi przed siebie w geście obronnym.
Chłopak nie zważał na Twe słowa i obelgi, które przy okazji, rzucałaś pod jego adresem. Po prostu powoli, zbliżył się do Ciebie. Pod swymi dłońmi, znów poczułaś ciepło, które biło od jego torsu. Przez krótki moment siłowałaś się z jasnowłosym, próbowałaś go odepchnąć, jednak na próżno. Przebił się przez opór, by w końcu znów móc Cię objąć i w siebie wtulić. Zdumiona zamrugałaś i powierciłaś się kilka razy, niezbyt zadowolona.
Tak naprawdę, wiedziałaś, że nie przeszkadzało Ci jego ciepło. Przecież jego dotyk był tak przyjemny, taki delikatny. Głos melodyjny, miły dla ucha. Miałaś ochotę wtulić się w niego, zamknąć oczy i zapomnieć o wszystkim. Najbardziej drażnił Cię fakt, że to Ci się podoba. Nie mogłaś znieść myśli, że kiedykolwiek Ci się Seyong podobał, że wciąż Cię intrygował. 
- _________ ? - usłyszałaś jego pytający szept.
Spojrzałaś gdzieś w bok. Ucho miałaś przyłożone do jego klatki piersiowej. Słyszałaś jak bije mu serce, jak szybko pulsuje. 
- Czego idioto? - mruknęłaś, chcąc zachować swoją odpowiednią rolę. Niestety w Twoim głosie było więcej czułości, niż groźby.
- Lubię jak mnie tak nazywasz. Zupełnie, jakbyś mówiła do mnie "kochanie". - usłyszałaś w odpowiedzi. Zamrugałaś zaskoczona, a jego wesoły śmiech, wydał Ci się teraz wyjątkowo słodki.  - Muszę Ci coś powiedzieć. 
W tym momencie zamilkł, chcąc najwyraźniej dodać nieco dramaturgii tej scenie. Potem jednak kontynuował.
- Doskonale wiem gdzie jesteśmy. Wiem, gdzie jest ten jelonek, jest w moim samochodzie. Już wcześniej wybrałem koperty. Twoja przyjaciółka, a moja była dziewczyna z lat gimnazjum, pomogła mi podłożyć karteczki. Menadżer obiecał wylosować tę jedną konkretną i dopasować mnie do Ciebie. Chciałem wyprowadzić Cię w takie miejsce, z dala od ludzi, by móc porozmawiać. By móc przypomnieć sobie, dlaczego tak mnie zawsze do Ciebie ciągnęło. 
Zamrugałaś po raz kolejny, pod wpływem szoku. Jak tak dalej pójdzie, dostaniesz oczopląsów. A myślałaś, że te jego ciągłe zaczepki w szkole były czystą złośliwością, chęcią dokuczenia. A to miało w sobie drugie dno. Odsunęłaś się nieco, by móc na niego spojrzeć. Miałaś wyjątkowo poirytowaną minę. Wydawałoby się, że zaraz go udusisz własnymi rękoma. Uderzyłaś piąstką o jego tors. Raz. A potem dwa razy. 
- Ty wstrętny, narcystyczny, arogancki, pewny siebie idioto! Jesteś głupi, głupi, głupi, głupi! Ty... Ty... Już mi słów brakuje, by opisać Twój skończony kretynizm! - wołałaś, uderzając piąstkami o jego tors. Zaciskałaś przy tym powieki, z trudem panując nad emocjami.
Seyong uśmiechnął się delikatnie, wytrzymując każdy Twój cios. 
- Zaraz słów braknie Ci jeszcze więcej. - szepnął i złapał w końcu Twe nadgarstki. Już chciałaś na niego krzyknąć, ale wtedy uświadomiłaś sobie, że nawet nie masz ku temu możliwości. Otworzyłaś oczy, by móc zrozumieć, co się dzieje. I Twój instynkt Cię nie mylił. Seyong właśnie Cię pocałował. Było to wyjątkowo czułe, delikatne muśnięcie, na tyle długie, byś mogła rozkoszować się smakiem jego warg.
Gdy chłopak cofnął się nieco, spojrzał na Ciebie z nadzieją w oczach.
- Powiedz, że to był Twój pierwszy pocałunek. Proszę. - powiedział wręcz błagalnie, zupełnie jakby pytał Cię o to, ile życia mu jeszcze zostało.
Zaskoczona, przez dłuższy moment nic nie mówiłaś. Zaczerwieniona gapiłaś się na niego, jakby właśnie opowiedział Ci najbardziej szokującą tajemnicę świata. 
- To... Był... Mój pierwszy pocałunek... - wydukałaś w końcu, wciąż będąc w osłupieniu.
Jasnowłosy puścił Twe nadgarstki i zadowolony uniósł dłonie ku niebu. Wyglądał na bardzo uradowanego. Zaraz wróciłaś na Ziemię. 
- H-hej! Co to ma być?! To nie powód do radości! - zawołałaś oburzona, przy czym aż brew Ci drgnęła. Co za tupet, no !
Chłopak spojrzał na Ciebie z ciepłym uśmiechem i w słodki sposób przechylił głowę na prawy bok. 
- Owszem. To jest powód do radości. Zwłaszcza dla mężczyzn. Bo przecież wy kobiety, swój pierwszy pocałunek pamiętacie do końca swych dni. Często ten, kto zdobędzie tego ukrytego całusa, zostaje partnerem na całe życie. A to dla mnie bardzo ciekawa perspektywa. - powiedział szczerze. 
Patrzyłaś na niego zdumiona. Cholera, ile razy zamierza jeszcze wprowadzić Cię w taki nastrój. Przez niego, miałaś dzisiaj bardziej zmienne humorki, niż podczas okresu. Wpędzał Cię z frustracji w osłupienie, by następnie zirytować i wprowadzić w stan euforii. 
- Czy... Czy Ty przez to sugerujesz, że chcesz ze mną być? - zapytałaś, niemrawo poruszając ustami, przy czym zmrużyłaś powieki, patrząc na niego podejrzliwie. - Od kiedy Ty taki romantyczny jesteś?
Seyong zaśmiał się, wyraźnie rozbawiony Twoją reakcją. No jak zwykle, bo jakżeby inaczej.
- Nigdy nie dałaś mi szansy, bym mógł pokazać się z innej strony. Ale zawsze wiedziałem jedno. Lubisz mnie. Nawet bardzo. - powiedział przekonany i delikatnie dźgnął Cię w bok. Aż podskoczyłaś przez to. Miałaś swoje odruchy, bo nie lubiłaś łaskotek. 
- Wcale nie! Jesteś głupi! Podrywacz i tyle! Taki byłeś i na pewno jesteś! - zawołałaś oburzona, choć Twój głos stracił tę charakterystyczną dla Ciebie pewność siebie.
- Kto się czubi, ten się lubi. Nie? - odpowiedział chłopak i rzucił się na Ciebie z zaskoczenia. - Zjem Cię!
Pisnęłaś i wylądowałaś plecami na trawie. Próbowałaś się z chłopakiem szamotać, odsunąć go od siebie, wołałaś by Cię zostawił. Obelgi i odmowa mieszała się ze śmiechem, jaki wydobywał się teraz z Twojego gardła. Seyong użył ostatecznej broni. Łaskotek. 

Łatwo można się domyślić, jak zakończyło się wasze wyzwanie.
Zdążyliście wrócić przed osiemnastą, wedle wyznaczonych zasad. Przynieśliście figurkę, wszyscy pogratulowali wam zwycięstwa. Wieczorem czekała Cię romantyczna kolacja z chłopakiem, który nagle stał się dla Ciebie ideałem. A może zawsze nim był, tylko nie wierzyłaś, że taki typ człowieka wpadnie Ci w oko.
Waszą relację postanowiliście na razie ukrywać. I bez prośby wytwórni zgodziłaś się na to. Wiedziałaś, jak wyglądałoby wasze życie, gdyby wszyscy poznali prawdę. Nie narzekałaś, gdy spotykaliście się rzadziej. To nawet utwierdzało Cię w przekonaniu o własnych uczuciach, jakie żywiłaś do niego. Mogliście spokojnie dalej droczyć się i dokuczać sobie nawzajem. A to było waszym ulubionym zajęciem.
Bo kto się czubi, ten się lubi.



Znów dłuższy scenariusz. Mam nadzieję, że dziewczyna, która go sobie zamówiła, jest tak samo zadowolona, jak z poprzedniego zamówienia. :3 

3 komentarze:

  1. Witam, na imię mi Sasu. Mam 16 lat, lubię odgrywać Mary Sue i schodzić na śniadanie.
    Niestety, mam mieszkanie. Ciężko jest schodzić na śniadanie w mieszkaniu, bo nie ma schodów.

    Jenyyyy, to jest cudowne. Tak mi się cieplutko robiło, gdy to czytałam, że wyjątkowo nie będę się czepiać błędów. A mogłabym, bo niestety jest czego.

    Ale tylko kilka, nikt nie zauważył!

    "Już chciałaś na niego krzyknąć, ale wtedy uświadomiłaś sobie, że nawet nie masz ku temu możliwości. Otworzyłaś oczy, by móc zobaczyć co się dzieje. I Twój instynkt Cię nie mylił. Seyong właśnie Cię pocałował."
    To jest tak głuptaśne, że aż cudowne XD

    Borze, jesteś taką romantyczką... I dobrze wychodzi Ci opisywanie tego. Och, skąd Ty bierzesz takie pomysły? ;A;

    Muszę Ci powiedzieć, chociaż to tajemnica, że niewiele jest rzeczy, które potrafią wprowadzić mnie w taki stan - stan totalnego wyostrzenia zmysłów, szybszego bicia serca... wręcz totalnego zauroczenia. Znasz to? To takie uczucie, jakie ogarnia Cię, gdy na randce z osobą, która Ci się podoba, słyszysz słodkie słówka lub czujesz dotyk na dłoni - a Ty potrafisz bardzo dobrze.
    Dlatego, proszę - pracuj dalej nad swoim warsztatem, ćwicz gramatykę i interpunkcję, próbuj pisać coraz lepsze opisy, pisz bardziej realne sceny, aby być najlepszą autorką scenariuszy.
    A ja wiem, że w końcu Ci się to uda.

    Dziewczyna, która sobie zamówiła ten scenariusz, niniejszym informuje, że jest z niego zadowolona - tak samo, jak z poprzedniego :D

    Ciężko pracowałaś. Nie przestawaj.
    Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  2. Znów fantastyczny scenariusz!
    Talent jak widzę się nie zgubił ^^
    Życzę weny i czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń