niedziela, 31 marca 2013

Zico (Block B)


„Od nienawiści do miłości”




- Cześć, jestem waszą nową asystentką.  __________, do usług. Nie, inaczej. Dzień dobry, cieszę się, że mogę z wami pracować. To dla mnie wielki zaszczyt. Nie, to zbyt oficjalne. Czołem! _______, yo~! Od dziś męczyć będziecie się z moją osobą! Nie płakać mi tu, tylko cieszyć mordki! Nie, to też się nie nadaje.
Westchnęłaś cicho i przymknęłaś powieki, krzywiąc się lekko.
Żadna z tych opcji nie zyskała odpowiedniej noty w Twojej głowie. Jury w postaci mózgu było zdegustowane Twoim brakiem kreatywności. Niby nic się nie dzieje, a dla Ciebie to przywitanie miało zaważyć na pierwszym wrażeniu, jakie zrobisz.
Dostałaś pracę jako asystentka menadżera, nie byle jakiego, bo koreańskiej grupy muzycznej – Block B. Byłaś wielką fanką Taeila i jego wokalnych zdolności, więc Twoja radość po tej wieści, nie sięgała granic. Najgorsze było jednak to, że znałaś Zico z młodszych lat. Łobuz wstrętny zawsze Cię zaczepiał, drażnił, za co nie raz obrywał złośliwym żartem.
Gdybyś tylko wiedziała, co zespół dla Ciebie szykuje...



- Ej, dziś ta nowa asystentka się zjawa, nie? - spytał B-Bomb, który tak jak Zico i U-Kwon stał w windzie.  Dłonie beztrosko założył za głowę i spojrzał na lidera, który już uśmiechał się zadziornie.
Pozostali wiedzieli już, że ten coś zaplanował.
- Doprowadzę ją do szału. Z piskiem stąd ucieknie, zobaczycie. - napomknął Lider, pociągając nosem i zachichotał pewny swych umiejętności.
- A ja zdołam ją poderwać, za nim Ty, ją stąd wykurzysz. - odrzekł B-Bomb, rzucając mu tym samym wyzwanie.
- Nie jesteś głównym tancerzem , by w jakikolwiek sposób wpłynąć na tę dziewczynę. Moje kocie ruchy załatwią, że się we mnie zakocha, a moje zachowanie przyprawi ją o dreszcze. - dodał U-Kwon, który chcąc udowodnić swe zdolności, wykonał jeden z tanecznych kroków.
Wszyscy trzej spojrzeli po sobie.
Challenge accepted.
Ding.
Drzwi windy rozsunęły się, pozwalając im wyjść na główny hall. Tam, stała już lekko zestresowana dziewczyna. Długie włosy, iskrzące się oczy, delikatne rysy twarzy i pełne usta.
Tak.
To byłaś Ty.
Nie zauważyłaś nawet, gdy do Ciebie podeszli. B-Bomb postanowił zacząć pierwszy.
- Ty jesteś pewnie naszą nowa asystentką. Taka ładna dziewczyna, samotnie stojąca w holu, to musisz być Ty.
- Hoh, jesteś mniejsza niż się spodziewałem, wyglądasz na młodszą od nas. Żebyśmy się po sądach nie ciągnęli, że małolatów przyjmujemy. - dopiekł Zico, chcąc już rozpocząć atak.
- Zapewniam Cię Różowy Kocurku, że jestem pełnoletnia. - skwitowałaś oschle, na co chłopak zareagował ze zdumieniem w oczach.
Ach, tak.
Nazywałaś go w ten sposób w dzieciństwie, by go zirytować. Ciekawe co się roiło teraz w tej jego złocistej główce.
- Nie przejmuj się nim. Zico lubi udawać twardziela. Chodź, zaprowadzimy Cię na górę, do reszty grupy. - wtrącił U-Kwon miękkim, ciepłym głosem i tanecznym krokiem stanął tuż przy Tobie, wystawiając swe ramię, w geście dżentelmena. 
Uśmiechnęłaś się delikatnie, czując lekkie speszenie, ale ujęłaś ostrożnie jego przedramię i wraz z nim, oraz B-Bombem u boku, ruszyliście w stronę windy. Zico niezbyt zadowolony, powędrował za wami.Przez dłuższą chwilę milczał, ale kiedy byliście już w środku windy, nie wytrzymał. Nie podda się tak łatwo, i to bez walki. 
- Twoje obowiązki to dopiero będzie masakra. Pranie, gotowanie, sprzątanie, przejmiesz wszystkie zadania po nas. No i oczywiście zakupy, przygotuję Ci listę na dziś, albo nie, albo tak. Wyglądasz na silną, to pewnie i góry przeniesiesz. 
- To może zamiast gór, jakiegoś słodkiego białego kociaczka w różowym ubranku? - zapytałaś ze słodkim uśmieszkiem na twarzy.
Znowu to zrobiłaś.
Sprawiłaś, że lider zmarszczył brwi w lekkim grymasie. Poczułaś zaraz delikatne ramię oplatające się wokół pleców. To był U-Kwon, który patrzył na Ciebie z uśmiechem.
- Ja bym przyjął każdy prezent, jeśli byłby od tak uroczej dziewczyny. - powiedział swym cichym, ale ciepłym głosem.
B-Bomb nie został dłużny. Sam się nieco zbliżył, obdarzając Cię naprawdę słodkim uśmiechem. 
- A ja chętnie wesprę Cię w tych obowiązkach. Nie zostawię tak delikatnej damy z tym wszystkim na głowie. 
Blondyn przewrócił oczami, słysząc te wszystkie słodkości. Był na straconej pozycji, a taka wizja mu się nie podobała. Ty jednak nie zwracałaś na niego zbytnio uwagi. Byłaś zaskoczona zachowaniem pozostałych dwóch członków zespołu. Zwłaszcza U-Kwona, który zawsze swym wzrokiem przyprawiał Cię o dreszcze. 
Ding.
Winda się zatrzymała i pozwoliła wam wysiąść. Poprowadzili Cię do studia nagraniowego, gdzie właśnie Taeil śpiewał jakiś utwór. Jaehyo i Kyung siedzieli przy sprzęcie, obserwując zza szyby poczynania niskiego kolegi. 
- EJ, głąby! Panna przyszła! - zawołał Zico, starając się znów obrazić Cię bądź zrazić, co jedno z drugim się łączyło. Znałaś go jednak na tyle dobrze, że nie byłaś już w stanie przejmować się jego gadką. 
Pozostali dwaj członkowie zespołu przywitali się grzecznie z Tobą. Byli o wiele pozytywniej nastawieni niż Zico, ale także mniej narzucający się, niż drugi raper i tancerz.
Usłyszałaś głos Taeila i na tym skupiłaś się najbardziej. Przyjemne ciepło rozlało się po Twym ciele, a serce zabiło szybciej, gdy ten wyszedł z sali i podszedł do wszystkich. Przywitał Cię z delikatnym, nieśmiałym uśmiechem. Nie omieszkałaś odpowiedzieć tym samym. 
P.O siedział w kącie na kanapie i przysypiał. 
- Miło było Cię poznać, ale niestety musimy iść. Musimy obudzić P.O, za nim prześpi próbę. Ale menadżer wspominał, że lider Cię oprowadzi i wszystko wyjaśni. - powiedział Kyung, klepiąc Cię po ramieniu.
  Maknae burknął ciche „słyszę” i mrugnął porozumiewawczo do Ciebie.
- Szkoda, że nie możemy z Tobą zostać. Twoje towarzystwo jest ciekawsze od P.O. - stwierdził z udawanym smutkiem B-Bomb, na co Maknae jęknął ciche „Raaanisz”. 
- Tak, to prawda. Ale mam nadzieję, że kiedyś w przerwie od pracy, razem potańczymy. - wtrącił U-Kwon, znów próbując się przypodobać.
- Dobra, dobra, jazda, do roboty. Macie swoje obowiązki,  a Ty, chcąc nie chcąc, idziesz ze mną. - powiedział donośnie lider i zamachał rękoma, jakby muchy odganiał. Potem bez uprzedzenia, chwycił Cię za nadgarstek i wytargał z sali nagraniowej.
Gdy drzwi się zatrzasnęły, wylądowałaś plecami na ścianie, przyciśnięta ciężarem jego ciała. Chłopak patrzył na Ciebie uważnie, mrużąc ślepia, niczym lampart przed polowaniem na gazelę.
- A teraz mów, skąd wiedziałaś co kiedyś lubiłem i jak się nazywam. - mruknął, wręcz łypiąc na Ciebie spode łba.
- O ile wiem, udzielanie odpowiedzi na tego typu pytania, nie jest częścią mojej pracy. - skwitowałaś z niewinnym uśmiechem. Wędrowałaś po kruchym lodzie, ale była szansa, że wyjdziesz z tego cało.
- Aaaach, dobre, dobre. Myślisz, żeś taka cwana? Z Zico nie wygrasz. Choćbyś nie wiem jak się starała. - mruknął rozbawiony i chwycił Cię za podbródek, który uniósł lekko ku górze, byś mogła na niego spojrzeć.  Drugą dłonią przytrzymywał Twój nadgarstek, byś przypadkiem nie spróbowała uciec.
Patrzyłaś mu odważnie w oczy, może nawet z zawiścią w iskrzących się tęczówkach. Zico nadal nie mógł sobie przypomnieć kim jesteś, to Ci było nawet na rękę. W końcu Cię puścił, odsunął się i odchrząknął. 
- Dobra. Chodź, oprowadzę Cię. - mruknął i ruszył korytarzem,
Ty oczywiście za nim.
Pokazywał Ci każde pomieszczenia. Biuro, gdzie spróbował przytrzasnąć Ci palce szufladą. Kuchnię dla pracowników, gdzie prawie wylał na Ciebie czajnik pełen wrzątku. Łazienki, gdzie prawie wylądowałaś w męskiej, z nim w roli porywacza. Gdy szliście po schodach, pchnął Cię, a potem zaraz złapał, udając, że ratuje Cię z opresji. Przy okazji walnął tekst, że masz u niego dług.
Zaczynało Cię to wszystko naprawdę irytować, on nie wiedział kiedy przestać, granice wkrótce pewnie też przekroczy. I przez następne kilka dni próbował. Musiałaś z nim jeździć na zakupy, sam obładowywał Cię wielką ilością rzeczy, długimi listami, wielkim stosem papierów, czy na sesjach zdjęciowych prosił o pomoc przy najmniejszych duperelach.
- Tyłek przy załatwianiu się też mam Ci wytrzeć? - warknęłaś w końcu, gdy powoli traciłaś cierpliwość.
Żałosny, irytujący typek. Tak o nim teraz myślałaś.
A on cieszył się za każdym razem, gdy widział, jak Ci żyłka na czole pęka. Uśmiechał się wtedy w nieco bardziej uroczy sposób. Niestety, jego numery przeróżnego rodzaju nie pozwalały Ci na zauważenie zalotów ze strony B-Bomba i U-Kwona.
Dni mijały na ciągłych utarczkach z liderem, raz już nawet goniłaś go po dziale z warzywami, w  dłoni trzymałaś pomidora, chcąc w niego rzucić.
Powód?
Zico wsadził sobie pod koszulkę dwie pomarańcze, trzymając je udawał, że jest Tobą i stąd takie cycki, których nawet nie dasz mu dotknąć. Tu okazało się, żeś skąpa i nieczuła na jego potrzeby seksualne. W trakcie ucieczki chwycił za banana, udając, że do Ciebie strzela. Dobrze, że ludzie go nie rozpoznali, bo wtedy byłby ciekawy artykuł w gazecie. Dopiero wieczorami dochodziłaś do wniosku, że czujesz się jak zza dawnych szkolnych czasów, kiedy to z Zico miałaś tego typu utarczki.
Tej nocy nie mogłaś zasnąć.
Przewracałaś się z boku na bok. Leżałaś teraz na plecach z zamkniętymi oczami. Miałaś nadzieję, że w końcu uśniesz, ale nie było Ci to dane. Poczułaś dodatkowy ciężar na łóżku, a  potem i na swoim ciele. Gwałtownie otworzyłaś oczy i już chciałaś się podnieść i pisnąć, ale ciepła dłoń wylądowała na Twych ustach. Ciało zostało przyciśnięte do łóżka, a nad głową pochylał się teraz blondyn ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy.
Jego oczy mówiły: „Mam Cię szara myszko. Kotek upolował swą zdobycz.”
- Zabiorę dłoń, jeśli obiecasz, że nie krzykniesz. Bez tego już wiem jak drzeć się potrafisz. - mruknął rozbawiony. Spoglądałaś na niego gniewnie, ale skinęłaś głową na znak zgody. Powoli odsunął swą rękę i ułożył ją tak jak drugą, po obu bokach Twej głowy. 
- To się nazywa napaść z bronią w... jako ręką. - mruknęłaś niezadowolona, wręcz syknęłaś. Gdybyś była kotem, zjeżyłabyś futerko na grzbiecie.
Chłopak zachichotał rozbawiony.
Miałaś dziwne wrażenie, że Twoja reakcja go cieszy.
- Słodka złośnica. Zabiłabyś mnie wzrokiem gdybyś mogła. W szkole też tak próbowałaś. - stwierdził, uśmiechając się, tym razem nieco cieplej. Zdziwiłaś się słysząc to. Więc... Zorientował się kim jesteś.
- Jak... Długo... Wiedziałeś kim jestem?
- Od  kilku dni. Podobne reakcje, wzajemne dokuczanie, aluzje do Hello Kitty i naprawdę urocze tupanie i gardzenie mną na każdym kroku. Tylko Ty się tak zachowywałaś, _________
Zaniemówiłaś słysząc jego słowa. Nagle poczułaś, że robi Ci się gorąco. Delikatne rumieńce ozdobiły Twą twarz. Twe imię wypowiedział z dziwnym ciepłem w głosie. Nigdy nie słyszałaś go w takim wydaniu. Zmrużyłaś znów powieki i obserwowałaś go podejrzliwie.
- Co? - wydukał zdziwiony, ale gdy odpowiedziała mu cisza, powtórzył swe pytanie. - No co?
- Kombinujesz coś. Przyszedłeś mnie czymś obsmarować, pewnie coś zostawić, jakąś pułapkę, a może chcesz mi coś ukraść bym się wygłupiła jutro przed zespołem?
- _______, czekaj... Hej... Spokojnie...
- A może ten wyczyn w sklepie to za mało? Pewnie już chciałeś mi zmienić dane w palmtopie, skorygować grafik na inny, bym znów pomyliła godziny i zaspała na waszą sesję zdjęciową. Albo chciałeś mnie nagrać jak śpię, dać na swój profil w internecie z jakimś głupim komentarzem od siebie, by zrujnować mi życie do re... - urwałaś swą wypowiedź.
Zico nie pozwolił Ci jej dokończyć.
Patrzyłaś na niego oszołomiona, bo właśnie czułaś na swych ustach jego ciepłe wargi. Zrobił to! Znowu! Tak jak w szkole, skradł Ci kolejny pocałunek. 
W końcu się odsunął i spojrzał na Ciebie z cwaniackim uśmieszkiem. 
- Twój pierwszy pocałunek należał do mnie. I ten kolejny także. - szepnął, po czym zszedł z łóżka i wyszedł z pokoju, zostawiając Cię w szoku samą sobie.
Poirytowana chwyciłaś poduszkę, przycisnęłaś ją do twarzy i wrzasnęłaś pełna gniewu i złości. Zaraz zaczęłaś tworzyć w głowie wizje morderstwa tego liderka. Poćwiartować i zszyć, by znów zadźgać, naprawić przecieki i udusić, odratować i znów uśmiercić i tak w kółko. Już prawie traciłaś cierpliwość do tego człowieka.  Pod wpływem tych emocji, zmęczyłaś się i zasnęłaś w końcu, nad ranem.
Najpierw obudził Cię budzik o godzinę za wcześnie.
Zico, mruknęłaś w myślach.
Potem nadziałaś się nogą na pinezkę.
Zico.
Potem walnęłaś nosem o otwartą szafkę.
Zico.
Potem w łazience poślizgnęłaś się na jakim rozlanym olejku.
Zico.
Spojrzałaś w lustro. Miałaś na twarzy namalowane kocie wąsy.
Zico.
Odkręciłaś kran by to zmyć, strumień wody prysnął Ci w twarz, kiedy tylko dotknęłaś kurka. Mokra spojrzałaś na swe odbicie.
Zico.
Nałożyłaś pastę, by umyć zęby. Zaraz jednak wyplułaś zawartość ust, krzywiąc się.
Ketchup.
Zico.
Wzięłaś więc krem do rąk, by je posmarować. Okazało się jednak, że posmarowałaś je dziwną zieloną mazią. Teraz już nie wytrzymałaś.
- ZICOOOOOOOOOO! - zawołałaś na cały głos, pełna irytacji.
Chłopak od dawna stał pod drzwiami Twojego pokoju wraz z B-Bombem i U-Kwonem, którzy po usłyszeniu tego wrzasku, przyznali blondynowi zwycięstwo.
Doprowadził Cię do szału.
Wygrał.
Ale, obudził też między wami dawno przygaszone uczucie, jakim siebie nawzajem darzyliście. To był jeden z dwóch powodów, dla których zostałaś.
Drugi? Całkiem prosty.
Słodka zemsta na Różowym Kocurku.




Trochę późno dodane, ale za to dłuższe. :3 Mam nadzieję, że się podoba. Proszę czytelników o wyrażenie swej opinii. c:

10 komentarzy:

  1. O M G. Tak się zastanawiałam kiedy będzie i nagle BAM wchodzę na fejsa i jest! I na samo to zrobiłam się podjarana i wgl xD
    AJ KENT, no po prostu..całość mnie rozłożyła, śmiałam się, turlałam nie wiedziałam co ma myśleć bo zdecydowanie mi się podobało.
    "Doprowadzę ją do szału. Z piskiem stąd ucieknie, zobaczycie." BITCH PLEASE, Oj Ziczuś niestety, ale nie dasz rady xD
    "Patrzył na Ciebie uważnie, mrużąc ślepia niczym lampart przed polowaniem na gazelę." - przepraszam ale zachłysnęłam się colą XDDDDD
    Próby Zico uprzykrzenia życia OC - MIAZGA. XD Jaki brutal, kto go wychował? WRZĄTEK CHCIAŁ WYLAĆ? Już ja go nauczę czym jest traktowanie OC i w jaki sposób powinien zdobyć sobie przychylność XD Po treningu przeprowadzony przeze mnie będzie chłopak taki cudowny, że... chociaż, może lepiej nie bo wtedy straci swój urok bad boya XD A wiadomo, upierdliwy,d denerwujący, z ADHD i niewyżyty Zico to najlepszy Zico. I brzydki xD

    "Dni mijały na ciągłych utarczkach z Leaderem, raz już nawet goniłaś go po dziale z warzywami, w dłoni trzymałaś pomidora chcąc w niego rzucić. Powód? Zico wsadził sobie pod koszulkę dwie pomarańcze, trzymając je udawał, że jest Tobą i stąd takie cycki, których nawet nie dasz mu dotknąć." - ZGON. Po prostu ległam na podłogę i kwiczałam. Wyobraziłam sobie takiego Zico i tą minę na jego paszczy i zgon xD
    I ogólnie, jedno wielkie ja pierdziele XD Psychicznie można przy takim człowieku wysiąść XD Ale podobało mi się, zdecydowany plus za tak szyki update (ja na swoim blogu coś za długo zalegam z napisaniem).
    Tylko mała uwaga która boli oczy. Po "-" stawiaj spację, bo to trochę przeszkadza :D

    Chciałam też trochę bardziej się wysilić i napisać dłuższy komentarz ale słów mi zabrakło. XD Powodzenia w dalszym pisaniu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne masz pomysły i nieźle piszesz *-*
    Masz parę błędów, w tym literówek, ale nie przeszkadza to aż tak bardzo ;>
    Z jednej strony, robienie z B-Bomba i Kwona takich najaranych na obcą laskę i zdecydowanych ją poderwać, tylko dlatego, że jest nowa, było co najmniej śmieszne, ale z drugiej nie wyszło aż tak tragicznie :D
    Niektóre dialogi, czy opisy, były... Dziwne... Ale to scenariusz, a tu można sobie na więcej pozwolić, więc w sumie też tak się lekko czepiam ^o^

    Ale jedna rzecz mnie irytowała i tego nie daruję XD
    My, w pięknym polskim języku, mamy odpowiednik angielskiego słowa "Leader" :P
    I, piszemy je małą literą :)

    Pisz dalej, coby zdobywać wprawę :D
    Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej, zgasiłaś mnie tym scenariuszem ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. hahaha nie no naprawdę , to było świetne :D
    Te teksty Zico naprawdę wymiatały przez co śmiałam się niesamowicie.
    Już się nie mogę doczekać by zobaczyć jak napiszesz mój scenariusz który już tam sobie zamówiłam XD
    Chwilowo nie mam jednak weny na jakieś dłuższe komentarze no ale więcej jak powiedzieć że to jest wspaniałe nie można.
    Postaram się dodać jakis dłuższy i bardziej sensowny komentarz (nigdy mi to nie wychodziło XD) na moim zamówieniu :D
    Pozdrawiam i życzę weny ~Ayame,Katsuko~

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy Twój scenariusz jaki czytałam ;D
    Strasznie mi się podobał, była to taka miła odmiana. Był taki lekki, zabawny ale jednocześnie...no nie wiem, taki... nie znam słowa, ale mi się bardzo podobał <33 :DDD
    Naprawdę, umiesz pisać i masz pomysły ;))) Od dzisiaj masz nową fankę!

    OdpowiedzUsuń
  6. HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHA NIE MOGĘ. Uwielbiam ten scenariusz :D Jest pełen zabawy i takiego uroku. hahahaha do tej pory nie mogę. Zico Ty dowcipnisiu! :D hahahahhaha <3 *Q*

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajny fan fick ! :)
    :D On jest taki boski!! W sensie fan fick no i chyba Zico ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Super <3 Proszę wejdźcie na mojego bloga Plizz http://kpopowekotki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. dawno się tak nie śmiałam! ten scenariusz jest po prostu BOSKI!!! uwielbiam cię!

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytam ten scenariusz już któryś raz, pierwszy raz czytałam go rok temu, teraz tak sobie odświeżam. Kocham go tak bardzo bardzo bardzo ♡ jedno z najlepszych zakończeń w scenariuszu jakie czytałam :D

    OdpowiedzUsuń