poniedziałek, 25 marca 2013

Kris (EXO-M)


„Na każdego znajdzie się sposób”


Co najlepiej robić po tygodniu męczących treningów? Odpoczywać. Co najlepiej robić w czasie, kiedy inni pracują, a Ty odpoczywasz? Lenić się. A co jest najważniejsze? Odpowiednie miejsce. Kris miał takie zawsze.
Park za wytwórnią.
W godzinach porannych nie było tam nikogo. Mógł sobie spokojnie leżeć pod rozłożystym drzewem i cieszyć się tą wiosną. Pogodną, pełną zieleni, błękitnego nieba i złocistych promieni słońca, które ogrzewały jego twarz. Do momentu, aż usłyszał dziwne miauknięcie.
Uchylił powieki i spojrzał na gałąź, usytuowaną bezpośrednio nad nim. Najpierw zauważył małego, czarnego kotka, który ze strachem trzymał się konaru. Po chwili przeniósł wzrok na dziewczynę, która ledwo utrzymywała równowagę na gałęzi. Próbowała dotrzeć do kota. Nawet nie zauważył kiedy i jakim cudem znalazły się te dwa stworzenia na górze. I tak się złożyło, że tą ludzką istotą, byłaś Ty. Wyciągałaś ku przestraszonemu zwierzęciu dłoń, by go zdjąć z gałęzi. Kris leżał pod drzewem i jedyne czym się zajął, to obserwacja.
 Kot nagle ześlizgnął się z gałęzi.
Chłopak aż otworzył szerzej oczy, po czym odetchnął, gdy złapałaś zwierzę. W ostatniej chwili.
Jego źrenice znów się rozszerzyły, bo tym razem Ty straciłaś równowagę. W efekcie, zleciałaś z drzewa i wylądowałaś na zdezorientowanym Krisie.
Chłopak jęknął, mając wrażenie, że jego żebra rozpadają się na miliony kawałeczków. Płuca to on chyba zaraz wypluje. 
Miękkie lądowanie było dla Ciebie przyjemnym zaskoczeniem. Jednak zaraz podniosłaś się i zeszłaś z ciała chłopaka, trzymając w objęciach kotka. Spojrzałaś z troską w oczach na nieznajomego.
- Em...Wszystko gra? - spytałaś nieśmiało i z nadzieją, że jest cały i nienaruszony.
Chłopak podniósł się do pozycji siedzącej i pomasował obolały brzuch. Nie zdążył spiąć mięśni, by zmniejszyć siłę uderzenia.
- Tak, moje żebra grają marsz pogrzebowy dla złamanych części ciała. - mruknął niezadowolony i spojrzał uważnie na Ciebie. 
- Trzeba było uciec za nim zleciałam z drzewa.
- Trzeba było.
- To czemuś tego nie zrobił?
- Jestem leniwy.
Spojrzałaś na niego z politowaniem.
Najpierw wybiera leniwe leżenie i czekanie na cios, a potem marudzi o bólu?
- To podchodzi pod masochizm. - skwitowałaś, a kot potaknął Ci skinięciem łebka.
-  Sama od siebie też mogłabyś uważać. Jak mi się coś stanie, fanki zrobią z Ciebie miazgę. - zauważył chłopak i poprawił włosy dość teatralnym gestem.
Zmierzyłaś go wzrokiem, nie wiedząc, o czym on mówi.
- Jestem Kris. - powiedział, a Ty nadal patrzyłaś na niego jak na czubka. - Z EXO-M? 
Spoglądałaś na niego w milczeniu, mrugając co jakiś czas powiekami, niczym student na nudnym wykładzie.
- No bez jaj. Śpiewamy piosenki w Chinach, ale w Korei wydawane są przez EXO-K. 
Nadal patrzyłaś na niego jak na idiotę, jak na nudnego idiotę.
- Piosenka History? Albo MAMA? W teledysku są mnisi, a w History jest taka jakby planeta czy coś…
- Mnisi? - powtórzyłaś, marszcząc brwi.
MAMA.
To Ci coś mówiło, tak jak History.
Stuknęłaś się w czoło, doznając olśnienia.
- Trzęsiemy portkami!
- Hee? - wydukał Kris.
Teraz to on patrzył na Ciebie jak na idiotę.
- No taki taniec jest w History! Trzęsą portkami! Zaraz pokażę... - zawiesiłaś głos i wstałaś z ziemi.
- Ale masz spódniczkę... Czekaj! Nie prezentuj! Wierzę Ci! Pamiętam!
Spanikowany zasłonił sobie oczy i wystawił przed siebie dłonie.
Spojrzałaś na niego ze zdziwieniem i parsknęłaś śmiechem, by po chwili usiąść pod drzewem, przed samym chłopakiem. 
- Więc już mnie kojarzysz? - spytał nieśmiało i uchylił powieki. Jak się upewnił, że jest bezpieczny, to opuścił dłonie. 
- No teraz tak. Zmieniacie co chwilę fryzury, to z wyglądu nie poznałam. - powiedziałaś z niewinnym uśmiechem na twarzy.
Chłopak westchnął niezadowolony, po czym z powrotem położył się pod drzewem.
- Nie powinieneś ćwiczyć czy trenować? Cokolwiek? - spytałaś zaciekawiona.
W tym czasie kot bawił się rozwiązaną sznurówką u buta Krisa.
- Nie chce mi się. Wolę poleżeć tu i się zdrzemnąć. - mruknął i przymknął powieki. 
- To nieładnie. Natychmiast idź do wytwórni i trenuj! - zawołałaś oburzona i wskazałaś dłonią w stronę alejki, która prowadziła do wyjścia z parku.
Chłopak zaśmiał się, słysząc to i spojrzał na Ciebie z uśmiechem.
- Przekonaj mnie.
- Jeśli sprawię, że się zarumienisz, pójdziesz do wytwórni i weźmiesz się do roboty.
- Hmmmm. A umiesz gotować?
- No... Tak? 
- To umowa stoi. Próbuj.
Chłopak zaśmiał się rozbawiony Twoją pewnością siebie. Położył się wygodnie i zamknął oczy, podkładając sobie ręce pod głowę.
A Ty co zrobiłaś?
Nachyliłaś się nad nim i... Delikatnie musnęłaś jego wargi.
Kris zdumiony otworzył oczy i momentalnie oblał się rumieńcem.
Podskoczyłaś wesoło i zaklaskałaś w dłonie. Sam kot aż podskoczył, choć bardziej zaskoczony, niż uradowany.
- Ha! Udało mi się! A teraz do roboty leniu patentowany! - zawołałaś i wskazałaś na dróżkę.
Wokalista powoli wstał z trawy, lekko naburmuszony i zawstydzony. Nie sądził, że zdobędziesz się na coś takiego.  Burcząc pod nosem, poszedł do wytwórni. Ty także wyszłaś z parku, ale skierowałaś się do restauracji, w której pracowałaś. Kot swobodnie mógł chodzić po lokalu, w końcu był zwierzęciem Twojej pracodawczyni. Szefowa kuchni, takie miałaś stanowisko. Jak na swój młody wiek, wysoko zaszłaś w tej branży. 
I tak zleciał Ci cały dzień - na pracy. 
W nocy  zastanawiałaś się jak poszło Krisowi. Był uroczy z tymi rumieńcami, naprawdę. Postanowiłaś przejść się po parku zaraz z rana. Lubiłaś spacery, zwłaszcza na łonie natury. Jakież to zrządzenie losu, skoro spotkałaś  w tym samym miejscu, tą samą osobę. Tym razem jednak nie spał pod drzewem, a stał z dość zniecierpliwioną miną. Zaciekawiona ruszyłaś w jego kierunku, a jak Cię tylko zauważył, zrobił oburzoną minę.
- No nareszcie! Co tak długo?! - zawołał, jakbyś spóźniła się na ważne spotkanie.
- A umówiliśmy się w ogóle? - spytałaś rozbawiona, po czym stanęłaś przed nim.
Kris chyba się zmieszał, bo zrobił dość niepewny wyraz twarzy.
- Wytwórnia chce Cię zatrudnić. - powiedział, ignorując Twoje pytanie. 
Zamrugałaś zaskoczona i przechyliłaś głowę, patrząc na niego pytająco.
- Że niby jako kogo?
- Jako... Motywatora do pracy. - wydukał speszony chłopak.
Widać było, że nie podoba mu się to, że w ogóle coś takiego mówi. Miałaś wrażenie, że znów się zarumieni. To byłby nawet uroczy widok.
- Ach, powiedziałeś im o moim szantażu?
- A bo zmusili mnie! - zawołał oburzony Kris.
Tak naprawdę Tao użył swego aegyo, by się dowiedzieć dlaczego wrócił do pracy. Marudził trochę, ale w końcu wygadał prawdę. 
- Jak widać na każdego znajdzie się sposób. - skwitowałaś, rozbawiona tą sytuacją.
- Ja zostałem zmuszony! Przez nich i przez Ciebie! 
- Ale nie musisz krzyczeć...
- Będę krzyczeć! Będę krzyczeć ile żywnie mi się podoba! Tu i teraz do cho-
Urwał swą wypowiedź, bo pocałowałaś go w tym momencie.
No ileż można się prosić, by siedział ciszej.
Odsunęłaś się po krótszej chwili i spojrzałaś na niego, lekko zarumieniona. 
- Już milknę... - wydukał speszony i spuścił wzrok. Zaczął burczeć coś pod nosem, jak kobiety wykorzystują mężczyzn i jacy to oni przez baby są biedni. A mimo to, wydawało się, że takie całusy mu przypadły do gustu.
Dziwne. 
- Przyjmę tę pracę. - powiedziałaś po dłuższym namyśle i ruszyłaś w kierunku wytwórni. A przynajmniej tak Ci się wydawało.
Chłopak rozpromienił się nieco, a raczej wykazał żywe zainteresowanie. Zaraz podreptał za Tobą. Dopiero teraz zauważyłaś, jaka była między wami dysproporcja, jeśli chodzi o wzrost.
- Serio? Będziesz mnie motywować do pracy? - spytał zaciekawiony.
- Tak. Będę. - odrzekłaś spokojnie. - Jedzeniem. - dodałaś po chwili milczenia i zaśmiałaś się w duchu.
  Chłopak zatrzymał się zaskoczony. Zawiedziona mina Krisa była wręcz nie do opisania. Ależ Cię to radowało.  
Trzy...Dwa...Jeden...
Piosenkarz doznał olśnienia.
- Jeśli to będzie coś naprawdę pysznego, to się zgadzam! - zawołał i zaraz pobiegł za Tobą.
Zachichotałaś rozbawiona.
Naprawdę, na każdego jest sposób.




O to i scenariusz dla mojej znajomej. Mam nadzieję, że nie wyszedł źle. @_@ Nie ma +18, bo nie wspomniałaś, że chcesz.. Proszę o szczere opinie w komentarzach.  Jutro pojawi się kolejne zamówienie.

5 komentarzy:

  1. ASDFCFCDJXSKZLSLKDFJCHGFCJXKDCJFHNXDKJCFHJKIICDFDFGGGFGFGHGFHYHYYTTFDSNHDSJDUCFJK - to jedyna sensowna reakcja jaka mi przychodzi do głowy. XD
    Jezus, to było takie słodkie, tak urocze, tak kochane, że bsyuxsyhgdj. Chociaż realnie przy nim bym się tak nie zachowała, no, ale wiesz... IDEALNE. ;;'
    A jego reakcje, na to wszystko, idealnie opisane, kocham Cię normalnie, weź wyjdź, bo mi osłodziłaś tym życie. XD
    Tak w moim przypadku z nim byłoby 20 cm różnicy we wzroście, OKEJ.

    TAK, TERAZ ZAMAWIAM Z NIM COŚ +18 *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. "Trzęsiemy portkami" zaczęłam się tak śmiać, ale już tak śmiać, że mnie cały blok słyszał xD

    OdpowiedzUsuń
  3. hahahahaha, krótko, ale zabawnie. Nie powiem, jak przy innych - boki zrywać :D Ale to prawda.. Kris to straszny leń! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahhaha, ale zajebisty fan fick!
    Taki fikuśy i bardzo fajny :)
    Lekko się czytało ;)
    Jeszcze te całusy. no to Ja będę robić pyszne przekąski i całować na pobudzenie :D

    OdpowiedzUsuń